czy tylko ja tak mam?! help!

jestem okropnie kochliwa, bardzo szybko sie zakochuje, wtedy nie moge normalnie funkcjonowac, ciagle cierpie i mysle o tej osobie... a potem rownie szybko sie odkochuje. dalszej czesci nie musicie czytac, jest tylko pogladem sytuacji :P np teraz spotkalam sie z facetem tylko 5 czy 6 razy, ja juz jestem w nim totalnie zakochana, dlatego boli mnie, ze sie nie odzywa, ze np. dzisiaj bylismy na tej samej imprezie, widzielismy sie chwile, byl przy kolegach, wiec nawet mnie nie przytulil (a na randkach normalnie sie calujemy), zbyl mnie, ze niby zobaczymy sie potem, a nastepnie napisal smsa ze juz pojechal do domu... ale wiem, ze odezwie sie, gdy przyjedzie na weekend (i niestety nie ten...) na studia do mojego miasta. i na pewno nie odkocham sie w nim w ciagu tego czasu, tylko bede cierpiec, cierpiec, az pewnego razu sie spotkamy a ja zrozumiem, ze on wcale mi sie nie podoba i 'uczucie' prysnie... tylko nie wiem, za ktorym razem. mam wrazenie, ze jestem ciagle nieszczesliwa w 'milosci'. jak moge to zmienic?

www.wp3.pl/kafeteria/

niech zgadne masz 15/16lat? ja z kolei na odwrot rzadko sie zakochuje. jak kiedys doswiadczysz prawdziwej milosci to pozniej bedziesz mogla odroznic zwykle zauroczenie od prawdziwego i naturalnego uczucia jakim jest milosc

Ile masz lat?

dorośnij

wirtualnie nikt i nic ci nie pomoze.Długa droga przed tobą

mam 20 lat, bylam w zwiazku przez 4 lata, rozstalismy sie kilka miesiecy temu. moze to dlatego? sama nie wiem, zwykle te zauroczenia trwaly do 3, 4 spotkania, a ten skubany mnie juz trzyma miesiac :P i widze w nim jego wady charakteru i wygladu, nie idealizuje go

nikt nie pomoze?

juz dziewica?

a ma to jakies znaczenie?

przykro mi :O

Jesteś niedojrzała. Jak ktoś napisał, tu nikt tej sprawy nie załatwi.

To nie miłość,lubisz mieć kogoś i być adorowana

A ja mam znów całkiem na odwrót, w ogóle nie jestem kochliwa, chyba mam serce ze skały :D 25 lat i ani jednego zakochania się na koncie :P

miłość jest nowotworem, po co jej miłość? Do tego, żeby dojrzeć nie potrzebuje zakochania :P

nie mowie, ze to milosc... dlatego tez pisze 'uczucie', a nie uczucie. i tu nie chodzi o bycie adorowana, bo z tym nie mam problemu. chodzi o to, ze po prostu czuje sie beznadziejnie, kiedy ta jedna osoba nie odzywa sie. czuje niechec do zycia, chce mi sie plakac, wpadam w depresje... a dopiero te osobe poznalam. to jest dziwne, conajmniej. i zeby nie bylo, nie pokazuje jej tego. cierpie w samotnosci...

a zakochana bylam w chlopaku, z ktorym spedzilam 4 lata zycia. niestety po 3 latach wypalilo sie, probowalismy to ratowac, ale nie wyszlo... hm, to uczucie (wtedy, kiedy ten chlopak sie nei odzywa) moge porownac do momentu, w ktorym chlopak ze mna zdradzil. taka bezmoc, ciezko to okreslic.

jesteś nadpobudliwa ,jeszcze sie do ciebie nie dotknie a ty już lecisz przez rece,i odrazu trzeba cie rżnąć,lubie takie kocichy,co sikają po nogach na widok chłopa

tak, to na pewno to :o

Tylko że takie co sikają na widok chłopa i robią między nogami jeszcze inne rzeczy najczęściej są atakowane przez pseudo mężczyzn.

zeby nie bylo, nie jestem typem dziewczyny, ktora skacze kazdemu do lozka. spalam tylko z moim bylym. nie zakochuje sie w wygladzie faceta, jest to raczej uniesienie duchowe. jestem romantyczka, marze o milosci idealnej (ktora jak wiadomo nie istnieje...). najgorsze jest to uczucie w klatce piersiowej, nie moge normalnie oddychac :o okropnie nieprzyjemne. chyba powinnam trafic do psychiatryka :o