Są takie momenty, w których mam ochotę się zabić emocjonalnie....

za 400 dam ci takiego hujowego uzywanego, ale zeby sie zabic przy strzale w leb wystarczy;)

to nielegalne

ale pamietaj ze samobojstwo to tez grzech i jak go popelnisz to tez cos zlego moze sie komus stac

Co do religii to akurat już mam z głowy - jestem agnostykiem. Co do samobójstwa - nie pyknę sobie, głównie ze względu na rodzinę. Jestem utrapieniem ludzkości, ale jak się targnę na swoje życie, to wiem, że zdezorganizowałabym już do końca ich życie. Jesli nawet nie ze względów emocjonalnych, bo byłam dla nich ważna, ale ludzie by ich zjedli pewnie. Samobójstwo w rodzinie - to by raczej nie przeszło bez echa. Wolę zginąć śmiercią naturalną, albo.. przypadkową. Ale nie z własnej woli. Choć o tym myślę i bym chciała. Jednak nie siedzi we mnie aż taki egoista.... Co do tych natręctw to. Nie mam tak więc nie wiem, ale to pewnie też wynika ze strachu i że za bardzo o tym myślimy bo się tego boimy, albo chcemy żeby to było idealne. Pytanie tylko jak o tym nie myśleć. A ja to bym chciała już sobie takie antydepresanty pyknąć. Może by mnie ustabilizowały emocjonalnie. A może bym do końca zwariowała. Nie wiadomo. W skrajnych przypadkach pomaga mi alkohol. To w tedy przybieram postawę: JA i inne czynniki z zewnątrz we mnie nie uderzają. Ale leczenie się alkoholem i innymi używkami jest żałosne i na chwile, więc to też o kant dupy rozbić.

wieszanie sie i skakanie z okna tez jest zabronione prawem, ale duzo mniej pzryjemne

co ty pieprzysz? Jak ona sobie pyknie to komus się cos stanie? Masz ciekawe objawy wytwórcze.

nie czytales chyba wczesniejszych postow, w ktorych pisala ze boi sie tego, ze ja zgrzeszy to komus przez to zlego sie stanie. wiec mowie ze popelniajac samobojstwo tez by zgrzeszyla

ja sie raczej nie zabije bo sie boje ze sie nie uda i bede sparalizowana albo cos :O a po drugie wiem ze to grzech hm sama niewiem kocham rodzine ale jak ich prosze o pomoc to oni twierdzą że ja mam się wykazać mam sie wziąść w garść i walczyć o życie łatwo sie mówi kiedy wiecznie ja jestem zmeczona i chcialabym aby albo byłam zdrowa albo sie to skonczyło

wiecie musze dużo ćwiczyć, żeby mogli mi zrobić operacje bo mam kiepską wydolnosc oddechową i jak sie nie wezme za siebie to po mnie

rozumniem, teraz to mi wyjasnia sprawe, bo wczesniej to myslalem ze tak o chcesz popelnic samobojstwo bo zycie Ci sie znudzilo, ale jesli to chodzi o chorobe... Nikt nie lubi cierpiec...

właśnie ja wiem :( praktycznie prawie całe dotychczasowe życie to było cierpienie :( i chce żeby to sie skończyło Bóg wie że albo chce być zdrowa albo chce iść do nieba.

pozostaje modlitwa, ssanie oleju slonecznikowego, jedzenie koenzymu q10, a jesli chodzi o raka to terapia glodowkowa metoda Broussa...

skoro wierzący są tak niewyobrażalnie podli.