Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wwwerciaaa

Zmienił się

Polecane posty

Gość Wwwerciaaa

Na początku byłam dla niego całym światem. Po pewnej wielkiej kłótni rozeszliśmy się na 3 miesiące. Potem sie pogodziliśmy. Ale teraz on się nie angażuje. Czasem zachowuje się jakbym była najważniejsza dla niego, apotem potrafi się nie odzywać np. tydzień i nawet nie odpisywać na moje wiadomosci. I tak w kółko.... A ja już nie wyrabiam emocjonalnie! Co zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mam pojęcia...albo odejść o niego.. (ja tego nie zrobie bo nie umiem ;( ) albo po prostu nie wiem no

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wwwerciaaa
Nie miałabym rady. Jedynie bym starała sie spędzac z nią czas, żeby po prostu być przy niej i ja wspierać i żeby mogła się wygadać. Wiem, że zostawienie go byłoby wyjściem. Ale nikogo nigd tak nie kochałam jak jego. Nie chcę spieprzyć życiowej szansy. Najpierw bym chciąła spróbować to uratować. Tylko nie wiem jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wwwerciaaa
Tu nie jest 'znudziłaś się'. Tu jest zmiana nastawienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pogadaj z Nim.. ja ciągle to robię... pomaga na jakiś czas.. :( jedna szczera rozmowa... w tym pytania" czy chcesz ze mna byc?" "czy jestem pewien ze mnie kochasz" i takie tam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wwwerciaaa
Ja kilka razy mu powiedziałam, że go do niczego nie zmuszam i jak nie chce ze mna być to ma powiedzieć otwarcie. To on wtedy, że nie i sto tłumaczeń. I tez jest dobrze jakiś czas.... Tydzień, dwa... Ale nie chodzi o to, zebym ja mu gadała, a on robił coś tylko po to, żebym nie była zła czy żebym nie myślała, że mnie nie chce. Ja chcę normalnej stałej zmiany. Nie zostawię go, chcę walczyć o ten związek. Ale jak walczyc bez strategii? Chce, żeby bylo tak, jak kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chcę spieprzyć życiowej szansy. Uważasz to za życiową szansę? No proszę cię, prima aprilis był jakiś czas temu. Najpierw bym chciąła spróbować to uratować. Tylko nie wiem jak... Ale co ty chcesz ratować? Coś, czego nie ma? Ok, kochasz go. Ale TO za mało. Między wami nie ma porozumienia, zrozumienia, jedności. Nie ma równowagi. Ja bym odeszła. Może to by na niego podziałało (ale wątpię).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nigdy nie będzie tak jak kiedyś.. może być tylko gorzej albo lepiej :* też bym chciała żeby u mnie na stałe się zmieniło na lepsze... trzeba walczyć.. tak wiem trudno walczyć jeżeli tylko jedna strona jest w to zaangażowana ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja kilka razy mu powiedziałam, że go do niczego nie zmuszam i jak nie chce ze mna być to ma powiedzieć otwarcie. Dziewczyno! Dziecku nie daje się zapałek, bo wywoła pożar. Masz niedojrzałego faceta i wymagasz od niego dorosłego postępowania? Ręce opadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak wiem trudno walczyć jeżeli tylko jedna strona jest w to zaangażowana. To po co walczysz? Po co tracisz siły? Facet nie dojrzał do poważnego związku i nie dojrzeje tylko dlatego, ze ty tego chcesz. Widocznie to nie ten czas i nie ta osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wwwerciaaa
Najbardziej boli mnie to, że kiedyś było świetnie, a teraz jest jak jest... Tak, uważam to za życiową szansę, bo choć już nie raz byłam zakochana, to nigdy nikogo tak mocno nie kochałam jak jego. gdybym zerwała, bym rozmyślała, że może jednak jeszcze by sie ułożylo, a ja odeszłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monisia1234
Nie bedzie już on robi z siebie ofiare a z ciebie służącą,,a ty i tak z nim nie bedziesz szcześliwa a wpadniesz w nerwice,-zostaw go i życie pokarze,i nie marnuj swoich lat dla swojej fascynacji kimś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam identyczna niemalze
Sytuacje. Z facetem sie klocilismy (glownie z jego winy, on o tym wiedzial), w koncu powiedzialam mu zebysmy dali sobie spokoj, tak bedzie dla nas najlepiej (wszystko oczywiscie pod wplywem emocji). Rozstalismy sie, bardzo cierpialismy oboje, zeszlismy sie po jakims czasie. On juz nie byl taki sam, momentami wciaz twierdzil ze jestem najwazniejsza, innymi mowil ze nie jest szczesliwy, a ja dwoilam sie i troilam zeby bylo mu dobrze ze mna i zeby to naprawic bo mi zalezalo. Rzucil mnie niedlugo po naszym zejsciu sie. ;) Zalowalam tylko tego, ze zgodzilam sie na powrot. Oczywiscie byl ryk, zalamanie psychiczne, leczylam sie pol roku jak nie wiecej, tragicznie schudlam i zachorowalam. Mocno mi na nim zalezalo, uwazalam ze byl idealny. Przezylam. Zyje. Tylko moja duma na tym ucierpiala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najbardziej boli mnie to, że kiedyś było świetnie, a teraz jest jak jest... Tak, uważam to za życiową szansę, bo choć już nie raz byłam zakochana, to nigdy nikogo tak mocno nie kochałam jak jego. I odbierasz sobie szansę na prawdziwe szczęście.Ubzdurałaś sobie, że tylko z nim możesz być szczęśliwa i nikogo nie pokochasz tak, jak jego (miłość nigdy się nie powtarza). gdybym zerwała, bym rozmyślała, że może jednak jeszcze by sie ułożylo, a ja odeszłam... A teraz podam ci taki scenariusz: - układa się wam jako-tako, ale jesteś zadowolona (przyzwyczaiłaś się) - pobieracie się - po jakimś czasie poznajesz przez znajomych świetnego faceta - zakochanie trafia w ciebie, jak grom z jasnego nieba - chemia diabelna - ale ty jesteś mężatką - i co wówczas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najbardziej boli mnie to, że kiedyś było świetnie, a teraz jest jak jest. I już nie będzie. Nigdy nic nie jest takie samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam identyczna niemalze
A wiec masz 3 opcje: 1) rzucic go mimo tego ze go kochasz. Ja eksa tez kochalan, wciaz cos tam do niego czuje. Jakis sentyment 2) rozmawiac 3) czekac az sam cie zostawi Teraz juz wiem ze sama wybralabym 1), z tego nic juz raczej nie bedzie jesli on umie nie odezwac sie przez tydzien. Juz szykuj sie na rozstanie. Widac ze chcesz to naprawic i bardzo sie starasz ale ON nie chce, a do tanga trzeba dwojga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wwwerciaaa
Ja po naszym zejściu sie jestem z nim 10 miesięcy. Wiecie, ja go nie potrafię zostawić, bo sie boję, że będe załowała, no i po prostu go kocham. Piszecie mądrze. Wiem, że to co się dzieje nie jest dla mnie dobre i moge popaść w nerwicę. Wiem też, że nie jestem warta takiego traktowania. Tylko ta głupia miłość mi "gada" w kółko coś innego. A ja sobie nie radzę powoli, płaczę nocami i zastanawiam się jaki będzie kolejny dzień. Czy wspólnie spędzony i pełen radości czy bardzo samotny i smutny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wwwerciaaa Wiesz co ? chyba musimy się skumać !! bo ja mam tak samo ! ahahahhahahaha, patologia ! byśmy razem płakały po nocach i jadły ciastka !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monisia1234
Wiec Ty już potrzebujesz pomocy psychologa,taka jest prawda ,został ci strach przed samotnością,a to jet już 4 stopień ,moja kuzynka tak miala leczenie poszło szybko ok 3 miesiecy inne towarzystwo i inne miasto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko ta głupia miłość mi "gada" w kółko coś innego. A ja sobie nie radzę powoli, płaczę nocami i zastanawiam się jaki będzie kolejny dzień. Czy wspólnie spędzony i pełen radości czy bardzo samotny i smutny. Nazywasz TO miłością? Lęk, ból, żal, strach, płacz... To nie są stany związane z miłością a z bardzo mocnym zauroczeniem. Miłość daje radość, szczęście, poczucie bezpieczeństwa. Każdy kolejny dzień jest spokojny, słoneczny. Miłość daje siły do zmagania się z codziennością. A co ci daje on? Ze sposobu w jaki piszesz widać, ze jesteś fajną babką, która trafiła na dupka. Piotrusia Pana. Piszesz, ze kochasz? Pokochaj siebie i z szacunku dla siebie zastanów się, czy warto ciągnąć osła za uszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wwwerciaaa
Pijany kierowca dzięki. Faktycznie nie mam głowy teraz do jakiś filmików.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem ci tak jeżeli zadowala cie nijakość to spoko. Tylko po ślubie nie narzekaj, że sie nie zmienił (czesto macie tendencje do takiego myslenia) i ze "nie jest tak jak to sobie wyobrazalas..." Jak facetowi nie uklada sie z baba to nie rozkminie cholera wie ile warto czy nie warto szuka nastepnej ktorej bd pewien. Miej wez troche dumy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wwwerciaaa
Może i potrzebuje pomocy psychologa. Ale nie potrafię owierać się tak po prostu przed kimś obcym. Co innego na forum. Dziewczyny, dzięki za rady. Wiem, ze jestem w beznadziejnej sytuacji, z której nie potrafię sama wyjść. Piszecie mądrze i biorąc wszystko na logikę to jest to bez sensu, a ja powinnam dawno go zostawić. być może jestem za bardzo uczuciowa, za bardzo kocham i za bardzo się zaangażowałam. Póki co chyba z tego nie wybrnę, bo mnie to przerasta. Pozostaje mi chyba czekać na cud lub z czasem zebrać siły i to zakonczyć. Chociaż bardzo nie chce kończyć. Czuje sie okropnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wwwerciaaa
Pijany kierowca - co do ślubu to nie wiem czy on kiedykolwiek będzie. Jestem w jakimś zawieszeniu i trwam w chorej miłosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×