Męczyc sie dalej i tu mieszkac?

Dla wielu moj problem bedzie pewnie wyssany z palca, powinnam cieszyc sie, ze mam gdzie mieszkac i co jesc. Jednak do szczescia, duchowego spokoju mi daleko... Mam nieruchomosci warte w sumie okolo miliona. Miejsce w ktorym mieszkam wywoluje u mnie wrecz depresje, mam dosc podlosci ludzi. To wszystko w wyniku traumatycznych przezyc... To sie juz skonczylo niedawno, niechec do miejsca poglebia sie jednak. Mieszkam tu ze swoja mama oraz jej bratem rencista. Mama tak samo jak ja tu sie meczy, zal sprzedawac nieruchomosci, ktora byla nasza od pokolen... nie jest jednak nam tu dobrze -niestety. Jak sie przemoc? Nienawisc do otoczenia i milosc do nieruchomosci...

A mozesz dokladniej wytlumaczyc jak sie meczycie?

na domiar zlego, bylybysmy w stanie sprzedac jedynie nieruchomosc warta ok. 100 000, nie starczy praktycznie na nic. Inne nieruchomosci z bolem serca. Rodzinny dom mamy nie moze byc sprzedany, mimo pelnej wlasnosci -rodzina by umarla z zalu. za inna dzialke, dostane ok.300 tys. mimo, ze jest warta wiecej -trudne czasy. Przekonac sie do tego miejsca? Wysokie ogrodzenie?

może to nie w miejscu jest problem tylko w tobie? przeprowadzisz się i zaraz sobie znajdziesz nowych wrogów, niestety ale takie historyjki zdarzają się w całej Polsce i świecie ale jakby mnie się gdzies źle mieszkało to bez żalu bye przecież zyje się tylko raz

Jak sie meczymy? Normalnie.Psychicznie nam ciezko. Ludzie plotkuja.. komentuja, oskarzaja. Nie na reke im, ze nie mamy juz kata w rodzinie. Jedni na cos liczyli, inni cieszyli sie,ze ktos ma zle. , Staramy sie podchodzic do tego obojetnie, w koncu gadac przestana. Nawet nie o nich juz chodzi... Po prostu, tu bylo tyle zlego, chcemy gdzies uciec, odpoczac...Zapomniec, na miejscu nie jest latwo.

Wierz mi, ze o takich wrogow bedzie ciezko! To nie jest tylko deptanie sobie po pietach. To ich nienawisc. Wies, sterylne srodowisko. Mamy przyjaciol-rodzine, albo tych ktorych potraktowano tak samo. To jednak mniejszosc. Ok czuje sie w duzy miescie. Na osiedlach podmiejskich. w pracy swinie mnie nie ruszaja., to miejsce meczy.

a może sie zamienic na podbny dom ? Tylko w innym województwie ?

Bardzo chcialabym zamieszkac w malej miejscowosci, tuz przy stacji pkp i dojezdzac do pracy. Ewentualnie zupelnie odwrotnie -kupic ranczo i hodowac truskawki, borowke, maliny. Kury...Postawic maly blizniak... dojezdzac moze tez do pracy. Tu, w tej podlej okolicy jedynie obrabiac ziemie.. Zal mi sprzedac. Mieszkac tu jednak nie chce...przyjezdzac ok.

i tu problem., zadna zamiana... Mam jeszcze udzialy do sprzedania,ale ile Sa warte nie mam pojecia. moze 50tys, a moze 500tys.,albo nie bedzie chetnych. Badam temat,ale to niewiadoma...

wiem, ze troche bardzo glupie to co pisze. Na dodatek utrzymanie tego majatku kosztuje, mamy pomysly na ktore nas nie stac, bo zyjemy na syk...

no tak... marudze bez sensu? wysoki plot i ignorowanie destrukcyjnych ludzi -w koncu w domu mam spokoj juz.

nie marudzisz. "Życzliwi" potrafią skutecznie zatruć życie. Wysoki płot i kolczasty drut, ostre psy spuszczane po powrocie do domu.

Mam trzy grozne bestie:)) ktore potrzebuja wybiegu i nas blisko. Ziemia tez wymaga mieszkania tu. Moze,gdy zrobi sie nam finansowo lzej, to inaczej spojrze na to miejsce. Oj, potrafia nadokuczac....

jakos trzeba dac rade inni maja gorzej

ktos mial podobnie i wytrzymal?