Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pannaprymkatasza

różnice religijne - czy to ma szanse przetrwać?

Polecane posty

Gość pannaprymkatasza

Mam pewien problem i tak naprawdę nawet nie wiem do kogo się z nim zwrócić. Z moim obecnym chłopakiem jestem od prawie roku. Ja mam 19lat, on 23. Poznaliśmy się za sprawą mojej siostry - chodzili razem do klasy. On jest mężczyzną, o którym zawsze marzyły moje koleżanki - przystojny, wysportowany, przywiązany do rodziny, marzy małżeństwie i dzieciach, pochodzi z mocno religijnej rodziny, sam jest osobą religijną - w swój dziwny sposób. Ja pochodzę z rodziny ateistycznej (tzn. miałam chrzest i inne sakramenty, gdy byłam młodsza chodziłam do kościoła, ale moi rodzice żyją bez ślubu kościelnego, a sama też jakoś utraciłam tą wiarę po bierzmowaniu. Uważam się chyba za agnostyczkę). Zawsze byłam tolerancyjna jeśli chodzi o kwestie religijne (mam przyjaciół rożnych wyznań, ludzi bardzo pobożnych i ateistów, a zawsze potrafiliśmy się dogadać), ale to, że mój chłopak jest wierzący, a ja nie, zaczyna nam sprawiać problemy. Jest kilka spraw, które bardzo mi przeszkadzają: głównym problemem jest to, że ogromny wpływ na niego ma jego była katechetka i nauczyciel. Oni są ludźmi bardzo wierzącymi, należą do wszystkich możliwych wspólnot i do każdej próbują wciągnąć mojego chłopaka. Po każdym spotkaniu z nimi on zachowuje się jakoś inaczej, nie potrafię tego dokładnie opisać. Szczególny problem mam z jego katechetką - moja siostra delikatnie mówiąc nie mówiła o niej dobrze. Kobieta ta ma poglądy bardzo radykalne, jej wypowiedzi przypominają Cejrowskiego i Korwina Mikke, z resztą ona obu ich uwielbia. Jeśli z JAKIMKOLWIEK jej poglądem się nie zgadzasz - jesteś "odłączonym ze wspólnoty". Wielokrotnie na lekcjach katechezy kazała modlić się za "odłączonych ze wspólnoty w tej klasie". Mam wrażenie, że tak naprawdę terroryzowała tą szkołę - dyrekcja właściwie konsultowała z nią wszystko. Nie była to przecież szkoła katolicka! Nie muszę chyba dodawać, że moja siostra miała z nią ciężko (chociaż chodziła na religię w szkole). Natomiast mój chłopak ją UWIELBIA! Studiujemy w innych miastach. Z nią - widuje się prawie codziennie. Ze mną - tylko w weekendy. Problem w tym, że on sam nie jest typowym katolikiem - nie pości w piątki, nie jest co niedzielę w kościele. Nie ma nic przeciwko bardziej zaawansowanym pieszczotom, ale typowy stosunek - tylko po ślubie. Nie jestem w stanie tego zrozumieć, bo według kościoła, i tak grzeszymy naszym zachowaniem (np. petting) Czuję się z tym niezręcznie, bo zazwyczaj jest odwrotnie - to kobiecie zależy na ślubie i to ona odwleka seks. u nas jest odwrotnie. Szanuję jednak jego decyzję i jestem w stanie poczekać. Problem w tym, że nawet nie wiem, czy chcę wziąć ślub katolicki! A na pewno, nie tak szybko, jak on by chciał. Chcę spokojnie skończyć studia, które pochłaniają mi BARDZO dużo czasu (medycyna). Chciałabym też zamieszkać z nim przed ślubem, żeby wiedzieć, czy będziemy w stanie współpracować, bardzo zależy mi na partnerstwie w związku. I tu chyba jest największy problem. Jego mama, chociaż to wspaniała kobieta i bardzo ją szanuję, wychowała go na typowego "maczo". Pozwala, by to ona za niego wszysto zrobiła - gotuje mu, sprząta, pierze, prasuje. On, gdy ma mamusię w pobliżu, nie robi nic i chyba oczekuje ode mnie, że nasze przyszłe życie będzie wyglądało tak samo. Wiele razy tłumaczyłam mu, że nie zgodzę się na takie traktowanie, że zależy mi na podziale obowiązków, szczególnie jeśli uda mi się skończyć wymarzone studia, to praca będzie wymagała ode mnie czasu i poświęceń. Teoretycznie zgadza się ze mną. Gotujemy i sprzątamy razem, gdy gdzieś wyjeżdżamy, ale mam wrażenie, że on robi to na pokaz. Przeszkadza mi też to, że jest bardzo o mnie zazdrosny i czasem mam wrażenie, że próbuje decydować za mnie (wtedy zazwyczaj skutek jest odwrotny - im bardziej on próbuje zabronić mi gdzieś pójść, tym bardziej mnie zależy, żeby tam być). Bardzo mi na nim zależy, bo na ogół jest wspaniały, Szanuje mnie i docenia, ale boję się, że nie mamy przed sobą przyszłości, że to co nas różni, nie pozwoli nam przetrwać. Czy któraś z Was była kiedyś w podobnej sytuacji? Co o tym wszystkim myślicie? Może przesadzam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *^(*(29
matka mu gotuje... mistrzostwo. ile gośc ma lat?16?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze?Nie ma szans na przetrwanie. Dlaczego? A to dlatego, że facet nie ma jaj, swoich poglądów i jest maminsynkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To raczej różnice światopoglądowe i nie warto przejmować się tymi różnicami. Lekarz, który budował szpital dla o. Pio był ateistą, a jego żona katoliczką i wzięli ślub kościelny. Byli idealnym małżeństwem. Zobacz film o o. Pio a zobaczysz i to małżeństwo. Znam małżonków, w którym kobieta się ochrzciła będąc już żoną katolika. Jeden z małżonków uświęca drugiego, jeden pomaga drugiemu, na tym polega istota związku, narzeczeństwa i małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojojjjjjj
twoj post wyglada mniej wiecej tak: mam chlopaka i dziela nas roznice religijne mianowicie on mnie zle traktuje, nie chce sie ze mna kochac, nie chce sie ze mna spotykac zbyt czesto, jak juz jestesmy razem to oczekuje ze bede sie nim zajmowac i wszystko za niego robic, do tego jest o mnie zazdrosny i zaborczy. gdzie tu roznice religinje? co ma piernik do wiatraka? zastanow sie najpierw co tak naprawde jest problemem i nie podciagaj wszystkiego pod religie, to fajny worek gdzie mozna wszystko wrzucic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojojjjjjj
twoj post wyglada mniej wiecej tak: mam chlopaka i dziela nas roznice religijne mianowicie on mnie zle traktuje, nie chce sie ze mna kochac, nie chce sie ze mna spotykac zbyt czesto, jak juz jestesmy razem to oczekuje ze bede sie nim zajmowac i wszystko za niego robic, do tego jest o mnie zazdrosny i zaborczy. gdzie tu roznice religinje? co ma piernik do wiatraka? zastanow sie najpierw co tak naprawde jest problemem i nie podciagaj wszystkiego pod religie, to fajny worek gdzie mozna wszystko wrzucic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojojojojjjjjj
mam na mysli ze jesli on jest podatny na wplywy innych osob to nie jest dobre ogolnie, to nie jest oznaka wiary w Boga, choc niestety wielu ludzi tak to postrzega, ze trzeba sluchac ksiedza. jesli zdaje sie na innych, np mame gotujaca obiady, oczekuje ze inni beda skakac kolo niego to tez to z wiara ma niewiele wspolnego, prawda? mam znajomych jedno jest chrzescijanka drugie muzulmaninem sa juz razem pare lat planuja slub (nie wiem jak to zrobia co prawda), zadne drugiemu nie wchodzi w parade, szanuja sie i ucza swoich innosci, przytym tak emanuja szczesciem i spokojem ze nie sposob pomyslec ze mogliby nie byc razem. wiec nie pierdolic o roznicach religinych..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość informatyk____
autorko - ty wiesz czego chcesz a on chyba jeszcze tego nie wie. Może mu mama o tym powie? Ale czy to będzie jego przemyślenie ? W każdym razie będzie ciężko. Tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggffgfggh
daj mu spokoj TY GO NIE KOCHASZ SKORO CHCESZ GO TESTOWAC PRZED SLUBEM NP. WSPOLNYM MIESZKANIEM, DAJ MU SPOKOJ NIECH POSZUKA WARTOSCIOWEJ DZIEWCZYNY 🖐️ poza tym z tego co piszesz wynika, ze jestes bardzo pragmatyczna i pusta, poszukaj kogos podobnego do siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggffgfggh
daj mu spokoj TY GO NIE KOCHASZ SKORO CHCESZ GO TESTOWAC PRZED SLUBEM NP. WSPOLNYM MIESZKANIEM, DAJ MU SPOKOJ NIECH POSZUKA WARTOSCIOWEJ DZIEWCZYNY 🖐️ poza tym z tego co piszesz wynika, ze jestes bardzo pragmatyczna i pusta, poszukaj kogos podobnego do siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie wychowani w religijności często są zbyt podatni na jej wpływy. Ty nie masz takiej siły przebicia jaką mają jego autorytety. Jak dla mnie to nie przejedziecie przez to. Jesteście nie tylko zbyt różni, ale on zbyt uzależniony od katechetki itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sassssssssssssssssss
to,że oczekuje, że żona bedzie mu gotować, sprzątać a on nic nie bedzie robił nie ma nic wspólnego z religią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×