Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Żona_matka_niekochanka

Kobiety matki - jesteście szczęsliwe? w życiu, w małżeństwie?? realizujecie się?

Polecane posty

Gość Żona_matka_niekochanka

Ja nie wiem, czy to co czuje, jest typowe, czy może powinnam bliżej przyjrzeć się sobie... Jestem babką po 30., meżatką od 8 lat, mamy 3-letnie trojaczki :-P JEstem z dziećmi w domu, maz pracuje. Od pewnego czasu zdałam sobie sprawę, że rzeczywistosć która mnie otacza, przynosi mi coraz mniej radości, coraz mniej satysfakcji, ze się w niej dusze niemalże. Rano, jak się budzę, nie cieszy mnie nic, wstaję, bo czekaja na mnie obowiazki. Zamiast robić dzieciom śniadanie, ogarniac dom, planowac kolejny dzien, wolałabym dluzej pospac, polezec w łóżku, wstac spokojnie, wziac prysznic, zjesc spokojnie, poczytac ksiazke, potem pojsc na spacer SAMA...., ewentualnie poźniej spotkac sie z kims... Domyslam sie, ze to zmeczenie spowodowalo taki stan we mnie, ale kielkuje tez we mnie mysl, ze popelnilam blad wychodzac za maz, rodzac dzieci... zazdroszcze niezameznym bezdzietnym kolezankom, ze są WOLNE! że moga robic co chca, w granicach rozsadku oczywiscie... a ja jestem w cholernym kieracie, bez mozliwosci urlopu :-O (nie mowie tu o wyjazdach, mowie o parodniowym odpoczynku od codziennosci)... Czy powinnam miec w ogole takie uczucia w sobie???? Czy to normalne??? Jak wy ogarniacie swoja rzeczywistosc???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie że normalne!!! nie masz czym się przejmować! po prostu załapałaś "pomałżeńskiego doła" ;) chyba kazda kiedyś przez cos takiego przechodziła. to jest po prostu kwestia przemęczenia. opiekujesz się dziećmi 24h na dobę a to o wiele wiele wiele gorszy wysiłek siedzieć z dziećmi w domu niż pojść codziennie do pracy na 8 godzin, odwalić swoje, przyjść do domu i wyłożyć się w fotelu przed tv mówiąc jeszcze do swojej żony czy męża że co to jest zajmować się dziećmi i że wolałbym/wolałabym być na twoim miejscu niż chodzić do pracy. ja jestem kilka lat po ślubie i mam dziecko które ma dopiero niecałe 3 miesiące a już tęsknię za pracą(jakąkolwiek) i też nieraz chciałabym odpocząć na chwilę od dziecka. wcześniej gdy nie mieliśmy dziecka to jakos nie nachodziły mnie takie mysli. było ok. dopiero teraz kilka razy już cos takiego mnie przeszło. także nie jeste ś sama....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, myślę, ze jesteś
zmęczona poprostu. Trojaczki to wyzwanie, z jakim ciężko się zmierzyć.... Ja mam dwoje dzieci. Pierwsze urodziłam mając 25 lat, półtora roku po studiach, drugie mając 29 lat. Drugie dziecko ma pół roczku. U nas też jest delikatny kieracik, ale mniejszy napewno niż u CIebie. Mnie męczy coś innego. To, ze mój mąż nie jest w stanie nas utrzymać. Ja chciałabym pobyć z małą chociaż do roku, ale to ja lepiej zarabiam od męża i zarówno po pierwszym dziecku, jak i teraz wracam od razu po macierzyńskim. Do tego, jako, ze zależy mi na pracy, pracowałam do samego porodu. W mojej głowie doszło do tego, ze marzę o trzecim dziecku i obiecuję sobie, że od początku ciąży pójdę na L4, zeby odbić sobie to, co większość kobiet "bierze" już w pierwszej ciąży i że pobędę w domu trochę.... Każda z nas jakoś tam ma. Ty pewno myślisz, że ja mam super, bo mam dwoje dzieci, dobrą pracę, kochającego męża, który gotuje.... Każdy czegoś tam komuś zazdrości.... Myślę, ze niezamężne koleżanki szczególnie po 30-stce w większości Ci zazdroszczą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mam 30-tke i
podobnie czuje jak Ty. Mam 2 malutkich dzieci 3latka i 8miesiecy i naokraglo jest -- srac jesc pic , przewijac, srac jesc pic przewijac-- konca nie ma. Na dodatek w malzenstwie nie jest juz tak jak dawniej chyba pierwsze zauroczenie przeminelo. Smutna jestem przez to wsztsko. Ja tez zazdroszcze niezameznym :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znajdz prace chociaz
na pol etatu, zobaczysz z jaka radoscia bedziesz wracac do domu:D ja tez mialam dola dopoki nie zaczelam pracowac, teraz jak wracam zmeczona obiad na mnie czeka, dzieci nie odstepuja na krok, szczesliwe, zadowolone ze juz jestem, chwala sie co robily z kim sie bawily. wtedy codziennosc nabiera innego wymiaru, ciesza cie te male sprawy ktorych obecnie jestes swiadkiem na co dizne i ktorych zwyczajnie masz juz dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znajdz prace chociaz
na pol etatu, zobaczysz z jaka radoscia bedziesz wracac do domu:D ja tez mialam dola dopoki nie zaczelam pracowac, teraz jak wracam zmeczona obiad na mnie czeka, dzieci nie odstepuja na krok, szczesliwe, zadowolone ze juz jestem, chwala sie co robily z kim sie bawily. wtedy codziennosc nabiera innego wymiaru, ciesza cie te male sprawy ktorych obecnie jestes swiadkiem na co dizne i ktorych zwyczajnie masz juz dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znajdz prace chociaz
na pol etatu, zobaczysz z jaka radoscia bedziesz wracac do domu:D ja tez mialam dola dopoki nie zaczelam pracowac, teraz jak wracam zmeczona obiad na mnie czeka, dzieci nie odstepuja na krok, szczesliwe, zadowolone ze juz jestem, chwala sie co robily z kim sie bawily. wtedy codziennosc nabiera innego wymiaru, ciesza cie te male sprawy ktorych obecnie jestes swiadkiem na co dizne i ktorych zwyczajnie masz juz dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to i ja się dopiszę:) 30 lat, starsza mała ma 2 latka, młodsza pół roku..własnie przechodzimy przeziębbienie 5ty raz w tym roku:) od dwóch lat nie przespałam ciągiem 3 godzin, jestem zmywarką, kucharką, nianią - nadmiar obowiązków, zmęczenie, brak czasu na siebie...ale pociesza mnie fakt że te maluchy tak szybko rosną, już niedługo sobie odbijemy dziołchy:)zobaczycie.. ja tam marzę o powrocie do pracy, żeby wyrwać się choć na chwilę od dzieci, ale po prostu nam się nie opłaca, mąż zarabia na tyle że wystarcza a ja ledwo radzę sobię z obowiązkami domowymi, jak poszłabym do pracy trzeba by było zatrudnić jakąs pomoc domową i przedszkole razy 2...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie żalowalam i nie żaluje że mam dzieci. Jasne ze czasem się chce poleżeć dluzej czy po prostu posiedzieć w ciszy ale nawet wtedy jakoś nie dopuszczam do siebie myśli że ich mogloby nie być. Natomiast na pewno zaluje tego że to co bylo już nie wróci. Podjelam jakieś tam decyzje kiedyś, ciesze się z nich ale czasem się zastanawiam jakby bylo gdybym podjęla inne. W sumie najlepsza opcją byloby przeżyć to życie do końca takie jakie jest (bo na prawdę jest calkiem fajne i choć czasem wynajduje sobie na silę jakieś problemy to tak na prawde nie mam się do czego przyczepić) a potem znów mieć naście lat i móc sprobowac inaczej ;) Pasowalyby mi tak ze 3 życia jak w takich gierkach elektronicznych :D Wtedy czulabym się mega spelniona :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mam 30-tke i
teraz sobie nawet zdlaam sprawde, ze jestem niesczzesliwa i PLACZĘ :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mam 30-tke i
nawet maz nie jest o mnie zazdrosny a chcialabym zeby byl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie w małżeństwie też już to, co dobre, przeminęło z wiatrem...po pierwsze nie mamy czasu dla siebie, a jak juz znajdzie się czas to nie ma siły.. a po drugie to ja w ogóle nie mam ochoty na seks.....no i częsniej niż kiedyś sie kłócimy, bo na kimś musze wyładowywać swoje frustracje:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, myślę, ze jesteś
Dziewczyny, z może to syndrom 30-stki. Ja też jestem rocznikiem '82. Mówię szczerze. Specjalnie napisałam, że pracuję i to obligatoryjnie z przerwą niedłuższą niż 6 miesięcy i też mnie to właśnie męczy. Myślę, że najtrudniej jest udźwignąć swój własny kieracik. Moje dzieci własnie mnie cieszą. Synek odchowany (4,5 roku), córcia niemowlę - ideał. Płacze raz na tydzień i właśnie chciałabym z nimi posiedzieć i martwi mnie to, ze nie mogę. Trzeba próbować docenić dobre strony swojej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona_matka_niekochanka
wiosenna mamo :-D usmialam sie tymi trzema zyciami, ale powiem ci, ze ja to chyba nie mam na dzisiaj sily na tyle życ :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie w małżeństwie też już to, co dobre, przeminęło z wiatrem...po pierwsze nie mamy czasu dla siebie, a jak juz znajdzie się czas to nie ma siły.. a po drugie to ja w ogóle nie mam ochoty na seks.....no i częsniej niż kiedyś sie kłócimy, bo na kimś musze wyładowywać swoje frustracje:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie w małżeństwie też już to, co dobre, przeminęło z wiatrem...po pierwsze nie mamy czasu dla siebie, a jak juz znajdzie się czas to nie ma siły.. a po drugie to ja w ogóle nie mam ochoty na seks.....no i częsniej niż kiedyś sie kłócimy, bo na kimś musze wyładowywać swoje frustracje:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, myślę, ze jesteś
Dziewczyny, z może to syndrom 30-stki. Ja też jestem rocznikiem '82. Mówię szczerze. Specjalnie napisałam, że pracuję i to obligatoryjnie z przerwą niedłuższą niż 6 miesięcy i też mnie to właśnie męczy. Myślę, że najtrudniej jest udźwignąć swój własny kieracik. Moje dzieci własnie mnie cieszą. Synek odchowany (4,5 roku), córcia niemowlę - ideał. Płacze raz na tydzień i właśnie chciałabym z nimi posiedzieć i martwi mnie to, ze nie mogę. Trzeba próbować docenić dobre strony swojej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klik klik .
jestem kobieta tuz po 30 i wlasnie tegosie obawiam, ze jak juz urodze dziecko bede zalowac i absoltunie nie zazdroszcze matkom, wrecz przeciwnie wspolczuje i zsastanawiam sie jak smakuje rezygnacja z wolnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klik klik .
jestem kobieta tuz po 30, dzieci planuje za kilka lat ale boje sie ze bede zalowac i absolutnie nie zazdroszcze matgkom, wrecz wspolczuje - zastanawiam sie jak smakuje rezygnacja z wolnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, myślę, ze jesteś
Klik klik, ale ja, podobnie jak Wiosenna mama absolutnie nie żałuję tego, ze urodziłam dzieci. Przeciwnie. Tak naprawdę jedyne co mnie martwi to to, ze mąż jest bardziej pasywny jeśli chodzi o zabieganie o dobrą pracę, niż bym tego chciała, oczekiwała. To nie dzieci mnie męczą, tylko to, ze nie mogę im poświęcić nawet roku w domu, ale to nie jest sprawa między matką, a dzieckiem, a między mną, a mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też jestem po 30 i dzieci nigdy nie żałowałam jak i męża ;). Innym kobietom zazdroszczę jedynie tego, że mają odwagę otwierać swoje firmy i nie widzą tylu czarnych scenariuszy co ja, lub je widzą a mimo to mają odwagę rozwijać swoją wizję kariery ;) Zawsze jest coś, czego innym zazdrościmy. Co do przemęczenia i braku ochoty do działania to jak zauważam, że mnie coś takiego dopada to odpuszczam sobie co mogę i oświadczam mężowi, że mam doła i niech mnie się nie czepia :D i niech zabiera dzieci i robi z nimi co chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona_matka_niekochanka
klik klik... jesli wspolczujesz matkom to zupelnie nie rozumiem, czemu bierzesz pod uwage zostanie nią. ja na twoim miejscu nie decydowalabym sie na dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, myślę, ze jesteś
Myślę siedząc tutaj i powiem Wam, że nawet chyba jeszcze jest inaczej. Ja chyba wolałabym, żeby mój mąż był w domu. Ominęłaby mnie gonitwa i próby nadążania ze wszystkim - sprzątaniem, praniem, bo gotuje mąż. Siedziałby w domu, dbał o dom i dzieci, które akurat go uwielbiają przez wielkie U, a ja pracowałabym na dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratuluje Ci trojaczków, moje marzenie- urodzić raz i wychować od razu gromadke ;) Ja nie czuje sie szczęśliwa na codzien, chyba dlatego że wbudowane mam marudzenie ;) ale kiedy sie nad tymzastanawiam, to wiem że mam wiele powodów do szczęścia, mimo że życie mam takie sobie : - mam wspaniałego męza.Już sam fakt, że mam męża powinien cieszyc, ze ktos mnie chciał :P.Sa przeciez stare panny itd ;) A męża mam naprawde dobrego, kochanego itd. - mam dwuletniego synka, urwis straszny, od zawsze jakiś taki problemowy ale go mam !! Sa kobiety, ktore nie moga miec dzieci, których dzieci są chore itd.Wiec powinnam sie cieszyc, ze mam zdrowego urwisa prawda > - nie mam za to dobrego wykształcenia ani pracy - to sa moje wielkie porażki, ale coraz mniej patrze na to wszytsko az tak krytycznie. - no i nie mam wlasnego lokum, to porażna nad porażki ;) - realizuje sie w domu , szczególnie jako matka ( uwazam, ze mam na tym polu sukcesy ). Moglabym lepiej jako żona i kochanka :P nad wszytskim trzeba pracowac Szczęście to stan umysłu, bo osoby które znamy wydaja nam sie szczęsliwe a wcale nie musza byc. Jeden cieszy sie z gromadi dzieci, drugi z willi z basenem, trzeci z działki poza miastem itd. Jedna z nas bedzie narzekała, że musi wracać do pracy, druga że nie chce, trzecia, że chce a nie moze ;) Podsumowując, nie umiem często byc szczęśliwa ale nie zawsze jestem nieszczęsliwa .Z reszta za babą trudno nadązyć nie >?? pzdr ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klik klik .
zona matka w tej chwili mam tak ciekawe i pelne zycie, ze szkoda by bylo mi z tego rezygnowac ale mimo wszyskto chce miec rodzine, mam nadzieje ze za kilka lat troche bardziej sie ustabilizuje, "uspokoje", zapragne domowego ogniska i posiadanie dziecka nie bedzie mi tak straszne ;)_

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
avent :D:D:D:D "mam wspaniałego męza.Już sam fakt, że mam męża powinien cieszyc, ze ktos mnie chciał .Sa przeciez stare panny itd " Cudne :D Po prostu wspaniałe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam 26 lat, dwoje dzieci, starszy prawie 2 lata, młodszy 6 mcy. Mąż nieźle zarabia, wiec moge siedziec z maluchami w domu...tylko ja chce juz wracac do pracy. Podobnie jak autorka tematu nie ciesza mnie juz te wszystkie codzienne obowiazki, jestem nimi zmeczona. Mam wrazenie, ze zyjemy z mezem obok siebie...wlasnie jakis czas temu pierwszy raz pomyslalm co byloby gdybym podjela inne decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, myślę, ze jesteś
Avent, dobrze powiedziane. Powiem Ci, że dałaś mi do myślenia. Z Twoim systemem to ciężko narzekać i aż się zawstydziłam, że przyszło mi do głowy na coś narzekać. Mam męża, który kocha mnie, dzieci i gotuje:) Mam dwoje wspaniałych, zdrowych dzieci, urodzonych o czasie i bez komplikacji Mam własne lokum Mam samochód, ale nie mam prawa jazdy:( - to moja bolączka, bo akurat tego egzaminu boję się panicznie (jeździ mąż). Mam fajnych rodziców, którzy kochają moje dzieci i są świetnymi dziadkami Mam nienajgorszą teściową:) Mam niezłe wykształcenie (choć kierunek dziwny na pierwszy rzut oka) i mam dobrą pracę, w której mnie wykorzystują czasowo, ale dobrze płacą i nie kręcili nosem na to, ze mam dzieci - mam gdzie wrócić. W zasadzie żyć nie umierać. Chyba mi zmęczenie doskwiera i dlatego marudzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam 26 lat, dwoje dzieci, starszy prawie 2 lata, młodszy 6 mcy. Mąż nieźle zarabia, wiec moge siedziec z maluchami w domu...tylko ja chce juz wracac do pracy. Podobnie jak autorka tematu nie ciesza mnie juz te wszystkie codzienne obowiazki, jestem nimi zmeczona. Mam wrazenie, ze zyjemy z mezem obok siebie...wlasnie jakis czas temu pierwszy raz pomyslalm co byloby gdybym podjela inne decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×