Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość iwona44mazowsze

Oddałam 19letniego syna. Przestroga dla wszystkich matek ciężko chorych dzieci !

Polecane posty

Gość Mam siostrę cioteczną chorą na
Moja Mama miała też znajomą, fryzjerkę, która się opiekowała właśnie takim dzieckiem . Syn też totalny brak kontaktu niepełnosprawny , zero kontaktu, zmarł jak miał 19 lat i poświęciła mu 19 lat życia, maż też ją zostawił, jak mały miał 2 lata. I sama przez 17 lat się nim zajmowała , ba do tego prowadziła własny zakład fryzerski żeby zarobic na jego leczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość G...o wiecie o życiu
Moim zdaniem a miałam takie dziecko więc najlepiej znam temat iwona powinna oddać dziecko od razu. Nie wiecie co znaczy takie dziecko. Dziecko nie cierpi ale ty zmagasz się każdego dnia z wewnętrznym cierpieniem. Moralizujecie, współczujecie a takim osobom ,które mają chore dziecko to jest wcale nie potrzebne bo one widzą litość w oczach każdej osoby. Takim ludziom trzeba po prostu pomóż bo nawet nie zdajecie sobie sprawy jaki wielki ciężar one noszą w sercu. Dziś gdyby mi się urodziło dziecko z ciężkim porażeniem mózgowym po prostu bym oddała i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam chorego brata,nie na
porazenie mozgowe,ale ciezki uposledzenie,autyzm,padaczka ostatnio .Nie mowi,cos chyba rozumie,ale nie ma z nim zadnego kontaktu,teraz ma 21lat.Jak byl mlodszy gryzl reke,ciagle stukal o wszystko,niszczenie rzeczy,wycie,krzyki,walenie glowa w sciany,czesto robienie siku i kupy w majtki,jedzenie jak zwierze,w pozniejszym wieku proby masturbacji przy calej rodziny(nieumiejetne),ja nie wiem co on mysli,czy w ogole ma jakies podniety czy cos. mam jeszcze starsze rodzenstwo. Moj brat zostal oddany jakies 11/12 lat temu do specjalnego osrodka i jest brany na swieta,weekendy np co 2tyg. rodzice go oddali,bo w domu sie nie przelewalo,jedna pensja na 6osob to malo.Bylam niezbyt swiadoma tego wszystkiego wtedy,ale chyba to ojciec chcial sie go pozbyc,bo pewnie matka trwalaby w tym,tymbardziej ze majac nie wiecej niz 10lat on jeszcze nie sprawial az takich problemow,dopiero gdy zaczelo sie dojrzewanie,on 190cm wzrostu,waga. moje starsze rodzenstwo nie zajmowalo sie w ogole bratem,gdy np brali go na 2-3tygodnie,ja nie chodzilam do szkoly(podstawowka,jestem starsza 2lata) i zajmowalam sie bratem(duzo wtedy nie musialam robic,poprostu obiad,siedziec z nim,patrzec co robi).W wakacje dostawalam jakas kase za opieke nad nim. targaja mna mieszane uczucia,bo z jednej strony to moj brat,zal mi patrzec na niego,bo pewnie w jakis sposob cierpi,napewno w osrodku dobrze takich ludzi nie traktuja.a z drugiej strony chcialabym miec normalna rodzine jak kolezanki,pewnie wszyscy w klasie wiedzieli o nim,nie mialam zbytnio kolezanek...Mialam paru chłopakow,zawsze po dluzszym czasie opowiadalam o bracie bo poprostu balam sie odtracenia. a co do rodziny ogolnie,to wydaje mi sie ze choroba brata doprowadzila do jakiejs destrukcji rodziny,nie czuje jakichs wiezi z starszym rodzenstwem,wszystko jest jakies bez wartosci.oni chyba maja zal ze przez te lata brat co jakis czas bywal w domu. to jest trudna sytuacja,napewno niekazdy by wytrzymal. czy warto sie poswiecic? nie wiem. wydaje mi sie,ze moi rodzice cale zycie mieli w nosie uczucia zdrowych dzieci i nadal je maja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jukiol
kaplani , politycy religijni dzialcze powinni dawac polowe swych dochodow na chore kalekie uposledzone dzieci ale te pierdolone zjeby tego nie robia -bo s a mocni tylko w gebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czytałam wszystkich odpowiedzi. Autorko bardzo Ci współczuję. Pracuję z dziećmi w szkole z różnymi upośledzeniami. Oczywiście, nie aż z takimi ciężkimi, ale też widzę co przeżywają ci rodzice. Nie wypowiadam się na temat co ja bym zrobiła, bo uważam że póki się nie jest w takiej sytuacji na sto procent się tego jednak nie wie. Jednak zgadzam się ze stwierdzeniem, że lepiej jest jednak oddać i ratować resztę rodziny, bo przecież ten ciężko upośledzony i tak nic z tego nie wie. Brutalne to trochę wiem, ale jak czytam o Twoim życiu to tylko współczuć należałoby :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przygoda życia
Ja podziwiam Iwonkę i nie uważam, że ona straciła życie ona je poświęciła, chciała ratować człowieka. Nie uważam też, że to tak do końca była porażka bo w końcu syn spędził z nią 19 lat, 19 lat przez które dała mu ze swojej miłości ile mogła (nikt nie wie ile ten drugi czuje i jak wyraża emocje, może to, że rusza rekami i przypadkiem bije to wlasnie ten sposob). Nie uważam też za złe gdyby chłopiec od razu trafił do ośrodka. Chodzi mi jedynie o to aby Iwona nie myślała o swoim życiu jak o porażce ale jak o odwadze i ogromnej miłości, którą dała bezinteresownie. Nie wiemy co to znaczy przetracić życie, można zwiedzić pół świata a nigdy nie pokochać prawdziwie, nie dać nic z siebie i co takie życie też może być przetracone, więc Iwonko głowa do góry:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Rodzina i przyjaciele odradzali mi wychowanie synka, jednak oboje z mężem uznaliśmy że sie nie poddamy i ślepo wierzyliśmy, że rehabilitacja i praca nad jego rozwojem pozwolą mu życ normalnie." Czyli frajerstwo pełną gęba i wiara w cudy:P. Ja znam kilka metod kuracji co na sporo chorób pomaga ale to nie jest rak ale chyba coś znacznie gorszego w stylu braku nogi:O. I dlaczego nie byłaś na skrobance:O?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

dlatego ja nie będę wychowywać tak chorego dziecka . Mówcie co chcecie to nie dla mnie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×