Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

bruno29

Chcę odejść od żony

Polecane posty

wiele razy jej mówiłem, że nie jestem szczęśliwy i że nie widzę sensu w naszym związku - ona sobie kompletnie nic z tego nie robi, nie chce rozmawiać - jej najwyraźniej jest dobrze tak jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 rowniez
jak bylam mlodsza i zamezna to tez sie spinalam i staralam.. ktoregos dnia wrocilam po pracy wieczorem do domu i zobaczylam mojego Pana Meza jak siedzi przed telewizorem i pyka po kanalach...czyli codziennosc. Wiem ze to dziwne,ale tego wieczora cos we mnie peklo..jakby mi ktos kubel zimnej wody na glowe wylal. Nagle dotarlo do mnie ze tego kwiatu jest pol swiatu, wiec po jaka cholere mam sie z nim tak uzerac? nic nie bylo dobrze- seks byl beznadziejny, on byl chimeryczny, na kazde slowo trzeba bylo uwazac, maminsynek, gapienie sie w tel bylo jedynym hobby..w domu palcem nie kiwnal.. dotarlo do mnie, ze nie bede go zmieniac, poprawiac, wlec na jakies terapie powiedzialam sobie PIERDOLE TO!!! tego samego dnia oznajmilam mu koniec naszego zwiazku i rozdzielilam pokoje (kilka miesiecy musialam meczyc sie z nim w jednej chalupie- ale spoko-oplacilo sie) ludzie dajcie se luz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 rowniez
nie tlumacz sie powiedz KONIEC-odchodze jak sie uspokoi to mozna zaczac o kwestiach mieszkaniowo-finansowych rozmawiac zycze ci sily i odwagi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam ciotkę i wujka (już oboje nie żyją), nie mieli dzieci, ciągle się kłócili o byle co, nieraz miesiącami się do siebie nie odzywali, mieli jakieś do siebie wieczne pretensje, jak przyjeżdżali do nas to się dopiero nakręcali, jakby publiczność była im potrzebna, a moja rodzina miała być tym sędzią sprawiedliwym, jak było im w łóżku tego nie wiem... ale to nie ma znaczenia, bo nie o to chodzi, ale chodzi o to, gdy ciotka pierwsza zeszła z tego świata, to wujek umarł za życia - bo nie umiał bez niej żyć!!!! Był żywym trupem przez 11 lat, a umierając miał nadzieję, że się z nią jeszcze spotka i połączy na tamtym świecie? Dlaczego ludzie, którzy się kochają budują mury swojej chorej dumy i ambicji, których nieraz nijak się nie da przejść. Ale z drugiej strony, jeżeli się już nie kocha tej drugiej osoby, to uważam, że lepiej odejść, jest to uczciwe i usprawiedliwione... Mam też sąsiadów, różnie między nimi bywało, ale do dzisiaj są razem i idą trzymając się ręce a są ze sobą ponad 30 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30latka prawdę ci powie
30 rowniez zgadzam sie z toba!! Gdy zwiazek się wypali to trzeba to PIERDOLIC, juz nic tego nie wskrzesi!! Ja juz probowałam 100 razy, fajnie było przez chwilke a potem znowu to samo.. Wiem już teraz jedno. Zwiazek może sie udać tylko wtedy jesli jestescie prawdziwymi rpzyjaciółmi, jesli tematy wam sie nigdy nie wyczerpuja, jeśli się lubicie jako ludzie. Niestety miłośc to marny pył który szybko znika i jesli nie ma przyjaźni to zwiazku nic nie uratuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30latka prawdę ci powie
Jak widzę jak zyja moi rodzice to mi sie odniechcewa wsztystkiego, moi dziadkowie darli ze soba koty odkąd pamiętam, moje ciotki juz po rozwodach. Ja tez nie wierzę w szczesliwe związki. Szczesliwym mozna byc przez rok przez 6 lat ale nie da sie byc szczesliwym 10-20 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30latka prawdę ci powie
Pamietam z dziewcinstwa jak moja matka groziła ojcu rozwodem. Nie rozwiedli się bo oczyiwiście nie wypadało no i byli wierzący wiec męczyli się ze sobą dalej:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30 rowniez
ja mialam po mezu kilka romansow...same wesole chlopaki teraz jestem w zwiazku od pieciu lat- jest moim najlepszym przyjacielem nie mieszkamy razem nie mowie mu co ma robic nie matkuje mu nie zmieniam go powiedzialam mu- jesli spotkasz kobiete, z ktora bedziesz chcial isc do lozka- zrob to, nie chce zebys sie dla mnie poswiecal (oczywiscie taki uklad jest obustronny) jest moim towarzyszem a nie wlasnoscia...nie mam prawa ani mozliwosci POSIADANIA go... z wiekem nauczylam sie jak przysrubowac swoje EGO ale jesli kiedys sie nasze uczucie wypali...to pojdziemy dalej..swiat jest pelen ludzi..pelen milosci to byl moj klucz do sukcesu...jestesmy szczesliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30latka prawdę ci powie
30 równiez i wiesz co?? uwazam że macie super układ!! Moim zdaniem nie ma to jak tworzyć układ partnerki oparty przede wszytskim na przyjazni. Po Chuj ( sorry) te ceregiele ze slubem, tymi bredniami ze "az do smierci", po cholere mieszkanie razem i sprzatanie po męzusiu i usługiwanie mu? Dwa domy, fajny facet,PRZYJAZN /miłość ( która i tak sie ulotni), a jak już facet zaczyna nas drażnic to baju baj. Nie rozumiem tego czemu człoweik całe zycie sie tak poświęca i zyje niezgodnie ze swoimi uczuciami?? Czemu jak w malzenstwie jest zle to nie pieprznie tym wszytskim tylko poswieca siebie, swoja godność? Jak jest żle i nie da się już nic naprawić to PIERDOLIC to i szukac szczescia dalej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 30latka prawdę ci powie
Mam ciotkę ( 70 lat) ktora wzieła rozwód mając 30+ lat . Po kilku latach poznała kogoś i od tamtego czasu do dnia dzisiejszego zyją osobno, są przyjaciółmi, nie mają ślubu a każdy ich traktuje jak małżenstwo. gdy ciotka była chora to mogła liczyć tylko na niego bo dzieci ją miały gdzieś. On nigdy u niej nie zostawał na noc. Przyjezdzał rano a wracał wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w sumie żal mi was
jestem z moim facetem od 11 lat, od 8 jesteśmy małżeństwem bywały momenty że miałam dość, że żarliśmy itp ale nadal go kocham, jesteśmy dla siebie przyjaciółmi, wierzę że nawet za kolejnych 20 lat tak będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchajcie, czegoś tutaj tak do końca nie rozumiem. Bo, jeżeli człowiek ma wolną wolę od Boga i jest teoretycznie wolny, to powinien robić to, o czym sam zadecyduje, a nie to co wypada... Czytam niektóre tematy i fajnie jest niektórym żyć życiem innych osób. Udzielać rad co powinien a czego nie powinien. Jak już kiedyś wspomniałam na którymś z wątków, mam sąsiadkę psycholożkę i co... ludziska walą do niej, bo zamiast pomodlić się i zaufać Bogu, szukają cudownych recept i szczęścia u psychologów psychoanalityków (moda z Zachodu), a ona niby taka dobra psycholog, ale z drugiej znam ją od dzieciństwa i niezła z furiatka, która sama sobie w swoim życiu nie radzi, terroryzuje własną rodzinę... Typowy, klasyczny przykład przerostu treści nad formą? Czyż to nie jest hipokryzja? Totalny brak kompetencji. I ile takich ludzi, którzy mają decydujący wpływ na nasze życie jest niekompetentnych? Zakłamanych, ubranych w ładne ciuszki i pięknie wyglądających a w rzeczywistości to źli ludzie. Ale i tacy też muszą na tym świecie być. Trzeba się tylko nauczyć ich rozpoznawać i patrzeć na życie własną duszą, sercem i własnymi oczyma. Ludzie weźcie swoje życie we własne ręce i nie szukajcie rad u wróżek, psychologów i nie radźcie się ich, tylko zaufajcie Bogu i własnej intuicji, własnemu doświadczeniu, bo tutaj mało jest przyjaznych rad, sama zła energia i ja też dałam wciągnąć się w te złe klimaty, które tak na prawdę nie są dla mnie. Dobro i zło na tym świecie były są i będą, to są dwa nieodłączne elementy. Od nas tylko zależy co wybierzemy. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała, niech tylko każdy z nas rozejrzy się wokoło siebie czy w waszych domach, rodzinach nie ma osoby, która nie potrzebowałaby waszej pomocy? A jeżeli jest - to ten człowiek jest twoją misją do spełnienia na tym świecie, bo my nie żyjemy tylko po to żeby dobrze jeść, ładnie się ubierać, robić karierę, tylko jesteśmy stworzeni do czynienia dobra. Dobrym być to wyrzeczenia a złym łatwiej wszystko przychodzi. Mam raka i tak naprawdę cieszę się, że go mam, bo zostałam naznaczona przez Boga i jest to dla mnie zaszczyć, bo wiem, że nie jestem mu obojętna i obdarzył mnie nie tylko łaskami życia doczesnego ale i łaską uzdrawiającą, bo wierzcie mi było już źle ze mną. Poza tym niektóre osoby chemii nie przeżywają, a ja przeżyłam 8 cyklów chemii, ostatnia o mały włos by mnie nie zabiła, gdyż leukocyty spadły do tego poziomu iż wystąpiła gorączka neutropeniczna, jeżeli będzie to czytał lekarz - wie o czym piszę - właśnie ta gorączka ponad 40 stopni przez 4 dni - myślałam, że mnie zabije, ale miałam żyć i jestem i wiem, że mam jeszcze swoją misję do spełnienia, mam chorą matkę, przy którą opiekowałam się nawet po chemii, bo ona nie jest już w stanie nic przy sobie zrobić, mam dzieci, które potrzebują matki i mam też swoje własne przyjemności i radości, które pielęgnuję i mam żyć, bo ON tak chce. Nie ma ateistów, to tylko złe złudzenie. Ludzie od wieków wierzą w Boga jakkolwiek Go nazywają. Nie jestem świętą, ale staram się być dobrym człowiekiem - czy to według niektórych źle. Nawet jak pobłądziłam w pewnym okresie mojego życia, to dla NIEGO nie jestem stracona, bo wróciłam na właściwą drogę. I co z tego, że nie mam ślubu kościelnego? Dla NIEGO nie ma to znaczenia? Bo gdyby miało, to miałabym ślub kościelny wziąć. W Kościele też są hipokryci, ale na szczęście jest ich mało... I Ksiądz, który przychodzi do mojego domu z Panem Jezusem dla mojej mamy, rozumie moje życie i mnie nie ocenia, tylko mi pomaga, chociaż niektórym to się nie podoba. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak... ale jest ale... bo do tanga trzeba dwojga... i jeden jest "wózek" i w jedną powinno się stronę ciągnąć, a jak jedno ciągnie w jedną a drugie w drugą stronę, albo nie ciągnie w ogóle... to co? nic z tego nie będzie ... wszystko się rozleci... trzeba dużej wiedzy, mądrości życiowej a przede wszystkim miłości BEZWARUNKOWEJ, żeby to osiągnąć... Ale w większości przypadków miłość jest komercyjna, albo mylona z chemią, albo w ogóle jej nie ma ... Fajnie się komuś pisze teoretycznie, albo tylko i wyłącznie z własnej perspektywy a przecież wiele jest płaszczyzn życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wtedy bierze sie młotek
I gwoździe i naprawia ten wózek !! Dopóki dzieci z domu nie wyszły uważam ze trzeba razem je wychować. Potem to już zależy od nas samych czy chcemy dalej żyć razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... ale taki "wózek" już nigdy nie będzie taki, jaki był ... nic takie nie jest ... to są tylko twoje przekonania, że tak powinno być, ale tak nie musi być. Weź pod uwagę też to, że my ludzie za nadto przywiązujemy się nie tylko do ludzi, ale także do rzeczy materialnych a wyobraź sobie, że tak w ogóle nie musi być a le przede wszystkim nie powinno być - bo wszystko jest ulotne i się kiedyś kończy, a cały sekret to taki, żeby nauczyć się żyć dniem dzisiejszym i akceptować to co jest, bez przywiązywania się zanadto do ludzi, do zwierząt i do rzeczy materialnych im szybciej to pojmiemy tym będzie mniej cierpienia ... bo za jakich czas, a nawet chwilę może tego wszystkiego nie być i też trzeba będzie dalej żyć. Zobacz ilu ludzi kończy tragicznie, bo nie potrafi żyć swoim życiem tylko potrzebuje bodźca zewnętrznego, nie umieją żyć bez pieniędzy (bez dużych pieniędzy), bez miłości (chociaż na siłę), bez drugiego człowieka (a ten drugi nie chce), bez pracy (kariery), bez seksu, bez alkoholu, bez narkotyków etc. etc. zobacz ile tego jest. I twoim pobożnym życzeniem lepiej zbijać na siłę gwoździem i młotkiem to co tak naprawdę już nie istnieje, niż się rozejść albo w konsekwencji doprowadzić do tragedii, jakich niestety wiele...i coraz więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Owmorde
Więc jesli idąc twoim tokiem myślenia chorych trzeba zabijać nie leczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Owmorde
Nie ma sensu leczyć bo przecież i tak zaraz umrą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doklaaaadnie
Zachoruje ci dziecko - zlikwiduj i urodz sobie nowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczesliwym mozna byc przez rok przez 6 lat ale nie da sie byc szczesliwym 10-20 lat Gówno prawda. Moi rodzice po ślubie są już 37 lat a szczęścia może im pozazdrościć niejedna para z mniejszym stażem. Szczęście zależy od ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Kościele też są hipokryci, ale na szczęście jest ich mało. Hahahaha, doskonały żart :D W KK mało jest nie-hipokrytów. To zbiorowisko węży i faryzeuszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Można być szczęśliwym i 20 lat
Potem przychodzi kryzys wieku średniego i już nic na to nie pomoże . Wszystko sie moze zdarzyć .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mamy dzieci, nie wieżę w boga. Po prostu nie kocham żony - kompletnie nic do niej nie czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bruno29 - to twoje życie, ty musisz zdecydować ... twoje życie należy tylko i wyłącznie do ciebie, nie oglądaj się za siebie, ważne jest co masz teraz, a na chwilę obecną nie kochasz żony to powiedz jej to, jestem kobietą i uważam, że takie podejście do sprawy jest uczciwe, ale inne będą alarmować, bo jakże to wypada ... ? Rób to co uważasz za stosowne, może żona też już ciebie nie kocha ale tego ci nie okazuje, rutyna i nuda wkradła się do waszego związku, ale to nie jest ani jej ani twoja wina, po prostu tak jest i kropka, nie doszukuj się dlaczego .... Nie wierzysz w Boga, twoja sprawa, ja nie każę wierzyć ci w Boga ... ale wydaje mi się, że bez wiary ludziom jest trudniej pokonywać pewne trudności ... a my ludzie i bez względu na to jakiej rasy jesteśmy czy jesteś mężczyzną czy kobietą każdy musi swoje życie przeżyć tak a nie inaczej, dokonujemy takich wyborów a nie innych bo tak mamy żyć i ciebie to się też dotyczy, może kiedyś to zrozumiesz, może jeszcze nie na to czas... . Ponadto inni ludzie pod różnymi pseudonimami, bo nie mają odwagi się podpisać piszą i kręcą na forum swój film, i kręćcie sobie swój film, tylko nie angażujcie do niego tych którzy tego nie chcą, bo ja piszę o dorosłych, ktoś inny wtrąca wątek o chorych dzieciach ale za grosz nie umie tego uzasadnić, takie bzdety to piszą dzieci w 1 klasie SP, dzieci w 4 klasie SP muszą już swoją wypowiedź uzasadnić tego są uczone, ale tutaj w niektórych przypadkach niektóre osoby powinny z I klasy SP w ogóle nie wychodzić, a tym bardziej zabierać publicznie głoś i krytykować innych - ale i tacy jak wy muszą na tym świcie być - według mnie dla kontrastu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym nie rezygnowała z tego co masz, jeszcze zatęsknisz za ta stabilizacją. i jakoś trudno mi uwierzyć, ze tak po prostu strzał z nieba i olśnienie - nie kocham jej- jasne !!, powód na pewno jest a wina leży w 99% po obu stronach , czego oczekujesz od żony ?? ze będzie cię witać w szpilkach i bieliźnie , jak wracasz z pracy, robic romantyczne kolacje ??, a Ty co dojesz od siebie?? pewnie tylko wymagasz i biedny siedzisz w kącie i rozmyślasz jaki masz beznadziejny związek. kiedy ostatni raz zaprosiłeś żonę na kolacje, kino, albo chociażby na spacer !!!?? , kiedy kopiłeś kwiatka (bez okazji) ?? pamiętaj , ze kobieta potrzebuje trochę ciepła i miłości , żeby chcieć zbliżenia i czerpać z niego rozkosz, o wiele trudniej ja podniecić niż faceta , więc może się trochę postaraj , bo warto!!! jeżeli sam nie chcesz się starać to powiedz co czujesz wprost i , że jeżeli nic się nie zmieni - odejdziesz , ale daj wam szanse !! samolub jesteś i tyle !!, najlepiej nie wychodzi to ja spadam !! a spadaj najlepiej do mamuśki a dzieci dlaczego nie macie ?? wasz wybór, czy po prostu nie możecie mieć ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjaźń ponad miłość
effi smieszą mnie takie rady jak te twoje:-) Niestety ale co innego zwiazek w ktorym ulotniła sie miłość a pozostała przyjażn a co innego zwiazek w ktorej nie ma przyjazni. Domyslam sie ze autor jest w takiej sytuacji ze nie ma u niego przyjazni, nie ma o czym rozmawiac z żoną, czuje dyskomfort w przebywaniu z nia w jednym pomieszczeniu.... Przetrwać moga zwiazki tylko te ktore oparte sa na przyjazni, jesli nie ma przyjazni to co tu ratowac???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 latka prawdę ci powie , słuchaj mam 31 lat i jestem w związku z 9 lat, 3 po ślubie i nie uważam , żebym się poświęcała ze ty nie potrafisz zostać przy jednym facecie , nie określaj innych ta miarą sa wzloty i upadki, ale ciągle jesteśmy razem i wspieramy sie w trudnych chwilach , tyle lat i nie żałuje niczego wiem, ze trafiłam na odpowiedzialnego, kochającego męża Tobie jak widać sie nie udało zbudować trwałego związku, przykro, ale nie rujnuj życia innym swoimi zgorzkniałymi postami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co racja to racja aaa
Tez uważam tak jak effi Związek na dobre i na złe A nie tylko na dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyjaźn ponad miłośc, jeżeli tu napisał, to po to żeby wysłachac rad innych , moja jest taka jeżeli cię smieszy to trudno, twoja pewnie, odejdź i nic nie tłumacz, jej wina i nie musisz sie o nic martwic no chyba , ze napisal tu w poszukiwaniu akceptacji , ze wszyscy go popra dobrze robisz, zgadzam sie z Tobą, moze napisac ci wniosek rozwodowy ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjaźń ponad miłość
związek ponad wszytsko, na dobre i na złe?? czy was pochujało??? jak można trwać latami w zwuiazku w ktorym jestesmy nieszczesliwi????? po to zeby doigrac sie depresji??? znalazły się matki teresy które są gotowe na pełne posiwecenie w imię "trwania malzenstwa mimo przeciwnosciom losu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×