Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Miłka23

problem z seksem..to zaszło za daleko, nie umiem sobie sama poradzić

Polecane posty

Gość ellemme
spróbuj sama siebie zmienić...dobrze weisz ze to jest niemozliwe! Po co te ciagle oczekiwania ze ty bys chciala zeby on zrobil to czy to. Niestety nie zrobi tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłka23
nie zacznie się starać..uwierz mi..kiedyś mieliśmy takiego fajnego sąsiada, zajebiście mi się podobał, czasami gadaliśmy ze sobą mój facet o tym wiedział i widział, że jestem pod wrażeniem tamtego chłopaka ale miał to centralnie w dupie, nic nie zrobił, nawet słowa nie powiedział

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hsderwyrwa
Autorko - najlepszym wyjsciem bedzie odejscie od Niego...moze na poczatku zrobicie sobie przerwe w zwiazku i obydwoje zobaczycie czy w ogole zatesknicie za soba....Jesli TAK to kochacie sie...jesli NIE to zaczniecie zycie od nowa i kazde osobna,z czasem z inna osoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłka23
To jest ciężkie bo mamy wiele wspólnych spraw. Wiem, że to głupia wymówka ale tak jest. Wynajmujemy razem mieszkanie, mam umowę na rok, mamy wspólny kredyt, też na rok..dam radę sama to spłacić jak przeniosę się do mniejszego pokoju a większy wynajmę jakiejś parze ale najpierw muszę zaczekać aż z tego mniejszego pokoju wyniesie się nasz kolega czyli do końca lipca. Sama nie dam rady płacić za ten duży pokój bo to 1000zł miesięcznie czyli połowa mojej wypłaty. Do tego opłaty za studia i ten kredyt. Musiałabym zaczekać na ten mały pokój.. Bez sensu to ale tak właśnie jest..nie mogę tak po prostu go zostawić z dnia na dzień..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hsderwyrwa
hmmm...kredy i wspolne mieszkanie to faktycznie problem:/Kredt wzielas na siebie? Wiem,ze jest latrweo powiedziec a trudniej zrobic ale musisz podjac jakaS DECYZJE....W OGOLE ROZMawialas z Nim o swoich obawach,problemach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłka23
Wszystko co mamy jest na mnie..Rozmawiałam z nim wiele razy, wiele razy chciałam odejść. Zawsze tylko jedna reakcja - "zmienię się, obiecuję"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo nie jestes kobieta wy tak macie ze za malo myslicie o sobie a za duzo o bliskich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Te autor napisz
yyug... Zobacz na swój topik. Zostawiłem ci wiadomość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kredkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
jak widac nie zmienil sie...On wie,ze jest Twpim 1wszym facetem i jetses mu bardzo ulegla......nie wiem co bym zrobila w takiej sytuacji:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłka23
Ja jestem też jego pierwszą kobietą. Nie ma doświadczenia tak samo jak ja go nie mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłka23
Nasz pierwszy raz wyglądał tak, że byłam głupią małolata, która zgodziła się na seks na spacerze po jakimś lesie na jego kurtce. On chciał tylko zobaczyć jak to jest bo był to też jego pierwszy raz a ja oczekiwałam niewiadomo czego..nie zwracał uwagi na to, że to pierwszy raz, nie zwracał uwagi na to, że się boję i wstydzę, bardzo mnie bolało ale nie chciałam go rozczarować więc jak zapytał czy kończymy skoro mnie boli, odpowiedziałam, że nie. Chciał od razu żebym była na górze, żebym go wszędzie dotykała a ja naprawdę nic nie potrafiłam, nie wiedziałam i strasznie się wstydziłam. W pewnym momencie po prostu powiedziałam, że już wystarczy, ubrałam się i poszliśmy, odprowadził mnie do domu i jeszcze zapytał czy miałam orgazm...nie gadaliśmy potem ze sobą z miesiąc ale jakoś się ułożyło..napisał mi po wszystkim jeszcze smsa, że widział, że byłam skrępowana ale nie muszę się wstydzić, że mam cellulit bo jemu to nie przeszkadza. To nie było chamskie zagranie. On to po prostu napisał, szczerze. Nie widział w tym nic złego. Taki był mój pierwszy raz. Nigdy nie zrekompensowany chociaż mówiłam mu nie raz jak się wtedy czułam.. Miałam wtedy 16 lat. Wiem, że byłam kretynką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na twoim miejscu od razu bym
go rzuciła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dla mnie
nie bede nikogo oceniał, ale dla mnie najbardziej dobijające jest jak kobieta ma ciagle jakies oczekiwania oraz to ze ma swoj wyidealizowany obraz mezczyzny a jak juz kogos poznaje i okazuje sie ze ten ktos odstaje (co nie znaczy ze jest zły) od "wymyslonego" obrazu partnera to popada w szerego rozczarowan i watpliwosci na temat zwiazku i milosci a przeciez kazac sie komus zmienic to jak powiedziec pokocham Cie jak bedziesz inny... Z tego co piszesz to on nie robil tego, tamtego itd a Ty co robilas dla niego? p.s. nie krytykuje Cie i nie mam zamiaru pouczac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłka23
Co ja zrobiłam dla niego? Przez 7 lat związku KAŻDE nasze wyjście organizowałam ja, ja zapraszałam, ja płaciłam, ewentualnie płaciliśmy po połowie albo w późniejszym etapie - ze wspólnej kasy. Każde wakacje organizowałam i planowałam ja. Zawsze miał fajnie zaplanowane urodziny, chciałam żeby czuł się wyjątkowo. Kupowałam mu różne rzeczy (niekoniecznie drogie) kiedy zauważyłam, że mu czegoś brakuje. Starałam się, żeby miał fajny dom i fajną kobietę. Często go chwaliłam, załatwiałam jego sprawy - te związane ze studiami i te związane z pracą. Kiedy nie mógł znaleźć pracy pomogłam mu i szukałam ją dla niego. Zajmowałam się wszystkimi naszymi sprawami - finansowymi, mieszkaniowymi. Dlatego mam pretensje - bo on nigdy nic dla mnie nie zrobił. NIGDY. Więc i ja przestałam. Ile można się starać, dawać z siebie bardzo dużo i nie widzieć, ze to ma sens. Bo on nawet nigdy nie powiedział "fajnie, że mi pomogłaś, jestes kochana"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co mi tam-napiszę
Dziewczyno ale czego ty się boisz?Samotności,tego,że sobie nie poradzisz sama?Ty już jesteś sama w tym związku i sama wszystko załatwiasz.Jesteś jeszcze młoda,masz prace,studia.Zobacz ile Twoich koleżanek jest samotnych,bez partnera.Ile z nich jest już w drugim,trzecim czy piątym związku.Daj sobie czas,pobądź sama,spotykaj sie z ludzmi ze studiów,może nawet nie wiesz ale jest tak gdzieś ktoś,kto na ciebie patrzy,tak jak byś chciała by patrzył na ciebie twój chłopak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opiekujesz się nim i robisz za jego "mamusię". Mamusia - jest aseksualna dla synka. Stąd problem. Po drugie - znasz pojęcie "wypalenia" się związku? Po 7 latach może się tak zdarzyć. Wtedy ludzie siadają i zastanawiają się "W sumie to dlaczego jesteśmy razem i czy chcemy być dalej?". Może czas na taką rozmowę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miłka23
rozmawialiśmy. On mówi, że mnie kocha i nic mu się nie wypaliło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiadomkka
Jak to możliwe wytrzymać w takim związku 7 lat? I co przez te 7 lat czekałaś na jakąś jego inicjatywę? Nie wierzę, że cały czas było tak źle. Nikt by tego nie wytrzymał :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×