Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tigatiga

Porod w 23 tygodniu ciazy...

Polecane posty

Gość tigatiga

Witam! W niedziele 15 kwietnia okolo godziny 15.00 poczulam, ze odchodza mi pomalutku wody... szybko z mezem do szpitala. Zadnego bolu ani krwawienia. Prawie szesc miesiecy ksiazkowo rozwijajaca sie ciaza. Leki na podtrzymanie i nogi w gore. Niestety, o 18.00 serduszko Julii przestalo bic... Bol nie zna granic... Podjelam decyzje, ze urodze silami natury. Po cesarce ponowne zajscie w ciaze nie byloby mozliwe. Leki na wywolanie. Bole dostalam dopiero w poniedzialek o 16.00. Ciesze sie, ze tak pozno. Mielismy z mezem troche czasu zeby nasze glowy przerobily te sytuacje. Moglismy sie choc troche uspokoic i przygotowac na to co mialo dopiero nastapic. Rodzilam w wodzie. Poszlo sprawnie.O 17.51 Julia byla juz na swiecie. Niestety...nie plakala... Urodzila sie bez pepowiny. Urwala jej sie od brzuszka. Wazyla 469 gr i miala 32 cm dlugosci. Na lozysku byly 2 krwiaki. Polozna okryla Julke kocykiem i nam ja podala. Byly taka malenka... Ciesze sie, ze ja widzielismy. W srode ja ubralismy a ksiadz odprawil modly. Nasza coreczka jest juz po sekcji zwlok i w poniedzialek bedzie oddana do kremacji. Jesli stala sie juz ta tragedia to przynajmniej moze wyniknie z tego cos dobrego dla nas na przyszlosc. Lozysko tez zostalo przebadane i wykonywane sa badania genetyczne. W maju jedziemy do Polski ja pochowac. Te, ktore przezyly cos podobnego wiedza co czuje... Chcialam Wam dac do przeczytania cos na pocieszenie. Ktos dal mi to przeczytac i mysle, ze cos w tym jest. A co Wy na to...? " Kochana Mamo" Wiem że mnie nie widzisz,nie słyszysz i nie możesz dotknąć...ale ja jestem..istnieje..w Twoim życiu,snach Twoich,Twoim sercu...Istnieje. Kiedy byłem tam na dole,w twoim cieplym brzuchu godzinami zastanawialem sie jak to będzie kiedy będę już przy Tobie,w tym miejscu o ktorym opowiadałaś mi gładząć sie po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś spać.Ja wsłuchany w twoje opowiesci i kojacy twoj głos chłonąłem każde słowo,każdą informacje a potem cichutko zeby cie nie obudzić kiedy wreszczie usypiałaś marzyłem. Wyobrażałem sobie to cudowne miejsce i ciebie jak wyglądasz.Patrzyłem na swoje dziwne nożki i rączki u których nie wiem czemu było dziesięć palcówi i zastanawiałem sie czy jestem do ciebie podobny...Chyba nie-myslalem-bo ty pewnie jestes piekna a ja taki dziwny,pomarszczony...no i po co mi dziesiec palcow -myślałem? A potem nagle wszystko sie jednego dnia zmieniło.Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i juz nie było opowieści.To nie może być prawda-mówiłaś-godzinami . Słuchałem teraz jak płaczesz,krzyczysz,prosisz i błagasz.A ja nie wiedziałem o co i dlaczego? Chciałem Cie barzdo pocieszyc więc wywracałem fikolki żebyś poczuła że ja tu jestem i cię kocham, ale wtedy ty plakałaś jescze bardziej. A potem nadszedl ten straszny dzień.Zobaczyłem ze ktoś świeci mi po oczach,straszne światlo wpadalo w głąb ciebie, nie wiem skąd a ty powtarzałaś ze będzie dobrze,musi być.Ale płakałaś -słyszałem.Kiedy nagle wszystko zrobiło się czarne a mnie wciągnęło coś i pchało mocno zrobiło się cicho.Ktoś już trymał mnie na rękach ale to nie byłaś ty.A potem usnąłem i kiedy otworzylem oczy,wszystko wkoło mnie zalewał błekit w każdych odcieniach.Byłem ten sam-mały,pomarszczony i z dziesięcioma palcami u rąk.Ale ciebie nigdzie nie było.Obok mnie siedział rudy chłopczyk i uśmiechnął sie do mnie.Witaj-powiedział. Gdzie moja mama-zapytałem? I wtedy on opwiedział mi wszystko.Ze nie kazde dziecko trafia do swoich rodzicow,i ze nie niema zwiazku jak bardzo oni kochali i chcieli,ze teraz tu jest moje miejsce,posrod innych malych Aniolkow.Ze bedzie mi ciebie mamo brakowalo ale musimy oboje nauczyc sie zyc bez siebie.I musialem nauczyc sie tak zyc,Nie, nie bylo mi łatwo,plakałem tak jak ty wtedy i cierpialem tak jak ty wtedy.Ale jest mi tu naprawde dobrze.Mma wielu przyjaciol,wiele zabawy,wiele radosci.Ale nie szalejemy calymi dniami na łace,mamo.Pomagamy starszym ludziom przeprowadzic ich na spotkanie tu w niebie.Znajdujemy ich rodziny,mężow,żony,dzieci żeby mogli się z nimi spotkać.Możesz być ze mnie dumna,mamo.Jestem grzecznym Aniołkiem,naprawdę.No..czasem tylko robimy sobie psikusy i troszkę narozrabiamy kiedy skrzydełkami zachaczamy o klomby kwiatów,ale wiesz... jak się bawimy w berka to czasem nas ponosi...Kiedy tu się znalazłem mój przyjaciel wytłumaczył mi też że nie moge kontaktować sie z toba osobiście..czasem tylko pojawic sie w twoich snach ale nic więcej.Ostatno jednak zaczęłem robić sie powoli przezroczysty i skrzydełka mi nie działają jak kiedyś.Przyjaciel poptarzył,pokiwał smutno głową i zabrał mnie na ziemię.Usiedliśmu na białym krzyżu i naglę CIĘ zobaczyłem,Wiedziałem że to ty,poznałem twoj głos.Stałaś tam w deszczu i płakałaś powtarzając że tak bardzo cierpisz,że tak bardzo tęsknisz,ze nie chcesz już żyć....Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś zrobić,żeby Ci pomoc.Bo nie możesz tak dalej cierpieć,musisz żyć bo wobec ciebie jest jeszcze wiele planów które musisz zrobić.że są gdzieś dzieci którym musisz pomoc przejść przez zycie i otoczyć je miłością tak wielką jak tą która teraz powoduje twoj wielki ból.Więc piszę do ciebie mamo ten list,pierwszy i ostatni.Musisz wziąść się w garść,musisz się uśmiechać,zyć,dzielić się radościa z innymi.Ja cie bardzo mocno kocham i wiem ze to zmojego powodu płaczesz ale tak nie można..Każda twoja kolejna łza powoduje że moje skrzydełka znikają.Kiedy ty sie poddasz ja tez zniknę,Tu na górze istnieje dzieki tobie i twoim myslom o mnie.Ale tylko tym dobrym mysłą.Bo kiedy bedziesz cały czas tak strasznie rozpaczać to żał zaleje twoje srece,smutek przesłoni ci świat i bedziesz tylko myslała o tym co straciłas.Zapomnisz o mnie.Nie ,nie zaperzeczaj ze nigdy nie zapomnisz.Pamięć to zachowanie w sobie tych radosnych chwil a ciebie pogrąża smutek-on nie jest dobry.Każdy twoj usmiech to dla mnie radosna chwila.Dzięki tobie mogę zrobić jeszcze tyle dobrego.Zebys widziala tą radosć kiedy znajduję najbliższych ludziom którzy tu trafili...Z twojego szczescia czerpie swoja sile.Prosze mamo żyj dalej i zachowaj mnie w sercu i myslach.Bo nie długo poza smutkiem nie będzie już tam miejsca dla mnie... Kocham cie mamo..I nie jesteś sama-pamiętaj.I nie mów że mnie już nie ma! JESTEM..Zobaczysz mnie w oczach swoich dzieci,usłyszysz w radosnym ich śmiechu,poczujesz kiedy przytulać je bedziesz i kołysać do snu.Ja tam zawsze będę,zawsze przy tobie.Zawsze.Tylko proszę żyj mamo bo smutek powoduje że znikam...a wtedy nic już nie będzie..mnie już nie będzie,,, Kocham cie mamo. tigatiga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plumberg
strasznie ci współczuję...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko az mi lzy stanely w oczach czytajac twoja opowiesc. Strasznie mi przykro ze cos tak starsznego musialas przezyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
Dziekuje Wam bardzo! Opisalam wszystko tutaj, bo to dla mnie kolejna forma zlagodzenia bolu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowka
Wyrazy współczucia :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojej ojej tak Ci bardzo
współczuję. Jak to czyatłam to az napłynęły mi łzy do oczu. Ja poroniłam,ale to były początki i pamiętam,ze też to był dla mnie dramat i trauma. Miałam łyżeczkowanie,wszyscy mnie pocieszali,że następnym razem się uda,ale dal mnie to był dramat. Przytulam Cię ciepło i bardzo serdecznie współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojej ojej tak Ci bardzo
dlaczego takie rzeczy się zdarzają???? dzieci nie powinny umierać. Nie nie nie!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
Ktos powiedzial, ze Bog w ten sposob wystawia nas na probe, chce wiedziec czy zaslugujemy na to zeby je miec... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skoro je zabrał to znaczy
że NIE ZASŁUGUJEMY?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo współczuję
ja przeżyłam śmierć swojego dziecka w 40 tc wiem co to znaczy i wiedz że będzie lepiej nie od razu ale z czasem przyzwyczaisz się do tego bólu którego nie da się już nigdy wyeliminować. ja nie lubię "mieszać" w to wszystko Boga. On nie zsyła specjalnie nam cierpienia, fakt może im zapobiec ale tego nie robi. Osobiście polecam książkę Chata dała mi wiele do myślenia i pozwoliła "pogodzić" się z Bogiem przytulam mocno i życzę dużo sił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
hmmmm... nie mysle, ze wystawia nas na probe... czy w niego zwatpimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podobnie
Autorko bardzo Ci współczuję. Przeżywałam niemalże identyczną historię z moją ciocią - również poród w 23 tc, tydzień czasu wywoływany. Była bardzo dzielna, dla mnie jest bohaterką i ty też jesteś. Nie wiem jakiego jesteś wyznania, ale wg wiary katolików Bóg nie wystawia nikogo na próbę - nie myśl w ten sposób. Życzę Ci wszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skoro je zabrał to znaczy
ja wciąż wierzę w Boga, mimo wszytko ale wierzę, że też, że pewnie nie zasługiwałam na swoja córeczkę skoro mi ją zabrał:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
Dziewczyny!!!! Jestem praktykujaca katoliczka! Przepraszam jesli zle mnie zrozumialyscie... Napisalam, ze "Ktos powiedzial..." Od smierci Julki mija tydzien, mysle ze mozna miec prawo myslec ze to proba.... Nie wiem dlaczego wywolywano Twojej cioci tydzien porod...?? U mnie trwalo to niecale 24 godziny. To straszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo współczuję
żadna z nas nie miała zamiaru wystawić Ci jakiejś opinii złej katoliczki czy cokolwiek w tym sensie. Wierz mi każda z nas zmagała się na pewien sposób z różnymi myślami na temat Boga i jego planów. Jesteś na początku bardzo trudnej drogi, zmagania się nawet z samą sobą najtrudniejszej żałoby w życiu Ja i pewnie ta druga osoba która wypowiedziała się na temat wiary nie miałyśmy nic złego na myśli a w żadnym wypadku nie miałyśmy zamiaru Cię osądzać. Jeśli tak to zrozumiałaś to przepraszam. Kafeteria jest dość specyficznym forum i tu niektórzy nie mają zahamowań osobiście polecam bardziej fora tylko dla osieroconych rodziców. A temat wiary w naszych przypadkach jest często bardzo trudnym tematem. Ale nie zadręczaj się różnymi myślami że to za kare na próbę itp. Na dłuższą metę tego typu myślenie nie ma sensu. Będzie jeszcze kiedyś dobrze choć pewnie nigdy na 100% ale będzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo współczuję
i na pewno zasługiwałaś na swoją córeczkę jak nikt inny. zapewne dbałaś o siebie i zrobiłabyś wszystko żeby maleńka była z tobą. więc niczego sobie nie wyrzucaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
wiem wiem.... Tylko zanim emocje opadna to czlowiekowi rozne mysli przychodza do glowy... Nie obwiniam Boga. Mysle, ze tak musialo byc. Dlaczego? Pewnie kiedys przyjdzie taki czas, ze bedzie mozna popatrzec na to co sie stalo z innej strony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo współczuję
na pewno ja też jeszcze czekam na ten dzień. gdy stałam nad grobem swojego dziecka to na cmentarzu była też kobieta nad maleńkim grobem około 70-letnia porozmawiałyśmy chwilę i wiesz co mi powiedziała że czas wcale nie leczy ran i że tak mówią tylko Ci którzy nic w życiu nie przeżyli. ale i tak czekam na ten dzień kiedy zobaczę że słońce świeci naprawdę pięknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo współczuję
dlaczego?? pytanie echo pewnie odpowiedź poznamy po drugiej stronie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
ta kobieta miala racje. Mysle, ze smierc wlasnego dziecka zostawia w sercu kazdej z nas slad,rane ktora sie z czasem zasuszy ale nigdy juz nie zagoi. Logiczne...przeciez ja nigdy nie zapomne mojej coreczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
"bardzo wspolczuje" Przykro mi z powodu Twojego dziecka...Pewnie przezywasz to 100 razy mocniej niz ja, to byl juz 40 tc... To byla moja pierwsza ciaza. Jak pomysle, ze wszystko jeszcze przede mna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo współczuję
to też było moje pierwsze dziecko. nie wiem czy na 100% mocniej pewnie inaczej. w domu wszystko czekało a ja musiałam wrócić do domu "pełnego dziecka" z pustymi rękami i złamanym sercem a następnego dnia patrzeć na małą białą trumienkę zasypywaną przez grabarza szok niedowierzanie i pobudka co rano i nadzieja że to tylko zły sen jak patrzyłam w puste miejsce po złożonym łóżeczku. myślę że to nie ma znaczenia czy 23 czy 40 tydzień dla matki śmierć dziecka i tak przychodzi zawsze za wcześnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do bardzo wspolczuje
Strasznie mi przykro z powodu Twojej straty. A jaka byla przyczyna? Przestalas czuc ruchy czy tez stalo sie to w trakcie porodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
Masz racje... Julka tez miala juz gotowy pokoik. Zostawilismy wszystko tak jak bylo. Nie tracimy nadziei...ze w koncu zamieszka tam mala kruszynka :) Wiem jak sie czulas...jechalismy z mezem ze szpitala, a ja myslalam sobie, ze przeciez na tylnym siedzeniu powinien byc teraz fotelik z coreczka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
Caly okres ciazy bylo wszystko super. W tamta niedziele poczulam ze mam mokre majtki. Wiec szybko do szpitala. Na korytazu odeszly mi wody. Lekarz zrobil USG i Julia jeszcze zyla ale serduszko bilo juz slabiej. Po dwuch godzinach przestalo bic... Urodzilam ja po lekach na wywolanie w poniedzialek o 17.51.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
Moje wyniki byly wszystkie super. Po urodzeniu okazalo sie ze Julka nie ma pepowiny. Oderwala sie jej od brzuzka. Na lozysku byly 2 krwiaki. Czekamy na wyniki genetyczne i wyniki sekcji Julii i lozyska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tigatiga
A jak bylo u Ciebie, jesli moge spytac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo współczuję
hej tigatiga jak chcesz to napisz grudnioweserce@interia.pl będziemy mogły porozmawiać bardziej prywatnie jeśli chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×