Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pojujo

Złe emocje leczone obżarstwem :(

Polecane posty

Gość to jest chyba kompulsywne
najadanie się czy jakoś tak :( dieta dietą a o psychologu nie pomyślałaś autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojujo
Jak wspominałam, myslę o psychologu,bo mam dużo problemów na tle faktu że wychowałam siew patologicznym domu bez miłości (alkohol,przemoc), cierpię na stany depresyjne, mimo że od lat żyję poza domem. Mam kłopot z samooceną, chwiejny nastrój, częśto jestem przygnębiona i jestem przesadnie wrażliwa. Staram się nad tym pracować sama, bo trochę nie ufam psychologom, a poza tym nie znalazłam darmowej terapii dla DDA w moim mieście. Myślę, ze problem z jedzeniem to tylko manifestacja tego, co tam naprawdę sie złęgo ze mną dzieje w innych kwestiach. Jeśli poprawię jakość życia, podejdę bardziej na luzie do pewnych spraw i wzmocnię samoocenę,to te napady same znikną. A myślę, że jestem w stanie w duzej mierze sama sobie pomóc,choć myślę o terapii jak najbardziej. Co do kontroli to ja się staram po prostu zmienić tok myślenia.Patrzę na innych, na ich lużne podejście do pewnych spraw, widzę, że moi znajomi się spóźniają z wieloma sprawami, nie zdają egzaminów, też wiele rzeczy im sienei udaje i nei robią z tego tragedii.Staram się chłonąć tego typu podejście, zeby nei zrobić z życia nieustajacej spinki. W zwiazku też pomaga mi rozmowa z innymi na temat ich związku, to mi uświadamia, że inne pary mają podobne albo i dużo, dużo gorsze problemy i nie traktują tego tak katastroficznie jak ja. Wydaje mi się, że kluczem w tej sprawie jest podejść do życia bardziej beztrosko, z większą wyrozumiałościądla swoich błędów, bez takiego surowego biczowania się, bo u mnie często poczucie winy po zrobieniu czegoś nie tak sprawia, że uznaję " i tak już jestem beznadziejna to co tam, chrzanic zdrowie, zdrowa sylwetke, skoro wszystko sie wali to i to zawale". Nie mozna dopuszczac do takiego myslenia. Bedzie trudno, ale chce sie naprawic i wloze w to tyle sily ile mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest chyba kompulsywne
Pisałam o psychologu ponieważ mam taką znajomą trójkę, rodzeństwo najmłodszy 175 cm wzrostu waga 150 kg ,starszy brat i siostra powyżej setki grubo, bardzo otyli :( ojciec alkoholik mama siedziała/siedzi dalej cały czas za granicą.Niestety kompulsywne najadanie się .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojujo
No u mnie podobnie- ojciec alkoholik, w domu przemoc, awantury, mama wyjechala za granice 10 lat temu i siedzi tam do dzis. Jestem troche osoba bez rodziny, tozsamosci.Za duzo w zyciu doswiadczylam samotnosci,wstydu i braku akceptacji.Teraz to sie odbija na roznych plaszczyznach, ale zrobilam ogromne postepy i otworzylam sie przed pewnymi osobami z moimi problemami. Na szczescie nie jestem otyla. Bycie gruba jest dla mnie synonimem tragedii. Nawet jak sobie pofolguje to potem trzymam diete by nie utyc. Meczace jest tylko to, zen ie umiem normalnie jesc bez tych epizodow, gdy sie najem, potem wsyzstko mnie boli, brzuch puchnie, czuje sie potwornie brzydka, tlusta i nienawidze siebie samej.Wpadam wtedy w takego dola, ze trudno mi wyjsc z domu, ubrac sie w cokolwiek, mam wrazenie ze jestem obrzydliwa. Ale staram sie nabrac rozsadnego podejscia do swojego ciala, czesto patrzec w lustro by widziec siebie prawdziwie a nie w wyobrazaniech, czyt. potwornie gruba co nie jest prawda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hruhru
co do braku rodziny i tozsamosci mam podobnie z tym ze moi rodzice nie zyja,trafilam do rodziny zastepczej i ich pamietam jako prawdziwych rodzicow, niestety "druga" mama zmarla "drugi" ojciec sie zalamal zaczal pic, trafilam do kolejnej rodziny gdzie alkoholu rowniez sobie nie szczedzono a mnie trzymano na krotkiej smyczy.wtedy to oni mnie kontrolowali.mysle ze wlasnie te problemy przenosze dalej w swoje zycie. z tym olewaniem niektorych rzeczy to u mnie jest tak ze albo cos jest czarne albo biale albo cos mi sie udalo calkowicie albo wcale,wystarczy male potkniecie zeby zwalic moj uporzadkowany swiat.jak probowalam podejsc na luzie do np szkoly to sobie nagrabilam jeszcze gorzej i w tym wypadku chyba wole sie martwic jedna wpadka niz brnac jeszcze dalej i zawalic wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojujo
Oj tak, widzenie swiata albo na czarno albo na bało, bez szarosci -tez mam ten problem, nawet mój chłopak często jest o to zły. Albo sie odzywiam doskonale, w szkole mi idzie perfekt, w pracy ekstra, w zwiazku sielanka albo zdarzy sie jakas pierdola, np. sprzeczka z chlopakiem i juz jest czarno, pojawiaja sie chore mega pesymistyczne wizje. To samo z jedzeniem-jak zjem chocby odrobine czegos "zakazanego" to wraca "czarne" wiec skoro juz i tak jest do kitu, to pozwalam sobie juz na totalne zawalenie sprawy, bo teraz to juz wszystko jedno. To jest przewalone, chcialabym wycwiczyc w sobie wiekszy dystans do tego, nie widziec tragedii w pierdolach i przede wszystkich dopuscic do istnienia "szarego"swiata, bo przeciez takie jest zycie, troszke wspaniale, troszke czasem smutne czy problematyczne, nie da sie miec idealnego zyciorysu bez przewinien i niedoskonalosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość quotes quote
.....Myślę, ze problem z jedzeniem to tylko manifestacja tego, co tam naprawdę sie złęgo ze mną dzieje w innych kwestiach. Jeśli poprawię jakość życia, podejdę bardziej na luzie do pewnych spraw i wzmocnię samoocenę,to te napady same znikną....... ZGADZAM SIE. U mnie napady towarzysza klopotom. Jesli wszystko w moim zyciu sie uklada, jestem szczupla, nie mam napadow, zwlasza jak jestem zakochana, gdy wszystko sie wali a zwlaszcza, jak sie rozstaje- tyje, napady. Mam juz tego dosc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marlena Lewandowska
Rzeczywiście ten portal, który wcześniej ktoś podał http://sukcesosobisty.pl/ Jest SUPER! Dzisiaj byłam na wykładzie prowadzonym przez dietetyczkę i po prostu bomba!! Super cenne informacje można zadawać pytania w dodatku na portalu masa przepisów i innych cennych informacji. A jak ktoś poda swój adres email oraz imię to dostaje extra prezent! Polecam I trzymam kciuki za Was i za siebie w odchudzaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hruhru
Ja juz widzę mały postęp w jedzeniu, kiedyś dowalalam do końca jedzenie jeśli zjadłam coś czego nie miałam jeść.teraz juz jest trochę umiaru ale pewnie dlatego ze kompulsy nie są tak silne. Pamiętam ze nieraz aż mnie trzęsło zeby jeść i nie umiałam tego powstrzymać pomimo tego ze juz bardzo bolal mnie brzuch.to bylo ponad mną teraz te napady są głównie jako rekompensata za coś co sie wydarzyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojujo
Ja mam troche cieżkawo, bo mój zwiazek przechodzi kryzys od służszego czasu, a od paru dni dość mocno, emocji jest sporo, ale staram się. Dziś po sprzeczce z chłopakiem wybrałam się na zakupy, spacer dobrze mi zrobil, ale po powrocie zjadlam troche za duzo niz moj zoladek jest w stanie zmiescic. Na szczescie nic strasznego, jogurty i pieczywo chrupkie, ale w sporej ilosci jak na jeden raz no i brzuszek rozbolal. Kurcze, beznadzieja, byc więźniem jedzenia. Ale mam nadzieje ze z tym wygram, przeciez moje zycie nie moze tak wiecznie wygladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hruhru
U mnie dobry dzień choć bez typowych ćwiczeń ale sie narobilam w domu i spalilam jakieś 1500 Mam chęć wejść na wagę ale nie powinnam bo jeszcze coś zjem z radości lub złości. Też sie poprztykalam z facetem ale nie dałam sie wyprowadzić z równowagi, później i tak mnie przeprosił. Nadal chodzą za mną słodycze:(chyba jak sie nie nazre do zrzygania to mi nie przejdzie, ale dzis wytrzymałam i każe sobie wytrzymać tylko jeden dzień czyli jutro a jutro znów jeden dzień i moze zapomnę:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojujo
Kurcze, masz niebezpieczny tryb z tym planem. Ja w czasach liceum pilnowala sie od poneidziałku do piatku, miałam dużo zajęc, mieszkalam w czawókę w pokoju wiec jedyna opcja zeby sie najesc to zjesc cos szybko na ulicy, co czasem mi sie zdarzalo.Ale jak nadchodzil weekend, wszyscy wyjezdzali do domow i nie raz zostawalam calkiem sama w pokoju, to zdarzalo sie, ze pekalam, szczegolnie w te piatkowe wieczory.Opadala ze mnei ta presja, kontrola, nikt nie widzial, a ja czulam sie okropnie bo nagle znikala szkola i ludzie, zostawalam sama z masa ciezkich uczuc z ktorymi nie mialam sie komu podzielic. No i zarlam.Nie raz naprawde okropne rzeczy, jakies okropnie slodkie ciastka z lukrem, a fuuuu. Teraz raczej kupuje produkty zdrowe, nieskokaloryczne, w duzej mierze nabial. Ale niestety, gdy mam takie wieczory jak dzis, ze czuje sie przytloczona klopotami i jestem z tym sama, to jem,bez glodu, bez znaczenia co. Objadam sie czymkolwiek, np jogurtami, platkami owsianymi, zupka instant, obojtnie. Oczywiscie, najlepsze by byly ciacha, ale tak bardzo boje sie utyc i tak mnie po czym takim dobija poczucie winy ze raczej nie siegam po takie rzeczy. Ale co z tego ze zjadlam mniej kaloryczne rzeczy, skoro teraz boli mnei brzuch, czuje sie ciezka, napuchnieta, bedzie mi sie zapewne nei za dobrze spalo, a rano wstane z wzdetym i wymeczonym brzuchem. Trace mase energii podczas takego napadu, dzis np juz potem caly wieczor nie mialam sily nic robic, choc mam sporo nauki. Po prostu wymeczylam sobie organizm i juz do niczego sie nie nadaje. Dzis bylo i tak lepiej niz pare dni temu, co mnie oczywiscie cieszy, ale to nie jest to do czego daze. No nic, jutro bedzie nowy dzien, bede probowac az do skutku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hruhru
Czemu niebezpieczny? Chodzi mi o to żeby nie stawiać sobie wygórowanych celów typu miesiąc bez słodyczy bo to jest skazane na porażkę.celem jest poradzić sobie ten jeden dzień a następnego dnia znów walczyć tylko jeden dzień.nie chodziło mi o to ze planuje wyzerke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojujo
hruhru- chodzi mi o to, że jak sama wspominalas, jedzenie powinno się stać dla nas czymś normalnym, naturalnym, a nie narzędziem do podtrzymywania kontroli.I jezeli zabronisz sobie jeść tego czy tamtego, na określony termin, to może się zdarzyć, żę jak minie ten miesiąc bez słodyczy,to będziesz chciała sobie odbić, nagrodzić się albo zwyczajnie pękniesz. Ja tak kedyś robiłam jak Ty, i jedzenie zaczęło napawać mnie lękiem, miałam problem jak zjadłam jednego pomidora więcej, liczyłam kalorie jak szalona, co do jednej,zawsze j oczywiście zawyżając. Teraz nie liczę kalorii, patrzę na wartość pojedynczych produktów, ale nie obliczam ile zjadłam w ciagu dnia, po prostu staram siękazdego dnia wybierać to co zdrowe, jeżeli zjem więcej na śniadanie to potem staram się nie jeść przesadnie w drugiej częsci dnia, gdy mam ochotę na słodycze to koncentruję myśli na tym, żę to puste i niezdrowe,zaburza cukier we krwi i zaraz będę znów głodna więc lepiej zjeść kanapkę czy nabiał. Kiedyś miałam świra, i zawsze ostatecznei pękałam, bo nie da sie zyć w takim reżimie, no chyba żę się już jest wykwalifikowaną anorektyczką. Może lepiej sobie postanowić, że kazdego dnia, bez wzgledu czy to zwykly dzien czy weekend czy moje urodziny, bede wybierac to co dla mnie najlepsze, rozwaznie robic zakupy i starac sie nie jesc tego co szkodliwe, a nawet jesli sie zdarzy popelnic blad, to w zamian skocze na szybki spacer, rower, albo zjem mneij na kolacje itp. Wiem ze sie wymadrzam, a sama na razie roznorako na tym polu dzialam, ale wydaje mi sie ze to najlepsza droga- dbac o siebie i wybierac dla siebie to co najlepsze w kazdym momencie zycia, traktowac swoje zdrowie i organizm jak skarb i nie wbijac sie w jakies ramy czasowe podczas ktorych nie moge jest tego czy tamtego tylko po prostu zmeinic tryb zycia i podejscie do jedznia. Nie czujesz napiecia, presji jak ustalasz sobie taki plan? Bo ja pameitam ze tak ze man bylo i ten wewnetrzny stres konczyl sie zwykle peknieciem, ale to juz byla jazda, zjedzenie nalesnika z pieczarkami powodowalo u mnie totalnego dola i epizody z wymiotami, dobrze ze ten etap juz poza mna.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hruhru
Nie mam takiej presji bo myślę tylko o pojedynczym dniu.nie zakładam ze będzie tydzień czy miesiąc bo nie ma sensu im krótszy czas tym łatwiej sie opanować.kiedyś właśnie zakładałam długie cele typu miesiąc bez słodyczy i źle sie to kończyło był czas ze płakałam bo oblizalam łyżkę z sosu. Teraz skupiam sie na tym by dzis sie udało.przed chwilą bylam w sklepie mega wściekła i tylko sobie powtarzałam "tylko nie dziś" i udało sie, kupiłam kefir po który poszłam i nic poza tym. Tak swoją droga ja bez planu nie istnieję, jak czegoś nie zaplanuje to siade na tyłku i nie bede wiedzieć co robić, bede czuła sie jak w pułapce i...pójdę sie nazrec. Wolę ta swoją wersje z planowaniem ale w granicach rozsądku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojujo
Myslę, żę dobrą metodą na uniknięcie kupienia (i zjedzenia) czegoś kalorycznego, co jest naszą słabością, jest przypominanie sobie takich chwilach, jak strasznie źle się czułam ostatnim razem, po zjedzeniu np. paczki ciastek. Ja, w takich momentach, gdy stoję przed półką w sklepie (pełna napiecia, problemów, bezradności wobec kłopotów)i patrzę na coś, co jest mega pyszne z intencją, by to kupić i rozkoszować sie tym samotnie w domu, staram się utożsamiać to jedzenie z czymś złym. Odtwarzam to poczucie winy, smutku, płacz, nienawiść do siebie. Wspominam, jak grubo i brzydko się potem czuję, jakim problemem jest dla mnie potem ubranie się, wyjście z domu, poczucie się atrakcyjną. Mówię sobie, że jeśli kupię ulubione ciastka ( jaj mam słabość do zbożowych polanych czekoladą mmm) to będzie mi przyjemnie tylko może przez pierwszą minutę, dwie. Potem zacznę jeść automatycznie, ledwie czując smak, z pewnoscią stracę kontrolę i nie dam rady nie zjeść całej paczki ( mam taki dziwny tryb że ciężko mi nie dojeść do końca, może to kwestia wychowania). Wyobrażam sobie siebie nieszczęsliwą, grubą, wyizolowaną od ludzi, w depresji. To mi pomaga. Trzeba pewne produkty utożsamić z tym co realnie czujemy po zjedzeniu ich. To "po" liczy się najbardziej, bo jedzenie trwa krótko, bardzo krótko, natomiast efekty tego jedzenia ( ból, tycie, złe samopoczucie, problemy ze snem, zaparcia, wzdęty brzuch, depresja itp) mogą trwać LATAMI! Dlatego to tak ważna decyzja, jak jemy, co kupujemy, bo mając zaburzenia odżywiania, możemy sobie spaprać życie, jeśli nie będziemy rozsądnie robić zakupów. Gorzej, jak ktoś mieszka z rodziną i ma pod ręką wszelkie słodkości itp. Tu miałąbym ogromny problem i chyba tylko praca nad sobą i przyzwyczajenie siedo innych nawyków typu sport mogłoby pomóc. W kazdym razie, jem coraz lepiej, wczoraj ubrałam krótkie spodenki i bluzkę z dekoltem, czułam sie atrakcyjna, przykuwałam meski wzrok na ulicy, poszłam na piwko z koleżankami i był zachwycone moim wyglądem, strojem, powiedziały nawet, że bardzo szczupło wyglądam i muszę koniecznie chodzićw krótkich spodenkach by pokazywać nogi;) To było cudowne, bo ostatnio miewałam kompulsy, wprawdzie bardziej ilościowe niskaloryczne, ale i tak obawiałam się przytycia. Takie sytuacje bardzo pomagają, bo czując się atrakcyjna, mam wspaniałe samopoczucie a jedzenie kompulsywne bierze sie u mnie zwykle z poczucia włąsnej beznadziejności czy samotności. Pogoda nam sprzyja ! :) Teraz już nie ukryję spuchniętego brzucha tak łatwo. Wierzę, że idą dobre czasy-przeprowadzam się do chłopaka, będę zajeta sesją, do tego ta pogoda, ludzie- świat mi sprzyja. Mam nadzieję, żę wam także ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co u wasss???
ja znowu sie obzarlam w cisgu pol godz tylko zjadlam cala paczke wafli ryzowych z miodem , dzemem szynka a wczesniej to szkoda gadac mam dosc!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co u wasss???
wogole nie csuje glodu a ide po zarcie i jem jem ,i jem przykre to jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pojujo
Hej! Ja na razie nie mam problemów z jedzeniem.Podeszłam do tego tak, jak któraś z Was tu radziła- przestałam się kontrolować, żyć w napięciu że zjem nie tak jakbym chciała,za dużo, coś kalorycznego itp. Zaczęłam jeść więcej w pierwszej połowie dnia. W ten sposób się nauczyłam, że rano wstaję i napełniam brzuszek jedzonkiem, głównie owsianką i różnego rodzaju pieczywem, głównie orkiszowe czy razowe choć zdarzały się też precle czy rogale. Czasem zjadłam coś na mieście, typu naleśnik, lody, mięsko na obiad. Ale ustaliłam sama ze sobą, że nie jem za dużo na noc, nie doprowadzam się w ciągu dnia do mocnego głodu tym reżimem i samokontrolą. I co? I schudłam. Bez wyrzeczeń, czasem napiłam się piwka, czasem zjadłam sernik na zimno, czasem kanapkę z masełkiem. Przestałam się objadać jak prosiak. Rano nie wstaje z opuchniętym brzuchem tylko fajnym płaskim brzuszkiem, na który aż chce się włożyć coś przylegającego do ciała ;) Wrzuciłam na luz z tym jedzeniem. Jem dość dietetycznie, owsianka, kasze, warzywa, kurczak, ale to też moja natura- raczej mam mały ten żołądek, wiec zadowala mnie mniejsza porcja niż przeciętnego człowieka. Oczywiście jak mam do wyboru kupić z cukrem czy light to biorę light. Miałam tylko problem z biszkoptami, tak mi smakowały że zjadałam prawie całą paczkę na raz, jako posiłek. Ale wkręciłam sobie do głowy, że to słodycze i teraz mam je w umyśle na równi z jeżykami, pieguskami itp więc ich nie kupuję. Najwyżej podjem ze 2 jak robię sporadycznie sernik na zimno :) Tak czy owak, u mnie do przodu. W tym tyg załatwiam terapię DDA u psychologa, rozstałam się z chłopakiem który napsuł mi masę nerwów, zaczęłam chodzić na siłownię, bo trochę mi teraz ciężej w życiu i potrzebuję endorfin jak i doprowadzenia mojej sylwetki do stanu o jakim marzę. Ale nie kosztem chorób żywieniowych. Spróbujcie tej metody, przestańcie się tak kontrolować i stresować tym jedzeniem, planami, dietami. Człowiek im bardziej ograniczony tym trudniej mu wytrwać w czymś dłużej. Ja teraz niewiele myślę o jedzeniu, jest tylko dodatkiem do życia a nie jego głównym składnikiem. Jem jak czuję głód. Nie gdy jest mi źle. Zadbajcie o siebie kobitki kochane ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez znam to dobrze
obzarstwo wlacza mi sie najczesciej pod koniec dnia, ale zawsze jest jakis powod. np w pracy ktos mnie zdenerwuje, albo na ulicy zle spojrzy. to sposob na rozladowanie zlych emocji.zly sposob

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×