Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Horny Ange

Narzeczony znalazł sexy wiadomości na moim facebooku i teraz jest mega zły

Polecane posty

Gość Horny Ange
Wiadomości na fejsie były po angielsku. Pavlo, Dzięki za Twój post. Jesteś rzeczowy i piszesz jak człowiek. Uważam, że romans jest wtedy jak albo sypia się z drugą osobą, albo emocjonalnie wiąże się z drugą osobą i nie ukrywa tego przed nią albo jak wszystko jest naraz. Nie uważam kilku nieprzemyślanych wiadomości za romans, a za moją własna głupotę raczej. Bo do tego drugiego kolesia nigdy nic nie czułam i nigdy nie miałam w zamiarach czegokolwiek z nim budować, fizycznie czy emocjonalnie. Absolutnie się mojemu facetowi nie dziwię, że jest bardzo wkurviony na mnie o to, co przeczytał. Ja nie wiem jak bym się zachowała. Gdybym za rok np znalazla cos takiego u mojego faceta to pewnie miałabym z nim powazną rozmowę, ale wiedząc, że sama byłam zdolna do tego i święta nie jestem - wybaczyłabym. Teraz już się raz na zawsze nauczyłam, że oliwa na wierzch wypływa. Co do tajemnic - ja zawsze byłam o wiele bardziej tolerancyjna niż on. Nawet wtedy kiedy sama nie marzyłam nawet, żeby z kimkolwiek flirtować. Dlatego on zawszę mógł mi się jeszcze tego samego wieczoru przyznać, że z kims flirtował, a mnie to zupełnie nie obchodziło. Wiedziałam, ze kocha tylko mnie i po prostu łechcze swoje ego sprawdzając czy działa na inne laski. On zawsze był zazdrośnikiem. Dlatego nauczyłam się pewne rzeczy ukrywać. Dopóki ja czułam się niewinna to nie widziałam potrzeby, żeby go wpędzać w paranoje. Ale często mówiłam mu, że ktoś mnie podrywał itp., ale raczej po to, zeby wiedział, ze ja też się innym podobam. Po prostu z prózności swojej oboje czasem opowiadaliśmy sobie jak to na nas inni lecą. Pewnie połowa z tego to koloryzowanie było. Dopiero teraz pierwszy raz zrobiłam coś, czego sie wstydzę. Oczywiście, nie chcę być z kims, kto traktuje mnie przedmiotowo. Mieliśmy swoje wojny, przeszliśmy razem przez wiele kłótni i niedograń. Na początku związku ja byłam zaślepiona miłością i o innych facetach nie mysałam nawet przez moment, a on robił mi awantury, bo się uśmiechnełam do pana z banku, który otwierał mi konto, albo zrobilam zdjęcie w telefonie koledze z pracy jak mielismy razem przerwe. Ja - totalnie niewina, a mój facet wmawiał mi, ze jestem jakąś dzivką. Po kilku latach nauczył się ufać. Sam przyznał się, ze ma problemy z zaufaniem, bo jego mama miała romans i odeszła od taty. Ale i tak jak sobie popije to czętso mu się wkręca, ze go zdradzam czy coś. Jak się związaliśmy ze sobą byłam 18-letnią dziewicą, a on 32-letnim wyjadaczem. Był moment, że nie wiedziałam juz kim jestem, bo tak bardzo starałam się być taka, jaką on chciałby żebym była. Ale z czasem jakoś to sobie poukładaliśmy i było coraz lepiej. Miłość była zawsze między nami zbyt silna, żeby rozstać się z powodu tych problemów. A już od tych zaręczyn to byłam naprawdę szczęśliwa i zdecydowana rodzić mu dzieci itp. On potrafi być skurwysynem, ale jak dojdzie do siebie to jest najwspanialszym i najczulszym facetem na świecie. Ma dwa oblicza. A mnie to niejako odpowiada, bo potrzebuję troch dramatów w zyciu - inaczej byłoby nudno. Więc nawet klótnie mi nie przeszkadzaja od czasu do czasu. Tylko, że ja zawsze jestem taka sama - mam wady i zalety, ale zawsze jestem ugodowa, staram sie innych uszczęśliwiać, czasem byłam roztrzepana i szalona, ale jestem bardzo tolerancyjna, optymistycznie nastawiona i mam wyluzowane podejcie do zycia. Ironia losu. On zawsze mi opowiadał, że to on zdradzał swoje byłe dziewczyny, że one chciały zakładać rodzinę, rodzić dzieci, a on od nich odchodził, romansował itp. Ze mną było odwrotnie. Nigdy z nikim nie był tak długo, nigdy wcześniej nie chciał mieć dzieci itp. To ja zawsze mówiłam, że spoko, mamy jeszcze czas, musze skonczyc studia, zrobic karierę itp. W. zawsze mi mówił, że chyba za to, co robił swoim byłym, Bóg zesłał mu mnie, żeby się we mnie zakochał, a potem miał nóź wbity w serce. Ale ja nigdy takiego noża nie uzyłam i nie miałam zamiaru. Moim zdaniem to, co zrobiłam to takiś taki różany kolec raczej. Nauczyłam się już na tym błędzie i chcę wszystko naprawić. Bo go kocham i wiem, że on kocha mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nigdy nie mialo wyjsc na jaw, do cholery. No wiesz... Zdrada z zasady nigdy nie może wyjść na jaw, do cholery :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Horny Ange
Damascenka - :-) Powiem jedno. Dokpóki sama byłam nieskazitelna to oceniałam innych ludzi dosc surowo. Teraz to już zupełnie inna historia. Wierzę, że ludzmi tylko wszyscy jesteśmy i wszyscy popełniamy błędy. Ważne, żeby się na nich uczyć. Jestem chyba już inną osobą. O wiele bardziej swiadomą, tolerancyjną. A moja natura niepoprawnej optymistki sprawia, że wierzę, iż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Ps. Rozmawiałam z W. przez tel. i powiedział, że bardzo chce spróbować wszystko między nami poukładać. Nie jest tylko pewien ile czasu zajmie mu nauczenie się mi znów zaufac ( o ile to w ogóle możliwe). Ale jesli ze mną zostanie to nie będzie żałował. Bo teraz ja naprawdę chce się postarać być dobrą partnerką i uszczęśliwić go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Horny Ange: "Dokpóki sama byłam nieskazitelna to oceniałam innych ludzi dosc surowo. Teraz to już zupełnie inna historia." To o czym piszesz to idealny obraz teorii dysonansu. Jeśli ktoś świadomie i z własnej woli postąpi wbrew wyznawanym wartością i ideą, to wartości i ideę zostaną dostosowane do zachowania. W taki sposób można usprawiedliwić wszystko, nawet kradzież ("okraść bogatego to właściwie ok"), czy nawet morderstwo ("nie zrobił bym krzywdy nie winnemu człowiekowi, ale czy jest ktoś na tym świecie, kto jest tak naprawdę niewinny?"). To nasza podświadomość ratuje nas przed zwariowaniem, w wyniku różnicy między naszym zachowaniem a naszym własnym kodeksem moralnym. Jednak trzeba pamiętać, że nasza podświadomość (efekt dysonansu) usprawiedliwi wszystko. Dla tego trzeba zawsze patrzyć na siebie krytycznie, może nawet krytyczniej niż na innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnie się to czyta
Horny Ange masz talent:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasssssssssssssssssss
ludzie mają racje, że to nie fair gadać z innym na takie tematy, no ale wiadomo, zdarza się nieraz ludziom i ja Cie rozumiem No po zdjęciu bez problemu pozna, że to nie Twój biust itp! Pagadaj z nim i powiedz mu całą prawdę od poczatku do końca. Powiedz, że czujesz sie dla niego nieatrakcyjna i było Ci b,miło gdy jakis obcy facet Ci wmawiał, że jest inaczej i ze w sumie wiesz, ze pisał tak aby być miłym, bo Ty juz straciłaś wiare w swoje piękno, bo już nie pociągasz własnego faceta itp czyli powiedz prawde a fakt, ze swojego faceta nie pociągasz, mozesz troche wyolbrzymić. zresztą tak sie czujesz, wiec mozesz tak powiedziec :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra_niemiecka_stal
albo jestes kochanka kolegi albo ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Horny Ange
Ludziska, Jest dobrze (jak narazie). Wczoraj luby jakoś złagodniał i stwierdził, że trochę mnie rozumie z tymi moimi frustracjami i że mi wybacza. Tylko teraz musi mi jeszcze raz zaufać. Dzisiaj leniwa wspóla niedziela. Zmixowałam mu w necie filmik z muzyczką forgive me i naszymi fotkami i takimi różnymi pasującymi do textu fotkami z netu i mu dałam do obejrzenia i chyba się wzruszył. Także trzymajcie kciuki. Co do dysonansów, gratuluje porównania cyber sexu z kolegą do morderstwa :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla Twojej podświadomości niema znaczenia o co chodzi, czy chodzi o morderstwo czy o kradzież kredki w przedszkolu. Mechanizm dysonansu poznawczego przebiegający w podświadomości jest identyczny w każdym przypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Horny Ange
Może dla podświadomości nie ma to zaczenia, ale po coś mamy też swiadomość, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×