Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sama Samotna 27

Boje się samotności, czuję sie staro... Jak żyć?

Polecane posty

Gość Sama Samotna 27

mam 27 lat, od 7 jestem w związku. No właśnie... Nie układa się, ciągle się kłócimy, raz z mojej winy, raz z jego... Czuje że nie jestem już ważna, że on może beze mnie żyć, że przestaje mnie kochać. To boli, bardzo. Mam wrażenie że zmarnowałam najlepsze lata życia. nie jesteśmy małżeństwem, rodziną, nic :( Widocznie 7 lat to za mało żeby mi się oświadczył :( jestem tym wszystkim załamana, rozstanie wisi w powietrzu, dostaje szału, ciągle płaczę, nie widzę sensu w niczym, nie wyobrażam sobie życia bez niego lecz z drugiej strony mam już dość życia bez miłości i upokorzeń. Ale boję sie samotności... Przeraża mnie to!!! I boje sie że nie poznam już żadnego fajnego faceta. Wszyscy sa już niestety zajęci :( Pomóżcie bo wariuję :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najmadrzejszy na swiecie
27, to jeszcze mozesz sprobowac, ostatni gwizdek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amber rain
A ja Ci współczuję, że Twoimi decyzjami rządzi strach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama Samotna 27
No nie przesadzajcie z tym dawaniem dupska, nie zdradzałam go kochałam! Myslałam że to juz na zawsze. Ale staro się czuję i ten strach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama Samotna 27
Zawsze chciałam poznać swoja miłość w młodym wieku i byc razem całe zycie. A tu po 7 latach nie wychodzi. Naprawde załamka. Poza tym boje sie że każdy ":normalny" facet jest juz zonaty w tym wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najmadrzejszy na swiecie
latwo ci wolnego "normalnego" znalezc nie bedzie, ale jesli chcesz zmiane to 27-29 to jest ostatni gwizdek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Puść go w trąbę i niczego się nie bój. 27 lat i stara? Za 10-20 lat będziesz się śmiać z takiego myślenia. Jeszcze wiele przed Tobą, więc nie trzymaj się faceta na siłę, jeśli czujesz że jest coraz gorzej. Nie pozwól, żeby odebrał Ci najlepsze lata, a te dopiero się zaczynają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam Cię i czuję się jakby czytała siebie pół roku temu...mam 26 lat, z nim byłam prawie 8, z tą różnicą, że dostałam ten cholerny pierścionek- piękne zaręczyny, ochy, achy, minął rok, planowaliśmy ślub....raptem mu się odwidziało, zaczął mówić, że może by poczekać, że jesteśmy przecież zaręczeni, że nie ma pieniędzy, że przecież papier nic nie zmieni....zaczęło się psuć. Kobieta czuje takie rzeczy- brak zainteresowania, coraz mnie wspólnych spraw, zainteresowań...w zasadzie zaczęliśmy żyć zupełnie obok siebie, jak wsółlokatorzy nie jak narzeczeństwo. Pewnego dnia stwierdził, że on w zasadzie to chyba już mnie nie kocha, imprez mu się zachciało mimo, że zawsze jak ja starałam się go gdzieś wyciągnąć mówił, że nie lubi spędów i jest domatorem.... zostawił mnie 27 grudnia, zaraz po świętach- spędzonych wspólnie z jego i moją rodziną. Wyprowadził się z domu tego samego dnia....tzn inaczej, poprosił bym spakowała jego rzeczy i po nie przyjechał. Ja się na to idiotka zgodziłam...bolało pakowanie jego rzeczy, dużej części naszego życia. Każda kojarzyła się z jakąś sytuacją. Miałam wtedy przy sobie mamę, siostrę, przyjaciół. Cierpiałam bardzo- myślałam, że mój świat się skończył, że nie będę umiała już żyć sama, że nie dam sobie rady, że nie zainteresuje mnie już nikt poza nim. Bolało jak cholera, zasypiałam płacząc i budziłam się zaczynając dzień od płaczu. Przetrwałam jakoś do sylwestra, będąc z siostrą o północy patrzyłam w okno, z lampką szampana obiecałam sobie, że nie uronię po nim już ani jednej łzy a przynajmniej będę się starać. Obiecałam sobie być silną kobietą i zacząć po prostu życie od nowa. Mamy prawie maj....minęło prawie pół roku. Żyję. Przestało boleć. Widzę przyszłosć w kolorowych barwach. Spotykam się z ludźmi. Jestem niezależną silną kobietą. Przestałam za nim płakać. Nauczyłam się znowu życ sama- co po 5 latach wsółnego mieszkania wydawało mi się niemożliwe. Uczę się znowu chodzić na randki, spotykać z facetami. Nie zamykam sie w domu i nie użalam nad własnym tyłkiem bo nic mi to nie da. Bycie singlem ma swoje plusy- wychodzę gdzie chcę, nie tłumaczę się nikomu kiedy wrócę, robię więcej dla siebie. Nie mówię, że jest idealnie- nie fajnie wraca się do pustego domu, czasem brakuje osoby która wysłucha, przytuli, powie że będzie ok. Ale przecież mam przed sobą całe życie- nie warto tkwić w chorym związku tylko po to żeby mieć świadomość że ktoś czeka na mnie w domu. Dziś wiem, że to rozstanie było najlepszym wyjściem i rozwiązaniem jakie mogło nas spotkać. Ciągle jeszcze we mnie sporo żalu, bólu że on nawet nie próbował, nie chciał naprawić tego co było między nami. Tylko czy jeśli po 8 latach zaczyna się tak poważnie psuć że ludzie cholernie się od siebie oddalają to czy jest sens na siłę to sklejać? Dzieckiem, ślubem....później przychodzi bolesna prawda że to jednak nic nie dało- niepotrzebne rozwody. Chyba lepiej teraz niż za późno. Doskonale wiem jak sie teraz czujesz- oszukana, bezsilna, przestraszona, niepewna jutra....uwierz mi- pozbierasz się szybciej niż myslisz jeśli tylko otworzysz się na jutro i pozwolisz sobie znowu życ. Fajnych facetów jest cała masa- wiem bo poznałam już nie jednego- nie wiążę się narazie z nikim bo nie czuję się na to gotowa, nie mówię jednak, że nie chcę jeszcze z kimś stworzyć związku ale nie teraz- teraz czas na to bym ja poukładała swoje życie. Samotność to nic fajnego ale można być i samotnym w związku co chyba jest czymś najgorszym. Czy Ty teraz nie czujesz się samotna? Odpowiedz sobie tak szczerze sama przed sobą. Też na początku się tego bardzo bałam ale dlatego dużo wychodze do ludzi, poznaję nowych i wcale nie jest tak źle. Nie traktuj tych 7 lat jak straconego czasu- na pewno po tak długim związku wychodzi się ze sporym bagażem doświadczeń i wiedzą czego na pewno w następnym związku nie chcesz, na co sobie nie pozwolisz, jakich błedów nie możesz juz popełniać by wszystko było ok. Głowa do góry. Nie zostawaj teraz sama ze swoim problemem. Potrzebujesz dużo rozmów, obecności kogoś ktoś wysłucha, porozmawia- mi to dało bardzo dużo. Jeśli potrzebujesz wsparcia- pisz. Wysłucham i postaram się pomóc- wiem co czujesz i jakoś tak podświadomie bardzo trzymam za Ciebie kciuki byś wybrała to co dla Ciebie najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co masz na myśli, mówić że "wartościowi faceci"? Czyli ci z wykształceniem i z kasą? Ty boisz się obniżenia stopnia materialnego a nie samotości. Boisz się po prostu o kasę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boratkaaaa
27 lat - caleeeee zycie dopiero przed Toba! Dziewczyno nie histeryzuj! Teraz kobiety znacznie pozniej decyduja sie na wspolne zycie, czesto po 30-tce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajjjjj
brawo dla powyższej wypowiedzi :) Autorko ...chyba jednak nie jest taki fajny ten Twój facet skoro jestes nieszczęśliwa ....jesteś młoda inteligentna dziewczyna;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama Samotna27
Just Kam Kam - bardzo Ci dziękuję za to co napisałaś!!! Widzę że życie układało Ci się podobnie jak mnie. Cieszę się że już nie cierpisz i stajesz na nogi :) Iiiiiiii....... mam nadzieję, że ja będę kiedyś myślała tak jak Ty. Nawet nie wiesz jak bardzo bym tego chciała... Idiotyczne komentarze o materialnych pobudkach skomentuję krótko - mój facet nie ma mi finansowo nic do zaoferowania. Jest pod tym względem przeciętny (czyli raz zapłąci za kino czy kolecję, raz ja, wyjazdy i imprezy na pół). Także darujcie sobie. Just Kam Kam, jak dasz radę to zajrzyj tu czasem, bedzie mi miło. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym nie chciał takiej
którą, ktoś "używał" przez 7 lat. Za dużo nawyków i przyzwyczajeń i jakoś nie uwierzyłbym, że już nie tęskni za swoim misiem, tak z dnia na dzień. Ale to jest moje zdanie, sam nie byłem w takim długim związku i szukam kogoś podobnego. A autorka przesadza, 27 lat to normalny wiek, wszystko się ułoży, jeżeli tego chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak Ty uważasz że mając 27 lat jesteś stara to się grubo mylisz :) Co do partnera to chyba wiesz co zrobić?? Moim zdaniem tym że przez 7 lat się nie potrafił oświadczyć pokazał tobie jak jemu zależy na waszym związku. A ze znalezieniem kogos nowego spieszyć się nie musisz jest wiele osób których priorytetem jest najpierw się dorobić czegoś a później zakładać rodzinę więc nie dramatyzuj bo niejednego fajnego mężczyznę zdążyłabyś jeszcze poznać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja bym nie chciał takiej- uwierz mi, że można nie tęsknić za swoim misiem....ja ni cholery za nim nie tęsknię. Oczywiście ja to ja, dlatego nie rozumiem pakowania się szybko w nowe związki, kiedy nie jest się na nie gotowym, nie pozamyka się za sobą pewnych spraw. I nie używaj stwierdzeń- 'którą ktoś używał' bo pokazujesz tym jak bardzo przedmiotowo traktujesz kobiety. Używać można rzeczy a kobieta to człowiek, nie rzecz. Oczywiście Twoje zdanie szanuję tak samo jak fakt, że chciałbyś kogoś bez tak dużego bagażu doświadczeń. Masz do tego prawo- ja szczerze powiedziawszy chyba chciałabym by ktoś miał już trochę doświadczenia i poukładane w głowie, zresztą nigdy nie mów nigdy- zakochasz się, dziewczyna będzie Ci odpowiadać pod każdym względem i pewne sprawy przestaną mieć dla Ciebie znaczenie. Pavlo- popieram w 100%, mądry z Ciebie facet :) Samotna z całego serducha Ci życzę byś jak najprędzej mogła stanąć przed lustrem i z pełną szczerością powiedzieć sama przed sobą, że jesteś cholernie szczęśliwa. 3mam za Ciebie kciuki. Jeśli masz ochotę mogę podać Ci swoje gg, albo maila żebyś mogła odezwać się na prv jak będziesz potrzebowała rozmowy :) Zaglądać z pewnością będę i wspierać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do JustKamKam
daj spokój, przecież ten przygłup od "używania kobiety" nia zatrybi na 1 % z tego co napisałaś :D Tragedia jak prymitywni i puści są niektórzy ludzie, fuj :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do JustKamKam
"nawet" miało być zamiast "na" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulaulaulaaaa
Autorko mogę ci tylko tyle napisać,że sama rozstałam sie pół roku temu z chłopakiem po 2 latach, moje przyjaciółki mówiły mi,że w moim wieku (27 lat) będzie mi trudno kogoś znależć. Długo się męczyłam z decyzją, strach przed tym,że już nikogo nie znajdę był okropny, ale jednak go rzuciłam. Postanowiłam,że nie będę się spotykała z nikim na siłę, będę czekała na kogoś wartościowego. I go znalazłam :) Tak mam 27 lat i się zakochałam ze wzajemnoscią . Jestem przeszczęśliwa i dumna,że jednak zdecydowałam się na zerwanie oraz ,że czekałam na niego :) Więc głowa do góry 27 lat to jeszcze nie tak dużo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulala nie chwal dnia przed za
przed zachodem slonca haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulaulaulaaaa
W Polsce jeszcze jest ten stereotyp,że jak kobieta nie wyjdzie za mąż do 25 roku to już nie znajdzie nikogo. Pewnie lepiej się męczyć z kimś kogo się nie kocha,niż zaryzykować i poczekać na kogoś z kim będzie się naprawdę szczęśliwym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama Samotna 27
Ooo widzę następna z Was widzi dobre strony - to miło :) Cały wieczór rozmyślam, od czwartku mój M. się nie odzywa. Nienawidzę cichych dni. Wykańczają mnie psychicznie, wciąż się zastanawiam czy on myśli o mnie, czy tęskni tak ja :( Najbardziej się boję, że przyzwyczaja się do bycia beze mnie, albo że utwierdza się w przekonaniu, że tak mu dobrze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama Samotna 27
Dowiedziałam się też, że wczoraj sobie pobalował... Nie jestem zaborcza, niech sobie wychodzi, ale przykro mi że między nami jest źle, a on sie bawi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie myśli- bawi się w najlepsze....mój dzień przed wigilią stwierdził, że idzie na imprezę ze znajomymi bo już dawno był z nimi umówiony i nie wypada odmawiać poza tym ja nie będę go ubezwłasnowolniać....a juz to, że ja musiałam sama na plecach targać choinkę, zrobić ogromne zakupy i wysprzątać dom nie było dla niego istotne....mój ukochany narzeczony nie kwapił się do tego, żeby mi pomóc, bo dzień prze wigilią najważniejsza była impreza. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby wcześniej taki był- a właśnie nie był- był czułym, opiekuńczym facetem który przynajmniej w części obowiązków starał sie mi pomagać- w końcu od 5 lat mieszkaliśmy razem. Nigdy nie zabraniałam mu spotykać się ze znajomymi i miał tyle swobody ile potrzebował. W dzień wigili na którą zaprosił mnie z rodzina do swoich rodziców ( a raczej dzis wydaje mi się, że to jego mama na nim to wymusiła) zjadł kolacje i stwierdził, że wychodzi na piwo z kolega bo to ich tradycja.....byliśmy razem prawie 8 lat, jakieś 6 wigilii spędziliśmy wspólnie a ten raptem wymyślił sobie tradycję o której nikt nie słyszał..... nawet jego rodzice byli wściekli. Samotna być może to kilkudniowe milczenie to w końcu czas by powiedzieć dość? Albo spotkajcie sie i ustalcie co robicie dalej bo z tego co piszesz to nie ma najmniejszego sensu. Ty się zadręczasz w domu a on bawi sie w najlepsze. Zastanów się nad tym teraz bo będziesz tak czekać, błagać, płakać, nerwy tracić przez następny tydzień, miesiąc, rok....w końcu on kopnie Cie w tyłek a Ty będziesz mogła sobie tylko pluć w brodę, że mogłaś zrobić coś juz wcześniej, być może poznać kogoś bardziej wartościowego. I nie wiem- może się mylę, ale chyba dla tekiego faceta w którym nie ma juz uczucia taka uległa, zapłakana, udręczona i znerwicowana kobieta wzbudza jedynie politowanie i coś na zasadzie poczucia wyższości....myśli sobie- ja Cie mam w dupie a Ty i tak przy mnie siedzisz. Dziewczyno, ogarnij się, zrób na bóstwo i też idz na imprezę- niech on wie że Ty nie siedzisz za nim i nie płaczesz. Nie pokazuj mu, nawet nie wiem jakby to było dla Ciebie trudne że nie istniejesz bez niego, jesteś od niego uzależniona i bez niego Twój świat się kończy. Płacz sama- przy nim uśmiech na twarz, świetne ubranie. Niech zda sobie sprawę, że albo sie weźmie do roboty bo Cię straci a jeśli i tak ma wasz związek gdzieś to przynajmniej niech sobie palant nie myśli że jest niezastąpiony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalejna2
Ja proponowałabym Tobie może własnie spróbowanie z rejestracją na takim portalu mydwoje.pl I nie ma się czego wstydzić ze jest się na takim portalu, bo teraz coraz wiecej osób w taki sposób szuka swojej bratniej duszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wandelllopa
Stary ale pewnie dotyczy jednak wielu ludzi. Niektórzy z nas są samotni i wstydzą się otwarcie o tym mówić. A jeszcze inni po prostu szukają dla siebie bliskiej osoby na portalach czy randkowych czy matrymonialnych. I to nic dziwnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
racja w tym wieku u kobiet to normalne :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zamknięcie te reklamy plisssssssssssssss

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×