Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niewiemjaktobedzie

zamieszkać razem z nim czy nie? - duży problem

Polecane posty

Gość niewiemjaktobedzie

jesteśmy ze sobą kilka miesięcy. jakiś czas temu ustaliliśmy, że latem będziemy szukać razem mieszkania. nie dość, że dobry okres, to ja muszę się na dodatek wynieść z mojego obecnego w tym czasie. jednak od jakiegoś czasu dużo się kłócimy, nie mamy takiego spokoju i bezpieczeństwa w związku. wciąż bardzo chcemy ze sobą być i zamierzamy nad tym pracować. jednak ja zastanawiam się, jak to z tym mieszkaniem... za miesiąc się wyprowadzam. i teraz pytanie, czy zamieszkać z nim mimo tego, że się kłócimy? czy wspólne mieszkanie raczej zespala pary, czy wręcz odwrotnie, na początku generuje nowe konflikty? boję się, nigdy z nikim nie mieszkałam. jednak wolałabym też uniknąć przenoszenia się w nowe miejsce np na 2 miesiące, by potem zamieszkać z nim, bo wiadomo, przeprowadzka to dużo pracy, poszukanie czegoś to dużo pracy itd. jakie są wasze doświadczenia? co powinnam zrobić? zamieszkać z nim mimo tego, że się kłócimy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemjaktobedzie
nikt mi nie opowie, jak to bylo w waszych zwiazkach jak zaczynaliscie ze soba mieszkac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemjaktobedzie
jestem, za to pomocy nie widze :). a to ciezka sytuacja dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wolałam upewnić się czy jesteś, bo bez sensu jest udzielać rad, jak już nie ma Zainteresowanej ;) Mieszkam z facetem od roku. Początek mieliśmy bardzo kiepski, bo ja nagle dowiedziałam się, że on przeprowadza się ze względu na pracę na drugi koniec Polski. I dowiedziałam się tego jako ostatnia osoba ( co później okazało się, że po prostu bał się mojej reakcji )... Mieszkanie razem to poznanie drugiej osoby na nowo. Możliwe, że okaże się, że Wasze kłótnie nagle znikną, ale na pewno pojawią się nowe. Wiesz, każdy ma inne przyzwyczajenia, inne sposoby robienia czegoś, ale jeśli dwoje ludzi naprawdę chce ze sobą być i są, że tak powiem, "pisani sobie" to poradzą sobie ze wszystkim. Niestety najważniejszy jest kompromis. Zaryzykowałabym na Twoim miejscu. Naprawdę - ja nie żałuję, chociaż Tobie tego nikt nie może obiecać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery: Autorka jak w pierwszym poście napisała, oczekuje rad co do zamieszkania z partnerem oraz porównania tego z doświadczeniem innych. Czytaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam mammoza tylko w tym samym pierwszym poscie pisze: 1.jesteśmy ze sobą kilka miesięcy 2. ja muszę się na dodatek wynieść z mojego obecnego w tym czasie 3. od jakiegoś czasu dużo się kłócimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To zależy od tego jak sobie z tymi kłótniami radzicie. Jakieś sprzeczki pojawiają się zawsze, ale jeżeli to jakiś większy kryzys to nagłe zmiany mogą być kiepskim pomysłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i teraz znajac kafeteryjne kobiety zastanawiam sie, czy ona chce prawdziwej oceny sytuacji czy moze chce, zeby napisac jej to co chce przeczytac :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery : zdecydowanie masz racje, nie wzięłam tego pod uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemjaktobedzie
chce prawdziwej oceny. normalnie nie zdecydowalabym sie w tym momencie na zamieszkanie razem, wolalabym poczekac. jednak czynnikiem, ktory troche zaburza mi ocene jest fakt, ze i tak, i tak musze sie wyprowadzic. gratow mam mnostwo, innej opcji mieszkaniowej nie mam. troche moje lenistwo spowodowalo, ze staram sie jednak trzymac pierwotnej koncepcji, a mianowicie zamieszkania z facetem. jednak czesto slysze, ze poczatki mieszkania sa trudne. ludzie, ktorzy wczesniej byli bardzo zgodnymi parami nagle zaczynaja klocic sie o jakies pierdoly typu kasa na proszek do prania czy zmywanie naczyn. jestem ciekawa, na ile jest to typowe zjawisko, na ile czesto zdarza sie przechodzenie przez takie konflikty w trakcie mieszkaniowego "docierania sie". a moze czasem bywa wrecz odwrotnie? budowanie czegos razem dziala uspakajajaco i jednoczaco? nasze konflikty sa z gatunku powaznych, nie dotycza glupot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze szczery: na kafe wchodzę rzedziej właśnie dlatego, że trudno tutaj znaleźć poważnych rozmówców. Zwłaszcza w świeżych postach. Z reguły wybieram bardziej tematyczne fora. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no w tym momencie to sama sobie odpowiadasz. Jeżeli jedynym powodem ma być Twoje lenistwo, jesteście razem krótko i się kłócicie to jak Ty to sobie wyobrażasz? Albo będziesz musiała siedzieć cicho, jako gość u kogoś, albo skończy się tym, że i tak będziesz musiała znaleźć kolejne mieszkanie i to najlepiej na "teraz" po którejś awanturze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nasze konflikty sa z gatunku powaznych, nie dotycza glupot. zatem prawdziwa ocena brzmi tak: jestescie jeszcze niegotowi na wspolna zamieszkanie wspolne zamieszkanie, podobnie jak slub musi wynikac z wszechogarniajacego, WSPOLNEGO, pragnienia by byc razem jesli ktoras ze stron ma jakiekolwiek watpliwosci powinna o nich rozmawiac z partnerem i otwarcie je nazywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trudno tutaj znaleźć poważnych rozmówców to prawda, tez nad tym ubolewam ale z drugiej strony kabaret graja na co drugim topiku :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
babochlopie, nie sprowokujesz mnie do przepychanki na tym topie ale mozesz wejsc na moj i tam odwalac szopki do woli :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niewiemjaktobedzie: To zależy do indywidualnych charakterów ludzi. Z reguły jednak nie ma dwojga ludzi, którzy np. tak samo myją naczynia czy wydają tyle samo na proszek ( porównuje to do twoich przykładów. ) Ale często jednak chodzi o własnie takie pierdoły, kiedy macie różnice zdań. Musisz uwzględnić fakt, że mieszkanie razem to nie małżeństwo - zawsze łatwiej można po prostu wyprowadzić się. A jeśli tak czy inaczej chciałaś się zdecydować na mieszkanie z nim, to nie unikniesz np. za 2 lata tych samych sprzeczek, które mogą pojawić się teraz. Zastanów się też skąd mogą być teraz wasze kłótnie ? Może wymagacie od siebie za wiele, może ktoś jest niepotrzebnie zazdrosny, może jedna osoba robi coś, co denerwuje drugą ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam nadzieję, że doradziłam:P
Wiesz Autorko, prawda jest taka, że jesteś w związku ze swoim facetem, a nie z kafeterianami:) dlatego wg mnie powinnaś Z NIM porozmawiać, na spokojnie oczywiscie, przedstawić mu swoje wątpliwości i zobaczyć co on o tym sądzi. Moze tak samo się tego boi, może myśli, że "jakoś to będzie". Ja osobiscie myslę, że jesli kłócicie się o "bzdurki" to wspólne mieszkanie może to zmienić na lepsze, bo owszem, na pewno pojawią się nowe tematy do kłótni, jakieś porozrzucane skarpety czy niepozmywane naczynia :D ale wspólne mieszkanie ma ogromny urok, bycie ze sobą w takich codziennych zwykłych sytuacjach jest bardzo fajne i wiele wnosi do związku. Natomiast jeśli Wasze kłótnie dotyczą poważnych spraw (zdrady, przekonań, podejścia do życia) to może być gorzej kiedy zamieszkacie razem, bo więcej sposobnosci do rozmów da Wam też większe ryzyko kłótni. Podsumowując... każdy związek jest inny i dlatego musisz sama przemyśleć Twoją indywidualną sytuacje, a poza tym (a raczej przede wszystkim) porozmawiać o Twoich wątpliwościach z partnerem. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mannoza - weź jeszcze pod uwagę, że gdyby łatwo było jej przeprowadzić się gdziekolwiek to by to zrobiła. Więc istnieje spore ryzyko, że z tej "wygody" ugrzęźnie w sytuacji bez wyjścia na dobrych parę tygodni. W tej chwili mogą się jeszcze dogadać, dotrzeć, ale napięcie wywołane wspólnym zamieszkaniem już teraz łatwo ich sobie obrzydzi. ZS - jeżeli wziąłeś to za prowokacje to gratuluje. I ty masz chyba jakąś obsesję na moim punkcie...albo na swoim? (to pytanie retoryczne, nie odpowiadaj, nie chcę wiedzieć).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podsumowując... każdy związek jest inny i dlatego musisz sama przemyśleć Twoją indywidualną sytuacje, a poza tym (a raczej przede wszystkim) porozmawiać o Twoich wątpliwościach z partnerem. to wlasnie napisalem wyzej i tak, zgadzam sie calkowicie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam nadzieję, że doradziłam:P
zawsze szczery - chyba pierwszy raz się ze mną zgadzasz:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemjaktobedzie
my chcemy ze soba byc, czujemy, ze jestesmy dla siebie pisani i jestesmy w sobie bardzo zakochani. jako ze nasz zwiazek zrodzil sie z przyjazni znamy siebie dobrze i nasz poziom deneterminacji jest wysoki :). nasze klotnie biora sie glownie z dwoch rzeczy: z mojego rozdraznienia, tendencji do uwalniania negatywnych emocji za pomoca partnera oraz z jego lekko despotycznej natury. chociaz musze przyznac, ze ostatnio to glownie ja generuje konfikty i to ja musze nad soba pracowac. a moze zamieszkanie razem to bylby wlasnie taki test, albo woz, albo przewoz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moorland, Zawsze szczery, Mam nadzieje ze doradzilam - myślę, że jednogłośnie ( o dziwo na kafe- cała nasza czwórka w poważnych wypowiedziach ) uważamy Droga Autorko, że powinnaś teraz zamknąć okienko kafe, przemyśleć wszystko i porozmawiać ze swoim partnerem. Powodzenia - myślę, że od Nas wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiemjaktobedzie
ja mam 27, on 28 lat. pracujemy oboje, w tym ja zarabiam znacznie wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba pierwszy raz się ze mną zgadzasz skoro sparafrazowalas moje slowa to jak mialbym sie nie zgadzac z samym soba? ale jesli ci to sprawia frajde to zrob printscreen i powies nad lozkiem :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×