Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mariijena

kancerofobia (lęk przed nowotworami)

Polecane posty

Gość mariijena

mam 30 lat i od kilku lat obsesyjnie mysle o raku. Praktycznie nie ma takiego dnia zebym czegos nie wymyslila. Nie wiem skad mi sie to wzielo, nikt w rodzinie nie chorował. Ciagle wynajduje raka (mialam juz raka piersi, szyjki macicy, jajnika,mózgu, pęcherza moczowego i jelita grubego) obecnie jestem na etapie czerniaka. Nie radze sobie z tym, mąż na mnie krzyczy ze mam przestac sobie wymyslac. Jak siedze na necie to pyta sie mnie o czym czytasz? o raku? jestem juz tym zmeczona, biegam po lekarzach jak wariatka. Jak tak dalej pojdzie to moje malzenstwo sie skonczy. Mamy niespełna roczną coreczke, po urodzeniu malej moje leki jeszcze sie nasilily. Juzm mysle o psychiatrze nawet, a dzisiaj ide do chirurga pokazac znamiona do usuniecia. Nie mam już siły :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakiś taki nick dziwny mam :/
Mam to samo :/ od kilku dni boli mnie dziwnie głowa i już wmówiłam sobie raka :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariijena
jak mam sie pozbyc tego strachu, nawet jak jestem w kinie czy na imprezie to zdarza mi sie myslec o raku. Ciagle gdzies w tv o tym mowia albo ktos opowiada o przypadkach swoich znajomych. Zawsze po badaniach kontrolnych mam wielka radosc ze jestem zdrowa, ale juz za pare dni wmawiam sobie kolejnego raka, a ich jest spory wybor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobia86
Odkopuję watek, bo muszę się gdzieś wygadać. O swoim problemie nie mogę nikomu powiedzieć, bo raczej nie spotkam się ze zrozumieniem.. Obok mnie sa osoby obiektywnie patrzac w gorszym stanie fizycznym, więc nawet nie chcę ich zamęczać moim "wydumanym" problemem. Obawiam się, że dopadła mnie kancerofobia. Zaczęło się od problemów z gardłem, paliłam przez 7 lat, obecnie od roku nie tknęłam papierosa, myślę, że już nigdy nie tknę. ale do rzeczy, ciaglę boli mnie gardło, byłam już u 3 lekarzy, żaden nie widzi w tym moim gardle nic niepokojacego, niestety ja nabrałam pewności, że na pewno coś przeoczyli i w moim gardle rozwija się rak... Najgorsze jest to że w chwilach kiedy nie mam nic do roboty nie mogę się skupić na niczym innym tylko na tym uczuciu rośnięcia mi w gardle tego czegoś. Przekopuję internet, czytam o objawach..Do tego przeczytałam o sile podświadomości, więc do tego doszedł lęk, że tym stałym myśleniem faktycznie sobie coś wywołam, albo już wywołałam....Błędne koło. Do gardła doszedł sutek i brzuch, oczywiście, wymyśliłam że tam też coś mam... Czasem czuję, że cały organizm już mam zajęty choroba. bo miewam realne bóle, w różnych miejscach ciała, Boję się iść badać z obawy przed diagnoza, żegnam się w myślach z bliskimi :( na ręce mam dziwnego pieprzyka, wiadomo. pewnie już transformuje. Najgorsze jest to, że ten lęk zaczyna utrudniać mi normalne funkcjonowanie... nie mogę się coraz częściej skupić na tym co robię, nie mam motywacji do pracy nad soba, bo po co, przecież jak zacznie być lepiej, dowiem się że jestem śmiertelnie chora. Poznałam mężczyznę, bardzo mi się podoba, ja jemu chyba też, ale uciekam od tego uczucia, po co mu chora dziewczyna, a kiedy myślę że jestem zdrowa fizycznie- a jeszcze czasem miewam takie przebłyski- to myślę po co mu taka psychiczna, felerna laska, zatruję mu tylko życie. Obniża mi się nastrój, kiedy zasypiam mam poczucie ogromnej pustki, bezsensu życia... nie umiem tego odepchnać... a czasem z kolei na krótkie chwile dopada mnie uczucie euforii, że mogłabym przenieść góry, potem jednak zawsze jest zjazd, dół, strach, smutek. I wyrzuty sumienia, że tak się nad soba rozczulam, jestem słaba, egoistyczna, nie doceniam tego co póki co mam, nie umiem z tego korzystać, że niektórzy dali by się pokroić za to co, póki co, mam.Na co dzień mam do czynienia z ludźmi chorymi, też na raka - jestem w służbie zdrowia, widzę cierpienie i śmierć, słucham o braku wczęśniejszych objawów, zaskoczeniu, rozpaczy, żalu nad niewykorzystanym życiem. Zawsze wtedy cierpnę w środku, czuję ten ogromny strach, poczucie, że jesteśmy tak bezsilni, bezbronni, zdani na widzimisię losu. Wiem że to zaburzenie lękowe, może z depresja, ale nie chcę zażywać leków :( wiem że powinnam wybrać się do psychoterapeuty, ale raz że jestem osoba, która ciężko się otwiera przed obcymi, a dwa nie mogę sobie na regularne wizyty pozwolić finansowo. W sumie nie wiem po co to piszę, chyba tylko dla ujścia tego całęgo syfu który siedzi w mojej głowie. Jeśli komuś będzie się chciało to przeczytać, to dziękuje.. Jeśli ktoś ma podobnie to niech wie, że sa gdzieś osoby, które rozumieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alr taki lęk jest wogóle nieuzasadniony,zeby sie straszyc???ciekawe po co??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panicznie zastraszona
Wpisuję się, ponieważ, widzę że temat jest ze świeżą datą. Ja mam takie obawy odkąd przekroczyłam 30 rok życia. To co opisujesz jest tym samym , co ja przeżywam. Tylko, że ja nie chodzę już od pewnego momentu po lekarzach, bo oni są jak głazy, niewzruszeni, ja sie ich po prostu boje, czuje sie jakby patrzyli na mnie jak na ufo..poza tym leczę sie psychiatrycznie juz od wielu lat, mam przewlekłą nerwicę i nawracającą depresje. Brałam wiele leków na depresje, nawet przeciwspychotyczne, ale tylko przez krótki czas. Na dłuższą metę leki "na łeb" nie są dla mnie rozwiązaniem, bo pomagają na jedno ale szkodzą na drugie. Teraz juz ich nie biore, wspomagam sie jedynie Afobamem jak juz nie daje rady z lękiem. Pale papierosy, ramkę dziennie. Jeden jedyny nałóg jaki posiadam. Zawsze mialam niedowage przy 161 cm wzrostu ważę 48kg. Obecnie mam taki problem, że od pisania pracy licencjackiej nabawilam sie dziwnych dolegliwości pokarmowych, gniotło mnie w lewym boku, do tego wzdęcia (przed wieloma laty podraznilam trzustkę i pol roku musialam byc na diecie i od tego czasu juz mam co jakies czas chore jazdy ze to sie moze powtórzyc). Takie gniecenie z przerwami mam do dzisiaj i od czasu do czasu odstawiam kawe i mi nieco przechodzi. NIe umiem przestac palic - gastrolog wtedy powiedzial ze palenie na trzustke to rzucic - a ja nie umiem tego rzucic - prawdobodobnie przez nerwice i slaby charakter. Teraz jak mialam sesje, gniecenie w boku powrócilo... ale do rzeczy ..zauwazylam, ze jak mam stresujacy okres w zyciu to zaczynaja sie moje chore jazdy, że to juz koniec, i że umre, kazdy objaw tak samo mnie niepokoi, powoduje taki paniczny lęk , że az mi słabo jest i serce chce mi wyskoczyć z ramki. Oczywiscie bujam sie z tym teraz obecnie tez, bo ze stresu zrzuciłam moze kilogram - ale ja juz wmawiam sobie ze chudne bo to cos co mnie gniecie to jest to czego nazwy nawet nie chce wymowic - to jest taki caly skomplikowany mechanizm, z którego ja juz nie widze wyjscia. PO lekarzach przestalam chodzic od momentu kiedy USG wykryło mi torbiel jajnika i ****** pani od usg mnie nastraszyla, ze to laparoskopia i wyciąć i operacja i chust wie co jeszcze.. zostawilam to i pojechalam po zioła do "mnichów". Okres mam normalnie, nic mi nie jest pod kątem spraw ginekologicznych. Ale od momentu pisania pracy licencjackiej cos sie wlasnie p****a*o ..pozniej jak juz pozdawalam to to zaczynalo sie poprawiac wszystko. Przez swieta czulam sie swietnie - natomiast w trakcie sesji znowu mi sie pogorszylo, znowu biore prochy na uspokojenie na dodatek mam straszne nerwy i frustracje, ze nie moge przytyc do tych chocby 49kg na czczo. Ale do lekarza nie mam zamiaru isc bo sie boje, bo znowu mi wyjdzie jakas ch*jnia..w d*pie juz mam to..tych konowałów co by tylko cięli czlowieka, tak sie zraziłam do tej naszej karajowej medycyny... Drugie dno tej sprawy jest takie, że firmy farmaceutyczne i biznes medyczny robią ludziom wode z mózgu, bo mają w tym cel jakim jest kasa. Więc straszą ludzi tym j*banym rakiem, zeby mogli sprzedawac leki i sprzet medyczny, zeby ludzie wydawali jak najwiecej kasiorki u nich, bo wiadomo - nikt nie chce zdechnąć, wiec odda nawet dusze. Jezeli jest wysyp takich chorób dziwnych..to ciekawe jak bylo za czasów naszych babć, prababć, taka ówczesna kobieta nawet nie wiedziala, że ma jakies torbiele jajników, bo nie bylo USG, nie bylo tomografów - a jednak ludzie dożywali po 80 lat..a teraz pomimo tego ze są bajery na resorach zdycha sie w wieku lat 50.. i to jest bardzo ciekawe.. ;/ Przepraszam za wtrącanie niecenzuralnych słow, ale ta dzisiejsza polityka leczenia tak mnie denerwuje, że inaczej nie bylam w stanie tego opisac i troche mnie poniosło. Pozdrawiam. M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to objaw silnej nerwicy dużo kobiet ma kłopoty z tarczycą po urodzeniu dziecka, a chora tarczyca może wpłynąć na wystąpienie depresji lub właśnie nerwicy zrób badania, bierz jakieś ziołowe preparaty na nerwy, zdrowo się odżywiaj i uprawiaj jaki sport codziennie a wszystko minie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
weźcie się w garść dziewczyny, myślcie pozytywnie znajdźcie sposób na stres: ćwiczenia, jogę, basen, kąpiel w piance, słuchanie muzyki, książki, cokolwiek..... odżywiajcie się zdrowo, odstawcie używki, to też wpłynie na wasze samopoczucie a jak już chcecie zapobiegać to regularnie róbcie badania: cytologia, morfologia, OB i będziecie spokojne jedzcie też często kapustę, brokuły, awokado, borówki, paprykę to jedne z najzdrowszych produktów napakowane antyoksydantami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panicznie zastraszona
Tak, owszem, stosuję metody rozładowywania stresu. Ostatnio włączyłam do tych metod także rower stacjonarny (latem rower tradycyjny ; P) oraz podciąganie na drążku od niedawna. Chcialam tylko powiedziec koleżance, która temat założyła, że łączę się z nią w bólu, bo też mam taki kłopot niestety. Też nie jestem osobą, która tłumi gniew w sobie..ja zawsze wykrzyczę co mi na sercu leży - z tym chyba zdrowiej jest też, niż tłumić nerwy w sobie - niestety otoczenie się mnie czasem mozę przestraszyć, zwłaszcza takie, które mnie nie zna z g***towności mojego charakteru - ale tak jak juz pisałam - zdrowiej jest przywalić pięścią w stół, niż tłumić gniew w sobie ; P P.S. A tych co robią nagonkę we wszystkich dostępnych mediach dla swoich majątkowych korzyści, co "straszą" nas rakiem (wszelkich biznesmenów medycznych i ubezpieczeniowych) życzę wam sukinkoty , żeby was ze skóry żywcem oberwało !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powinnas miec diete beztluszczowa tylko nie tak jak A.Jolie jesc same ziarna :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też choruje. leczę się farmakologicznie. przechodzę już drugą terapię pod okiem psychiatry. przez 5 miesięcy było dobrze ale musiałam zmienić leki bo strach powracał. od kilku dni biorę nowe leki i czekam na poprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczkamm
Odkopuję, bo mam to samo. Panicznie boję się raka. Czasami czuję, jak ktoś napisał wyżej, że mam już "zajęte całe ciało". Najczęściej wydaje mi się że mam czerniaka, raka szyjki macicy albo guza mózgu. Z pieprzykami już wielokrotnie latałam do lekarza, za każdym razem będąc pewna że to czerniak. Na cytologię boję się iść, bo mogę usłyszeć negatywną diagnozę. Nie mam motywacji do niczego, bo po co coś zaczynać, planować, skoro może się okazać ze jestem śmiertelnie chora i wszystkie plany runą. W chwilach gdy jestem szczęśliwa, na przykład z moim facetem na wakacjach, zaraz w głowie pojawia się myśl w typie: " nie ciesz się, na pewno masz raka i wszystko szlag trafi". Boję się bólu związanego z rakiem, utraty włosów, chemioterapii i śmierci. Jak mam z tym żyć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam,odkopuje temat bo niestety rowniez jestem posiadaczka kancerofobii. Lecze sie od 15 lat na nerwice lekowa,teraz napady paniki juz sa opanowane ,uczeszczam tez na psychoterapie,ale lęk przed rakiem pozostal i nie sadze aby jakis lek czy psychoterapia uwolniala mnie od tego. Faktem przeciez jest ze realnie istnieje taka choroba i jestesmy nia wszyscy w mniejszym czy wiekszym stopniu zagrozeni.wiec jak mozna leczyc taki lęk? Mialam juz wszystkie mozliwe nowotwory,poczynajac od mozgu a skonczywszy na krwi. jezeli wystapi u mnie jakikolwiek symptom choroby wpadam w panike ze oto nadszedl ten dzien...... :( idac do lekarza panicznie boje sie potwierdzenia mojej diagnozy. Poki co stanelo na tym ze zaniechalam juz badan profilaktycznych bo uznalam ze nieuchronnie zblizam sie do tego momentu ,ze juz tak dlugo sie udawalo ze teraz to juz na pewno.....nawet palic zaczelam po 13 latach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćG
U mnie strach przed rakiem i smiercia pojawil sie po smierci mojego taty, ktory wlasnie umarl na raka. Nie potrafie sobie z tym poradzic. Mam nerwice, lekarz przepisal mi tabletki, ale nie biore. Boje sie nie tylko o wlasne zycie, ale tez o zycie mojego dziecka. Nie mam sily zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słaba_psychika
Mam to samo :( Żyję w jakimś takim przeświadczeniu, że "wszyscy kiedyś umrzemy na to g...o" tylko czekąc kiedy i kto pierwszy... Nie potrafię się cieszyć życiem, każdy dzień jest w jakimś stopniu skażony tymi myślami... Mam dwójkę dzieci, boję się o nie, że zachorują, że ja ich opuszczę... Czasem jest mi lepiej funkcjonować... Lęk nasila się kiedy usłyszę gdzieś w mediach albo w otoczeniu że ktoś jest chory bądź umarł... Chodzę wtedy struta. Czy można być poza tym i żyć bez tego strachu? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za dużo myślicie i same sobie wkręcacie choroby psychika ma duży wpływ na zdrowie niestety myślcie pozytywnie wtedy układ odpornościowy będzie działał sprawnie uprawiajcie sport, relaksujcie się, miejcie jakieś hobby, odżywiajcie się zdrowo, to wszystko pomoże no i nie przesadzajcie z obsesyjną diagnostyką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jeszcze cala nadzieje pokladam w tej diagnostyce ,choc kazde badanie tak duzo mie nerwow kosztuje ze juz na sam widok aparatu usg mam lęki ! Do tego jz doszlo :) Poza tym co z tego badania skoro za np tydzien juz moze byc zaczatek czegos nowego? caly czas lezec pod aparatem usg chyba hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprawdzajcie, badajcie się i stosujcie dietę wykańczającą komórki rakowe. Na http://terapiasokami.pl/ są fajne diety oparte na sokach, oczyszczające z toksyn, antyrakowe też. Dbajcie o siebie zamiast się stresować - stres też zwiększa możliwość zapadnięcia na raka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aakk
Odkopuję temat,bo widzę że nie tylko ja mam ten problem. Wszystko zaczeło się 3 tyg temu kiedy zaczęły mi się problemy z zepsutym zębem. Ząb się kiwał,bolał,a na dziąśle zrobił się stan zapalny. Równolegle odkryłam również ruchomą kulkę w policzku po tej samej stronie co ząb. Zaczęłam grzebać w Internecie. Oczywiście masa wpisów o raku. I od tego się zaczęło. Dostałam obsesji na punkcie raka,w międzyczasie umarła Anna Przybylska, a ja wpadłam w coraz większy dół. Codziennie wyszukuję na swoim ciele guzów,zgrubień i innych objawów że mam raka. Wpadam w histerię gdy coś znajdę,jak boli mnie brzuch czy glowa od razu diagnozuję u siebie nowotwór. Zadręczam tym wszystkich dookoła,z nerwów nie mogę jeść,cały czas płaczę. Panicznie boję się iść na jakiekolwiek badania bo boje się że lekarz mi powie że mam raka z przerzutami do wszystkich organów i zaraz umrę. Mój chłopak ma mnie już dość,tak jak i wszyscy. Okropnie się czuję z tym wszystkim,bo jeszcze do niedawna byłam normalną optymistycznie nastawioną do życia osobą,która nie przejmowała się pierdołami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alex 12
Hej jest ktoś tu jeszcze mogę wam podać rękę mam 25 lat i tak samo mam zadreczam się ciągle ze mam raka to jest okropne mam tak od tego momentu co teściową zachorowała na raka później robilam prześwietlenie płuc wszystko ok ale ja dalej ciągle swoje niewiem jak mam przestać o tym myslec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa777
Jestem po 30-tce i też dosięgnął mnie ten problem :( Kilka lat temu na raka zmarli dziadkowie, potem zachorowała mama. Nigdy nie byłam okazem zdrowia, ale teraz, każdą dolegliwość postrzegam jako zwiastun raka. Straciłam kilkoro znajomych (tuż po 30-tce) i tym bardziej boję się, że nadszedł i mój czas. Na początku tygodnia idę robić badania. Czasem myślę, że nie wykończy mnie rak, to zrobi to stres i lęk przed nim. Byłam u psychiatry z obawami dot. innych przypadłości zdrowotnych i powiedział, że te obsesje nie są uleczalne, można je tylko łagodzić :( Ale i w to wątpię. Ciągle się słyszy o profilaktyce, więc chyba lepiej się badać, ale oczekiwanie na wyniki nakręca strach. Niebadanie też, bo nie wiadomo, czy coś się nie dzieje. To jakieś błędne koło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sami nie jesteście mam to juz od kilku lat zaczęło się od raka piersi po tym jak przeczytalam artykuł o tym po paru dniach zaczęła mnie boleć pierś bum panika płacz myśli śmierć jak minęło pojawił się inny rak a miałam ich wiele był szyjki macicy , żołądka bo się w tedy czymś zatrułam i zaczęłam wymiotować spokój był jak już minęło potem wątroby bo z boku mnie bolało miałam dziąsła białaczkę bo siniaka zobaczyłam kości bo ból kolana głownie przy zginaniu nogi nerki ból z tyłu gardła płuc bo ból przy oddychaniu byl robiłam rtg płuc i nic nie wykazało czerniak o***tu chłoniaka wymyśliłam sobie też tętniaka w sercu bo miałam bóle w klatce piersiowej nosa bo wiecznie zatkany teraz przerabiałam guza mózgu bo głowa mnie bolała a to chyba są napięciowe bo objawy mi się zgadzają ale panika była i zaraz czujnik mi się włącza i myśle z płaczem ja umieram zostało mi jeszcze kilka miesięcy dlaczego jedyne jeszcze czego nie przerabiałam to trzustki sutki i ucha ale to kwestia czasu jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a potem się dziwić że u lekarzy kolejki skoro hipochondrycy robią sobie wszystkie możliwe badania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie takie proste jakiś czas temu robiłam badania do wr i najgorsze dla mnie było badanie krwi i płuc w krwi to bałam się że przy okazji znajdą mi białaczke a w płucach raka czekając na wyniki rtg płuc pojawiały mi się myśli ze kilka miesięcy życia itd po prostu boję się iść i się badać samo badania nie tylko co powie lekarz ma pani nowotwór jest guz trzeba operować zostało jeszcze pani pół roku ja 29 l juz mam się kłaść do trumny !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety mnie fobia nie ustrzegła przed chorobą. Robiłam badania pod kątem chłoniaka, okazało się, że zaczaił się gdzie indziej. Boję się tego, co teraz mnie czeka :( Nie mam jeszcze 40 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość77
Akurat to, że coś boli nie jest wyznacznikiem choroby nowotworowej. Rak często rozwija się zupełnie bezobjawowo, dlatego w wielu przypadkach jest wykrywany bardzo późno, gdy ból nie jest już jedynym objawem. Glejak u mojej mamy "objawił" się nagłym atakiem padaczki, gdy był już tak duży, że nie nadawał się do leczenia. Wcześniej nie było żadnych oznak, że coś się dzieje. Dlatego boję się, że ON czyha wszędzie, niezależnie od tego, czy boli czy nie. Badania trzeba byłoby robić na okrągło i to dosłownie wszystkiego, żeby znaleźć go jak najszybciej. Ale niewielu stać, by w kółko się badać i niewielu ma chyba odwagę odbierać kolejne wyniki, gdy w głowie jest tylko strach, że tym razem to już na pewno On człowieka dopadł :( Wiem, że każdy musi umrzeć i nie boję się nieistnienia, ale boję opuszczać najbliższych i szkoda mi, że mając tylko jedną szansę nie zrealizuję nawet cząstki planów, bo ON odbierze mi tę możliwość. Ale i lęk przed nim paraliżuje i nie pozwala się uśmiechać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. Również mam tą chorobę która bywa momentami nie do zniesienia. Od paru dni miałam raka policzka - dopatrzyłam się guzka który okazał się.... ujściem ślinianki. Parę dni spędziłam praktycznie z latarką w ustach przyglądając się czy się zmienia. Od września miałam już dwa czerniaki, jeden "powstał" pod paznokciem od ciężkich butów które miałam nieprzyjemność nosić w górach, ostatnio na topie był rak trzustki więc ja miałam raka wszystkiego w układzie pokarmowym. To jest jakieś chore. Byłam u psychiatry który stwierdził ciężką nerwicę, przepisał psychotropy które to dają liczne skutki uboczne, odstawiłam bo co jeśli to nie skutek uboczny, to nie dla mnie. U mnie myślę że bierze się to z przedwczesnej śmierci mamy, miałam 12 lat, moja córka w lipcu kończy 11, więc nawet obliczyłam że 25.11.2016 córka będzie w wieku tym co wtedy. Dla mnie to jak godzina 0. Czy jest ktoś na forum z Warszawy bądź okolic? Może przydałaby się nam jakaś "grupa wsparcia"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agata centralna PL
Witam, lęk przed chorobą nowotworową dopadł mnie niedawno, ale w sumie nie wiem, czy mogłabym nazwać problemem psychicznym. Gdybym obawiała się porwania przez ufo, można byłoby to nazwać lękiem nieracjonalnym, ale nowotwory są współczesną plagą, która dotyka nawet nowonarodzone dzieci, więc 30-latka tym bardziej może się obawiać, że trafi na nią. Ten strach przed rakiem, to chyba najbardziej strach przed wczesnym opuszczeniem bliskich, żal, że nie będzie się z nimi i lęk przed cierpieniem. W zasadzie ostatnio mnie nie opuszcza ten strach, ale nie jest on według mnie bezpodstawny. Po prostu, ta choroba może dotknąć KAŻDEGO, na każdym etapie życia - jak więc się nie bać? Ciekawa jestem, czy dzielicie się swoimi obawami z bliskimi, czy raczej tłamsicie je w sobie? Co, i czy w ogóle coś, pozwala choć przez chwilę żyć bez lęku? Ja raczej ukrywam swoje lęki, nawet gdy są bardzo realne ku nim podstawy, bo nie chcę obciążać rodziny. Wie tylko mąż, ale jego pocieszenie w stylu "wszyscy umrzemy", raczej nie pomaga. Cóż z tego, że kiedyś umrę, skoro ja się nie boję "kiedyś", lecz "teraz", bo chyba jest różnicą odchodzić po 70-tce, czy później, gdy zdążyło się coś przeżyć i pobyć z bliskimi, a co innego mając 30-40 lat. Przeraża mnie taka perspektywa i czuję się w tym swoim lęku bardzo samotna, bo nawet, jeśli się nim podzielę, to przecież niczego to nie zmieni - i tak jeśli dopadnie mnie choroba, to JA będę umierać, sama... Obawiam się, że psychiatra mi nie pomoże, bo nikt mnie nie przekona, że jedno z największych zagrożeń zdrowia i życia akurat mnie nie dotyczy i nie mam się czego bać. Gdyby psychiatra miał mnie przekonać, że lęk przed latającymi krowami jest irracjonalny to ok, ale lęk przed REALNYM i częstym zagrożeniem? Jak mam przestać się bać? Próbowałam pogodzić się z faktem, że i tak umrę - ale, jak pisałam, nie boję się śmierci jako takiej, tylko przedwczesnej. Nie wiem, jak Wy sobie z tym radzicie, ja chyba nie potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to mam ostatnio przechodzę guza mózgu w nocy się budzę z szybko bijącym sercem i lękiem nie wszyscy moźe w to uwierzą ale od razu po położeniu się do łóżka i zrobić mudre ratującą zycie jak to wykonać znajdziecie w google przed snem się wyciszycie a jak juz będziecie mieli nocne lęki to zrubcie mudre i mówcie sobie nic mi nie jest jestem zdrowy /a polecam jeszcze puścić sobie na mp3 czy na czym tam słuchacie szum morza mozna to pobrać z teledyski . info wpisać w wyszukiwarke odgłosy natury -spokojna morska plaźa i nawet jak coś będzie boleć to mówić sobie po boli po boli i przestanie źyczę wam zdrowia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agata centralna PL
W piątek mam usg, boję się okropnie, bo mam realne podstawy do lęku. Ostatnio nie ma dnia, bym nie modliła się o zdrowie, szczególnie do św. Judy, ale lęku nie potrafię się wyzbyć... Chciałbym pogadać z kimś, kto rozumie mój stan, ale nie mam z kim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×