nie utożsamiam się z żadną płcią

zaraz znajdą się podszywy, albo mnie wyśmiejecie. chuj. otóż mam taki problem- nie utożsamiam się z żadną płcią. Fizycznie jestem kobietą, ale nienawidzę, kiedy ktoś mnie tak nazywa. nie czuję się kobietą, ale też nie mam żadnych skłonności transseksualnych. ktoś z Was też tak ma?

mam podobnie, w sumie to moglabym nie miec plci. jestem kobieta, ale nie cche rodzic dzieci, seks mnie obrzydza... nie chce byc dla kogos dziurą do ruchania.. te wszystkie cycki, macice, piersi, czyli atrybuty kobiety jakos nie maja dla mnie zadnego znaczenia. facetci tez jakos strasznie mnie nie krecą,moglabym sie obyc bez seksu cale zycie. czuje sie taka bezplciowa czasem :) co nie znaczy, żę nie dbam o siebie bo dbam i staram sie ladnie wygladac, maluje sie..

też tak mam. i też mnie obrzydzają te wszystkie aspekty fizjologiczne... okresy, śluz itp. faceci mnie nie obrzydzają, o seksie jakoś nie myślę. nie wiem, może z nami jest coś nie tak?

ja ogolnie nie jestem podobna z charakteru do wiekszosci kobiet, nie rozumiem ich. tego ze np. nie szanują się, że są takie wyuzdane. ja taka nie ejstem, jestem bardzo wrazliwa i delikatna. nie wyobrazam sobie zeby np. uprawiac seks tak jak na pornolach i miec z tego przyjemnosc, obrzydza mnie to strasznie. moze chodzi o to, że wizerunek kobiety w tych czasach tak sie zeszmacil (wszedzie tylko seks, gole tylki, cycki) ze po prostu nie chcemy sie z tym utożsamiać?