Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

maiana

mąż każe mi iść do pracy,mamy małe dziecko

Polecane posty

Gość czarna kawka kawa
to niech szanowny mąż chodzi w ciąży 9 miesięcy, znosi jej niedogodnośći, rodzi w bólach, karmi piersią, wstaje w nocy do dziecka i przekona się co jest lepsze. Nie znam faceta który chciałby dobrowolnie wziąć urlop wychowawczy, w większości spada to na kobietę. Bo facet przecież nie niańka, nie może wyjść z obiegu, przecież jasnie pan hrabia nie bedzie sprzątał i gotował to obciach przecież. W nocy nie wstanie do małego bo przecież idzie do pracy i musi się wyspać. A kobieta musi to wszystko zrobić, mało, jeszcze pieniądze ma do domu przynosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akleikuo
dzieci są wspólne!!! kobieta tyra w domu to facet nie zarabia na rodzinę, jak nie chce to pewnie każda kobieta chętnie się zamieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielone porzeczki
no własnie to po co nam są w ogóle ci faceci potrzebni??? my chodzimy w ciąży, rodzimy, karmimy, prowadzimy dom i jeszcze mamy zarabiać. A czy ktoś przewidział jakąś rolę dla facetów???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne to wszystko
Miłość się rozlicza pieniędznymi. Te całe równouprawnienie to zwalenie wszystko na kobiete. Ciąża, poród, karmienie, maksymalna odpowiedzialność i jeszcze praca na dwa etaty w domu i zarobkowa. Straszne, odechciewa się męża i rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co wy z ta praca
czarna kawka kawa "to niech szanowny mąż chodzi w ciąży 9 miesięcy, znosi jej niedogodnośći, rodzi w bólach, karmi piersią, wstaje w nocy do dziecka i przekona się co jest lepsze." :D W ciazy byc nie moze, rodzic rowniez nie. Jak ci sie nie podoba taki podzial rol to w ciaze nie zachodz. Ale wstawac w nocy do dziecka to juz moze. Moj wstawal. Jak sobie ciamajde wybralas to twoj wybor i twoj problem. "Nie znam faceta który chciałby dobrowolnie wziąć urlop wychowawczy, w większości spada to na kobietę. Bo facet przecież nie niańka, nie może wyjść z obiegu, przecież jasnie pan hrabia nie bedzie sprzątał i gotował to obciach przecież." Mowisz...nie znasz takiego faceta...Moze zmien srodowisko. Gdybys nie obracala sie wsrod typowo robotniczego towarzystwa, znalabys inny swiat, widzialabys inna perspektywe i mialabys inne doswiadczenia. Wyrazy wspolczucia. "W nocy nie wstanie do małego bo przecież idzie do pracy i musi się wyspać. A kobieta musi to wszystko zrobić, mało, jeszcze pieniądze ma do domu przynosić." To juz zalezy od mezczyzny. Mezczyzna zajmuje sie wlasnym dzieckiem, oprocz karmienia piersia, ciota grajaca role mezczyzny....masz w domu, to wiesz najlepiej jak jest :P I kobieta i mezczyzna maja na rowni zajmowac sie domem, dziecmi i zarbianiem na rodzine. Ale co ja tu...perly przed wieprze rzucam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że co???
"I kobieta i mezczyzna maja na rowni zajmowac sie domem, dziecmi i zarbianiem na rodzine." Bo Ty tak każesz czy jak? Wyrocznia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdzie ci mezczyzni....
też uważam, że albo równy podział obowiązków i wtedy niech kobieta zarabia, albo facet zarabia bo nie chce mu się pomagać w domu i wtedy kobieta ma to na głowie. a jak facet leń smierdzacy i nic nie chce pomagac to niech zamknie pysk i zarabia na dom. od razu przypomina mi się moj eks ktory ode mnie oczekiwał, ze bede swietnie zarabiać, latać codziennie ze szmata i gotowac mu obiadki takie jak jego mamusia, a on dwie lewe raczki do pracy zarowno zawodowej jak i domowej. takich facetow to tylko w dupe kopać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia marysia.,
równy podział obowiązków to MIT owszem facet powinien pomagać i nie uwierze że sa takie cuda które robią wszystko w domu z własnej woli. Wyniesie smieci bo mu kobieta karze, umyje podłogi bo mu też kazano. Cała logistyka i odpowiedzialność za dom spada na kobietę. To kobieta myśli o zakupach, gotowaniu, porządkach, facet jedynie ewentualnie wykona ściśle wskazaną robótkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ha, ha,ha, ha!
zgadzam się. Mój mąż jest kochany i cudowny, ale dom jest na mojej głowie (mimo że oboje pracujemy) nigdy nie pamieta o zebraniu w szkole, że trzeba kupić dzieciom buty, zapłacić za wycieczkę. Dla niego w domu jest zawsze czysto, jak mu nie powiem że trzeba coś zrobić to w życiu tego nie zrobi. Jak ostatnio ubrał córkę do szkoły (zapomniałam przygotować ubrań na rano ) to myślałąm że pęnę ze śmiechu, już nie mówię ze nic do siebie nie pasowało ale nawet nie zauważył że ubrał córce bluzę syna :) za to w pracy zawodowej jest mistrzem, wszystko ma zrobione w terminie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość firaneczka firraneczka
"I kobieta i mezczyzna maja na rowni zajmowac sie domem, dziecmi i zarbianiem na rodzine." takie głupie gadanie. teoria!!!! mają ale się nie zajmują! ale to już sprawa każdego małżeństwa. A temat tego topicu jest taki że autorka chce zostać w domu z dzieckiem i uważam że MA DO TEGO PRAWO!!! kobieta musi rodzić (owszem facet nie może) ale zarabiać już nie musi jak ma faceta który jest w stanie utrzymać rodzinę. I nikt nie mówi tu o wiecznym niepracowaniu oczywiście ale pozostaniu z dzieckiem do trzech lat. Wszystkie (prawie) krzyczycie kobiety do roboty!!!! Dlaczego??? bo wy tak chcecie??? zazdrościcie że ktoś może sobie pozwolić i sam zająć się swoim dzieckiem??? Ja szanuję że ktoś chce iść do pracy, po macierzyńskim czy trochę później to dlaczego wy nie szanujecie że ktoś (jakaś kobieta, np m.in JA) chce zostać i zająć się sama własnym dzieckiem. Mój trzyletni pobyt w domu z dzieckiem dobiega końca (od wrzesnia wracam do pracy) i nie żałuję ani jednego dnia spędzonego w domu!!! To był mój najszczęśliwszy okres w życiu. Nic nie dało mi tyle radości i frajdy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna kawka kawa
nie obracam się wśród robotniczego towarzystwa, zdziwiłabyś się, jestem przekonana że mam wyższą pozycję zawodową niż TY ale nie bedę pisać bo zaraz usłysze że się przechwalam. :) mężą mam cudownego, układa nam się wspaniale ale znam życie i nie idealizuję codzienności tak jak TY :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj baby baby.....
zanim mój mąż wstanie w nocy do dziecka to cały blok wcześniej się obudzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna kawka kawa
a Wy znacie faceta który wziął urlop wychowawczy??? bo z jednego postu wynika że pomimo iż mieszkam w dużym mieście, mam wykształcenie wyższe, świetna pracę, mieszkanie własne (kupione, nie po rodzinie) itd to żyję wśród plebsu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś o krok od grobu
A ja chociaż jestem kobietą, to rozumiem męża. Mamy takie, a nie inne czasy. To, że zarabia 3 koła, nie znaczy, że cieżar utrzymania rodziny ma leżeć tylko na jego barkach. Ja mam dwoje dzieci i też pomoc rodziny i to właśnie dlatego wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim i wykorzystaniu części urlopu wychowawczego - zwykle w części zaległej za rok ubiegły, co dla pracodawcy było na rękę. Ale każdorazowo wracałam po około 6,5 miesiąca od urodzenia. I chociaż kokosów nie zarabiam, to jednak dodatkowe tysiąc i parę jeszcze setek w domowym budżecie jest na miarę złota. Czy na bieżące potrzeby, czy odłożone na bok, bo nigdy nie wiadomo, co w zyciu spotka i takie oszczędności często ratują tyłek. Mało tego, nie musisz żebrać po rodzinie i znajomych. Dzisiaj jest ok, ale nie przewidzisz przyszłości. A co jak mąż straci pracę za pół roku???? Wywalisz go na zbity pysk, bo nie ma pracy? A inna rzecz - nie głupio ci, że swoje przyjemności finansujesz z kasy zarobionej przez niego? Ja rozumiem , że opłaty, jedzenie, pokrycie potrzeb dziecka, leki ... ale na pewno sprawiasz sobie przyjemności i uważasz, że ci się nalezy, bo twoja rodzina wam tak pomaga. Nie kochana, twoja rodzina ułatwia wam życie i dziękuj za to Bogu. Nie każdy rodzic, dziadek, babcia jest chętny do pomocy, nawet na godzinę. Więc powinnaś korzystać i wrócić na rynek pracy , nie w ramach kompromisu, ale postarać się wrócić normalnie. Jak dziecko skończy 3 lata, może się okazać, że twoje 5 minut minęlo? Ile ma teraz dziecko? Wnioskuję, że coś między półtora roku a dwa lata. To duże dziecko i jak nie niania, to dziadkowie może pomogą, można się dogadać, co do tego ile pieniążków wezmą, na pewno mniej jak obca niania. Mąż patrzy perspektywnicznie i wbrew temu, co ty sobie myślisz, on czuje, że każdy miesiąc z jednym dochodem, to miesiąc w miejscu. Ja sama nie wyobrażam sobie nie mieć swoich pieniędzy. Wkładamy do budżetu domowego z mężem tyle samo, albo inaczej, ja zarządzam kasą, ale mówię męzowi, że mamy takie a takie wydatki, co większe omawiamy i na koniec miesiąca mówię mu, ile udało się zaoszczędzić. Wychodzi na to, że koszty utrzymania pochłaniają 2/3 całego budżetu miesięcznego, a 1/3 odkładamy jak się uda, jak nie to mniej. I jest ok, chociaż ja źle się czuję, że nie zarabiam więcej, wiem, ze dobre cokolwiek, ale i tak gdzieś tam mnie dusi, ze moja część kasy w całości wchodzi na pokrycie opłat i życie, że nie mam jak z tego oszczędzić. Takie czasy, pracy nie ma , przynajmniej takiej lepiej płatnej. Mówię o moim regionie. Każdy szanuje tą , co ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miki000000002
a dlaczego nie ustaliliście tej kwestii przed zrobieniem dziecka? to sa bardzo wazne tematy i uwazam że powinno to być obgadane wiele wcześniej atutaj ty sobie wymyśliłaś siedzenie w domu do 3 r.ż. a on myślał że bedzieszs chciala od razu wrocic do pracy... gratuluje komunikacji! :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykre to
w dzisiejszych czasach liczy się tylko kasa.. przykre :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykre to
do "jesteś o krok od grobu" w normalnym związku pieniążki ca wspólne i nie ma podziału na Twoje i moje tak jak w Twoim małżeństwie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Twoj maz to materialista
a dziecko potrzebuje matki, sama siedze w domu z dzieckiem a mamy z mezem polowe mniej kasy niz Wy i jakos sobie radzimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
w sumie to ja nie znam żadnego faceta, który by poszedł z własnej woli na urlop wychowawczy. Nawet nie słyszałam żeby wśród znajomych znajomych i krewnych królika coś takiego się wydarzyło. Za to znam osobiście ludzi którzy nie wiedzieli że tacierzyńskie 2 tygodnie należą się jak psu micha. Co do tego, że mąż każe iść do pracy, to podstawowym pytaniem jest, czy to się opłaca. Bo może być tak, że autorka nie zarobi na nianię, a powrót do pracy to też koszty, bo trzeba dojechać (wydaje się kasę), jakoś się ubrać ( w domu można jednak pozwolić sobie na większy luz) i w efekcie wydadzą na jej pracę więcej niż ona zarobi, a dziecko będzie wychowywać obca kobieta. No i czy pan mąż przejmie połowę obowiązków w domu, czy też autorka prosto z roboty ma się rzucać na odkurzacz czy do obierania ziemniaków. Z mojego doświadczenia kobiety, które mają dobrą pracę starają się szybko do niej wrócić bo one zarobią na nianię i jeszcze im zostanie, więc im się to opłaca, a nie spieszą się te, które zarabiają nie za dużo i jak policzą ile mają zapłacić niani, na dojazdy etc to często dochodzą do wniosku, że nie warto dla tych 200 zeta więcej. Oczywiście są wyjątki, ale jednak każdy jakoś tam sobie umie policzyć i zdecydować co się w danej sytuacji najbardziej opłaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś krok od grobu
A czy ja napisałam, że jest "moje i twoje"? Budżet mamy wspólny, a to, że ja mam poczucie, że mniej do niego wrzucam wynika tylko i wyłącznie z tego, że mam taki charakter. Nie umiem, nie lubię liczyć na kogoś. Od zawsze byłam taka, że wolałam sama coś zrobić, niż liczyć, że samo się jakoś zrobi, czy rozwiąże. I w tej kwestii uważam, że u nas jest zdrowy układ. Wiemy ile które wkłada, nigdy mi mąż nie powiedział, że ja za mało daję. Mam ile mam, ale mam. Wręcz jest tak, że odkąd zmienił pracę na lepiej płatną i widzi, że zaczęły się pojawiać u mnie nowe rzeczy, to się cieszy. Bo wydajemy więcej, a i tak oszczędzamy. Ale nie o tym był temat i nie o mnie. A teorie i opinie bez znajomości sytuacji i tematu są nie na miejscu. Każdy powinien wypowiedzieć się na temat jaki rzuciła autorka. Ja ją rozumiem, bo też przy pierwszym dziecku miałam przebłysk, by zostać z nim w domu. Niemniej zdecydowałam się na powrót do pracy i nie uważam się za wyrodną matkę, bo dzięki temu, że na kilka godzin rozstałam się z dzieckiem, miało wpływ na to, że macierzyństwo cieszyło mnie podwójnie. DO domu leciałam szybko po pracy i całe popołudnia poświęcaliśmy z mężem dziecku, potem dzieciom, w międzyczasie dzieląc się obowiązkami domowymi. I to jest zdrowe. Natomiast to, że matki chcą być jak najdłużej z dziećmi też nie jest złe. Tylko, że robiąc dobrze w kwestii rozwoju dziecka (chociaż i nie zawsze to jest dobre rozwiązanie), robi się dla siebie kuku na polu zawodowym. To dość powszechne, mało jest kobiet, które wracają do pracy po takiej przerwie na tych samych, czy lepszych warunkach. To są jednostki. Polska rzeczywistość w tej kwestii nie sprzyja matkom i to się nie zmienia, a wręcz pogarsza. DLatego należy pamiętać też o sobie. Dziecko wyrośnie i czasem bywa tak, że nawet nie doceni poświęcenia przez matkę najlepszego okresu w życiu na rozwój zawodowy. Ba, znam takie przypadki, że nastolatek potrafił powiedzieć matce, że on od niej tego nie wymagał i że pretensje niech ma do siebie, a nie jemu wygaduje, że jest taki, czy owaki. Są ludzie i ludziska, różne charaktery i sytuacje, rzadko które można ze sobą zestawić. Dlatego niech każdy wypowie się za siebie, nie oceniając innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś krok od grobu
do weeeeeeeeeeeeeeeeeeeee słuszna uwaga i masz rację, jeśli koszt opieki nad dzieckiem równa się pensji, którą wniesie matka, to nie ma to sensu. Bo wtedy ktoś obcy zajmuje się dzieckiem, a matka popada we frustrację, że ona nie ma nic z tej swojej pracy. Dlatego tu należy podejść indywidualnie. Autorka nie napisała dokładnie, jak miałoby to wyglądać z opieką nad dzieckiem po jej powrocie do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś krok od grobu
a i jeszcze do "przykre to" słówko... znam bardzo zdrowe małżeństwa posiadające oddzielne konta bankowe i oddzielne karty do nich, układa im się naprawdę dobrze, pomimo, ze mają teoretycznie oddzielną kasę; to nie jest kwestia granic, że moje i twoje, bo w końcu część kasy w ogólnym budżecie pochodzi z mojego źródła dochodu; tak należy to rozumieć. Podziały na moje i twoje sa niezdrowe, gdy któreś drugiemu wypomina, że nie wrzuca nic do wspólnego wora, albo że te drugie ma za mało. Zbyt pochopnie oceniasz ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykre to
"A inna rzecz - nie głupio ci, że swoje przyjemności finansujesz z kasy zarobionej przez niego? Ja rozumiem , że opłaty, jedzenie, pokrycie potrzeb dziecka, leki ... ale na pewno sprawiasz sobie przyjemności i uważasz, że ci się nalezy, bo twoja rodzina wam tak pomaga. " to ty napisałaś . Wychodzi na to że jak mąż zarabia a kobieta "siedzi w domu z dzieckiem" to co? nie ma prawa kupić sobie nic bo ona nie pracuje zawodowo? W normalnym związku pieniądze są wspólne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
no chyba, że mąż liczy, że dzieckiem za darmo zajmie się ktoś z rodziny, a wszystko co autorka zarobi to będzie wartość dodana do ich domowego budżetu. Ale czym takie rozwiązanie (darmowa opieka nad dzieckiem) różni się od dostawania kasy od rodziny to nie wiem. Oczywiście ja nie widzę nic złego w takiej pomocy, kiedy babcia chce się opiekować a mama chce do pracy wrócić. Ale jak mama woli siedzieć z dzieckiem a potem oddać je od razu do przedszkola i wtedy wrócić do pracy to nie widzę sensu w tej całej operacji angażowanie babci w opiekę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do przykre to
ależ ty się słówek czepiasz :-o Akurat ja rozumiem, co "jesteś krok od grobu" czy jakoś tak pisze. Bardziej chodzi o podejście autorki męża do tematu. A ty się uczepiłaś/łeś (chociaż pewnie jesteś baba) że ktoś tu tak a nie inaczej napisał. I miał prawo tak uważać, czytając posty (rzadkie) autorki. Bo jej babcia udostępniła mieszkanie, a rodzice czasem zajmą się dzieckiem, to ona ma prawo nie pracować i wymagać od męża, by kolejne 1,5 roku zasuwał sam na nich. I jeszcze będzie miała pretensje może, że na to, czy na tamto nie ma ... najpierw zarób, a potem ustalaj zasady. W tym wypadku uważam, że decyzję podjęła sama, męża stawiając pod płotem Wszystkie tu uważacie, że jak kobiecie się chce, albo nie chce, to se robi jak postanowi sama. Widać tutaj zabrakło ROZMOWY, która chyba u cywilizowanych ludzi jest normą, zwłaszcza w małżeństwie. Autorka nic a nic nie pisała o tym, czy rozmawiali przed ciążą, czy w jej trakcie na temat jak ma wyglądać opieka nad dzieckiem po należnym urlopie macierzyńskim. Sama znam wiele małżeństw, gdzie mężowie uważają, że jak kobieta miała pracę i ma się kto zająć dzieckiem, to powinna wrócić do pracy. Co innego, gdy nie ma kto, a opieka obcych wybitnie droga, albo gdy mąż zarabia fortunę i sam mówi, że kobieta ma wychowywać dziecko. Wtedy co innego. Tymczasem tu można wywnioskowac, że autorka sama se postanowiła, nie konsultując nic z mężem i cięzko mu się dziwić, że nie bardzo akceptuje jej decyzję. Co z tego, że on zarabia 3000 zł???? I to znaczy, że ma rezygnować z marzeń, celów, nie mieć innych priorytetów niż tylko zapieprz na żonę, której nie chce się do pracy ruszyć, bo odkryła w sobie powołanie do siedzenia w domu z dzieckiem, przykrywając się w tym tłumaczeniu jego dobrem? Mam styczność z dzieciakami pilnowanymi przez nianie, żłobkowanymi, a także tymi, którymi babcie się zajmują i w większości przypadków są to dzieci szczęśliwe, radosne, nie zahukane, towarzyskie, nic im nie brakuje. Nie można powiedzieć , ze na pewno dziecku będzie lepiej jak mama je wychowa sama do lat 3. Są dzieci i dzieci. Jednemu wyjdzie to na dobre, drugiemu wręcz przeciwnie. Poza tym, jeśli zgody w małżeństwie nie ma, co do tej kwestii, to i dziecku dobrze nie będzie, bo jego matka będzie zestresowana, będzie się bała wydać jakikolwiek pieniądz ot tak, by sprawić frajdę maluchowi nawet kolejną zabawką, bo mąż wpadnie do domu i zrobi aferę. I tyle w temacie. Też uważam, że autorka nie do końca w porządku jest i tyle. I żeby nie było - uważam, że ma prawo chcieć być z dzieckiem, ale to powinna być jednak wspólna decyzja, poparta rozmową we dwoje i argumentami "za" i "przeciw" danemu rozwiązaniu. Bo jak się niektóre wypowiedzi czyta, to facet musi łożyć na dom i koniec, jego zakichany obowiązek. Owszem, jak baba chce iść do pracy, a on mówi, żeby nie szła. To ok, jego wola i baby, czy skorzysta z "propozycji". A tu ma być tak - ona decyduje niemal sama, ale kasa to już wspólna ma być:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do przykre to
to tak w kwestii przytyków do wypowiedzi o wspólnocie budżetu. O wspólnocie czegokolwiek można mówić, gdy wszystkie inne decyzje w małżeństwie są wspólne. A ty, że kasa jest wspólna w normalnym małżeństwie ... trąca materializmem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z mężem przed zajsciem w ciążę ustaliliśmy,że wracam do pracy jak najszybciej się da, niestety moja sytuacja u pracodawcy uległa zmianie. wtej chwili poszukuję pracy, chodzę na rozmowy, ale pracodawcy oferują mi pracę od rana do nocy,na co zgodzic się nie mogę. pieniądze w wysokości tysiąca zł dostanie babcia za opiekę nad dzieckiem.serce mi sie kroi na samą myśl, ze będę widziala dziecko 3 godz dziennie. z pieniedzy meza kozystam bardzo zadko i zawsze wczesniej wszystkie wydatki z nim ustalam, bo szanuje jego prace i zarobione pieniadze. wtej chwili nawet nie bylabym w stanie robic kariery,bo zwyczajnie mam inne priorytety.jest mi bardzo przykro, ze dano mi wychowywac dziecko w czasach, gdzie wartosci rodzinne sa niczym, a wazne sa dobra materialne.mimo wszystko dla dobra rodziny chcialabym jakos pogodzic obie funkcje, matki i osoby pracujacej, ale rynek nie jest przepelniony ofertami dla takich osob jak ja. w domu awantury, ze wybrzydzam i specjalnie nie chce pracowac.poza tym cala rodzina namawia mnie do pozostania w domu z dzieckiem oferujac swoja pomoc.w tradycji mojej rodziny matka do 3r.z. zostawala z dzieckiem.niczego tak na swiecie nie pragne jak wlasnie czasu, jaki teraz mam na spedzenie z moim dzieckiem czasu i spelnienia sie wrolimatki na 100%. ijest mi bardzo przykro, ze mąż niepotrafi tego zrozumiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia //
ja jestem na wychowawczym, zarabia tylko mąż i nigdy nie miałam poczucia winy że kupiłam sobie bluzkę czy kosmetyk. W ogóle nie rozumiem tych wywodów "jesteś krok od grobu" pieniądze są wspólne, tak jak i dzieci które ja wychowuję, no może wychowujemy razem ale ja się nimi cały dzień zajmuję. U nas nigdy nie było problemów czy kłótni z powodu mojego wychowawczego. Wszyscy są zadowoleni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosia //
dziewczyny po co w ogóle te spory? każdy robi jak uważa i na co może sobie pozwolić. Jedna kobieta woli zostać z dzieckiem w domu i niech sobie zosataje Kolejna wolałaby zostać w domu ale syt finansowa na to nie pozwala więc wraca do pracy Jeszcze inna nie wyobraża sobie siedzieć kilka lat z dzieckiem i chce wrócić do pracy więc wraca Po co oceniacie co jest dobre a co złe? Takie głupie gadanie, mąż cię rzuci, nie wrócisz na rynek pracy, dziecko bedą obcy wychowywać... dzisiaj nic nie jest pewne w zyciu. Każda z nas dokonuje własnego wyboru kierując się swoimi potrzebami, możliwościami i finansami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do przykre to
ale widzisz zochna, u was to było ustalone, u autorki ustalenia były inne, a życie zweryfikowało pewne sprawy; a wywody "jesteś krok od grobu" mają NIESTETY realistyczne cechy, bo teraz takie czasy; i generalnie osoby z takim podejściem i wywodami, nie mają problemów takich jak autorka tematu. I choć wam to się nie podoba, to takie życie. autorko - a rozmawialiście z mężem tak na spokojnie??? Bo nie piszesz, czy to temat stały, czy było raz i wymownie. Owszem, czasy na bycie matką i pracownikiem kiepskie, ale czy brałaś opcję samozatrudnienia w domu pod uwagę? Czasy czasami, ale to powinno rodzić kreatywność. Wiele kobiet chcąc godzić etat (jakby nie było, to zasuw 24/24) i samorozwój, wzięlo sprawy we własne ręce. Na początek mały biznes w domu, telepraca (owszem, trzeba pobłądzić, by trafić na dobrą ofertę), są kobiety, które handlują kosmetykami, by dorobić kilkaset złotych, nie kokosy, ale cokolwiek; można handlować ciuchami, zakupować w hurtowniach i sprzedawać z niedużym narzutem - mam znajomą, która tak zaczynała swój biznes, początkowo poczta pantoflowa, miała parę rzeczy i sprzedawała w domu, przychodziły rózne kobietki, jak osiągnęła okreslony poziom przychodów, zarejestrowała działalność i się kręci. Tylko, że trzeba chcieć i ruszyć pupcię, praca do nas sama nie przyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×