Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Daria;)

KLUBIK KUREK DOMOWYCH

Polecane posty

potelka to pewnie Ci się nudzi czasami? Rodzina i znajomi często odwiedzaja nas w domu, ale my też często jesteśmy w terenie, albo umawiamy się w kawiarni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak się składa, że osoby, dobre koleżanki z którymi najbardziej się rozumiem są daleko...jedna przyjeżdża do Warszawy, to z nią się widzę ze 2 razy w miesiącu. a reszta ma zawsze multum zajęć ważniejszych niż spotkania, choć jak twierdzą bardzo by się chciały spotkać, jasne :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi, powiem szczerze że mi się wiele planów sprawdziło, owszem często to droga pod górę, ale nie to że się nie dało...trzeba próbować często wiele razy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daria moje koleżanki tez juz mają dzieci (nie wszystkie), jednak spotykamy się. Widze, że są zaabsorbowane już innymi sprawami. Ale mimo to można z nimi napić sie kawki, pogadać nie tylko o pieluchach i kolkach. My nie mamy jeszcze dzieci, ale takie ploty z mamami nie męczą mnie - przecież i mnie wkrótce to czeka :) Wtedy te opowieści będą jak znalazł :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi, czy mi się nudzi, hmmm tylko czasem, jestem takim typem osoby, że owszem od czasu do czasu z chęcią spotkam się z kimś kogo lubię, kto ma podobne spojrzenie na świat, jak ja...ale nie potrzebują tabunu ludzi na co dzień i gadania aby gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potelka i bardzo dobrze :) ja od dluższego czau umawiam się z koleżankami ze studiów podyplomowych, ale wiecznie której termin nie pasuje:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daria, to normalne że ludzie nie mający dzieci, nie planujący w najbliższym czasie inaczej na to patrzą...dziś już wiem, że nic nie zbliża ludzi tak, jak wspólne podobne negatywne czy wręcz dramatyczne zdarzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostatnio z wielkim zdziwieniem stwierdziłam, że nadal istnieją ludzie po 30, którzy twierdzą, że są niezastąpieni w pracy, w korporacji w Warszawie i że oni sobie na dziecko nie mogą pozwolić, bo normalnie korporacja przez nich upadnie :O, brak słów...takie pranie mózgu przeszli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym, to już chyba po prostu "wyrosłam" ze spotykania się aby się spotykać i taki pitu pitu, bo nie ma się do siebie zaufania i strach o czymś powiedzieć, albo zapytać. daria, a nie ma czegoś takiego, jak spotykasz się innymi mami i jak widzą, że twój mały jest fajnie ubrany, niby co to ma znaczenie, ale ludzi strasznie to rusza...a ich dziecko niekoniecznie fajnie ubrane, to widzisz zazdrość, czy nie? albo porównywanie, ze mój to to umie, a twój umie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potelka takim ludziom trzeba wspólczuć - dla takich rodzina nie jest w czołówce. Ehhh szkoda słów. Nigdy nie zrozumiem kobiety, która mówi, że nie chce narazie dziecka, bo praca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi, no tak i często są zdziwieni, że coś jest nie tak w tej rodzinie, czasem dopiero po latach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężko mi idą dyskusje z ludźmi, którzy się jarają bankiecikami w pracy, czy wyjazdami służbowymi, ploteczkami biurowymi...żeby nie było że zazdroszczę, bo tak mogą powiedzieć ludzie, którzy tym żyją, to ja to wszystko przerobiłam, to jest taki liche, płytkie, nie tego chce od życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potelka jest tak czasami, że własnie widzę taką zawiść z oczach innych matek, jak zaczniemy rozmawiać i ja np mówie że szczepimy na pneumokoki czy ospe to kiedyś mnie zaatakowały że to strata pieniędzy, albo z zabawkami, kiedyś jak mój synek się bawił takią grającą zabawką to jedna matka mi powiedziała że to głupota wydawać pieniądze na taaakie zabawki, tak jakbym kogoś okradła i mu kupiła. A co do porównywania to to już mnie strasznie wkurza, matki się licytują które dziecko szybciej zaczęło chodzić ,mówić sikać w nocnik itd itp. Dlatego mam dosyć tego placu zabaw i kiedy tylko mogę wysyłam z malym męża:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie biurowo-korporacyjne życie nie jest dla mnie, nie ekscytują mnie tez opowieści o nich - na szczeście nie mam znajomych (bliskich), którzy biorą udział w tym wyścigu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
młode matki są czasami nienormalne, dosłownie jakby zwariowały na punkcie kupek, zupek, pieluszek, obiadków, niektóre są jakby zyły w transie, wszystkim dookoła opowiadają jakie ich dziecko jest wybitne (pod każdym względem). OK, rozumiem że macierzyństwo zmienia, ale dla niektórych kobiet jedynym sensem życia jest dziecko i wszystko z nim związane, nie ma innego tematu do rozmowy tylko tematy związane z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daria to musi być irytujące, ale zbywaj to milczeniem. Nie wiem ku czemu zmierza owo licytowanie się w postępach dzieci, ale widocznie musi to w jakimś stopniu dowartowściowywać matki, skoro to one tak prześcigają się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też się cieszę że nie pracuję w korporacji i że jestem daleko od takiego światka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daria wiem o czym piszesz. Ja na szczęście nie mam w swoim środowisku takich kobiet-matek. Ale zdarza się, że rozmowa schodzi tylko na temat kupek, pieluch i kolek. Nieraz sama pierwsza zapytam "jak maluszek?" i wtedy zaczyna się lawina opiweści, czasami mnie to męczy, bo daje wyraźnie rozmówcy znać, ż emi się spieszy. I to nie utające : "wiesz, jak to z dzieckiem", "wiesz, jak się ma dziec..." no własnie nie wiem, bo jeszcze nie mam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tzn. mam znajome kobiety-matki, ale one nie sa zwariowane na punkcie kup, kolek... normalne są i potrafia się przyznać, że nie są bohaterkami, ale też mają zły dzień, dość nieprzespanych nocy i marudnych dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też tak myslę, że matki się dowartościowują taką licytacją. Staram się zbywać milczeniem, ale jak ciągle się o coś pytają mojego synka (bo są przekonane że ma jakieś trzy latka) a potem okazuje się że on nie umie mówić (rozmawiać) to są bardzo zdumione, mam już dosyć ciągłego tłumaczenia, że on nawet nie ma 1,5 roku jeszcze i że po prostu jest taki duży. Tak jak wcześniej ledwo mieścił się do spacerówki a mamuśki z placu zabaw jak zobaczyły że on jeszcze raczkuje to się wypytywały na co jest chory, a on po prostu dopiero uczył się chodzić chociaż wyglądał na wyrośniętego dwulatka w rzeczywistości miał roczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie może nie tyle irytuje gadanie ciągle o dziecku o ile taka postawa dopadająca wielu rodziców, taka olewcza, typu mam dziecko, więc mogę się wszędzie spóźniać, nic nie pomagać rodzicom/rodzinie, każdy powinien mi pomagać, no i wieczne uciszanie bo dziecko śpi...mam nadzieje, że ja tak nie zgłupieje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i oczywiście tłumaczenie swoich niedociągnięć, wiecznych niepowodzeń, spoczywania na laurach, bo mam dzieci, a te dzieci, to już np. kończą podstawówkę :O, a matka nadal robi się na bohaterkę, bo dziecko ma obiadek w domku i to jest mega ważne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi, ja właściwie mam jedną koleżankę "korporacyjną", znam ją prawie całe życie i kiedyś była normalna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potelka na pewno tak nie zgłupiejesz:) ja myslę, że to zalezy też od tego jakie te osoby były wcześniej. Chociaż co do tego uciszania to trochę te matki rozumiem. Ja sama może nie tyle uciszałam innych, ale jak miałam na koncie kilka nieprzespanych (zupełnie) nocy z rzędu i w ciągu dnia mały w końcu usnął mocniej i np. przejechał obok motocykl (silnie dodając gazu) to też byłam zła że się mój mały darciuszek obudził,bo nawet nie zdążyłam zjeść czy się umyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mam nadzieje daria :). Nie chciałabym robić z siebie uciemiężonej matki, że wszystko dla dziecka, chodzi mi o taką przesadę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potelka myslę, że skoro teraz zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji i "zagrożenia" :D to unikniesz raczej tego , czego Ci życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja smażę cały czas te naleśniki, już mam niezły stosik:) jak mąż wróci z pracy to jedziemy do cioci do szpitala z małym (ciocia wyjdzie do ogrodu przyszpitalnego) to jej zawioze takich chrupiących naleśniczków:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daria ja też zawsze pol dnia stoję przy naleśnikach :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oby oby ;) Ostatnio mnie przeraziło jeszcze coś innego zauważyłam, że moja kuzynka idealizuje swoje dzieci, po prostu sobie wymyśla i w to wierzy...np. mówi tak, a nasz Wojtuś jest taki samodzielny, bo inne dzieci w przedszkolu to najczęściej nie są samodzielne...a prawda jest taka, że Wojtuś ma 5,5 roku a mama za nim z talerzem z jedzeniem biega, sam nie je, robi kupę jak ktoś go trzyma za rękę w łazience, dopiero od niedawna chodzi po schodach na piętro...To już się kilka razy zdarzyło i mówiąc poważnie zastanawiam się, czy z nią jest wszystko w porządku, w każdym razie psycholog miałbyy kupe roboty z nią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny zmykam. Czeka mnie zmywanie po obiedzie, prasowanie i sprzątanie łazienki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×