Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość OPUiS

Dziecko jest wspólne, czy tylko kobiety?

Polecane posty

Gość OPUiS

Często piszecie w postach, że mąż wam pomaga w obowiązkach, albo przy dzieciach... tak jakby obowiązek w całości spoczywał na kobiecie, a mężczyzna był tylko dochodzącym. Przecież dziecko, dom są wspólne, wiec obowiązki też są wspólne. Nie rozumiem, dlaczego mąż ma być tylko asystą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo są wspólne, ale niekoniecznie równomiernie rozłożone - zwłaszcza na początku... główną pracą chłopa mego jest w tej chwili zarabianie, a moją (z konieczności) opieka nad dziećmi, więc on mi pomaga... mam nadzieję, że za jakiś czas będzie odwrotnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość etyeyt
Przeczytaj choćby ten wątek: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5242008 Mąż u tamtej autorki nie zasługuję nawet na to aby pójść do lekarza bo jej potrzeby są na pierwszym miejscu. Nie ma co się dziwić, że wielu facetów jest z boku gdzieś skoro traktowani są nie jak część rodziny a jako bankomat i spemomat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem tak,że
teoretycznie wspólne,praktycznie wygląda to tak,że facet zarabia a kobieta wychowuje dzieici

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka007
Pewnie dlatego, że statystycznie to on więcej zarabia i jego pensja jest głównym źródłem dochodu, więc siłą rzeczy kobieta bardziej poświęca się domowi, a facet pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieci są nasze wspólne, jednak jak ja jestem w domu a mąż w pracy to nie mogę oczekiwać że poświęci tyle samo czasu dzieciom co ja, bo jest to po prostu niewykonalne! jakim cudem po 9-10 godzinach poza domem miałby spędzić z dziećmi tyle czasu co ja? doba jest za krótka :) niestety wraca, bawi się z nimi ok godziny i czas na kąpiel i sen :( nadrabia w weekendy, kiedy to dzieci są głównie "jego" :P ale wiem że potrafi zrobić przy nich wszystko i poświęca im tyle czasu ile tylko jest w stanie :) jak pójdę do pracy to podział obowiązków będzie inny, na razie jest jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwojeczki
OPUiS - dobrze mowiesz i zgadzam sie :) U mnie tak nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 666 DoCENTe PROcenre 966
Patologiczne małżeństwa wychowają patologiczne rodziny dysfunkcyjne! Wnuki przeyebane będą miały! Łamanie prawa, tatuaże, wulgaryzacja, toksykomanie, choroby psychiczne i rozwody, czy rozpady rodziny! Małżeństwa do piachu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OPUiS
Nie mówię, że obowiązki należy dzielić idealnie 50:50. Mój mąż też więcej pracuje w związku z tym ja częściej sprzątam, czy piorę. Jednak nie traktujemy tego na zasadzie - wszystko spoczywa na moim barkach, a mąż może ewentualnie pomóc. Pytam, bo spodziewamy się pierwszego dziecka i nie chcę czuć, że mój mąż jest tylko "dochodzącym", a czytając forum zaczynam mieć wrażenie, że tak jest w większości domów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to może...
Dobrze piszesz OPUiS. Mój mąż ostatnio do mnie mówi, że mama go pochwaliła że tak mi pomaga przy dziecku. Ja zrobiłam wielkie oczy i mu mówię żeby zadzwonił do mamusi i ją uświadomił że Ty mi nie pomagasz. Już się zdenerwował i zaczął wymieniać co on to robi a ja na to: Kochanie ale ja Tobie też pomagam w wychowaniu naszego synka, bo my sobie oboje nawzajem pomagamy. Zrozumiał i już więcej dyskusji na ten temat nie było. Jak słyszę mąż pomaga nie pomaga to mam normalnie ciarki. Jakie pomaga?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracująca niepracująca
OPUiS nie sądzę aby tak było w większości domów :) Ja też spodziewam się dziecka i mąż mi pomaga. Z tym, że ja siedzę w domu a on pracuje, więc siłą rzeczy jak wraca to już go nie gonię do garów tylko podaję obiad ;) ale po moim powrocie do pracy oboje będziemy mieli tyle samo obowiązków, jedno gotuje to drugie zmywa, jedno pierze to drugie odkurza - to samo dotyczy dziecka, raz mama czyta bajkę, raz tata. Kompletnie nie widzę powodu dla którego po powrocie z pracy (po takiej samej liczbie godzin) ja miałabym latać wokół dzieci i domu a mąż zalegać na kanapie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie inaczej
A ja powiem, że u nas to jest mąż więcje robi. Oboje pracujemy, dziecko z rana do żlobka zawozi maż bo ja wtedy jeszcze śpię. Pracę zaczynam o 10 więc w domu jestem po 19, mąż po 16 odbiera dziecko ze złobka, odgrzewa obiad. Jak przychodzę do domu to chwilę spędzam z małym, kąpie go i do spania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OPUiS
Pracująca niepracująca też traktujesz to na zasadzie pomocy, a nie dbania o wspólną ciążę. Nie wiem, czy się dobrze rozumiemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OPUiS
u mnie inaczej czyli można by to odwrócić i powiedzieć, że to Ty pomagasz mężowi przy dzieciach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiedyś czytałam wypowiedź
Mąż nie pomaga , on wypełnia swój obowiązek ...to podstawowa różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OPUiS, u mnie nie ma tak jak napisalaś w glownym temacie.W zyciu mąz nie byl "dochodżacym" absolutnie.Zdecydowanie wiekszosc zadań przy dzieciach było na jego barkach i to nie z obowiązku,ale sam osobiscie tego chciał bo to lubi i sprawia mu przyjemnosci,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracująca niepracująca
No bo uważam, że teraz mąż mi mocno pomaga. Bo wiele rzeczy mogłabym zrobić sama a leże sobie na łóżeczku a mąż robi mi herbatki żebym się nie przemęczała ;) Hehe, można to tak śmiesznie trochę ująć. Odczuwam to jako pomoc bo mam trochę wyrzuty sumienia, że on cały dzień w pracy a ja śpię do 11 i jedyne co zrobię to lekko ogarnę i ugotuję obiad a on po powrocie z pracy zamiast odpoczywać to mi każe leżeć (ale to dklatego, że od początku ciąży miałam problemy i musiałam leżeć plackiem, teraz już jest ok, ale mąż woli dmuchać na zimne i woli mnie wyręczać) Ale nie w tym rzecz - bo gdy oboje jesteśmy "pełnosprawni" to nie uważam tego za pomoc ale naturalną kolej rzeczy, że oboje małżonków ma taką samą ilość obowiązków a nie wszystko robi kobieta. Zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci - przecież dziecko potrzebuje kontaktu tak samo z mamą jak i tatą. Mój mąż absolutnie nie buntuje się w tej kwestii i również uważa, że to normalne, że zajmuje się własnym dzieckiem - a już zwłaszcza w sytuacji gdy oboje małżonków pracuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie inaczej
Opuis, no mozna tak powiedzieć ale wiem, że jestem wyjątkiem. Niepracujące koleżanki się dziwią ale każdy ma inne priorytety. Mąż wiedział, że ja nie będę chciała siedziec w domu, wróciłam do pracy od razu po macierzyńskim, dzięki czemu jestem spełniona jako kobieta, realizuję się zawodowo, bycie matką mi w tym nie przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja obowiązek traktuje jako coś na przymus ,do czego nieraz trzeba sie zmusić tak jak pojechanie do pracy, kiedy w ogóle nie mamy na to ochoty, widzeniem sie z ludzmi,na ktorych wcale nie możemy patrzeć, i zachowywanie zimnje krwi, kiedy najchetniej biurko przez okno bys wyjebała,wiem że na to nie moge sobie pozowlic i moim obowiązkiem jest nieraz zmuszeniem sie do czegoś Mąż z własnej woli wczesniej konczy prace, zajmuje sie dziecmi,ja przychodze po pray do domu kiedy naprawde jest duzo zrobione

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka007
Ale to jest tylko kwestia nazewnictwa! Co za różnica, czy powiem, że mąż mi pomaga, czy też, że dzielimy się obowiązkami??? Ważne, że jak ja gotuję, to on sprząta. A nazewnictwo kompletnie mi zwisa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OPUiS
Mój mąż cały czas mówi, że nie wyobraża sobie, żeby nie uczestniczył w życiu dziecka od pierwszych chwil, że jak facet nie potrafi zająć się swoim dzieckiem, to coś jest nie tak (a mamy takie przykłady nawet w rodzinie, że ojciec nie przewija dziecka bo się boi, albo kobieta nie wyjdzie z domu wieczorem, bo facet przecież sam sobie nie poradzi z kąpielą). I zawsze wydawało mi się to naturalne, że ojciec to taki sam rodzic jak matka (może z mniejszym instynktem :P). Ale śledząc od jakiegoś czasu forum, zaczęłam mieć wątpliwości, bo ciągle czytam "mój mąż mi nie pomaga/pomaga przy dzieciach"... zastanawiam się, czy jak już dziecko przychodzi na świat to kobieta może jakoś chce nim zawładnąć, być główną dochodzącą :D Brzmi śmiesznie, ale takie mam odczucia... Oczywiście nie chce nikogo osądzać, bo każdy żyje jak chce!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo jak kobieta urodzi dziecko to trzyma je przy sobie blizej niz mężczyzna. I nie pozwala na wiele rzeczy bo wie lepiej. I w taki sposob sama stawia się na wazniejszej pozycji. Jej malenstwo noszone 9 miesiecy pod sercem , wiec "nosi" je dalej. Matka ubiera, karmi, przewija, i tak dalej i tak dalej... Bo jej sie wydaje ze wie lepiej. Bo ma z dzieckiem lepszy kontakt bo to ona byla w ciazy. A bynajmniej to moje spostrzeżenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OPUiS
miało być: "kobieta może jakoś chce nim zawładnąć, być główną dowodzącą..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój maz absolutnie nigdy nie odsuwał sie od dziecka! od pierwszych dni kapał, ubierał, przewijał starszego. od pierwszego krzyku nosił, przytulał, uspokajał młodszego. wiem ze poradzi sobie z nimi zawsze, wiem ze moge wyjsc na cały dzień a on sobie da rade - dom nie bedzie lsnił, zapewne na obiad zjedza pierogi z zamrazarki, ale dzieci beda usmiechniete i zadowolone :) a to dla nas najwazniejsze :) ja robie jedno, on robi cos innego - pomagamy sobie wzajemnie i jakos sie kreci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie inaczej
Ja nawet jak siedziałam z domu z dzieckiem to bywało, że chciałam się wyrwac z kieratu i wtedy zostawiałam dziecko mężowi i szłam gdzieś. Na zakupy, do kina czy na spotkanie zkoleżanką. Dla własnego zdrowia psychicznego, mąż na początku się bał ale musiał się przyzwyczić i teraz jest dumny, że umie wszystko przy dziecku zrobić. Ale jak kobieta myśliw że wie lepiej i nie dopuszcza meża to potem ma pierdołę. A za kilka lat będa narzekania, że maż mnie nie rozumie, nie pomaga mi w niczym. Męża trzeba sobie wychować, jestesmy partnerami, sama tego dziecka sobie nie zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to może...
Mamuska ale pod tym nazewnictwem kryje się właśnie sedno sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OPUiS
Też uważam (chociaż może to śmieszne), że słowo POMOC jest tutaj kluczowe.. Pomóc przy dzieciach to mąż może swojej siostrze, ale nie matce swoich dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka007
A na czym to sedno polega? Czy to jakaś różnica, jeśli powiem: dzielimy się obowiązkami domowymi po połowie zamiast obowiązkiem męża jest pomóc mi w pracach domowych. W praktyce wychodzi na to samo - facet wykonuje określone czynności. A czy jeśli miga się od prac domowych, to ma to jakieś znaczenie, czy powiem, że nie chce wykonywać swojej części obowiązków, zamiast nie chce mi pomóc w domu? Tak czy siak wszystko zostaje na mojej głowie. U mnie mąż się nie miga od prac domowych (poza gotowaniem obiadów, bo nie lubi, za to ja nie myję okien, bo też nie lubię) ani opieki nad dzieckiem, ale nieraz mówię do niego, żeby mi pomógł, kiedy chcę, żeby coś zrobił np. Pomóż mi, bo rozwieszam pranie, a trzeba wynieść śmieci. Czasem mówię zwyczajnie np. Wynieś śmieci, a ja rozwieszę pranie. I śmieci nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracująca niepracująca
OPUiS może to nazewnictwo wynika z tego, że to najczęściej mąż chodzi do pracy a żona siedzi z maleństwem w domu, więc on postrzega pracę jako swój obowiązek, a ona opiekę nad dzieckiem - i wówczas on po wypełnieniu "swoich obowiązków" wraca i "pomaga" w "jej obowiązkach". Ale zgadzam się z tym co ktoś wyżej napisał - kobiety same na to pracują odsuwając mężów od dziecka, bo ona wie lepiej, zrobi szybciej - zamiast właśnie zachęcić męża żeby to przewinął, to wykąpał, aby też czerpał przyjemność z opieki nad dzieckiem a nie potem jak ona będzie potrzebowała wytchnienia to on nie będzie wiedział jak dziecku body założyć bo nigdy tego nie robił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda_zonka
a może zwrot ten pozostał z czasów gdy kobiety w większości nie pracowały zawodowo i ich pracą był dom a mąż w domu tylko pomagał. w sumie ciekawe zagadnienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×