Koleżanka J.

Mam koleżankę J. która raz w życiu pracowała w MacDonaldzie. Jest lesbijką. Ma partnerkę która jest męska i uważa się za nie wiadomo co. Moja koleżanka utrzymuje się dzięki mamie, babci, dziadkowi (mają wysokie emerytury). To coś w rodzaju angielskich benefitów. Moja koleżanka całe dnie leży wentylem. Nic nie robi, nawet nie szuka pracy. Nie ma matury, studiów nic. Poza niepełnym ogólniakiem dla dorosłych. Uważa się za wszechstronnie oczytaną osobę, pali papierosy mimo że ma lekką padaczkę. Ze względu na chorobę mówi że nie może pracować mimo, że nie ma renty bo zwyczajnie nie należy się jej. W domu tej koleżanki panuje zazwyczaj syf. Talerze, garnki leżą niczym odłogiem byłe relikty PRL.

Dodam, że codziennie rano ma ropę w oczach, włosy we wszystkie strony świata i polar pokryty kocią i psią sierścią. Dodam, że raz na tydzień sprząta w kuwecie. Zwyczajnie nic jej się nie chce. Jej ulubionym miejscem jest Ikea i kupowanie pościeli i innych dupereli. Bardzo lubi krytykować jak to jedynaczka.

Mieszkanie, opłaty, żywność wszystko opłaca jej babcia lub mama. Ona perfidnie kłamie, że nie pali, nie pije alkoholu.

Ale w czym problem? Jej sprawa jak żyje

Tak się żyje! Tak się bawi laseczka! Każdy niech robi to co chce! WOLNY KRAJ! WOLNE MEDIA!

o co ci chodzi???? O to ,że ona nic nie musi robić i dobrze kombinuje zeby mieć?????? Zycie-jedni mają wszystko inni nie maja nic. Pozdrawiam