Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość prosze o radę

Jednoosobowa sala po porodzie - warto?

Polecane posty

Gość Kwiatuszkowa
ja jak urodziłam miałam ten komfort że wszystkie sale były zajęte i wrzucili mnie do dwu osobowej sali gdzie byłam sama , na początku wpadłam w histerie żałowałam że jestem sama . Myślałam sobie .Boże ja zwariuję co ja zrobię . Ale po pierwszej nocy dziękowałam że jestem sama .Dzieci w szpitalu w nocy strasznie płakały ja byłam sama w sali zamykałam sobie drzwi mojego maluszka nikt nie budził . Oglądałam sobie telewizor nikt mi nad uchem nie sknerczał i nie prosił o przełączenie kanału . Mąż i rodzina jak mnie odwiedzali moglismy sobie na spokojnie rozmawiac bez skrępowania .Teraz gdybym miała rodzic wykupiła bym jedynkę bo cenie sobie spokuj i wypoczynek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolka123456
Wg mnie nie warto, ja bylam na 3 osobowej i bardzo milo wspominam dziewczyny z sali, jak pisaly kobietki powyzej, zawsze jest z kim pogadac, wymienic uwagi, czy zostawic dziecko i sie umyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kwiatuszkowa
Co wy z tym myciem ? Ja szłam się umyć jak mój mąż przychodził zawsze do mnie z moim bratem zostawali z małym a ja szłam się umyć .Przychodziłam z pod prysznica to dziecko było przewinięte i spokojne radzili sobie bezemnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to dziwne
No ja tez sie dziwię co wy nie potraficie od dziecka odejśc na kilka minut?? W domu też będziecie wołać kogoś do popilnowania jak do łazienki będziecie chciały iść? A jak będziecie same w domu to może targac będziecie dziecko do łazienki z sobą bo a nuż zapłacze? Chore to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już ponad 5 lat po
Ja miałam po pierwszym porodzie jednoosobową i sobie chwalę. Były jeszcze dwuosobowe (taki standard w szpitalu, że każda sala to max. 2 łóżka). Ja nie narzekałam, mogłam robić co chciałam, potrzebowałam dłuższego pobytu w łazience wiozłam dziecko na salę noworodków i prosiłam położne, by zerknęły na dziecko w czasie, gdy ja prysznic biorę. Miałam tam kilka znajomych - bo leżałam wcześniej już jakiś czas, więc wpadały do mnie i spokojnie popilnowały małej. No i jak rodzina wpadła też, miałam o tyle dobrze, że rodziłam w piątek i sobotę, niedzielę miałam odwiedziny (tylko rodziców moich, babcia z drugiej strony, bo dziadek nie umiałby się odnaleźć w tak sfeminizowanym miejscu:-D, no i szwagierka, więc z mężem jednorazowo góra 3 osoby). Ale salka spora była. Położne jak słyszały płacz malucha w nocy, to przychodziły i pytały co jest. Pierwsze dwa dni kiepsko miałam z pokarmem, mała ssała jak dzika, zmacerowała mi sutki, ból nieziemski, wiec położne pomagały, za moją zgodą dokarmiały dziecko, a ja przystawiałam tylko, by possało, tak dla bliskości i pobudzania produkcji mleka. Trafiłam na super oddział naprawdę, za nic nie płaciłam, wszystko tam tak się odbywa. A nawet jedna ze starszych położnych (jakoś tak się z nią skumałam:) ) mówiła, że po co dziecko męczyć, kiedy głodne, a siary mało, były matki, co się nie zgadzały na dokarmienie i dzieci im płakały całe dnie i noce, a przez to i mamy zmęczone i złe, no i położne, bo czuły niemoc. Także ja chwalę sobie pierwszy poród - a to był szpital wojewódzki w Olsztynie. Drugi raz rodziłam w powiatówce, sale 4-osobowe, zaduch, tłok, zero intymności ... pociecha taka, że trafiłam tam na koleżankę z liceum po latach, więc było z kim pogadać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już ponad 5 lat po
A jak szłam do wc, na te 5 minut, to zostawiałam małą samą. Jak ktoś słusznie zauważył, w domu też nikt nie będzie nam towarzyszył. Te pierwsze dni po porodzie, to ok, jeszcze coś tam pobolewać ma prawo i przez to sprawność nieco mniejsza. Ja nawet jak mała spała, to korytarzem szłam do koleżanek z innej sali zagadać, w mojej drzwi na oścież otwarte, a miałam do niej z 5 metrów, gadałam stojąc w drzwiach. Jedyne, czego się obawiałam, to kradzieży, bo zdarzały się i dlatego personel uczulał pacjentki, żeby cenne rzeczy, albo dac do domu, albo chować ciut nie w tyłki:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam możliwość sali 1-osobowej i 3-4 osobowe. Doszłam do wniosku że wezmę 3-4 osobową salę z dwóch powód . 1 - kasa (wolałam przeznaczyć na wyprawkę) 2 - doszłam do wniosku że skoro mam spędzić 5 dób w szpitalu to fajnie by było mieć do kogo otworzyć gębę. W efekcie wylądowałam na sali 3 osobowej. Przez 4 dni byłam na tej sali z jedną dziewczyną.Jeśli chodzi o nią to utrzymuję z nią do dziś kontakty - miła,sympatyczna.wiele cech wspólnych itd. Ale była jedna sprawa co mnie wkurwiało :D Otóż u niej przez cały dzień były wycieczki :o A to rodzina,a to znajomi itd. I normalnie by mi to pewnie nie przeszkadzało ale przez 2 dni miałam bardzo wysoką gorączkę,infekcję,bół - człowiek osłabiony,zmęczony i zły. W dodatku zero intymności bo jak do takiej klitki weszło tyle osób to naprawdę nie miałam jak w spokoju nakarmić dziecka czy nawet wyjśc do kibla bo każdy non stop ciebie obserwował :o I nic nie można było z tym zrobić bo tej dziewczyny regulamin odwiedzin nie dotyczył bo jej matka była pielęgniarką w szpitalu. Tak więc następnym razem wezmę salę 1 osobową :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×