Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pechowa?

Jak odejsc?- czy ktos mial tak beznadziejnie jak ja?

Polecane posty

Pechowa ;) A teraz pomysl ze ten super przystojniak przychodzi po pracy i trza mu obiad podstawic, skarpetki wyprać, chrapie w nocy i jak robi kanapki to usmaruje caly blad maslem ;) Od razu Ci się odechce zmian :D:D:D Jesli czujesz ze psycholog pomoze to sie wybierz, a jak nie to moze jakas szczera rozmowa z kolezanką? Tylko taką na prawde zauwaną? Albo napisz list sama do siebie i potem go przeczytaj. Czasem problemy w glowie są takie wielkie, a jak sie je przeleje na papier i przeczyta z dystansem to traca swoją moc. W kazdym razie wygadaj się, wyrzuć z siebie wszystko- mozesz do męża wtedy byś miala dwie pieczenie na jednym ogniu :) Zyczę żebyś się odnalzała jakkolwiek nie wybierzesz! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommee tippeeeeeeeeee
Wiosenna rozbawilas mnie do lez:D a powaznie to powiem ci jedno wy sie kochacie to wyplywa z twoich wypowiedzi u autorki jest ciut inaczej ale to juz niewazne...dziewczyna wezmie sie w garsc i stawi czola zyciu Autorko zycie krotko i przy pysku trzeba trzymac i brac wszystko co daje nie ogladac sie i walczyc przede wszystkim o siebie reszta przyjdzie sama🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sie zgadzam z Wiosenna ale moze mam spaczony poglad na milosc i malzenstwo, nie wiem. W sumie fajnie by bylo abym po kilku latach malzenstwa czula motylki na widok meza, abym patrzyla na niego przez rozowe okulary i unosila sie nad ziemia na sama mysl ze zaraz wroci do domu. Ale znam go od lat, znam jego wady i zalety, wiem jak na co reaguje itd. Mimo wszystko jest moim najlepszym przyjacielem, zawsze moge na niego liczyc i kocham go chociaz motylki juz odlecialy. I obserwujac malzenstwa wokol mnie tez nie widze aby ludzie po latach siedzieli i robili do siebie maslane oczy. Nie mowie ze nie ma czulosci ale nie takie zapatrzenie jak na poczatku zwiazku. Ale jesli ktos jest nieszczesliwy w zwiazku i nie da sie tego naprawic to nie jestem za tym zeby na sile trwac w zwiazku. Jak nie ma zupelnie uczucia to nie ma sie co meczyc, ale jesli widzi sie szanse aby wszystko naprawic to mozna sprobowac. Wiosenna to sobie psiny pojadly dobrego obiadku ;) moj tez jak cos czasem odwali to niewiadomo co w ogole myslec :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tommee tippeeeeeeeeee
hmmmm tez mam czasem mordercze instynkty..ale kocham go nad zycie....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa?
wiosenna mama- dzieki kochana:)) wiem ze trzeba byc mocnym ale sama choroba dziecka jest problemem nie do rozwiazania...nie mam pewnosci czy bedzie kiedys normalnie funkcjonowac dlatego caly czas sie tym martwie co bedzie z nami. Czy bede kiedys matka niepelnosprawnego dziecka?? Oczywiscie nie chce tutaj juz o chorobie rozmawiac, bo poswiecilma temu cale moje obecne zycie i juz mamy lekarzy, terapeutow. Codzinnie siedze i czytam, jezde, pracuje z nia. Siedze na forach zwiazanych z choroba i gadam z innymi rodzicami. Co miesiac wydaje ok 3 tys na lecznie. Zostalo nam jeszcze ok 1.5 roku do konca kuracji. Lekarz twierdzi ze mamy szanse na normalne zycie...ale wiem ze tylko Bog wie jak bedzie Do tego mąż i nasze klotnie wiec przyznacie ze latwo nie mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dużo
Wiosenna mamo jesteś mądrą kobietą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po ziomka
Autorko, nie wiem jaka dokladnie jest Twoja sytuacja, ale nie poddawaj sie tak latwo! Wiosenna dobrze mowi, szkoda tylko ze coraz mniej ludzi tak mysli :( Masz chore dziecko, duzo zmartwien, klopotow. To nie jest prosta sprawa, pewnie duzo sie stresujecie, nie spicie czasem po nocach i potem to napiecie nawzajem na sobie wyladowujecie. Czlowiek to nie maszyna. Ja mam tyle lat co ty, nie mam powazniejszych problemow. Ale mam dwojke dzieci w malym odstepie, pracujemy, oboje studiujemy jeszcze, mamy strasznie malo czasem ogolem, malo czasu dla siebie, dla dzieci, dla siebie nawzajem. Malo snu, zero odpoczynku, ciagle obowiazki. Tu jakies prbolemy w pracy, tysiace zaleglych spraw, nie mozemy skonczyc tych studiow i to sie tak ciagnie, frustracja, napiecie, rozdraznienie, skrajne zmeczenie itd. Ja przez ostatni miesiac przez to wszystko wpadlam w jakas apatie, kompletnie mnie nic nie obchodzilo, wydawalo mi sie ze juz meza nie kocham, nic do niego nie czuje. Nadal mi nie przeszlo, jakos mnie do niego nie ciagnie :( Wiec widzisz, takie krytyczne stany (jak twoj)moga doprowadzic do takich przykrych rzeczy. Brak czasu, sily zeby pielegnowac zwiazek i co sie dzieje? dzieje sie zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po ziomka
Sama piszesz tak: " Dziecko coraz lepiej ale z nami coraz gorzej.Brak kasy (bo wszystko idzie na dziecko) i zmeczenie sprawiaja ze klocimymsie codzinnnie." Poswiecacie corce duzo czasu (to zrozumiale) ale juz sobie nie. I jestescie bardzo zmeczeni, macie problemy finansowe. "On tez odreagowywuje stres i stal sie nerwowy" To naturalne i zrozumiale w tej sytuacji. I potem pytasz sie jak odejsc. A co to zmieni? Polepszy sytuacje finansowa? Poprawi zdrowie corki? Sprawi ze bedziesz sie mniej martwic albo bedziesz mniej zmeczona? Nie radzicie sobie z sytuacja bo jest ciezka, obwiniacie sie nawzajem, odreagowujecie na sobie, nie poswiecacie sobie czasu W tym lezy problem. A nie w tym ze z mezem cos nie tak. I jak odejdziesz to wszystko nagle bedzie ok. Ja widze, ze moje problemy nie biora sie bezposrednio od nas, bo mamy zle zamiary, czy brak checi czy wady. My sobie nie radzimy z brakiem czasu, ze zmeczeniem, natlokiem obowiazkow. I wiem ze to ze wydaje mi sie ze meza nie kocham to tylko iluzja. To ze nie czuje nic do niego to efekt wyczerpania. To ze nie mamy ochoty na seks to wplyw braku snu i stresu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po ziomka
Nie wiem czy mnie dobrze zrozumialas, jest pozno a ja probuje pisac prace dyplomowa (:o) Kazdy problem ma swoja przyczyne, wazne zeby ja odkryc, wtedy jest duzo latwiej, mozna drugiego czlowieka zrozumiec, wczuc sie w jego sytuacje. Twoj maz moze np czuc sie fatalnie bo nie zarabia tak duzo zeby wystarczalo na leczenie i codzienne zycie. Dla facetow to punkt honoru. Przez brak czasu i sily, nie macie czasu dbac o zwiazek. A o malzenswto trzeba dbac ciagle, nic nie dzieje sie samo, wiec potem sa problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, ja też zgadzam sie z Wiosenną. Nie sztuką jest odejść. Sztuką jest zostać i chcieć naprawić wasze stosunki. Z Twojego opisu wynika, że Twój mąż się o was troszczy i was wspiera. Nie ma czegoś takiego jak w 100 % udane małżeństwo. Do tego jeszcze bez chęci pracy nad nim. Wszystkie siły kierujecie na córkę i nie starcza już wam ich do pracy nad związkiem. Ale warto wierz mi. Ja też miałam w swoim dłuuugim związku chęć na to, żeby odejść. Nie byłam pewna. Ale zakasaliśmy rękawy, poszliśmy do psychologa i sytuacja powoli zaczęła się kształtować na lepsze. Ja też się zastanawiałam czy jest sens. Czy za 10 lat nie pożałuję. Ale wiesz co? Nikt Ci takiej gwarancji nie da. Czy zostaniesz, czy odejdziesz, czy zwiążesz się z kimś innym...nigdy nie będziesz wiedziała czy za 10 lat nie stwierdzisz, że to jednak był błąd. Na razie zrób wszystko by ratować związek z najwyraźniej wartościowym człowiekiem, który w wielkiej potrzebie nie odwrócił się od Ciebie i dziecka i trwa przy was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dyzajnnn
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic już nie kumam autorka
gubi się w zeznaniach. Najpierw pisze, ze ma super pracę tylko mało płatną a potem ze jej praca nie jest specjalnie ambitna. Ty masz 2 tysie maż ma dużo więcej ok dużo idzie na dziecko ale jak macie kasę to czemu narzekasz na jej brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic już nie kumam autorka
i jeśli naprawdę macie kłopoty to musicie ze sobą naprawdę szczerze porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fddd
"... Ja bym za niego nie wyszla jakbym nie byla w ciazy..." a to co, jesteś może wiatropylna, nie myślałaś idąc z nim do łózka to teraz nie narzekaj, zamknij pysk i siedź dla dobra dziecka, bo ono samo do ciebie nie przyszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pechowa?
Mam fajna prace, lubie ja ale nie jest za bardzo ambitna. Gdybym nie miala takich problemow to by mnie juz tam nie bylo. Na leczenie idzie nam ponad 3tys na miesiec +kredyt na mieszkanie a gdzie reszta..?jedzenie, jakies ubranie, normalne rzeczy dla dziecka jest naprawde ciezko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×