Gość patka8888 Napisano Czerwiec 1, 2012 Czekalam na ten oboz konny od pol roku... Codziennie o tym myslalam, rozmawialam z osobami, ktore tez jada na ten oboz... Cieszylam sie, ze bede miala na 2 tygodnie konia, na ktorym tylko ja bede mogla jezdzic, bedzie moim kochanym koniem, spelni się jedno z moich marzen. Cieszylam sie, ze bede trenowac pod okiem trenera, ktory trenowal polska kadre na olimpiade... Ze te 2 tygodnie beda moimi najpiekniejszymi, ze wspanialymi osobami i konmi... Ze wreszcie pojade na sportowy oboz, a nie tylko bede brala rekreacyjne jazdy. Ze moja jazda sie poprawi i dorownam lepszym kolezankom. A tu masz... 20 kwietnia skręciłam noge i ciagnie sie to do dzis. Poczatkowo myslalam ze to zwykle skrecenie, 3 tygodnie gipsu i tyle... Niestety, okazalo sie, ze mam torbiel. Chwytalam sie wszystkich mozliwosci, kosztownych mozliwosci, abym mogla jechac na oboz. Magnetoterapia, masaze, rehabilitacja. Okazalo sie, ze torbiel jest bardzo duza, ze mam bardzo cienka kosc, zwykle zejscie z konia moze spowodowac pekniecie czy jej zlamanie... Jestem zalamana. Bede miec operacje w pazdzierniku. Czyli do pazdziernika nie moge jezdzic, a nawet i dluzej, bo kilka miesiecy po operacji rowniez. Czuje sie, jakby ktos wypompowal ze mnie zycie i jakąkolwiek chec do zycia. Konie to moje zycie, a bez nich mi ciezko. Oczywiscie bede jezdzic do stajni, ale nie bede mogla przy nich pracowac, tz. ich czyscic ani karmic. Tylko na nie patrzec. Smuto mi. Przepraszam za to, ale musialam sie napisac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach