Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przeyebane przeyebane

Ciężko jest byś samotną kobieta po 25, roku życia!

Polecane posty

Gość przeyebane przeyebane

Rozstałam się z moim chłopakiem kiedy mielismy 20 lat. Potem raz się zakochałam, kilka razy były jakieś fajne znajomości ale nic. Mam 27 lat, nie umiem już byc z innymi ludxmi. Boje sie ich, nie wiem, co robić, nie jestem niesmiała, ale po prostu... nie umiem byc chyba z ludźmi. Nie o to chodzi. Chciałam napisać, ze zarabiam 4,5k na rekę co miesiąc minimum, mieszkam w Warszawie itp. Kupiłam 3 dni temu małe mieszkanko tu - 35m2. rata przy kredycie na 18 lat> 1580zł.. Plus czynsz, wykończenie, opłaty ze media, net... Jestem po socjologii... Beznadzieny kierunek studów. Mimo, że moja prace wykonuje naprawde dobrze (to jedna z niewielu rzeczy, jakie mi sie udały - dobrze pracować), to jak mnie wyrzyca (a wcześniej czy później poleci każdy), to pewnie znajdę prace za 3-3,5k na rękę. Myslicie: ale kuva dramat. I faktL nic niezwykłego. Ale chciałam napisać, ze straszliwie trudno jest być dojrzałą kobietą, która sama na wszystko musi zapracowac, nie miała urlopu od 4 lat, bo pracuje na zlecenie, nie ma na kogo liczyć, jak zachoruje, coś jej sie stanie, za 5 lat bedzie umierać, złamie nogę. I jeszcez ten straszny kredyt. Im więcej o tym myślę, tym gorzej się czuję. zaraz mnie zbluzgacie, ale się boję. Po prostu. Moi rodzice: ojciec umarł na raka, mama jest biedna al nie do zniesienie i zawsze mnie nienawidziła. Zero pomocy, zero wsparcia. Nigdy nie zapomne, jak wylądowałam na miesiąc w gipsie po wypadku samochodowym i jeszcze mieszkając z rodzicami czołgałam sie po podłodze do kuchni po wode... Człowiek jest tak ułomny i taki beznadziejnie niezaradny. Czasami po prostu nie wiem, po co żyję. To wszystko nie jest wystarczającym powodem, żeby znaleźć partnera. Zawsze mnie taka "zaradność" brzydziła. I tak siedzę sobie sama. I martwię się, że za 3 lata pewnie dostane raka, a mój kredyt, kot, uczucia, obawy, całe życie zostaną bezpańskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna dziwnego faceta
ale czemu mialby Cie ktos zbluzgac ? a po drugie nie jestes dojrzala kobietą jak dla mnie :P mam tyle lat , co ty a czuje sie malą dziewczynką poza tym przeciez sporo facetów zarabia tyle co ty i jesli sa samotni, to tez borykaja sie z podobnymi problemami, wiec twoj problem nie jest domena kobiet ;) a dotego taki facet jeszcze musi czuc presje tego, ze jest facetem więc powienien był osiagnac wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
Nooo, może nie jestem, ale też się czuję dziewczynką. Miałam skomplikowane dzieciństwo i nadal jestem jak dziecko:o Wiesz, na baby każdy inaczej patrzy: stare, same. A w pracy: mniej warte, gorzej powiny zarabiać. Wiem, że to takie gadanie, ale kiedy patrzę na to, co robię i na to, co robią moi koledzy wielcy kierownicy, to jest drobny dysonans. Moja szefowa stara się cos wywalczyć, ale... tez jest kobietą;) Mówi sie, że szanse są równe, ale nie do końca. Ostatnio pewna firma sama zaprosiła mnie na rozmowę o prace na stanowisko dyrektora ds. rozwoju po czym patrzyli na mnie jak na mała dziewczynkę i starali się wmówić, że fajnie, że ktokolwiek chce mi dac pracę. Ja MAM fajna prace, to oni mnie zaprosili:o Po prostu czuje sie zmęczona. Wiem, że nie znajdę przyjaciół, tym bardziej partnera - nawet nie mam kiedy. Bo musze zarabiac na kredyt. A nie chcę oszukiwać kogokolwiek. Wśród znajomych w pracy, przypadkowych osób, w ciagu ostatnich 3 miesięcy 4 osoby nagle mi sie zwierzyły, że sa ze swoimi partnerami mimo że nie chcą, że ich n ie szanują, nie sypiają ze soba, maja ich dość. Ale samodzielne wynajęcie mieszkania, życie, wakacje sa za drogie. Nie chce tak. I nie umiem. Ale czasami czuję, że szarpiąc się ze wszystkim od zawsze sama tracę pół zycia... Całkiem niepotrzebnie. I że nic nie zyskuję a tracę - żyję sama sobie a inni maja mnie gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
Dobra, tak smęcę. Wiem, że nikt tego nie przeczyta: ahoj, dobranoc, Szewczenko! Mandzukić!:) Miłych snów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak, ciezko jest...
..byc samotna kobieta po 25 roku zycia. Ciezko jest byc samotna osoba niezaleznie od wieku. Tyle ze, bycie bez partnera, nie dla kazdego oznacza bycie samotnym. Jest masa osob, w tym ja, ktore nie bedac w zwiazku nie czuja sie samotne. Mowi sie, ze ludzie inteligentni nigdy nie nudza sie we wlasnym towarzystwie. I cos w tym jest. Jezeli masz bogate zycie osobiste, masz pasje i zaintersowania, to brak partnera bedzie dla ciebie tylko faktem a nie tragedia i nie wydarzeniem, ktore ma w jakikolwiek wplyw na twoje zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
Bla bla bla. Jestem sama przez 7 lat. I całe życie do 19. roku życia. Czy sie nudzę? Nie. Pracuję, zawsze jestem zajęta, mam kota, psa, dużo zajęć w domu, 10h pracy dziennie minimum. Ale po latach przychodzi taka myśl: co masz oprócz pracy? Oprócz swoich własnych zajęć? Chodzę do pracy, na siłownię, sprzatam, chodzę do kina, jeżdżę na weekendy do rodziców (rzadko), gotuję, łażę po mieście, chodze na koncerty. Sama. Nie jest nudno. Ale patrzysz wkoło i widzisz: każdy kogoś ma. Jak ktos jest chory - ktoś mu pomaga. Jak ktoś sie upije - ktoś go zaprowadzi do domu. Jak ktoś ma doła - ktoś z nim siedzi i ogląda tv. Ja sie nie czuję samotna. Nie jestm mi przykro codziennie, wiem, co ze soba zrobić. ale coraz bardziej dziwnie wyychodzic mi do ludzi, do znajomych, do tych "sparowanych". Bo każda impreze zawsze kończe sama, bo na wakacje jadę sama, bo koniec końców większość rzeczy robię sama. Nie jest mi źle. Ale jest inaczej. Natomiast ten kredyt, odpowiedzialność 100%, zero wsparcia jakby co - to jest obciążenie... Niestety:( Ale tak tylko narzekam:) Zaraz ide spac, bo o 9 praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość post pomury, ale zdanie
komcowe mnie urzekło. To Twoje, czy cytat skąds? "a mój kredyt, kot, uczucia, obawy, całe życie zostaną bezpańskie."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukulelele
kurcze,mam 25 lat i sie zastanawiam czy tez tak bede gadac jak Ty za 2 lata.. w tym wieku masz calkiem niezla sytuacje zawodowa.Co robisz po socjologii?Zastanawiam sie jakie sa po tym perspektywy.Ja nawet pracy nie mam i nie skonczylam studiow(koncze teraz) Nie masz zadnych przyjaciol ktorzy Cie wespra? ja wlasnie na przyjaciol staram sie liczyc odkad wiem,ze zwiazki sa gownow arte,bo po 3 latach przestajemy sie w ogole znac,nie ma nawet co liczyc na byłego... Przyjaciele sa najwazniejsi..ale warto wiedziec ktorzy sa prawdzwi.I warto ich szukac w podobnych do siebie.Wlasnie sie zaprzyjaznilam z jedna'' stara panna'' kolo 35 roku zycia,bo male prawdopodobienstwo,ze tak jak moej zajome ze studiow,wpadnie w sielanke rodzinna i o mnie zapomni. Trzymaj z takimi jak Ty.Badz dobra przyjaciolka,ludzie sie odwdziecza. btw tez jestem z Wawy,mozemy sie poznac jak chcesz..kto wie,moze sie zaprzyjaznimy,aczkolwiek jestem specyficzna osoba i nie kazdy mnie lubi;-) Trzymaj sie.Wspolczuje tego uczucia samotnosci,bo tez mnie meczy,ale wtedy zwracam sie do przyjaciol.Gdzie sie podziali Twoi przyjaciele?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
Moje. Ale śmieszne:/ To taki skrócik myślowy: wszyscy jesteśmy sami i mamy przejebane:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
ukulele nie bądź naiwna/y(?) Przyjaciele? jasne, za 10 lat na pewno Twoi przyjaciele przygarną Cie do domu jak bedziesz chorowac na raka, robic pod siebie, rzygać i wymagać wożenia na leczenie i badania co 2 dni:/ Zawsze miałam dużo przyjaciół i byłam duszą towarzystwa, ale oni pozakładali rodziny, maja swoje sprawy, związki, naawet przygodnu na jedna noc, bo chcą seksu, chca kariery, chcą sportu - mają swoje sprawy, pasje. Nie mam zamiaru nikomu siedziec na głowie i byc ciężarem. Nie ma co liczyć na przyjaciół - chociażby z szacunku do nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukulelele
teraz po twojej odpowiedzi wiem dlaczego sie czujesz samotna.bo tak naprawde jestes niedostepna emocjonalnie chociaz moze nawet jestes dusza towarzystwa a myslisz ze kazdy partner zyciowy bedzie z toba jak zachorujesz na raka?a ile sie slyszy o facetach opuszczajacych swoje chore zony? ty chcialabys pielegniarki darmowej i poreczyciela dlugow,nie potrzbeujesz byc blisko z kims

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MilionWGaciach
Bo to jest tak: Jak jesteś młoda i piękna to chialabyś byc kochana jak te lale z seriali lub filmów A jak nie jesteś piękna to nie masz tego problemu o ile nie marzysz o operacji plastycznej itd. Jak już osiągniesz cel czyli filmowa miłość rozkwitnie to w życie znów wkrada sie pragnienie czegoś co jest trudne do odiągnięcia! I tak człowiek czego by nie miał zawsze jest nieszczęśliwy... Najlepiej jest mierzyć nisko nie miec ambicji i cholerne szczęście w życiu-tacy chyba są najszczęśliwśi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
Nie. Mylisz się - nic bym nie chciała. I sama się nie chcę przywiązywać do ludzi. Chociaż to robię.... mam tez tendencję do opiekowania się innymi ludźmi: pożyczania kasy, opiekowania się chorymi, nawet trwale i ciężko ludźmi, gotowania, sprzatania, prania.Ale wiem, że nie robię tego tak jak myśla inni - bezinteresownie. Nikt nic nie robi bezinteresownie. Robie to, żeby się czuc potrzebna chyba... Po prostu nie chce mi się wstawać w sobote, jak wiem, że w niedziele i tak ide do pracy, mam 12 h na sprzatanie, ogarnięcie mieszkania, zakupy, coś dla siebie, gotowanie. Myslę: po co to, jak moge leżeć, upic się, nic nie robić, spać, oglądac tv, czytac książkę? Po 3 latach takiego życia że mam maks. 12h wolnych w tygodniu trudno mi się zmotywować do działania. Po prostu. Ale widzę, że wiesz wszystko. Więc idę spać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytrtyty.
ooo tak, to wielkie szczescie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukulelele
juz teraz jestes zgorzkniala i nie wierzysz w ludzi..co to bedzie dalej ja tez bylam skrzywdzona,ale naiwnosc daje szczescie polecam ja w sobie odnalezc razem z optymizmem a jak ci sie sprzatac nie chce to nie sprzataj,wielkie rzeczy ja czasem zyje w syfie bo tak chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dochtorek
Kobieto, piszesz jak znudzona życiem 40stka. Problem osób samotnych (w sensie nie mający partnera) polega na tym, że nie mają celu w życiu. Po prostu. Nie wiedzą czego tak naprawdę chcą. Oglądają się chętnie na innych i myślą: och, jak to jej/jemu się wiedzie bo ma tyle facetów/lasek a ja taka nieszczęsliwa/wy. Tak najgorzej się porównywać z innymi. Dlaczego ludzie związani emocjonalnie z nauką są zazwyczaj sami i nie mają stałych partnerów? Nie tęsknią zbytnio za "życiem ułożonym"? Mają cel w życiu, a związek zazwyczaj temu przeszkadza. wyznacz sobie cel i go realizuj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
I znowu się mylisz. Miałam w życiu kilka celów. I jeden najważniejszy: wyrwać się z domu, w którym panowała patologia, przemoc, alkohol. I udało mi się. Ale tak bardzo, od tak wielu lat tego chciałam, że jak osiągnęłam ... po prostu nie wiem, co robić. Pracuję, lubię to, pracuję dużo i dobrze. Oprócz tego lubie sie napić:P i poszaleć. Być trochę gospodynią: posprzątać, ugotować coś nowego, dobrego. Lubie czytac, oglądać filmy, chodzic na siłownię i jeżdzic na rolkach. ale jak wracam do domu o 21, to nie mam chęci sama jechac do parku na rolki, często niestety nie mam siły na siłownię. Od stycznie pracuję 6 dni w tygodniu naprawdę długo. Często wracam do domu po 24. a przed pracą sie tak spocić, zmeczyć w marnych warunkach sanitarnych (a siłownia daleko od domu i pracy) to kiepska opcja. Wcześniej wszystko łączyłam, teraz jest gorzej:( Co do nauki: średnia 5,5 na maturze, 5 na dyplomie studiów. Nie jestem jakimś "młotem"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joijoio
zarabiasz 4.5 na reke w wieku 27 lat i jeszcze narzekasz?:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
Tak. Pieniądze to nie wszystko. Wiem, ze lepiej płakać w Porsche niz na ławce - dlatego pracuję. Ale jest mi coraz bardziej wszystko jedno. Ostatnio przypomniało mi się, jak umierał mój ojciec. Po prostu czuje się dziwnie: samotna, przestraszona.. . On leżał w szpitalu z panem, który miał raka płuc z przerzutami do wątroby i mózgu... I jak tego pana troche podleczyli, to wypuszczali ze szpitala - np. wycięli guza i pa. Dostawał skierowania, leki - jak każdy. Ale ten pan nie miał rodziny. Kiedys miał normalna prace, był elektrykiem. Jak zachorował, stracił pracę. Wylądował jako bezdomny. Po wizycie w szpitalu i tak nie mógł kupic leków itp. szedł do jakichś noclegów dla bezdomnych albo jak było lato/wiosna/nie było zimno, mieszkał w lesie w namiocie. To straszne. W ogóle los ludzi, którzy sa całkiem sami jest straszny. Mi zawsze było bardzo dobrze samej. po awanturach w domu, bijatykach, modliłam się, zeby w końcu być sama, w końcu miec święty spokój. I jestem. Ale teraz, po latach - jest mi jakoś dziwnie. Nie umiem byc z ludźmi, wiem o tym. Ale czuję, ze moje życie jest po prostu bez sensu. I coraz częściej mam ochotę po prostu sie zabić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzynnkaa
Bardzo fajnie piszesz, musisz być ciekawą osobą. Pociesze Cię, że rak ponoć jest dziedziczny w co drugim pokoleniu, więc masz małe szanse na raka. Ja przyszłego męża poznałam mając ponad 28 lat, a wciąż czułam się dzieckiem. Teraz mam 32 lata i wciąż czuję się jak gówniara. Może.. nie siedź bezczynnie czekając na faceta, tylko działaj, szukaj? Np. na portalach randkowych (warto!). Wierz mi, z facetem o wiele łatwiej. Nawet z materialnych wzgflędów - bo pensje dwie, a kredyt jeden. Łatwiej w życiu, łatwiej podczas choroby i lepiej gdy się z czegoś cieszysz. Ja desperacko wręcz szukałam faceta. Wprawdzie miałam mnóstwo związków, ale ciągle to nie było to...Bycie z kimś było dla mnie zawsze priorytetem, ponieważ życie nie ma sensu, jeśli nie masz z kim go dzielić. I będąc właśnie taką desperatką (co jest niby ogólnie potępiane), trafiłam na prawdziwą perłę - rewelacyjnego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfrgthjjghgfdfd
pisalam ze nie masz urlopu i ze jezdzisz sama na wakacje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aloneathome
katarzyka, a gdzie szukalas faceta i gdzie znalazlas te perelke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzynnkaa
Szukałam w różnych miejscach. Uruchomiłam wszystkie możliwe dorgi :) bo sie UPARŁAM że znajdę kogoś i już! Miałam za sobą chyba dziesiątki dłuższych lub krótszych związków, a chciałam w końcu czegoś stałego. Wszyscy znajomi byli wtajemniczeni, że mają mnie poznawać ze swoimi wolnymi kolegami itd... Dla pewności pozakładałam jeszcze konta na portalach randkowych, chodziłam w weekendy do klubów itd... Moje męża poznałam na Sympatii. Naprawdę perełka. Przystojny, inteligenty, bardzo dobry dla mnie i .. chyba był tak samo zdesperowany jak ja ;) też chciał kogoś na poważnie, bo spotykał same niepoważne dziewczyny... Ja od zawsze wiedziałam, że dla mnie najważniejszy jest związek. Mam swoją działalność i zarabiam dość nieźle, ale jakoś kariera nie była nigdy moim celem w życiu. Bycie z kimś kogo kochasz - to jest to, co naprawdę się liczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
Bycie z kimś jest ważne. Wzmacnia poczucie własnej wartości, zajmuje czas (mniej czasu na chlanie, ćpanie, głupoty, myślenie). Uspokaja. Tak po prostu. Nie ma fajniejszych chwil niż te, kiedy sie okazuje, że można z kims iść spać i obudzić się i czuć sie sobą, czuć sie dobrze. Kiedy ktoś rano pogłaszcze nas po plecach i można mu zrobić kawę nago. To sa bezcenne chwile. Ale ja nie umiem nikogo szukać. Umiem podrywać. Jak mam wolny wieczór, wychodze gdzieś, to kogokolwiek sobie upatrzę - jest mój. Tylko nie wiem, po co... Gorzej jest później. Nie wiem, co z tym zrobić. jestem słaba w łózku, bo spałam z kimś kilka razy (dokładnie: 4), nie jestem atrakcyjna, gdybym była facetem, nie chciałabym być ze sobą. Nie jestem super zdrowa, młoda, płodna, chętna, doświadczona. Po prostu nie nadaję sie do związku, ba! nawet na kolejna randkę. Do niczego się nie nadaję. I wiem o tym. Więc nigdy się z nikim nie umawiam. Fajnie, jak kogos spotkam miłego i sobie pogadamy:) albo jak po imprezie ściągne tę osobę do siebie do domu, spimy razem (to nie oznacza automatycznie seksu), przytulamy sie, czuje czyjeś ciepło chwilkę. A potem on idzie. I dobrze mi z tym. taka ludzka interakcja, ale bez przesady - zaraz odzyskuję wolność. Nie chodzi o znajdowanie kogos, bo WIEM że go nie znajdę. Nigdy. Nie umiem szukać, nie chcę! Nie nadaję się. Po co? Własnie pisze tylko żeby ponarzekać:) Żeby powiedzieć, że nie wszystkim w życiu jest łatwo i super. Może czasem jedziecie metrem, tramwajem i widzicie ładną, wyperfumowana osobe pędzącą do biura. Myslicie: ooooo, ale pustak. Może. Ale czesto nie ma czego zazdrościć. Życie to coś więcej niż pozory, to co widać. Nie wiem, co. Ale na pewno musi to być coś więcej. Inaczej - bez sensu to wszystko:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
Nie miałam urlopu od 4 lat czyli od początku pracy (umowa zlecenie....) dlatego w tym roku chciałabym gdzies pojechać. Sama, bo oczywiście nie mam z kim. Tylko nie wiem, gdzie. I nie wiem, czy w 2. połowie września gdzieś w Europie jeszcze będzie ciepło. Sama nie chce jechać do krajów muzułmańskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aloneathome
Umiem podrywać. Jak mam wolny wieczór, wychodze gdzieś, to kogokolwiek sobie upatrzę - jest mój. nie jestem atrakcyjna hmmm, mala sprzecznosc nie sadzisz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 45y45y
To poszukaj sobie żonatego faceta. Mówię serio. Będziesz miała miłość tylko czasami, ale poza tym będziesz wolna. Nie będziesz musiała z nim tworzyć związku, skoro się do tego nie nadajesz. Będziesz za to miała czasami z kim pójść na imprezę, czasami sie do kogo przytulić, będzie kto miał Ci wykupić leki z apteki gdy będziesz chora itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeyebane przeyebane
Fajna reklama sympatii, ale chyba nikt normalny w to nie uwierzy. Plus zero osobistych odczuć, tylko: chciałam, byłam zdesperowana i znalazłam - 1/10

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aloneathome
Jestem w podobnej sytuacji, mam 28 lat, w pracy same baby, na ulicach sami sparowani, szczesliwi. Mam wrazenie, ze w tym wieku spotkac kogos normalnego, kogos, kogo intwresuje powazny zwiazek jest praktycznie niemozliwe. Jesli jeszcze sprawia sie wrazenie troche wynioslej, zdystansowanej, to juz w ogole nie ma szansy, ze jakis facet do ciebie podejdzie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×