Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość panna z mokrą głowaaa

Poród w szpitalu w Gorzowie Wlkp

Polecane posty

Gość panna z mokrą głowaaa

Witam wszystkie przyszłe i obecne mamy. Proszę o wymianę doświadczeń Pań które rodziły w tym szpitalu, zastanawiam się nad porodem w Gorzowie lub w Barlinku, szukam informacji na temat tych szpitali. Jak wygląda opieka okołoporodowa? Co muszę spakować dla dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna z mokrą głowaaa
zadna z pan tam nie rodzila?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna z mokrą głowaaa
up up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porod w gorzowie
ja rodzilam tu i tu.znaczy w Barlinku i drugie dziecko,w tym roku w Gorzowie.ogolnie barlinek wspominam cudnie i porod i opieke,porod w Gorzowie wyglada zupelnie inaczej.i duzo gorzej go wspominam,opieka po porodzie i noworodkowa ok.bez zarzutu,wszyscy bardzo mili i pomocni.nie ukrywam,ze mnie skusila nowa,cudnie wyremontowana porodowka w G. teraz pisze z tel,ale jutro moge cos wiecej dopisac,jak uda mi sie siasc do kompa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej hoooo
upup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podnosze temat interesuja mnie opinie o tym szpitalu a szczegolnie gorzowscy lekarze tego szpitala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodzilam w styczniu 2011....
Nie polecam, indukcja porodu przez 3 dni, dopiero gdy wpadłam w stan przedrzucawkowy zrobiono mi cesarke w pospiechu, na sale operacyjna wieziono mnie przez remontowany wtedy oddział porodowy, tynk sypał się na głowę, pelno kurzu. Po porodzie terror do karmienia piersią, na sile wyduszanie pokarmu i inne tortury. Koleżanka z sali na ktorej leżałam przed porodem miala cesarke w narkozie, po zabiegu położyli ja sama na sali pod oknem, ze nie miała dostępu do dzwonka i wyla z bolu, dopiero jak napisała do mnie smsa to ja poszłam po pielęgniarki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodzilam 4 lata temu i tez zle wspominam zczegolnie ich zmuszanie do karmienia pirsia.. Mieli problem by podac mleko malo depresji tam nie zaliczylam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej wznawiam temat czy ktos rodzill w gorzowie pod koiec 2013 roku a moze w skwierzynie, jakie doswiadczenia?i odczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pacjentka gorzow szpital
w gorzowie porod - mialam cc i nikt nie przystawil mi dziecka w pierwszej dobie. przynosily mi tylko najedzonego. chwile po porodzie byl juz nakarmiony butla i nic nie byl zainteresowany piersia. powiedzialam na obcgodzie ze dzidzius jest najedzony nie chce nawet sie przystawic zeby mi troche glodnego przyniosly to polozna przyszla po 3 h i do mnie przebrany i najedzony.. na nastepny dzien to samo... w szpitalu ani razu nie chwycil cyca;((( teraz karmie przez kapturki ale sa mega problemy. ;(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wniebawem mijają cztery msc. od porodu. Chciałam go opisać. Wybrałam poród w szpitalu w Gorzowie WLkp., przez 4 msc. do rozwiązania leżałam ze względu na skracającą się szyjkę macicy. To była moja pierwsza ciąża. Jestem osobą odporna na ból i nie bałam się zbytnio. Załuję wyboru tej placówki. Mimo, iż do szpitala trafiłam z rozwarciem 7 cm. ( z rozwarciem 3 cm. stwierdzonym przez mojego ginekologa, nadal chodziłam, żyłam aktywnie, gdyż już był bezpiecnzy termin 39 t.c. i mogłam wstać i aktywnie spędzać czas do porodu), położna stwierdziła 1 cm., kolejna już 7 cm. W trakcie porodu zostawiono mnie i męża samych na sali, nie krzyczałam, nie jęczałam, starałam się skupić na porodzie i oszczędzaniu sił, położna kazała zawołać, jak będa mocniejsze skurcze. Trudno było mi określić czy są mocniejsze, mąż wołał, położna stwierdzała, że to jeszcze nie ten moment. Następnie przyszła położna i lekarz, rezydent, kazali przeć, ale nie czułam skurczy partych, podano mi oksytocynę. Pod koniec było ciężko, przyszedł inny ginekolog sprawdził i nawet nie wiedziałam, że nacięto mi krocze. Dowiedziałam się po porodzie, że strasznie popękałam? hmmm, czy ktoś tu czegoś nie dopilnował, do tego mnie nacięli, a szył mnie młody, niedoświadczony rezydent, który robi to przez 40 min., co chwilę coś poprawiał, stwierdził, że jutro będzie ciężko, bo miałąm infekcje. Ale ja infekcje miałąm wyleczone, wynik gbs przed porodem był w normie! więc jakie infekcje? miałam ogromny krwiak, guz? nie wiem co na wardze sromowej, po dwóch dniach pobyt u podano mi antybiotyk, do tej pory mam blizny. Czy tak to powinno wyglądać, od przyjęcia do porodu minęły jakieś 4 godziny, na sali byłam może dwie godziny... Nie mogłam usiąść przez tydzień czy więcej, opieka poporodowa beznadziejna, nikt nie pomógł przystawić dziecka do piersi, przyszła położna, warknęła, że mam płąskie sutki i podałą butlę, ledwo wstawałam przez kilkanaście minut do dziecka, zwlekałąm się, leżałąm zakrwawiona, nikt nie pomógł zmienić koszuli, wokół łózka masa krwi, której nikt nie starł, a ja nie miałam siły, dopiero mama po odwiedzinach. Po środki przecibólowe szłam sama, ledwo idąc, nikt nie podał, nie spytał, jak się czuję. Zajmowałąm się dzieckiem, jak umiałam, akurat o szło mi dobrze... ale nie umiałam na leżącą jej przsytawić, piła butlę, potem krzyczała, na widok piersi. Pobyt trwał tydzień, ze względu an żółtaczkę małej, mimo, że codziennie oglądali moje krocze, nikt nie pomyślał, aby pomóc przy małj, zmieniałam jej dzień i noc co trzy godziny lampę, rpzewijałam i chodziłam na koneic korytarza po mleko, potem okazało się, że potrzebny inkubator, który wstawiono mi do małej dwuosobowej salki, w której również układałąm i pilnowałąm dziecka. Dostałam pokar na piąty dzien, prosiłam, aby pomogły mi przystawić do piersi, pomagały z mniejszą lub większą łaską, kupiłam nakładki na sutki, mała niezbyt chciała, ale przystawiałam, siadałam ledwo na kręgu połogowym. Jeszcze chciałąm dodać, że w ogóle nie szanowano pacjenta, położne głośne, jak na jarmarku, waliły drzwiamy. Kąpiąc dziecko , położna narzekała do drugiej na swoją pracę. Poprosiłam o posorzątanie łązienki (jedna na 5 kobiet z dwóch pokoi), było pełno krwi i śmieci, a położna powiedziała, że powinnam to sama robić papierem na kolanach! nie było żadnego mopa,a bym mogła to zrobić sama, nie spałąm cał pobyt, bo nie mogłam w tych warunkach i było masę roboty przy małej- wiadomo. Czy tak powinna wyglądać opieka? wróciłam do domu wyczerpana, dziecko mimo moich starań przez miesiąc, wybrało butelkę. Krocze goiło się bardzo długo, po jakiś dwóch lub trzech tyg. obejrzał je mój ginekolog, złapał się za głowę, nie wziął za wizytę, nadal był ten siniol, zrosty mam do tj pory, ponacinał i było trochę lepiej. Jestem osobąwykształconą, osobowością silną. Moja mama pracująca w innym mieście w służbie zdrowia, będąca przy wielu porodach, łapała się za głowę, gdy widziała w jaim jestem stanie. Oto poród w Gorzowie Wlkp. czy tak to powinno wyglądać? sama już nie wiem czy to standard, czy jestem nadwrażliwa....? P. dziecko jest cudne:) Pozdrawiam sredecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×