Gość To tylko ja .. Napisano Czerwiec 14, 2012 Witam ,mam pewien problem ,może zaczne odrazu na temat,więc zawsze tam w szkole podstawowej dogadywałem sie dobrze ze wszystkimi ,było wszystko dobrze,potem przyszło gimnazjum ,już w tej chwili zacząłem myśleć o wielu rzeczach o których nikt inny nawet nie miał pojęcia,wielu moich "kolegów" jednego obgadywał potem do niego leciał,do mnie tylko w potrzebie,ciągle pytali czemu nie wyjdziesz ??i gadali głupoty,potem inny ziomek miał kase to lecieli i już nie chcieli ze mną nawet gadać,no trudno,potem miałem dziewczyne,po rozstaniu zauważyłem że bardzo zamykam sie na świat,lecz jedna jedyna "przyjaciółka" której mogłem zaufać potrzebowała mnie tylko by poradzić sobie z problemami,oczywiście pomogałem .. (za dobre mam serce,ehh.. ) lecz szybko sie na tym przejechałem ,nie chciałem nawet pomocy w zamian mimo że sam nie radziłem sobie z rozstaniem pomagałem jej jak głupi ,gdy już ogarneła sie z problemami,pogodziła z przyjaciółką odrazu zostałem olany,ani cześć ani nic,od tej pory zacząłem doceniać moją samotność ,po tym że przez każdego jestem olewany,potrzebny tylko jak ktoś ma poważny problem zacząłem mieć to gdzieś,przestałem pomagać i zająłem sie jedynie sobą,do nikogo sie nie wtrącać,nie wpychać sie na siłe,jestem z jednej strony bardzo szczęśliwy z tego powodu lecz z drugiej strony brakuje mi tej bliskiej osoby,czy jeśli sobie radze w tej chwili czy później w życiu również bede dawał rade czy życie w pojedynku prowadzi do upadku? i oczywiście przepraszam że opowiadam takie rzeczy ,ale na prawde potrzebuje jakiejkolwiek pomocy mimo że sie tego wypieram..aj ale sie rozpisałem.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach