Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bezdomnaiiibezrobotnaiiiiixxxx

dokonczenie poprzedniego watku.

Polecane posty

Gość bezdomnaiiibezrobotnaiiiiixxxx

Noi teraz juz wsystko moze byc za ponad pol roku meki i czekania UPOKARZAJACEGO po kase ktora mi sie od dziecka nalezala i tyle. Wy macie susze w przyszlosci ja wyjazd zeby nie bylo ze tylko mieszkanie. No to na wschod. Bo wylece w powietrze. Gdzie indziej tez moze byc roznie ale. Zeby od rodziny krolewskiej czekac pol roku na rente to rozwalam gieldy wszystkie bank Anglii rozwalam. Jutro moga na stolach lezec po nagu i walic wsystkimi co popadnie - sztuczne penisy, pochwy,cipy,ciule wszystko moze sie dziac. TAKI JEST KK W POLSCE i niech sie wszyscy rozumu ucza za moj rodowod i za to ze matka sie nie dala ksiazka za moje BEZSENSOWNE SZKOLY i cala glupia Polske chuja w dupie nie warta a co dopiero cipie. I to KLASKAJACEJ I WIWATUJACEJ i tyle. A babcia nie miala matury - prababcia bo uczelnie zalozyli Z PIERDOLW ,klASKOW , BATOW I WIWATOW Brunchildy i Hildegardy i za to baby z Afryki - drugi napuszczony dom tu na mnie Z KAINEM!!! Z kainem. Na ten dom napuszczony inny dom. I ta prababcia sie nie dala ze ona takie cos wymyslila i zadnej pracy 5 dzieci musiala po maturze urodzic,nikt ich nie uznal. A jakies zera z Afryki matura na Londyn i mogli byc, a ona? Kevin ,owady.Jak ona zyla. i sie nie dala ze mieli uszanowac i NIEMIECKA MATURE i to ze Niemcy nie byli idealni i moze by Hitlera nie bylo bo wiecie czemu jest tak CICHO. Ze z pierdow. Na pewno napierdziane do ust i wzieli go zeby rzadzil i nie bylo wojny a on taka wojne zaczal bo go matka go odpierdziala zeby Niemcow wykonczyl i Bona na mnie o oddech o zeby a ja jej powiem - to mnie miala oddac bo siedziec to w Polsce nie wiem kto. Co najmniej 4 ludzi zamordowala- dogajcie sie ztym szczochem.Wszystko od Otto a jak ja wygladalam? JAK JAJA GOWNA Z DUPY SIE DOWIEM. I przez to mnieniktnie chcial. I tez moze byc i leja zemnie tu SRAJA ZE CYCOW NIE MIALAM NA CARYCE tacy sa.A ONI CHUJOW DO KOLAN NA CARA i tyle im zostaje po mnie. CHUJE DO KOLAN ZEBY DO CIP DO CYCOW WSADZALI I DUPY ROZRYWALI I DUSILI CHBUJAMI - takie ludzie tu sa. ALE DZIECI Z KAINEM Z AFRYKI IM ZYCZE I BANKOW. Anauczycieli skad? Nauczycieli Z PIEKLA i tyle. Powyzej Lucyfera i pioruna - toz piekla. A czemu? Bo maja wiecej wartosci ode mnie. Ityle. Taka jestem. BEZ WARTOSCI ZADNEJ za to ze paczke chce w calosci i pozabijam nauczycielki ze szkoly podstawowej za swoja krzywde imie i nazwisko. CHUJ CIPA tez w krzyz moga wpisac tylko beze mnie. Bo jakie one sa takie PENIS, POCHWA, odbyt i PIERSI tak? Ale co piersi - piersi ludzie jakie mieli piersi? Takie cos?Ityle .Iwiecie do szkoly bez systemu tak? Z takim oddaniem? Wybaczice i tyle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdomnaiiibezrobotnaiiiiixxxx
Gdzie jest moja renta!!!!??? 😡😡😡😡 :( :( :( :( cdn. :( :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdomnaiiibezrobotnaiiiiixxxx
Wiecie nauczycielki z mojej podsatwowy niech se wpisza LILIJE - to samo co uczelnia w srodek i tak je zegnam i szkole na zawsze. Bo czy sie umiem kulturalnie pozegnac. TAK - Lilije w srodku krzyza rodowodowego moga byc?Ityle :( LILIJE BALLADA (z pieśni gminnej) Zbrodnia to niesłychana, Pani zabija pana; Zabiwszy grzebie w gaju, Na łączce przy ruczaju, Grób liliją zasiewa, Zasiewając tak śpiewa: "Rośnij kwiecie wysoko, Jak pan leży głęboko; Jak pan leży głęboko, Tak ty rośnij wysoko." Potem cała skrwawiona, Męża zbójczyni żona, Bieży przez łąki, przez knieje, I górą, i dołem, i górą; Zmrok pada, wietrzyk wieje; Ciemno, wietrzno, ponuro. Wrona gdzieniegdzie kracze I puchają puchacze. Bieży w dół do strumyka, Gdzie stary rośnie buk, Do chatki pustelnika, Stuk stuk, stuk stuk. "Kto tam?" - spadła zapora, Wychodzi starzec, świeci; Pani na kształt upiora Z krzykiem do chatki leci. "Ha! ha!" zsiniałe usta, Oczy przewraca w słup, Drżąca, zbladła jak chusta; "Ha! mąż, ha! trup!" "- Niewiasto, Pan Bóg z tobą, Co ciebie tutaj niesie, Wieczorną słotną dobą, Co robisz sama w lesie?" "- Tu za lasem, za stawem, Błyszczą mych zamków ściany. Mąż z królem Bolesławem Poszedł na Kijowiany. Lato za latem bieży, Nie masz go z bojowiska; Ja młoda śród młodzieży, A droga cnoty śliska! Nie dochowałam wiary, Ach! biada mojej głowie! Król srogie głosi kary; Powrócili mężowie. "Ha! ha! mąż się nie dowie! Oto krew! oto nóż! Po nim już, po nim już! Starcze, wyznałam szczerze. Ty głoś świętymi usty, Jakie mówić: pacierze, Gdzie mam iść na odpusty. Ach, pójdę aż do piekła, Zniosę bicze, pochodnie, Byleby moję zbrodnię Wieczysta noc powlekła." "- Niewiasto, - rzecze stary - Więc ci nie żal rozboju, Ale tylko strach kary? Idźże sobie w pokoju, Rzuć bojaźń, rozjaśń lica, Wieczna twa tajemnica. Bo takie sądy boże, Iż co ty zrobisz skrycie, Mąż tylko wydać może; A mąż twój stracił życie." Pani z wyroku rada, Jak wpadła, tak wypada; Bieży nocą do domu Nic nie mówiąc nikomu. Stoją dzieci przed bramą, "Mamo, - wołają - Mamo! A gdzie został nasz tato?" - "Nieboszczyk? co? wasz tato?" - Nie wie, co mówić na to. - "Został w lesie za dworem, Powróci dziś wieczorem." Czekają wieczór dzieci; Czekają drugi, trzeci, Czekają tydzień cały; Nareszcie zapomniały. Pani zapomnieć trudno, Nie wygnać z myśli grzechu. Zawsze na sercu nudno, Nigdy na ustach śmiechu, Nigdy snu na źrenicy! Bo często w nocnej porze Coś stuka się na dworze, Coś chodzi po świetlicy. "Dzieci - woła - to ja to, To ja, dzieci, wasz tato!" Noc przeszła, zasnąć trudno. Nie wygnać z myśli grzechu. Zawsze na sercu nudno, Nigdy na ustach śmiechu! - "Idź, Hanko, przez dziedziniec. Słyszę tętent na moście, I kurzy się gościniec; Czy nie jadą tu goście? Idź na gościniec i w las, Czy kto nie jedzie do nas?" Jadą, jadą w tę stronę, Tuman na drodze wielki, Rżą, rżą koniki wrone, Ostre błyszczą szabelki. Jadą, jadą panowie, Nieboszczyka bratowie! - "A witajże, czy zdrowa? Witajże nam, bratowa. Gdzie brat?" - "Nieboszczyk brat, Już pożegnał ten świat." - "Kiedy?" - "Dawno, rok minął, Umarł... na wojnie zginął." - "To kłamstwo, bądź spokojna! Już skończyła się wojna; Brat zdrowy i ochoczy, Ujrzysz go na twe oczy." Pani ze strachu zbladła, Zemdlała i upadła, Oczy przewraca w słup, Z trwogą dokoła rzuca. - "Gdzie on? gdzie mąż? gdzie trup?" Powoli się ocuca; Mdlała niby z radości I pytała u gości: "Gdzie mąż, gdzie me kochanie, Kiedy przede mną stanie?" - "Powracał razem z nami, Lecz przodem chciał pośpieszyć, Nas przyjąć z rycerzami I twoje łzy pocieszyć. Dziś, jutro pewnie będzie, Pewnie kędyś w obłędzie Ubite minął szlaki. Zaczekajmy dzień jaki, Poszlemy szukać wszędzie, Dziś, jutro pewnie będzie." Posłali wszędzie sługi, Czekali dzień i drugi, Gdy nic nie doczekali, Z płaczem chcą jechać dalj. Zachodzi drogę pani: - "Bracia moi kochani, Jesień zła do podróży, Wiatry, słoty i deszcze. Wszak czekaliście dłużj, Czekajcie trochę jeszcze." Czekają. Przeszła zima, Brata nie ma i ni ma. Czekają; myślą sobie: Może powróci z wiosną? A on już leży w grobie, A nad nim kwiatki rosną, A rosną tak wysoko, Jak on leży głęboko. I wiosnę przeczekali, I już nie jadą dalj. Do smaku im gospoda, Bo gospodyni młoda; Że chcą jechać, udają, A tymczasem czekają; Czekają aż do lata, Zapominają brata. Do smaku im gospoda I gospodyni młoda. Jak dwaj u niej gościli, Tak ją dwaj polubili. Obu nadzieja łechce, Obadwaj zjęci trwogą, Żyć bez niej żaden nie chce, Żyć z nią obaj nie mogą. Wreszcie na jedno zdani, Idą razem do pani. - "Słuchaj, pani bratowo, Przyjm dobrze nasze słowo. My tu próżno siedzimy, Brata nie zobaczymy. Ty jeszcze jesteś młoda, Młodości twojej szkoda. Nie wiąż dla siebie świata, Wybierz brata za brata". To rzekli i stanęli, Gniew ich i zazdrość piecze, Ten, to ów okiem strzeli, Ten, to ów słówko rzecze; Usta sine przycięli, W ręku ściskają miecze. Pani ich widzi w gniewie, Co mówić, sama nie wie. Prosi o chwilkę czasu, Bieży zaraz do lasu. Bieży w dół do strumyka, Gdzie stary rośnie buk, Do chatki pustelnika, Stuk stuk, stuk stuk! Całą mu rzecz wykłada, Pyta się, co za rada? - "Ach, jak pogodzić braci? Chcą mojej ręki oba? Ten i ten się podoba: Lecz kto weźmie? kto straci? Ja mam maleńkie dziatki, I wioski, i dostatki, Dostatek się zmitręża, Gdy zostałam bez męża. Lecz, ach! nie dla mnie szczęście! Nie dla mnie już zamęście! Boża nade mną kara, Ściga mnie nocna mara, Zaledwie przymknę oczy, Traf, traf, klamka odskoczy; Budzę się, widzę, słyszę, Jak idzie i jak dysze, Jak dysze i jak tupa, Ach, widzę, słyszę trupa! Skrzyp, skrzyp, i już nad łożem Skrwawionym sięga nożem, I iskry z gęby sypie, I ciągnie mię, i szczypie. Ach, dosyć, dosyć strachu, Nie siedzieć mnie w tym gmachu, Nie dla mnie świat i szczęście, Nie dla mnie już zamęście!" "Córko, - rzecze jej stary - Nie masz zbrodni bez kary. Lecz jeśli szczera skrucha, Zbrodniarzów Pan Bóg słucha. Znam ja tajnie wyroku, Miłą ci rzecz obwieszczę; Choć mąż zginął od roku, Ja go wskrzeszę dziś jeszcze." - "Co, co? jak, jak? mój ojcze! Nie czas już, ach, nie czas! To żelazo zabojcze Na wieki dzieli nas! Ach, znam, żem warta kary, I zniosę wszelkie kary, Byle się pozbyć mary. Zrzekę się mego zbioru I pójdę do klasztoru, I pójdę w ciemny las. Nie, nie wskrzeszaj, mój ojcze! Nie czas już, ach, nie czas, To żelazo zabojcze Na wieki dzieli nas!" Starzec westchnął głęboko I łzami zalał oko, Oblicze skrył w zasłonie, Drżące załamał dłonie. - "Idź za mąż, póki pora, Nie lękaj się upiora. Martwy się nie ocuci, Twarda wieczności brama; I mąż twój nie powróci, Chyba zawołasz sama." - "Lecz jak pogodzić braci? Kto weźmie, a kto straci?" - "Najlepsza będzie droga Zdać się na los i Boga. Niechajże z ranną rosą Pójdą i kwiecie zniosą. Niech każdy weźmie kwiecie I wianek tobie splecie, I niechaj doda znaki, Żeby poznać, czyj jaki, I pójdzie w kościoł boży, I na ołtarzu złoży. Czyj pierwszy weźmiesz wianek, Ten mąż twój, ten kochanek." Pani z przestrogi rada, Już do małżeństwa skora, Nie boi się upiora; Bo w myśli swej układa Nigdy w żadnej potrzebie Nie wołać go do siebie. I z tych układów rada, Jak wpadła, tak wypada. Bieży prosto do domu Nic nie mówiąc nikomu. Bieży przez łąki, przez gaje, I bieży. i staje, I staje, i myśli, i słucha: Zda się, że ją ktoś goni I że coś szepce do nij, Wokoło ciemność głucha; - "To ja, twój mąż, twój mąż!" I staje, i myśli, i słucha, Słucha, zrywa się, bieży, Włos się na głowie jeży, W tył obejrzeć się lęka, Coś wciąż po krzakach stęka, Echo powtarza wciąż: "To ja, twój mąż, twój mąż!" Lecz zbliża się niedziela. Zbliża się czas wesela. Zaledwie słońce wschodzi, Wybiegają dwaj młodzi. Pani, śród dziewic grona Do ślubu prowadzona, Wystąpi śród kościoła I bierze pierwszy wianek, Obnosi go dokoła; "Oto w wieńcu lilije, Ach, czyjeż to są, czyje? Kto mój mąż, kto kochanek?" Wybiega starszy brat, Radość na licach płonie, Skacze i klaszcze w dłonie: "Tyś moja. mój to kwiat! Między liliji kręgi Uplotłem wstążek zwój, To znak, to moje wstęgi! To mój, to mój, to mój! - "Kłamstwo! - drugi zawoła - Wyjdźcie tylko z kościoła, Miejsce widzieć możecie, Kędy rwałem to kwiecie. Rwałem na łączce w gaju, Na grobie przy ruczaju, Okażę grób i zdrój, To mój, to mój, to mój!" Kłócą się źli młodzieńce; Ten mówi, ten zaprzecza; Dobyli z pochew miecza; Wszczyna się srogi bój, Szarpią do siebie wieńce: "To mój, to mój, to mój!" Wtem drzwi kościoła trzasły, Wiatr zawiał, świece zgasły, Wchodzi osoba w bieli. Znany chód, znana zbroja, Staje, wszyscy zadrżeli, Staje, patrzy ukosem, Podziemnym woła głosem: "Mój wieniec i ty moja! Kwiat na mym rwany grobie, Mnie, księże, stułą wiąż; Zła żono, biada tobie! To ja. twój mąż, twój mąż! Źli bracia, biada obu! Z mego rwaliście grobu, Zawieście krwawy bój. To ja, twój mąż, wasz brat, Wy moi, wieniec mój, Dalej na tamten świat!" Wstrzęsła się cerkwi posada, Z zrębu wysuwa się zrąb, Sklep trzeszczy, głąb zapada, Cerkiew zapada w głąb. Ziemia ją z wierzchu kryje, Na niej rosną lilije, A rosną tak wysoko, Jak pan leżał głęboko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdomnaiiibezrobotnaiiiiixxxx
Wiecie juzK ULTURALNIE jak zwykle tylko...po co? One powinny miec krzyz rodowowody na 3 skrzydla z uczelni mojej na ballady niech sobie zrobia Mickiewicza i tak moga byc. To zobaczcie jakie to sa SMIECIE. Bo ja je tak wyzywam. No ale jakie one sa? Wybaczcie. A ja jaka jestem? BYLAM!!! Ja juz taka nie jestem. A w podstawowce mojej klimat zaczal wam sie zmieniac i wiecie jedynie ze sie wynioslam do miasta to mieliscie se 14 wrzesnia pilnowac ze to Zydzi. I tak MIELISCIE tych Zydow a tak was nie beda chcieli BO NIE I JUZ. A ja sie nie dam bo ja BYLAM TAK PIERDOLNIETA przez calosc bez napustow i dlatego sie nie powiesilam ze cos strasznego, a wiecie PO CO MI TO BYLO? A w sredniej siostry i brat - a tego tu nie bylo? A systemy matematyczne? Nie mial? Czemu on taki byl.Bo jednak mial sie troche bac. NIc.Ciekawe czemu.Ludzie to swinie i tyle. I zniszczyl mnie 2 i 1 systemem i jeszcze sie smieja ze mnie i tyle. I DUZO OSIAGNAL z tymi systemami sie dowiem. ALE ON MNIE NISZCZYL CELOWO - zero nie czlowiek. Nie musi mi przebaczac. Po prostu go wykreslilam na zawsze za to ze mnie systemem liczbowym Polski niszczyl celowo. Idiota i zero i tyle :( Wstrzęsła się cerkwi posada, Z zrębu wysuwa się zrąb, Sklep trzeszczy, głąb zapada, Cerkiew zapada w głąb. Ziemia ją z wierzchu kryje, Na niej rosną lilije, A rosną tak wysoko, Jak pan leżał głęboko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezdomnaiiibezrobotnaiiiiixxxx
Wiecie jak tej kasy mi nie przyniosa to jest kasa od pajaka ptasznika Z WTC tez , wilkami,Indianami na powieszenie samobojstwo. tam nic niema.Ja nie jestem pajakiem ptasznikiem ale osoby z tej paczki sa. Maja oczy ptasznika , wszystko :( i tyle. JEDNA kASA wszedzie i tyle.OSTRZEGAM bo ja nie mam rodziny a to sa osoby z rodzinami. Ja tych rodzin nie komentuje jesli ja moglam tu do szkoly chodzic, ale swojej nie mam tosiedze cicho. NO ale wiecie-kasa jest moja za wartosci i tyle:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezrobotny nierencista
Owieczko boża, a znasz balladę "Romantyczność" To również napisał Micikiewicz. Ty czekasz na swoją rentę a bohaterka wiersza czeka na swojego Jasienka. Zobacz Słuchaj, dzieweczko! - Ona nie słucha - To dzień biały! to miasteczko! Przy tobie nie ma żywego ducha. Co tam wkoło siebie chwytasz? Kogo wołasz, z kim się witasz? - Ona nie słucha. - To jak martwa opoka Nie zwróci w stronę oka, To strzela wkoło oczyma, To się łzami zaleje; Coś niby chwyta, coś niby trzyma; Rozpłacze się i zaśmieje. "Tyżeś to w nocy? to ty, Jasieńku! Ach! i po śmierci kocha! Tutaj, tutaj, pomaleńku, Czasem usłyszy macocha! Niech sobie słyszy, już nie ma ciebie! Już po twoim pogrzebie! Ty już umarłeś? Ach! ja się boję! Czego się boję mego Jasieńka? Ach, to on! lica twoje, oczki twoje! Twoja biała sukienka! I sam ty biały jak chusta, Zimny, jakie zimne dłonie! Tutaj połóż, tu na łonie, Przyciśnij mnie, do ust usta! Ach, jak tam zimno musi być w grobie! Umarłeś! tak, dwa lata! Weź mię, ja umrę przy tobie, Nie lubię świata. Źle mnie w złych ludzi tłumie, Płaczę, a oni szydzą; Mówię, nikt nie rozumie; Widzę, oni nie widzą! Śród dnia przyjdź kiedy... To może we śnie? Nie, nie... trzymam ciebie w ręku. Gdzie znikasz, gdzie, mój Jasieńku! Jeszcze wcześnie, jeszcze wcześnie! Mój Boże! kur się odzywa, Zorza błyska w okienku. Gdzie znikłeś? ach! stój, Jasieńku! Ja nieszczęśliwa". Tak się dziewczyna z kochankiem pieści, Bieży za nim, krzyczy, pada; Na ten upadek, na głos boleści Skupia się ludzi gromada. "Mówcie pacierze! - krzyczy prostota - Tu jego dusza być musi. Jasio być musi przy swej Karusi, On ją kochał za żywota!" I ja to słyszę, i ja tak wierzę, Płaczę i mówię pacierze. "Słuchaj, dzieweczko!" - krzyknie śród zgiełku Starzec, i na lud zawoła: "Ufajcie memu oku i szkiełku, Nic tu nie widzę dokoła. Duchy karczemnej tworem gawiedzi, W głupstwa wywarzone kuźni. Dziewczyna duby smalone bredzi, A gmin rozumowi bluźni". "Dziewczyna czuje, - odpowiadam skromnie - A gawiedź wierzy głęboko; Czucie i wiara silniej mówi do mnie Niż mędrca szkiełko i oko. Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu, Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce. Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×