Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kjhgtd

Po co żyć?

Polecane posty

Gość kjhgtd

Niby nie jest mi najgorzej, jakoś tam sobie żyję z dnia na dzień i nie narzekam. Ale czasem dopada mnie refleksja: po kiego chuja to wszystko? I choć trochę lat już się nad tym zastanawiam, to do tej pory nie znalazłam na to żadnej sensownej odpowiedzi. Moje życie jest puste, nie widzę w nim sensu. Mnóstwo smutku, bólu, rozczarowań i nudy, trochę mało wartych przyjemności. Czy Wy też tak to widzicie czy może w Waszym życiu jest coś, co nadaje mu głębię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddddddddddgfihy9rtuy-9ei4568i
moje zycie tez nie ma sensu .... nie mam po co zyc . wiec rozumiem cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po to, żeby spełniać swoje marzenia i dążyć do utrzymania ciągłego stanu szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjhgtd
A to rozwijanie się czemu ma służyć? Bo szczerze, to może i daje to jakąś satysfakcję, ale w moim przypadku jest ona powierzchowna i w głębi duszy zawsze czuję pustkę. Tak więc z wiekiem mam coraz mniejszą ochotę na rozwijanie się, zwykle najchętniej zakopałabym się pod kołdrą i tylko spała, jadła i czytała całymi dniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antistar
Też się zastanawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie ludzie dzielą się na szczęśliwych i nieszczęsliwych. Nie wszyscy mogą być szczęsliwi, nie wszyscy będą nieszczęśliwi Ale najlepsze w tym wszystkim jest to że zawsze może się sytuacja zmienić... i ze szczęśliwego można stać sie nieszczęśliwym i na odwrót

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjhgtd
A Ty czemu jeszcze nie znalazłeś sobie dziewczyny? :) Co do marzeń, to szczerze chyba żadnych nie mam. Moje marzenie to żyć pełnią życia, ale jak mam do tego dążyć, skoro świat wokół mnie jest tak bezduszny i nudny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antistar
Ja tam nie jestem jakaś nieszczęśliwa. Nic specjalnie strasznego mnie w życiu nie spotkało. Tylko tak zwyczajnie nie widzę sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antistar
"Co do marzeń, to szczerze chyba żadnych nie mam. Moje marzenie to żyć pełnią życia, ale jak mam do tego dążyć, skoro świat wokół mnie jest tak bezduszny i nudny?" No mam tak samo. W ogóle to zrobiłam w życiu trochę szalonych rzeczy, żeby "żyć pełnią życia" i na dłuższą metę, to wszystko mnie znużyło i tak. Teraz pozostał już tylko marazm. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kjhgtd - bo nie znalazłem ;) ty nie szukasz sensu tobie brakuje bliskości z drugą osobą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do marzeń, to szczerze chyba żadnych nie mam. Moje marzenie to żyć pełnią życia, ale jak mam do tego dążyć, skoro świat wokół mnie jest tak bezduszny i nudny? Może to taki wrodzony welschmerz ? ;) Na początku zmień myślenie, bo na razie postrzegasz świat pesymistycznie ;) Kiedy czytam teraz Ciebie, to widzę siebie sprzed roku. Ale w końcu ktoś mnie "obudził" i nakazał przestawić się na optymizm i pozytywne myślenie. Broniłam się rękami i nogami ale w końcu postanowiłam przestać widzieć świat wyłącznie jako bestialski i okrutny, a zaczęłam dostrzegać jego pozytywne aspekty, cieszyć się z naprawdę drobnych rzeczy, które dla innych nie mają żadnego znaczenia. I tak stawałam się szczęśliwsza z dnia na dzień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kjhgtd. Jesteś tutaj "we świecie" by zatruć sobą każdego który ciebie spotka. Jesteś tutaj dla innych którzy płacą rachunki i dla tych którzy ciebie oszukują. Jesteś kwiatem i niebem dla rozkochanych w tobie. Jesteś na kafeterii :) A na koniec - nie ma drugiej takiej jak ty. Jesteś jedynym egzemplarzem na całym świecie... a to czyni ciebie "wyjątkowa". Kiedy usta otwierasz, mgła przyjemności się unosi, a kiedy gest czynisz miliony panów oczyma ruch twój wodzi. Nawet na przystanku są ci dla których czynisz miłosne westchnienia... kjhgtd Po co ty tutaj?! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjhgtd
"W ogóle to zrobiłam w życiu trochę szalonych rzeczy, żeby "żyć pełnią życia" i na dłuższą metę, to wszystko mnie znużyło i tak. Teraz pozostał już tylko marazm. " Dokładnie. Cafe Atlantico - od jakiegoś czasu leczę się na depresję (prawie rok) i teoretycznie zdrowieję. Jestem teraz o wiele spokojniejsza - nie płaczę, nie krzyczę, nie pomstuję, żyję normalnie. Ale w głębi duszy jestem nadal nieszczęśliwa. Tylko czy to można nazwać chorobą? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjhgtd
"Może to taki wrodzony welschmerz ? Na początku zmień myślenie, bo na razie postrzegasz świat pesymistycznie Kiedy czytam teraz Ciebie, to widzę siebie sprzed roku. Ale w końcu ktoś mnie "obudził" i nakazał przestawić się na optymizm i pozytywne myślenie. Broniłam się rękami i nogami ale w końcu postanowiłam przestać widzieć świat wyłącznie jako bestialski i okrutny, a zaczęłam dostrzegać jego pozytywne aspekty, cieszyć się z naprawdę drobnych rzeczy, które dla innych nie mają żadnego znaczenia. I tak stawałam się szczęśliwsza z dnia na dzień" Też miałam taki okres w swoim życiu, ale wszystko znów się posypało. I tak jak mówisz - doszłam właśnie do wniosku, że gdzieś w moim sercu gnieździ się ból istnienia, którego za cholerę się nie pozbędę. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antistar
Ja odkąd pamiętam taka byłam. Nawet jako dziecko. Ciągle coś we mnie tkwiło, trudno powiedzieć co? Może właśnie ten cały weltschmerz. Szczerze mówiąc, mam wrażenie, że poza takimi drobiazgami to wewnętrznie w ogóle się nie zmieniłam od czasów bycia dzieckiem. Więc wątpię, że u mnie da się to wyleczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ajdmjaęm
Żyjemy po to żeby umrzeć,umieramy po to żeby żyć. Zczaj to... Głowa do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjhgtd
Wyleczyć nie, ale do pewnego stopnia zawsze da się zmienić. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że z tego nie da się wyleczyć... to jest stan ducha, po prostu coś co w Tobie siedzi pójdziesz do specjalistów może sobie uświadomisz że popełniasz jakieś schematyczne błedy... zdasz sobie sprawe z problemu, zaczniesz wierzyć że będzie ok, dowiesz sieże jesteś książkowym przykładem jakiegoś typu zachowań lub syndromu...ale pustki w Tobie nic nie wyleczy. Myślałęm kiedyś że wielka miłość jest w stanie to odmienić, kiedy kochasz kogoś całym sercem a ta druga osoba Ciebie szczerze i z szacunkiem...ale. Doszedłem do wniosku że jeśli się ma tak wielkie problemy z sobą to nie można dać komuś szczęścia i tym samym być samemu szczęśliwym. Wiem po sobie... jestesmy trochejak dzieci tej smutniejszej strony świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjhgtd
Pocieszające. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antistar
A jakże :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×