Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sfrustrowanasamotna

frustrujaca rodzinka

Polecane posty

Gość sfrustrowanasamotna

moze zaczne od tego, ze w naszej rodzinie odkad tylko pamietam byla bieda, alkohol i przemoc. Od najmlodszych lat przesladuje mnie wspomnienie pijanego ojca, ktory zneca sie nad mamą. Bil ja zawsze, nie tylko kiedy pil, ale wtedy kiedy byl trzezwy tez. Kiedy byl pijany bylo najgorzej wydzieral sie jak opetany, wyzywal moja matke mnie i moja siostre od najgorszych, wstawal w srodku nocy, zeby nas gnebic. Przy tym uzywal tak wstretnych slow jakich nigdy wczesniej ani pozniej nie slyszalam. Obrazal wszystko co swiete Jezusa, Boga, Maryje wyklinal ich od najgorszych. Raz kiedy bylam mala (ok 5 lat) gonil mnie i moja mame z siekiera po podworku i musialysmy uciekac przez plot do babci. Starsza siostra kiedy tylko widziala alkohol w domu, nie czekala na nic i od razu uciekala do naszej babci, bo to byla jedyna osoba, ktorej on sie "bal". Ja zawsze zostawalam z mama, bo balam sie ze ktoregos dnia ja zabije, chcialam jej bronic. Ktoregos dnia zrobil taka awanture, ze musialysmy z mama kleczec przed nim na kolanach i balgac zeby sie uspokoil. Nie raz byla u nas policja, ale to nie pomagalo. Oboje rodzice nie mieli pracy, wiec mama zaczela wyjezdzac za granice, zeby zarobic. Kiedy pierwszy raz nas zostawila z tym tyranem, to bylo moje pierwsze i najgorsze lato w zyciu. Ojciec pil prawie codziennie, sprowadzal do domu podejrzane towazystwo, kazal nam zalatwiac sobie pieniadze na alkohol i wyslugiwal sie mna i moja siostra we wszystkim. Kazal nam gotowac sobie obiady, sprzatac w domu, przynosic wode ze studni w wiadrach (nie mielismy wtedy nawet kanalizacji ani ubikacji w domu) no i ogolnie wszystko. On w koncu czul sie jak krol w swoim dworze. Kiedy raz mu sie przeciwstawilam (kazal mi poscielic mu lozko) to chcial mnie zbic zmycza dla psa, wiec nastepnym razem juz nie probowalam sie buntowac. Nigdy nikt nie mogl przychodzic do nas do domu, moje kolezanki z klasy nigdy mnie nie odwiedzaly, ojciec nie lubil tez ani rodziny ze strony mojej mamy ani swojej, wszystkich uwazal za gorszych od siebie, glupszych chamow ze wsi. od tamtych wydarzen minelo juz tyle lat... teraz mam 22 lata, studiuje, pracuje, mam chlopaka i ogolnie jestem szczesliwa. Ojciec z nami juz nie mieszka (od ok 2 lat) ale ciagle nie moge zapomniec tamtych okropnych dni. Ciagle nie moge zrozumiec dlaczego nasza mama pozwolila, zebysmy patrzyly przez tyle lat na ten koszmar? Dlaczego zostawila nas z nim same i wyjechala za granice? Mam do niej zal za zmarnowane dziecinstwo, czuje sie jak sierota, bo nie mam z nia dobrego kontaktu. Kiedy probuje z nia porozmawiac o jakichs moich sprawach, ona tylko udaje, ze slucha nawet nie patrzy na mnie tylko woli ogladac telewizje. Powiem jeszcze, ze ciagle pakuje sie w dlugi. Pare lat temu miala takie zadluzenie, ze komornik chcial zlicytowac nasz dom, w ostatniej chwili pomogla nam nasza ciocia, bo pewnie zostalybysmy bez dachu nad glowa. od tamtej pory wcale nie zmadrzala. Wysprzedala prawie cala ziemie jaka przepisala na nia babcia i dalej ma dlugi, z ktorych nie potrafi sie wygrzebac. Ciagle tylko planuje sprzedaz kolejnych dzialek, az w koncu nie zostawi nic dla mnie ani mojej siostry, zebysmy mogly postawic walsne domy. Rodzice niczego sie nie dorobili, mamy drewniany maly domek bez lazienki i z kaflowym piecem, bez cieplej wody, obdrapany i z plesnia. Odkad pamietam byla taka bieda i zawsze mialam wyrzuty sumienia, kiedy potzrebowalam cos do szkoly albo z ubran. Nigdy z siostra nie mialysmy podrecznikow, ja zawsze nosilam za male buty i stare porwane kurtki w zimie. Dzieci sie ze mnie smialy a nauczyciele krzyczeli za brak cwiczen, ale nic nie mowilam w domu "bo nie bylo pieniedzy". Nie chcialam martwic mamy. W koncu kiedy mialam 15 lat, zaczelam dorabiac pierwsze pieniadze i bylam kelnerka na weselach. Zarabialam 150zl za trzy doby pracy, prawie dzien i noc i bardzo sie cieszylam, wszystko oddawalam mamie i ona tez byla zadowolona. Raz tylko w zimie kupilam sobie nowa kurtke, bo wstydzilam sie tamtej starej i do tego nowy sweterek. wydalam wtedy wszystkie pieniadze, ktore zarobilam na siebie a mama jak zobaczyla te rzeczy to sie na mnie obrazila. Autentycznie sie obrazila! nawet moja siostra byla w szoku, ze tak sie zachowala... od tamtej pory pracowalam w roznych miejscach i utrzymuje sie juz sama. Mamie powinno byc lzej, bo nie mieszkam w domu, moja siostra tez nie. Mama zarabia a mimo to, nie potrafi sobie poradzic finansowo, wszystko bierze na kredyt ale chyba nie pamieta, ze trzeba to oddac i tak jej dlug rosnie. Zazdroszcze mojemu chlopakowi rodziny, sa tacy zżyci, ma na prawde wspanialych rodzicow na których może zawsze liczyc. Traktuja mnie prawie jak swoja corke, ale to nigdy nie zastapi mi zmarnowanego dzicinstwa. Czuje taka pustke w sercu, juz zawsze bedzie mi czegos brakowalo, nawet jak bede miala wlasna rodzine. Czuje sie jak sierota. Nigdy o tym nie opowiadalam chlopakowi to zbyt bolesne dla mnie i boje się, ze moglby mnie nie zrozumieć. Nie chce tez „oczerniać rodzicow, dlatego pisze tutaj na forum, żeby się wygadać. Chociaz przez to i tak czuje się jak wyrodna corka i mam wyrzuty sumienia, ze narzekam na rodzicow. Gdyby tylko człowiek mogl zapominać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olajola kola
wspolczuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowanasamotna
dzieki, ze ktos to w ogole przeczytal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A po jaką choinkę zawracasz sobie głowę tym co było? Masz szasnę ułożyć sobie życie to daj z siebie wszystko, żeby było fajnie, po co to rozpamiętujesz? Było jak było, czasu nie cofniesz, nie każdy miał / ma / mieć będzie wspaniałą rodzinę, ale to nie jego / jej wina, tylko rodziców. Idź do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 898933443
wspolczuje, moze sprobuj terapii u psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfrustrowanasamotna
nie rozpamietuje tego codziennie, ale czasami najdzie mnie taka nostalgia jak dzisiaj. na codzien skupiam sie na terazniejszosci, ale tak jak juz powiedzialam czuje taka pustke w sercu, nikt kto nie doswiadczyl c zegos podobnego tego nie zrozumie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to zajmij się czymś, pozmieniaj myśli w głowie, żeby tego nie czuć, bo to chyba nie jest korzystne, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajans
Musisz iść do przodu i zapomnieć to co minęło.Życzę Ci powodzenia w życiu osobistym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zesxdcr6tgfvb8yhu9jkio
moje zycie wygladalo bardzo podobnie moje oczy widzialy za duzo i tego nie da sie tak po prostu zapomniec tez czasem mam takie dni kiedy mi naprawde przykro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zesxdcr6tgfvb8yhu9jkio
z tym ze ja nie potrafie sobie zycia ulozyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zesxdcr6tgfvb8yhu9jkio
ja nie wierze w Boga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zesxdcr6tgfvb8yhu9jkio
podnioslam sie juz dawno jestem w miare zadowolona ze swojego zycia.czasami brak tej drogiej polowki bylam w zwiazku ponad 3 letnim potem w rocznym a teraz nawet nie spotykam sie z nikim.Nie potrafie zaufac nie dopuszczam drugiej osoby do swojego zycia zawsze wszystko sama, swoje problemy rozwiazuje sama nigdy nie chce zeby kto kolwiek mi pomagal.tak to mniej wiecej wyglada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zesxdcr6tgfvb8yhu9jkio
nie mam tez przyjaciol gdyz uwazam ze nie sa potrzebni mi do zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak to bywa, też nienawidzę o nic prosić, ale też nie lubię jak mnie proszą, bo ja zawsze musiałem wszystko sam, nikt mi nie pomagał :) Ale dołujesz się, czy jakoś sobie radzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zesxdcr6tgfvb8yhu9jkio
ja chetnie pomagam kazdemu akurat zadko mam takie dni kiedy sie doluje robie tez to co lubie i nadaje sens mojemu zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zesxdcr6tgfvb8yhu9jkio
*i to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zesxdcr6tgfvb8yhu9jkio
gdy sie skonczy sezon chce isc do wolontariatu pomagac poniewaz to tez czesciowo nadaje sens mojemu zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też jestem raczej indywidualistą i sam sobie sterem i okrętem ale ludziom lubię pomagać i generalnie szanuję ludzi, chyba że ktoś jest kłamliwym, dwulicowym, zawistnym gadem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zesxdcr6tgfvb8yhu9jkio
ja nie szanuje ludzi ktorzy nie szanuja ludzi ktorych ja szanuje.Nie nawidze chamstwa,zazdrosci i nagadywania na innych a najbardziej klamstwa.Nie wiem czy taki aniol nie potrafie okazywac uczuc jestem zimna w stosunku do meszczyzn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×