Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

jakas001

nie potrafie rozstac sie z chlopakiem,prosze o pomoc !!

Polecane posty

Witam wszystkich Pisze tutaj o tym poniewaz liczę na obiektywna opinię.Mam wrazenie,ze znajomi rodzina wciąz mowia to co chce usłyszec.Poza tym nie chcę wciąz truc zycia ludziom tym samym problemem... Otóż mam 21 lat mój chłopak 28 i jestesmy ze soba od prawie 6 lat.Przez pierwsze 3 lata(okres licealny)mieszkalismy osobno w naszym rodzinnym miescie.Od samego poczatku ten związek nie był taki jak powinien być,to,ze mimo wyraznych sygnałow nie rozstalismy sie tłumacze młodym wiekiem i szczeniecą miloscią z mojej strony. Mianowicie kiedy w wieku 15 lat byłam juz mocno zakochana moj chlopak byl w innym związku,robiłam wiele zeby wreszcie sie zdecydował.Starałam się byc taką jaka on sobie mnie wyobraza tj opiekunczą,grzeczna,spokojna i wierną dziewczynką-tylko taka dziewczyna w tym miescie zaslugiwała na miano czyjejs kobiety.Te ,ktore imprezowały,przesiadywały wieczorem na lawkach chocby w towarzystwie kolezanek były juz traktowane tylko i wyłącznie jako obiekt zainteresowan na jedną noc. Z biegiem czasu staran o mojego wybranca doczekałam się nagrody...był mój,a przynajmniej tak myslalam wtedy.Mimo,iz na poczatku docieraly do mnie wyrazne sygnaly,ze jestem zdradzana twierdzilam,ze skoro zostawil inna dla mnie tzn ze jest na pewno mocno zakochany.Zaczelam sprawdzac wszelkiego rodzaju portale internetowe typu "fotki" oraz gg(bez jego wiedzy),znalazłam wiele niepokojących rozmów które zaczelam drązyć.Podszywałam sie za niego i rozmawialam z dziewczynami.Okazało sie ze bylam perfidnie oszukana niejednokrotnie...Oczywiscie trzezwo mysląc chciałam zakonczyc tą znajomość lecz wtedy zaczeły się schody...grozby,ze nie bede miala zycia bo jego sie nie zostawia,ze nie pozwoli mi odejsc bo za duzo zmarnował(mial na mysli swoj poprzedni związek co bylo dla mnie bardzo przykre jezeli wówczas nad tym ubolewał)-tego typu komentarzy było pełno i o wiele grozniej brzmiały dlatego nie mialam wyjscia,uwierzcie to nie bylo juz zachowanie niedojrzałej dziewczynki a dorosłej kobiety,która niedlugo potem zaznała tez przemocy.Caly ten cyrk sie konczył i zaczynal bez przerwy,az w koncu przyszedł czas wyboru kierunku na 100-dia.Oczywiscie nie miałam mozliwosci wyjechac samej.Zamieszkalismy razem i wiedziałam,ze to juz jest dla mnie koniec normalnego zycia. Z poczatku było tragicznie,wciaz slyszalam nie nadajesz sie do niczego,w domu brodno,nie umiesz gotowac,prac itd itd mimo ze jako ucząca się samodzielnego zycia dbałam o najdrobniejszy szczegół jakby chociaz poskładana bielizna w jego garderobie. Wiadomo jak tylko sie sprowadziłam do wielkiego miasta chcialam zarabiac wlasne pieniadze i chociaz w ten sposob nie byc juz zależną od niego.Tym samym poznawałam nowych ludzi.Z poczatku mozna mi bylo szukac pracy tylko w sklepach typowo damskich gdzie nie zaglądaja mezczyzni(bo nie dodałam wczesniej ze jest on bardzo zaborczy).Rozmawiając coraz z to nowymi kolezankami zaczełam dostrzegac jeszcze powaznej niebezpieczenstwo w swoim związku,myslalam sobie "ale one trafiły na dobrych chłopaków"mimo ze wciąz narzekały jak to kobiety.Zaczełam sie więc stawiac w wielu kwestiach co konczylo się wieloma klotniami i czasami tez rekoczynem. To o czym tez nie wspomnialam to fakt ze dla niego wiecznie bylam za gruba nawet przy wzroscie 167 i wadze 51 kg dalej biodra byly zbyt duze i kazał mi cos robic z koscmi...efekt tego?wysłal mnie na silownie,gdzie zaczelam sie otaczac przystojnymi facetami(trenerami) w dodatku tak milymi ze kazdy z nich robil na mnie niesamowite wrazenie .Wziełam pod uwage oczywiscie to iz to jest ich praca aby byc miłym dla klienta.Ale z czasem zaczely sie propozycje kawy,herbaty,treningów personalnych itp. Mimo iż strasznie mnie to budowało,ze ktos na mnie zwraca uwage jako wierna meczennica zadnych propozycji nie przyjmowałam.Natomiast to w czym pomogli mi Ci mili Panowie to w dowartosciowaniu się. Stwierdziłam-jestem młoda,dla niektorych atrakcyjna,w wielkim miescie,z marzeniami wiec czemu marnuje swoje zycie...co ma byc to bedzie,najwyzej nie wyjde z tego bez szwanku.Poczatkowo nie wiedziałam jak sie zebrac do rozstania,brałam nadgodziny w pracy,kazdą wolna chwile spedzałam na silowni z pretekstem ze przeciez kazał mi cos ze sobą robic.(Nie, nie myslcie sobie,ze dla tych Panów :P - tylko i wylacznie po to zeby oddalic nas od siebie,no i dla poprawy sylwetki rzecz jasna).Stało się to dla mnie swojego rodzaju odskocznią od tego co bylo dotychczas.Ja zaczelam się lepiej i pewniej czuć natomiast on słabiej i bardziej bezradnie niz kiedykolwiek-sam w wielkim miescie bez kolegów co by go wspierali w niszczeniu mojej osoby,co by go pocieszali bo takich w nowym miescie tez nie miał... No i najcięzsze co moglo mi sie wtedy przytrafic-moj chlopak popadł w chorobę psychiczną(mówię najcięzsze bo po tych wszystkich krzywdach co mi zrobił przez 4 lata wreszcie czułam,ze moge sie uwolnic)Ponieważ ma totalnego hopla na punkcie zdrowia i jest rozpieszczonym jedynakiem zostało poruszone niebo w poszukiwaniu dobrych lekarzy...pozniej nawet za granicą.Nie mogłam go zostawić w takiej sytuacji mimo iz uwazalm,ze to symulacja gdyz czul ze dąze do rozstania.On wreszcie wyzdrowiał przynajmniej czesciowo bo z tego sie podobno nie wychodzi.Stał sie bardzo wrazliwym człowiekiem,zmienił całkowicie stosunek do mnie,zaczełam byc najlepsza we wszystkim poczawszy od gotowania po towarzysza do spedzania czasu.W jego zmianę szczerze wierze ,nie wiedzialam,ze czlowiek jest w stanie sie tak zmienic,wiem,ze on mnie szczerze pokochał a ja sie kochać oduczyłam i to mnie najbardziej boli.Teraz moge powiedziec,że jest cudownym mezczyzna,ktorego zycze kazdej kobiecie ale juz nie sobie...w takim związku dla niego z uwagi na jego starania ktore bardzo doceniam jestem juz 2 lata.Staram się kochac,ale nie umiem,choc nabrałam wiary w ludzi nie jestem w stanie uwierzyc,że kolejne lata razem sprawią,że znów bede zakochaną małolatą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dyskretna cichodajka vip
przyślij do mnie tego prosiaczka...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monica Levinsky
Mianowicie kiedy w wieku 15 lat byłam juz mocno zakochana moj chlopak byl w innym związku,robiłam wiele zeby wreszcie sie zdecydował.Starałam się byc taką jaka on sobie mnie wyobraza tj opiekunczą,grzeczna,spokojna i wierną dziewczynką- jak bardzo chcesz nabyć kolesia który nie jest toba zainteresowany to go w końcu nabędziesz... na pytanie na ile zakupy tego pokroju mają sens już chyba dzis potrafisz odpowiedziec sobie sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie kochasz go, po co chcesz jeszcze sie ludzic ze zakochasz sie na nowo. to juz finito, the end. a on sobie na to zasluzyl, po kazdej akcji nastepuje reakcja. spierdalaj od niego i sie nie ogladaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koles był bardzo zainteresowany ale tez wymagający wobec mnie bo bał sie ,że zostawi dziewczyne ktora juz sobie wychował a małolatka zrobi mu psikusa to po raz,po dwa owszem uzytkownik "ja pier...le to sie" równiez ma racje bo nie opisując mojego problemu dokładnie pominełam pare waznych kwestii tj to ze cały czas moj chlopak obnizal moja wartosc,samoocene do punktu gdzie moje zycie odnosilo sie do szkoly i domu w ktorym siedzialam z nim bo czulam,ze jestem zbyt brzydka zeby sie pokazywac gdziekolwiek i zbyt tepa zeby z kimkolwiek odwazyc sie rozmawiac.Od kiedy 2 lata temu wzielam sie w garsc juz tak nie uwazam teraz moj problem brzmi inaczej.JAK MAM GO ZOSTAWIC ZEBY GO NIE ZRANIC I NIE SPOWODOWAC NAWROTÓW CHOROBY?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×