czy jesteście za ratowaniem ciąży, jeśli ta od początku jest zagrożona?

aktualnie ciężę ratuje się jak tylko można, tabletki doustne, dopochwowe, leżenie plackiem itd. czy przez to nie ratuje się też dzieci, które potem rodzą się z jakąś chorobą? w sensie, jeśli dzieje się tak, że ciąża jest zagrożona i jeśli nie będzie się robiło tych wszystkich starań o jej utrzymanie to czy przypadkiem wtedy nie jest tak, że to natura działa jak należy? jakie jest wasze zdanie? nie jestem za nieratowaniem ciąż itd. moja znajoma ratowała bo miała plamienia a teraz ma zdrowe dziecko i wszystko jest w porządku, po prostu pytam was o zdanie.

podnoszę

ratowanie ciąż to etyczna oczywistość, zwłaszcza że dzieci potem rodzą się zazwyczaj zdrowe. Ale mój opór zdecydowany budzi ratowanie wcześniaków np z 5, 6 miesiąca, kiedy te dzieci w większości są chore. (nie mówię o wcześniakach np z 8 albo o ciążach bliźniaczych)

moja koleżanka podobnie pierwsze miesiące ciąży - tragedia, a teraz zdrowa córeczka

także nie twierdzę, że nie należy nigdy ratować ale parokrotnie spotkałam się z opinią, że jak coś się dzieje nie tak jak należy to znaczy, że coś jest źle i lepiej, żeby nie było tego wcale, jak pisałam, moja znajoma musiała leżeć i teraz ma zdrowe dziecko, ale jej się łożysko odklejało więc z płodem nic nie było, to troche co innego.

rodzą się zdrowe, problem utrzymania ciąży jest zwykle przez to że organizm matki jest za słaby albo odrzuca ją w początkowej fazie

ze gdy ktos bardzo chce dziecka, a ma powody uwazac, ze bedzie ciezko i nawet zaklada urodzenie dziecka chotego, zeby tylko urodzic- to i tak bedzie podtrzymywal,za wszelka cene. Z drugiej strony natura nie jest głupia i sama eliminuje ( brzydko to brzmi) slabsze i bez szans na zdrowe zycie osobniki, A jeszcze jedno - dziecko moze byc zdrowe, ale sama kobieta z jakichs wzledow nie moze utrzymac ciazy - klopoty z szyjka macicy np, wtedy sie robi tzw podwiazke - wowczas nalezy na pewno pomoc kobiecie

moim zdaniem pierwsze badanie prenatalne, te ok. 12 tygodnia powinno być dostępne dla każdej kobiety, żeby wiedziała, że nosi zdrowe dziecko, nie jest dobrze, że trzeba sobie zapłacić za to jakieś 200 złoty bo nie każdy ma takie pieniądze a to jest bardzo cenna informacja.

no ale przecież USG jest dostępne dla każdej kobiety

ja piszę o tym badaniu ok. 12 tygodnia które może wykryć wady genetyczne, nie o tym zwyczajnym usg

od takich decyzji jest lekarz - a wam chooj do cudzej ciąży

znaczy amniopunkcja? przecież to meeegainwazyjne badanie! Można je wykonywać tylko w określonych przypadkach, np gdy poprzednia ciąża była obciążona wadą genetyczną albo obciążeni sa nią rodzice. Takie badanie "profilaktycznie" to skrajna głupota i nieodpowiedzialność

przecież mnie nie chodzi o konkretną ciążę to po pierwsze a po drugie to jest forum publiczne i mogę pytać o co tylko mi się będzie chciało, nie podoba ci się ten temat, nie wchodź i się nie udzielaj, proste.

chodzi mi o usg genetyczne a nie o amniopunkcję

na usg genetyczne biega teraz każda kobieta, która ma na tyle kasy i ją to obchodzi

chyba że usg, teraz mamy niestety epidemię amniopunkcji, kobiety robią prywatnie, nie wiedzieć czemu a potem dramaty bo skutki uboczne

chodzi mi o to usg, powinno być za darmo dla każdego

a ja myśe ze warto ratowac kazde dziecko. Nawet jesli ma sie urodzic chore. Medycyna idzie do przodu, to co dzis nieuleczane - moze byc do wyleczenia nim dziecko skończy 10 lat. Pozatym nie całe społeczeństwo musi byc piekne i zdrowe i nie lekarzom decydować kogo powinno sie ratowac a kogo nie. Zdarza mi sie pracowac z chorymi dziecmi, raz tylko pracowałam z takimi bardzo chorymi - niewidomymi, niesłyszącymi, nie chodzacymi - prawie bez kontaktu. Ale matki umiały sie z nimi skontaktowac, wyczuwały ich emocje - kochały. Za mało jest miłości zeby odbierac komus szanse na to uczucie. Matki były zmeczone, napewno nieszczesliwe.. ale gdyby te dzieci zmarly przed narodzinami to matki nie wiedziałyby jaki był stopień upośedzenia ani jak się żyje z takim dzieckiem... wiedziałyby że straciły dziecko i to by była dla nich straszna tragedia.