Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Głupia74P

mój narzeczony ma żonę

Polecane posty

Gość może się obudzi a może
Rozumiem, że wiesz lepiej ode mnie, a co więcej- od moich pacjentów- co wkładam w wykonywaną pracę? Jasnowidz czy tarocista? Both? :) Wyróżniłabym- jako chyba najważniejszy- chłodny, racjonalny, maksymalnie obiektywny ogląd sytuacji, bazujący głównie na doświadczeniach własnych i kolegów. Nie na chciejstwie i myśleniu magicznym. Jeśli ktoś kłamał przez 5 lat, będąc z "kobietą swego życia", ożenił się z inną, a następnie mając żonę oświadczył się "kobiecie swego życia"- jest zdolny do każdej innej formy wypaczenia pierwotnego sensu relacji damsko-męskiej. I mógłby się tak zabawiać, gdyby nie fakt, że cenę poniósł żywy człowiek, kochająca kobieta. Ale to doświadczenie ją wzmocni i będzie umiała rozpoznawać i unikać zaburzonych emocjonalnie panów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
znów filtrujesz fakty do wygodnych dla twojej tezy. Nie dostrzegasz podstawowej różnicy między "byciem z żoną", a jedynie nie doprowadzeniem do rozwodu po kilku latach nie mieszkania ani nie życia ze sobą. Skoro nie dostrzegasz tego, to dalsza dyskusja jest niecelowa. Nawet komputer jeśli poda mu się fałszywe dane dokona mylnych obliczeń. Dlatego trzeba do analizy przyjmować WSZYSTKIE fakty a nie tylko niektóre. Dopóki tego nie zrozumiesz dyskusja z tobą jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
A ty cały czas konsekwentnie nie odniosłeś się do prostego faktu- ów anioł cierpiący, już po poznaniu swojej miłości życia, ożenił się z inną:) Ciekawa forma wyrażenia uczuć. I standardowo- skąd pewność, że notoryczny kłamca mówi prawdę? Przyznaj się, że to ty jesteś tym aniołem i wtedy porozmawiamy na innej płaszczyźnie. Ale to jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
hahhahaa....i w tym momencie wychodzi jak pobieżnie czytałaś ten cały wątek. Nie masz pojęcia dlaczego się ożenił. Nie masz pojęcia jak i kiedy poznał autorkę. Nie masz pojęcia o uczuciach i relacjach w tym związku. Mimo, iż przecztałaś po łebkach to wydajesz osąd. MIarodajny? Tak jak twoje czytanie i wiedza w tej materii. No nieźle... wydawać opinię a nawet nie zapoznać się ze złożonością sytuacji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
A jednak... ożenił się 3(?) miesiące po poznaniu autorki :) Nawet sąd rozróżnia zbrodnię w afekcie od zbrodni z premedytacją. "Nie dostrzegasz podstawowej różnicy między "byciem z żoną", a jedynie nie doprowadzeniem do rozwodu po kilku latach nie mieszkania ani nie życia ze sobą." - to jest kwestia wtórna. Pierwotna jesy sytuacja ze ślubem. Następnie- brak możliwości wyboru. Anioł pozbawił autorkę możliwości określenia, czy chce być w związku z mężczyzną zajętym/żonatym. Który ożenił się w trakcie związku z nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
w kwestii uniemożliwienia wtedy autorce określenia się czy chce być w takim związku jak najbardziej się zgadzam z Tobą. Nawet jeśli z tego małżeństwa po krótkim czasie nic nie wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
w kwestii uniemożliwienia wtedy autorce określenia się czy chce być w takim związku jak najbardziej się zgadzam z Tobą. Nawet jeśli z tego małżeństwa po krótkim czasie nic nie wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
I faktycznie masz słaby charakter. Jesteś tchórzem, który ukrywa się za innym nickiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
jeśli mamy być fair to trzeba dodać do mężczyzny żonatego, zajętego iż tak tylko wyglądało to w kwestii prawnej. W rzeczywistości ten związek nie istniał przez 5 lat. To wiemy z relacji obu stron prawda? Więc dlaczego ty to podważasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
Bo relację znamy z jednej strony. Autorka wyraźnie pisze, że według relacji anioła, związek nie istniał od 5 lat. A jak było naprawdę? Tylko żona mogłaby zaświadczyć. Dobra, teraz naprawdę uciekam, bo nieślubny się zdenerwował :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
jak raz to powiedziałaś - jakoś przełknąłem, jak powtórzyłaś - trochę się obruszyłem, jak czytam to kolejny raz to mnie już wkurza. Nie utożsamiaj mnie z facetem autorki, ze sprawcą zamieszania czy jak by go zwać! Znowu twoja pseudopsychologiczna szuflada? Jedyny problem jaki mam to kolejna pani psycholog, która przez własną niewiedzę, brak doświadczenia i profesjonalizmu, swoimi nacechowanymi emocjami radami rozbija kolejny związek który prawdziwy psycholog mógłby spokojnie uratować! Rozumiesz to? Tak jak jedna rozwaliła mój związek tak ty robisz to z tym udzielając tych durnych nieobiektywnych rad. Widzisz w tym facecie chęć współpracy? Chęć naprawy i odmiany? Stara się? To go zaproś i porozmawiaj. A nie stawiasz diagnozy na odległość. Zastanów się 3 razy zanim zniszczysz komuś życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
No i mówisz do rzeczy. To teraz powiedz, czego była żona ci nie wybaczyła, za radą psychologa? Zdrady? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
może się obudzi a może Autorka wyraźnie pisze, że według relacji anioła, związek nie istniał od 5 lat. A jak było naprawdę? Tylko żona mogłaby zaświadczyć. Dobra, teraz naprawdę uciekam, bo nieślubny się zdenerwował . XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXxxx Autorka pisze wyrażnie że związek z żoną nie isniał 5 lat. On pisze że związek nie istniał 5 lat bo ona nie mieszkała u niego. Ale Ty doszukujesz się innej prawdy i potrzebujesz więcej świadków. Autorka tak mówi, ale ty wiesz lepiej - w tej sytuacji nie wierzysz nawet samej autorce. To jest właśnie manipulacja. P.S. Jedyną osobą która się wkurzyła i rzucała wulgaryzmami w tym wątku to jesteś ty;) pamiętasz? profi pani psycholożko? P.S.2 W domu siedzisz pod pantoflem nieślubnego? Jesteś psychologiem. Wychowaj go. Jak to zrobisz może inna będzie miała kiedyś łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
Starać się można po jednorazowym wyskoku po pijaku, na wyjeździe, etc. Takie staranie ma sens, bo "zbrodnia" była w afekcie. Staranie się po "zbrodni" z premedytacją jest smutną pieśnią przeszłości. Takie jest moje zdanie. Ale rozumiem, że osobiste doświadczenia (zapewne bolesne) powodują, że musisz rozładowywać napięcie, broniąc biednych, pogubionych misiów, którzy zbłądzili. Tak naprawdę bronisz SIEBIE, miej tego świadomość. W tej chwili, podczas tej rozmowy, usiłujesz w magiczny sposób cofnąć czas i nie dopuścić do rozstania z byłą kobietą. Nie chodzi ci o autorkę ani o tego anioła. Coś w tobie, co nie daje ci spokoju od tamtego czasu, krzyczy: "Psychologowie są be! Są okrutni! Baby są okrutne!" bo tak naprawdę nie pogodziłeś się ze stratą. Usiłujesz znaleźć winnego rozpadu związku na zewnątrz, dlatego identyfikujesz się z aniołem z topiku i zwalczasz mnie. Jestem dla ciebie uosobieniem tamtej pani psycholog, która (zapewne trafnie) doradziła twojej eks. Ale powiem ci coś: straciłeś ją w momencie podjęcia błędnej decyzji. Psycholog nie musiała "rozwalać" związku. TY GO ROZWALIŁEŚ. I ty jesteś za to odpowiedzialny, nie pani psycholog. A to coś, co w tobie krzyczy i cię dręczy, to wyrzut sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
"Jedyny problem jaki mam to kolejna pani psycholog, która przez własną niewiedzę, brak doświadczenia i profesjonalizmu, swoimi nacechowanymi emocjami radami rozbija kolejny związek który prawdziwy psycholog mógłby spokojnie uratować! Rozumiesz to?" xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Ależ tak, rozumiem to doskonale, pogubiony misiu z mokrym noskiem. Ta zła pani psycholog powiedziała twojej eks: "Ma pani jedno życie. Szkoda byłoby spędzić je z oszustem.". A ty myślałeś, miałeś nadzieję, że żona wybaczy, no bo przecież tak sie starałeś i w ogóle. Przecież to była tylko zdrada, prawda? :) Oto mamy obiektywizm pana obrońcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
może się obudzi a może Starać się można po jednorazowym wyskoku po pijaku, na wyjeździe, etc. Takie staranie ma sens, bo "zbrodnia" była w afekcie. Staranie się po "zbrodni" z premedytacją jest smutną pieśnią przeszłości. Takie jest moje zdanie. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx hahhahah..... kolejna bzdura. wiesz dlaczego? Starać się tak samo można po czymkolwiek, czy jest to jak mówisz jednorazowy wyskok, czy wielka zbrodnia, czy 5 lat nieinformowania. Zawsze można się starać. Wiesz tylko co jest elementem koniecznym w tych wszystkich przypadkach? wiesz co daje przepustkę do starania się? Zrozumienie własnych błędów, skrucha i chęć naprawy. Na tej podstawie można cokolwiek budować. Najpierw trzeba dokonać przemiany w sobie. Tyle mam ci do powiedzenia. Widzę jednak że nigdy nie zrozumiesz i będzie obstawała przy swoim. Nawet słowa autorki ciebie nie przekonują więc co dopiero jakiegoś pismaka który wszedł w ten wątek. ZObacz jakie to jest chore. NIE WIERZYSZ NAWET SAMEJ AUTORCE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
Nie sugeruj czegoś, czego nie powiedziałam. Autorce wierzę. Nie wierzę misiowi. "Wychowaj go. Jak to zrobisz może inna będzie miała kiedyś łatwiej."- nieładna złośliwość :) Ale rozumiem, że ten jątrzący żal w tobie domaga się ujścia. Nie martw się, masz szansę na udany związek, pod warunkiem, że przyjmiesz na siebie odpowiedzialność za rozpad poprzedniego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
upsss... wrong:P Znowu brak profesjonalizmu. Znowu wychodzi iż czytasz po łebkach. Znowu widać jak wydajesz osądy - na podstawie pobieżnych faktów. Jakbyś przeczytała uważnie to co pisałem wiedziałabyś że to kobieta mnie zdradziła a nie ja ją. Tak było w moim przypadku. I co teraz zrobisz ze swoją teorią? Szybko przerobić misia z mokrym noskiem na kogoś innego? Żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
może się obudzi a może Nie sugeruj czegoś, czego nie powiedziałam. Autorce wierzę. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx upsss... zonk... to mamy dwie sprzeczności w twoich wypowiedziach: 1."Nie sugeruj czegoś, czego nie powiedziałam. Autorce wierzę." 2."Autorka wyraźnie pisze, że według relacji anioła, związek nie istniał od 5 lat. A jak było naprawdę? " szkoda słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
"Starać się tak samo można po czymkolwiek, czy jest to jak mówisz jednorazowy wyskok, czy wielka zbrodnia, czy 5 lat nieinformowania. Zawsze można się starać. Wiesz tylko co jest elementem koniecznym w tych wszystkich przypadkach? wiesz co daje przepustkę do starania się? Zrozumienie własnych błędów, skrucha i chęć naprawy." Napisałeś prawdę i bzdurę w jednym. Prawdą jest, że można się starać zawsze. Ale czy te starania zostaną przyjęte, czy nie- zależy od kalibru zbrodni. Kobieta prędzej przyjmie starania męża, który zachlał z kolegami w barze ze striptizem niż męża, który przez rok prowadził podwójne życie z koleżanką z pracy. To wydaje się logiczne, prawda? Ale druga część wypowiedzi jest bzdurą. Nie ma czegoś takiego jak element konieczny do starania się. Przypadek z pracy- facet bipolarny, agresywny w stosunku do partnerki. Ona ma dość, przychodzi do mnie. On się orientuje, że pani mu się wymyka i rozpoczyna starania- kwiaty, wyjazd do Brazylii, remont auta, romantyczne kolacje. Ona przyjmuje go, po czym po miesiącu znów ta sama pieśń. W jakim celu było to staranie? Ano po to, żeby znów pozyskać tę panią. Bynajmniej nie z miłości. Także dla ciebie kluczowe jest zrozumienie, że pewne czyny są ostateczne. Nie ma klawisza backspace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
Inaczej, bo masz kłopot ze zrozumieniem: wierzę pierwotnym wnioskom i obserwacjom autorki. A powiedz, czy u ciebie to była zdrada jednorazowa czy regularny romans? Bo po sposobie, w jaki się określasz, wnioskuję, że jednak romans. I ta niedobra żona z nieprofesjonalną panią psycholog zdecydowały o końcu związku! :( A przecież wystarczyło uznać, że miś się zmienił, zrozumiał i że już tak nie będzie, prawda? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
ja cały czas mówię o staraniu się z miłości a ty mi przykład o staraniu się bez miłości. I weź tu rozmawiaj. Ja o samym staraniu a ty o efektach starania. Nie rozumiesz że efekty mnie nie interesują. Już kilka razy mówiłem o tym, żeby dostrzec u niego element starania się- nieustannego przez kilka miesięcy. Przez te kilka miesięcy nie dostał nic co wskazywałoby że ona zmieniła czy zmieni zdanie. A dalej się stara. Z wyrachowania? Czy z miłości. Znam twoją odowiedź. Bez sensu ta rozmowa z tobą. Wogóel nie rozumiesz o czym mowa. Ja swoje ty swoje. Daje przykłady, ty ich nie rozumiesz. Mówię ci o faktach ze swojego życia które przeoczyłaś - przemilczasz to. Żegnam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
No tak. Wyszło szydło z worka, to tupiesz nóżką. Rasowy miś :) A i on, nasz anioł, przestał się starać. Co prawda na jej wyraźne żądanie (zakaz kontaktu), ale jednak. Bądźmy precyzyjni. Mam nadzieję, że będziesz umiał szczerze opowiedzieć, na czym polegał Twój błąd, przez który się rozstaliście. To dość istotne ze względu na zrozumienie kontekstu Twojej linii obrony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
może się obudzi a może Twojej linii obrony. XXXXXXXXXXXXXXXxxxxxxxxxxxxx upsss znów zonk. Który to już? Mojej linii obrony? Przed chwilą mówiłaś o mojej linii ataku gdy myliłaś mnie ze sprawcą zamieszania. Żenua....:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
Twojej linii obrony anioła :) Skrót myślowy. To co, podzielisz się tą informacją, odnośnie twojego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
z tobą? oczywiście że nie. Nie jesteś profesjobnalna a poza tym to nie jest wątek o mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
No widzisz. To nie jest wątek o tobie, ale jednak bronisz anioła z całą zaciekłością. Co więcej, wydajesz się bardzo dobrze rozumieć jego motywy, utożsamiasz się z nim. Jesteś nieobiektywny, bo nie pogodziłeś się z własnym życiem. Ale jest plus tej sytuacji- nauczyłeś się już chyba, że wierność jest dość istotnym czynnikiem związku z kobietą? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
Ok, skoro to kobieta cię zdradziła, to zmienia postać rzeczy dość mocno. Ale faktem jest, że nie pogodziłeś się z tym. To przebija w twoich wypowiedziach. Współczuję, bo zdrajca- niezależnie, kobieta czy facet- to .... (na wszelki wypadek wykropkuję).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miauukot
z nas dwojga osobą nieobiektywną jesteś jedynie ty. Co więcej tak jak mówiłem wielokrotnie i perfidnie dobierasz i selekcjonujesz fakty - tak żeby pasowały do twoich teorii. I teraz dwie ważne kwestie. Jeśli robisz to świadomie i z premedytacją tym gorzej dla Ciebie. Jeśli natomiast robisz to z niewiedzy i braku możliwości zrozumienia tak złożonych relacji w związku to jesteś po prostu nieprofesjonalna. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może się obudzi a może
Nie masz racji. Ja dobieram jako argumenty WYŁĄCZNIE fakty. Ty natomiast szafujesz zarówno faktami, jak i przypuszczeniami. Przypisujesz motywy i wyciągasz domysły z kontekstu. A fakty są następujące: 1. Facet zaręczony nawiązał romans z autorką. 2. W trakcie trwania romansu wziął ślub. 3. Nie powiedział jej ani o narzeczeństwie, ani o ślubie. 4. Będąc żonatym, oświadczył się autorce. 5. Autorka nabrała podejrzeń i odkryła mistyfikację. 6. Miś się przeraził, popłakał i 4 miesiące starał, aby odzyskać autorkę. To są fakty. Nie wiemy absolutnie NIC na temat choćby tego, czy misiowi udało się złożyć pozew rozwodowy, bo autorka go nie widziała. Fakty świadczą przeciwko misiowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×