Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Różowy Lakier

Moja dieta 500 kcal.

Polecane posty

Gość po coco
dziewczyny prosze o rzetelne wyjasnienie Wiadomo ze jesli ktos je 500 kal zeby schudnac 5 czy 20 kg to na 100 % schudnie. Ale jesli wiadomo ze 1. na 100 % po zwiekszeniu kalorii do 600, 700 zacznie tyc i to o wiele szybciej niz normalnie 2. na 100 % jesli nie zwiekszy kalorii po jakims czasie zaczna sie problemy z organizmem ( serce, zęby, skóra itd) i psychika( nastroje, depresja z braku rownowagi chemicznej itd) to po co? schudnie i utyje albo schudnie i stoczy sie w choroby. Tylko prosze mi to wyjasnic nie na odwal tylko chce to serio zrozumiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po coco
przychodza mi takie odp: 1. Mozna chciec schudnac tylko na chwile, zeby zobaczyc to chocby tylko przez miesiac a potem niech sie tyje pal szesc jojo. 2.Mozna sadzic, ze w moim przypadku nastapi schudniecie a potem spokojnie wyjde z diety i nie utyje ( wiara we wlasna wyjatkowosc wbrew prawom fizyki) 3.Calkowity brak refleksji na poczatku co bedzie za miesiac, 2, 5, 7 ( przyznanie sie ze nie uzywa sie mozgu?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po coco-ok to ja to wyjaśnię na swoim przykładzie. Po pierwsze to co napisałeś/łaś to prawda i się z tym zgadzam. Lepiej jest schudnąć zdrowo, powoli i mieć efekty trwałe i na długo. Ale ja np jestem w gorącej wodzie kąpana. Lubię mieć już, zaraz, natychmiast rezultaty. Najgorsze, że kiedyś na takich głodowych dietach i głodówkach kilogramy spadały mi bardzo szybko, a i obwody były takie jak chciałam. Oczywiście ciało nie było napięte i jędrne, ale mnie zależało tylko na cyferkach na wadze. No i dzisiaj dalej naiwnie wierzę, że jak pomęczę się 3 tygodnie na 500 kcal to efekty już jakieś na pewno zobaczę i na będę szczęśliwa-choćby tylko na miesiąc, bo potem znowu jojo-ale będę. Ale fakt faktem po takich wahaniach wagi ciało jest coraz bardziej do dupy i też to widzę, ale nie wiem jak to zatrzymać. Dalej szukam diety cud i chcę efekt już, zaraz. tak jakby wiem, że robię źle i bez sensu, ale nie umiem się zatrzymać:/ A co kieruje innymi to nie mam pojęcia, ale nikogo nie zachęcam do takich szybkich metod. Więcej z tego złego na dłuższą metę. Ale człowiek uczy się na własnych błędach, więc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po coco
no ale rozowa ty sie na bledach nie nauczylas bo schudlas kiedys fajnie i wiesz ze to bledne kolo. I wiesz ze teraz schudniesz bo masz super silna wole. Tylko po co do licha skoro znow na jesien bedziesz tyc? No i do diabla przeciez wiesz ze nie ma diety cud. Czy nie lepiej przystopowac i samym sportem i normalna dieta schudnac na stale zamiast miec spektakularny ale krotkotrwaly efekt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po coco
normalnie nie rozumiem tego dzialania wbrew logice Przeciez mozesz poczekac a teraz wygladac super sexi w fajnych ciuchach i malec z miesiaca na miesiac, naprawiac metabolizm zamiast go rozwalac coraz bardziej z perspektywa ze za 4 lta bedziesz nadal w tym obledzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po coco
wiem ze na plaszczyznie logicznej to rozumiesz ale chcialabym wiedziec czymu ludzie wbrew zrozumieniu i logice robia cos a wiedza ze jest glupie i nieskuteczne i to nie tylko w odchudzaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj silnej woli to już nie mam:P Uleciała ze mnie dawno temu i na żadnej diecie nie mogę wytrzymać. A że będę tyć to się nawet nie kłócę, że nie i że mnie to ominie, bo dobrze wyjdę z diety:P haha już nawet sama siebie nie oszukuję. Mój problem jest taki, że ja nie umiem normalnie jeść. Tak się obżeram, że całą lodówkę wymiatam i dalej mi mało. To już podchodzi pod zaburzenia odżywiania u mnie, ale co w takiej sytuacji zrobić? \Nie robić nic i żreć dalej? czy mimo wszystko próbować cudownych metod i a nóż widelec się uda? Ja potrafię być cały rok z wagą 58-60 kg żeby na jeden miesiąc w roku się ogarnąć i ważyć te wymarzone 48 kg:/ potem znowu je na prawie rok stracić i potem znowu odzyskiwać tylko, że z roku na rok to wygląda coraz gorzej. Wiem, że wylewam tu swoje żale, ale jestem w takim punkcie, że nie mam już pomysłów i złudzeń:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm...no ciekawy temat;) wiemy, że coś nam szkodzi czy źle działa, a mimo to w to brniemy. Może niektórzy uczą się na błędach i zrobią coś głupiego raz i na tym skończą, ale są i tacy którzy i 10 razy wejdą do tej przysłowiowej rzeki. Tylko czemu? też nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po coco
Mozesz tak do konca zycia tylko to meczarnia psychiczna. Skoro potrafisz jesc ponizej 1000 kalorii to nie gadaj ze nie masz silnej woli. Starczylaby ci na wprowadzenie "rezimu" jedzenia 5 malych posilkow normalnych z odrzuceniem tego co tuczy. To tylko kwestia przyzwyczajenia. Kwestia tego, czy dzis siadasz i podejmujsz decyzje ze do konca zycia bedziesz krecic sie w kolko ( nie licz na to ze to sie skonczy z wiekiem - wiem co mowie) na zasadzie eh jestem taka szalona i kobieco nieroztropna Albo siadasz i mowisz :wiem bo doswiadczylam wielokrotnie ze jesli jakis czas sie glodze to potem rzucam sie na wszystko i tyje. Skorzystam z tej wiedzy bo jestem istota rozumna i zaczynam leczyc zaburzenia bo chce sie uwolnic. I dajesz sobie miesiac czy 2 na nauczenie sie jedzenia kilku posilkow w regularnych odstepach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie będę się leczyć z tych zaburzeń, bo życie mi to utrudnia niesamowicie. Tylko boję się, że do tego czasu nie będę umiała się ogarnąć nawet jedząc te 5 posiłków dziennie (już próbowałam, a i tak zawsze kończyło się to kompulsem). Bo ja jem nawet kiedy nie jestem głodna i czuję się już najedzona. Dalej w siebie wciskam a waga rośnie. Dlatego łapię się diet głodówek czy 500 kcal:( Ale dzięki za rady:) Miło, że ktoś stara się zrozumieć i pomóc, a nie tylko krytykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po coco
tylko ze praca nad soba wymaga wsilku. Do jedzenia 500 kal nie trzeba duzo myslec i wiele robic. Do normalnego jedzenia trzeba : zrobic nieglupie zakupy, czasem cos ugotowac, pomyslec o warzywach i innych takich. To nie 3 jogurty dziennie polkniete w biegu. Przewidziec ze wieczorem w lodowce nie powinno byc ciasta a w szafce chipsow. Ja schudlam i okazalo sie ze musze pracowac dalej. Nad tym zeby utrzymac wage i kondycje ale przede wszystkim nad samoocena, nastrojami itd. Ale co innego w zyciu ma sens jak nie rozwoj i nauka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po coco
a jak bedziesz sie leczyc ? Moja znajoma chodzila do psychologa. Kazal jej przez 2 mies prowadzic dziennik i zapisywac co je i dlaczego ( z glodu czy ze smutku zlosci itd) Jaki ma stan ducha przed momentem rzucenia sie na lodowke, miala reflektowac co sie dzieje w jej umysle przed. Mieli sprawdzic jak na spadki nastroju wplywaly hormony i braki w diecie (mineralow czy czegos tam) Ale nie wiem jakie potem byly efekty. chyba rzcuila terapie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"po trupach do celu" wiesz co, z takimi tekstami to powinnaś ten temat zatytułować "dziennik ignorantki" albo coś w tym stylu. poza tym widzę tu szkodliwy wpływ dla innych kobiet tu zaglądających ponieważ propagujesz negatywne metody odchudzania z czego zdajesz sobie sprawę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po coco
mysle ze nikt nie przejmuje sie odpowiedzialnoscia Jestem wsciakla na te wszystkie celabrytki ktore odchudzaja sie do rozmiaru zero i szczyca sie nim przed aparatami fotografow, lecza sie z zaburzen odzywiania za tysiace dolarow w super klinikach, na glowe tez sie lecza u najlepszych psychoterapeutow, odcinaja sobie to i tamto u odsysaczy tluszczu. Potem taka Viktoria B stwierdzi w wywiadzie ze jest po prostu drobna i nie lubi jesc tlusto a z psychika u niej wszystko super.I wezmie za wywiad kilka tys. A nastolatki jada na kefirze i jablku zeby schudnac a potem nie maja na leczanie zebow, kobiety jada na dukanie nie robiac sobie badan, nie stac je na masaze super witaminy oklady z alg i maja zero pojecia o zdrowiu. Wiec dlaczego Rozowa indoktrynowana tak od dziecinstwa mialaby brac odpowiedzialnosc za to ze zalozy watek "dieta 500 kalorii " i ze kilkadziesiat 13latek moze wpasc na pomysl ze wreszcie znalazly deite cud i skoro jakas kobieta mowi ze to jedyne wyjcie i czasem warto po trupach do celu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po coco-a schudłaś przy pomocy dietetyka czy właśnie w taki sposób jak piszesz? Gratuluję Ci, że się udało i że trzymasz wagę i zapewne jej nie stracisz:) Co do leczenia to będzie to zapewne terapia grupowa. tylko, że dostać się do takiej grupy jest ciężko, bo najpierw trzeba przejść kilka rozmów z psychologami, żeby ocenili czy dany przypadek dobrze rokuje itp. Dareios-nie rozumiesz moich motywów i sposobu myślenia, a krytykujesz. Zresztą co trzeci temat tutaj jest podobny do mojego i wywiera szkodliwy wpływ na inne kobiety jak to kreśliłeś. Ja nikogo nie zachęcam do stosowania takiej "diety". Każdy ma swój rozum i zrobi co zechce. A jak jakaś 13-latka to przeczyta i weźmie przykład to nie moja wina. Zresztą w necie pełno jest stron typu pro-ana więc wątpię, że mój temat zrobi więcej szkody niż owe "motylki".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariaaa
No bez przesady, każdy ma swój rozum. Jeśli komuś taka dieta odpowiada to nic nikomu do tego, to sprawa indywidualna. Ja na przykład przekonałam się na sobie że po 500kcal przytyję na bank - ale to nie kwestia surowej diety tylko tego czy człowiek umie się powstrzymać przed wpierniczaniem po takiej diecie. Ja na przykład nie umiem dlatego stosuję 800kcal - bo wtedy jakoś się trzymam. Ale gdybym umiała nie ulegać napadom głodu sama jadłabym 500 a może i 300 jak dawniej. To z jakiej wagi startujecie i gdzie zmierzacie panienki? :) Ja już schudłam z 70 do 55. Jeszcze tak z 7 kilo przede mną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytając te pomysły odnośnie 300, 500, 800 kcal utwierdzam się w przekonaniu aby utrzymać swój temat na pierwszej stronie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariaaa
Dareios - na pierwszej stronie nazywasz to głodzeniem - ale ja np się nie głodzę - bo jedząc tyle jestem najedzona i funkcjonuję normalnie. Miałaś rację pisząc że każdy organizm ma inne zapotrzebowanie, metabolizm i tryb życia. No więc ja mam takie. Po latach nieskutecznego odchudzania wiem co dla mnie najlepsze - jedząc mniej padłabym albo rzuciła się na żarcie z głodu. Jedząc więcej nie zniosłabym tak wolnego tempa chudnięcia i frustrację koiła jedzeniem = nie schudłabym wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariaaa
po coco: "Skoro potrafisz jesc ponizej 1000 kalorii to nie gadaj ze nie masz silnej woli. Starczylaby ci na wprowadzenie "rezimu" jedzenia 5 malych posilkow normalnych z odrzuceniem tego co tuczy. To tylko kwestia przyzwyczajenia. " Kiedyś czytając taki tekst wyśmiałabym go. Bo osobie chorej wydaje się to trudne a nawet niewykonalne. Ale to prawda - tylko małymi krokami bo tak nagle przerzucić się na 1000 - zwariować można. Sama próbowałam milion razy ale zawsze kończyło się wielkim napadem, depresją i powrotem do głodówek. Trzeba obmyślić to tak żeby nie myśleć o żarciu 24h na dobę. A uniwersalnej metody na to nie ma. Więc to trudne jest. Ale nie niewykonalne - ja nie miałam napadu już od ponad miesiąca :D Ale znalezienie sposobu zajęło mi w sumie 5 lat :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ariaaa-witaj:) Gratuluję spadku wagi, bo bardzo dużo już osiągnęłaś:) Czyli ten Twój sposób to 800 kcal tak? I dzięki temu nie masz napadów? Bo dla mnie hasło:"Wystarczy jeść normalnie." jest nie do wykonania:( albo jem mało, albo obżeram się tak, że nie mogę się wyprostować, bo tak brzuch boli:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariaaa
Znam to bardzo dobrze. W kółko obżerałam się i głodziłam na zmianę, w sumie przez pięć lat. I próbowałam wszystkiego - nawet ćwiczeń (myślalam że wtedy nie będę tyle myśleć o jedzeniu) ale to też pomogło na krótko. 800kcal bo to pozwala mi nie być głodną i chudnąć zarazem. Plus hektolitry czerwonej herbaty. Złoty środek to nie jest - bo jeśli przekroczę 800 to wpadam w panikę i kończy się źle, ale staram się do tego nie dopuszczac i nawet się udaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariaaa
Także zaburzeń się nie pozbyłam i powiem że chyba nawet pogodziłam się już z tym stanem rzeczy - muszę się nauczyć z tym żyć bo żadne leczenie nie pomogło. Może dlatego że w głębi duszy leczyć się nie chciałam - bo to łączy się z zaakceptowaniem siebie a ja nie chcę się takiej akceptować. Chcę schudnąć i umieć sobie radzic z kompulsami to wszystko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No czyli dobrze mnie rozumiesz;) Mam dokładnie to samo. Już tak ponad 2 lata, ale czuję, że jest coraz gorzej... A w jakim tempie chudniesz na 800 kcal? Bo na prawdę pięknie Ci waga poleciała. Ahh jak zazdroszczę:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariaaa
3kg na tydzień. Kiedyś myślałam że to niemożliwe i będę tyć na 1000. Ale to nieprawda :) Tyle samo chudłam na 300-500 szczerze mówiąc. Masz problemy tylko z jedzeniem czy też wymiotujesz albo bierzesz coś na przeczyszczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno no jakbym słyszała siebie! Tzn ja jestem w trakcie kwalifikacji do terapii, ale ciągle odsyłają mnie z kwitkiem, bo pierwsza rzecz która jest dla mnie na pierwszym miejscu to schudnięcie. kiedy babka pyta o cele czy powody terapii i tak ogólnie to ja mówię na pierwszym miejscu "dojście do wagi 48 kg", a potem wymieniam inne...kurczę ale to zasmuciłaś mnie trochę, bo mogę wnioskować że w moim przypadku terapia też nic nie da, bo dla mnie zawsze na pierwszym miejscu będzie waga:( Tzn wiem, że z obecną nie zaakceptuję siebie i nigdy się nie pogodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wymiotować nie wymiotuję, bo nie umiem. nie przeczyszczam się bo wiem, że na dłuższą metę to bez sensu. Więc jak już coś zjem to muszę z tym żyć...Kiedyś miałam anoreksję, ale nie leczona tak jakby ewoluowała w bulimię, ale też nie taką książkową...dziwnym przypadkiem jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariaaa
Właśnie od tego zależy powodzenie terapii - dlatego odsyłaja cię z kwitkiem. Bo jeśli my same nie chcemy to nikt nam nie pomoże. A myślałaś w ten sposób żeby za wszelką cenę schudnąć a potem pójść na terapię (wtedy 1 cel masz osiągnięty i mozesz zająć się resztą) ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariaaa
Nie jesteś! Mam wrażenie że gadam ze sobą. Z tym że mnie takie wybryki się zdarzały. To duży plus że tego nie robisz - to znaczy że nie jest jeszcze tak źle. Dużo trudniej wyjść z "książkowej" bulimii niż z jedzenia kompulsywnego ! :) Mi też już "tylko" to zostało... No i schudnięcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko, że ja chcę. Chcę się wyleczyć, ale nie jestem w stanie pogodzić się z obecną wagą. Sprzeczność interesów. Zaczynam rozumieć czemu mnie odsyłają, ale nie wiem jak sobie pomóc. tzn jak to rozwiązać i w ogóle. Myślałam o takim wyjściu, tylko, że nie potrafię wytrwać w żadnej diecie:/ do południa się trzymam a potem to już koniec. A chciałam tak zrobić. Najpierw schudnąć a potem terapia. Tylko istnieje ryzyko, że jak już schudnę to uznam że terapia nie jest mi potrzebna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×