Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość przyszlapannamloda__

Ślub cywilny - przygotowania. Uzgodnienia z rodzicami = koszmar

Polecane posty

Gość przyszlapannamloda__

Rok temu planowaliśmy kościelny z weselem. Zaczęły się konsultacje rodzinne i prawie się rozstaliśmy. Nauczeni doświadczeniem załatwiliśmy cywilny i daliśmy rodzinie zaproszenia miesiąc przed ślubem. Ale od momentu, kiedy daliśmy znów się zaczęło. Już się nie mogę doczekać, aż będzie po ślubie. Zostały dwa tygodnie. Jak przeżyjemy to w zgodzie to będzie dobrze. Jak będziemy po ślubie to już nigdy w życiu nie będę się wdawać w żadne dyskusje na temat dobrych rad rodziny. Już mam dosyć. U Was też tak nerwowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
O to chodzi, że rodzice narzucają ciągle wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoi rodzice czy rodzice
A kto płaci za wesele??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
Mieliśmy wybraną restaurację. Niestety ze względu na to, że sami płacimy to nie stać nas na wystawny obiad a jedynie na obiad, tort, szampan. A teraz jest temat, że to za mało elegancka restauracja. Ciocia nakłoniła rodziców, by moi sfinansowali obiad. A moi rodzice już mają wybraną restaurację. I wkurza mnie to, bo gdyby to rodzice mojego narzeczonego wybierali nam restaurację to na pewno bym się wkurzyła, bo ustaliliśmy, że nikt nie ma się wtrącać. A ja już się czuję zestresowana, bo moi rodzice jedno, mój narzeczony nie będzie chciał, by moi rodzice nam narzucali cokolwiek, tymbardziej, że często nie są w porządku wobec nas i ciągle im się coś nie podoba. I nie dziwię mu się. Mi to już wszystko jedno. Mogę zgodzić się na ich restaurację, ale teraz problem, bo nie wiem, czy narzeczony się zgodzi (jutro idziemy). To miała być restauracja wybrana całkowicie przez nas, ale teraz się namieszało i znów jest jak kiedyś. Dobrze, że tylko dwa tygodnie zostały to nie będzie już czasu na zamieszanie aż tak wielkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas jest tak, że dostaliśmy 40 tys. i mamy się za to zorganizować. Ślub, wesele, ciuchy, wódkę, noclegi dla gości. Nie wtrącają się, ale też nie pomagają w niczym. Jak się pytam matki jaki kolor przybrania na sali, to mi mówi"twoje wesele, rób jak uważasz". Zero pomocy :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
A ja Ci zazdroszczę i ciesz się, że tak masz. Przynajmniej nie musisz się kłócić z narzeczonym o to, co podacie gościom, bo jak nie, to rodzice Wam nie pomogą. My mieliśmy tak w zeszłym roku, że nam się odechciało ślubu i prawie się rozstaliśmy a ja wyprowadziłam się z domu rodzinnego. I dobrze zrobiłam, bo gdy teraz czasem odwiedzam matkę to długo tam nie wytrzymuję. Siedzę tam jak na szpilkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już od dawna nie mieszkam z rodzicami, więc nie mam tego problemu. Ale ciężko mi podejmować samej takie decyzje. On to ma w sumie gdzieś, równie dobrze moglibyśmy iść w środku tygodnia do urzędu i wziąć ślub, w jeansach i podkoszulku. A ja nie mam się kogo poradzić. Nie mam rodzeństwa, przyjaciółki i czasami zwyczajnie potrzebuję porady, a nie mam się do kogo zwrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
A jak będzie po ślubie to będę trzymać matkę na dystans. Bo wykończyć się można. Poza tym przykro mi, bo z jednej strony się wtrącają a z drugiej matka mi wyraźnie dała do zrozumienia, że oni to urlopu nie wezmą na dzień ślubu (piątek), pójdą, najwyżej skończą o 12-13. A ślub jest o 14.20. Przykre, że tak do tego podchodzą. Z rodziny to jedynie ciocia chrzestna chce dobrze dla mnie i stara się mnie wspierać duchowo i ciągle podkreśla, że to mój ślub i mi doradza w sukience (ale nic nie narzuca - jedynie doradza, czy ta mi pasuje bardziej czy ta). I okazuje radość. Rodzice to ciągle problemu szukają :( Ciągłe "dogryzki" ze strony matki. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
Rozumiem - porównując Ciebie i mnie to ze skrajności w skrajność. A mi już matka mówi, że ją to boli, że jej brata nie zaprosiłam - mojego chrzestnego. Już nie ważne jest, że słoma mu z butów wystaje (mentalnie). Tzn nie zna mojego faceta a już się wpieprzał też. Typowy charakter mojej matki. Echh :// Po ślubie to koniecznie muszę zrobić sobie kilka dni odstresowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przynajmniej masz pomoc od kogoś. U mnie teściowa totalnie nie ma gustu, chciała mnie ustroić w jakąś wielką bezę z bardzo długim welonem i z różowymi dodatkami. Koszmar. Więc podziękowałam za pomoc. Ale mam już dość radzenia się ekspedientek w sklepie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
Mam dużo żalu do matki. Ona nie dość, że potrafi być strasznie nieznośna, w sensie, że w najmniej spodziewanym momencie coś powie, aby kogoś zranić to jeszcze ciągle stara się wzbudzić w drugiej osobie poczucie winy. Można dostać rozstrojenia nerwowego ;) Wczoraj wyszło, że moi rodzice mieliby nam zapłacić obiad, a dziś słyszę od matki, że skoro "oni to finansują, to może zaprosimy wujka X - którego nie toleruję". I już wydzwaniała do swojej siostry (mojej cioci innej), że my to nikogo z jej rodziny nie zaprosiliśmy. KOSZMAR! A z ojca rodziny zaprosiliśmy TYLKO CHRZESTNĄ, bo jest NORMALNA i interesowała się mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, my na razie mamy 124 osoby zaplanowane, ale może będzie więcej. Nie wiem czy nam kasy staczy na wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
Moja matka też nie ma gustu - to typ: zastaw się a postaw się. Suknia jak najbardziej strojna, byle by ludzie widzieli - mimo, że takie mi nie pasują ;) Tak gadam na matkę, ale po prostu znów mam pełno negatywnych emocji. Miałam cieszyć się tym ślubem i dobrze mi szło, ale znów jakieś problemy. Miał być skromny ślub z obiadem a teraz to już obiad ma być w restauracji X, koniecznie jakieś przystawki do tego. Już tort też miał być taki jak oni chcą, ale powiedziałam, że jest zamówiony już gdzie indziej. Rozumiem, że Tobie brakuje pomocy kogoś, ale pociesz się tym, że mogłaś mieć tak jak ja mam - i wierz mi - takie wtrącanie się wszystkich i stawianie przez nich warunków jest koszmarem. A pewnie w dniu ślubu znając moją matkę będzie niemiła i wyjedzie z tekstem, że to oni opłacili to oni są teraz tacy ważni. Więc ciesz się:) Może poproś kuzynkę jakąś, która będzie na ślubie. Pewnie chętnie Ci pomoże :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkie mieszkają po 400-600 km ode mnie, niestety. Chyba zacznę chodzić z koleżankami, bo samodzielne wybieranie sukni jest koszmarne. Moja matka stwierdziła, że nie mogę mieć białej, długiej i z welonem, bo to nie wypada i że mam iść w garsonce. "No bo kto bierze w długiej sukience ślub cywilny" Bo ja jestem czterokrotną rozwódką i mam iść w worku po kartoflach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
Ja biorę cywilny. Chciałam iść w białej, krótkiej. A będę szła w normalnej ślubnej. Zamówiliśmy sobie nawet kamerzystę:P Mimo, że nie będzie wesela. Ja myślę, że idź z koleżankami :) I nie przejmuj się. Podobno bardzo dużo kobiet idzie do cywilnego w ślubnej. A to, że jesteś po rozwodach to nie przejmuj się :) To Twój dzień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Źle mnie zrozumiałaś :) To mój pierwszy ślub, mam 24 lata niespełna :D Idę do cywilnego z wyboru, nie jestem katoliczką, ale czy to mi odbiera prawo do pójścia w takiej sukience, jaka mi się podoba? Z drugiej strony, głupio mi prosić koleżanki o pomoc, a później ich nie zaprosić na wesele nawet. Jakieś to takie niezręczne :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
"Bo ja jestem czterokrotną rozwódką i mam iść w worku po kartoflach. " - źle odebrałam :) Jak to Twój pierwszy ślub to tym bardziej!!!!!!!!!!! I nie planujesz kościelnego! Kup sobie najpiekniejszą ślubną i zamów fotografa, by upamiętnić to, jak pięknie wyglądałaś :) To Twój jedyny ślub a miałabyś iść w garsonce. Moja 50 letnia ciocia w życiu by Ci nie pozwoliła na coś takiego :) A nie jest już dwudziestolatką :) Rodzice często są staroświeccy ;) Rodzice niestety to tylko ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu nawet nie chodzi o staroświeckość, tylko o to, że zdaniem mojej rodziny cywilny do nie ślub. My będziemy mieli ślub w pałacu ślubów, marmury, kwiaty, piękny wystrój, po prostu marzenie. Wesele zaplanowaliśmy w dworku, żeby było gdzie położyć gości. Ja wiem, że nie mam jakieś świetnej figury i nie chciałam nigdy iść w krótkiej, a moja matka najpierw się na taką upadła, a potem stwierdziła "nie to nie, sama sobie organizuj"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszlapannamloda__
Przynajmniej pieniędzy Wam nie zabrali ;) To ostatnia rzecz jaką zrobię za pieniądze rodziców;) Ja myślę, że ślub cywilny jest ważniejszym, bo w świetle prawa stajecie się małżeństwem z wszystkimi tego konsekwencjami :) A kościelny to jedynie przyrzeczenie przed Bogiem - jeśli ktoś jest wierzący to jest to po prostu sumienie. Ja jestem wierząca, dlatego wezmę kościelny też, ale uważam, że cywilny jest ważniejszy :) A zresztą. To Twoje życie a jak rodzice się obrażają, bo Tobie nie podobają się krótkie sukienki to nie ma co się przejmować. To wymuszanie a nie doradzanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×