Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość menopauzur

Gdy obcy ludzie komentują to, jak zajmujesz się dzieckiem...

Polecane posty

Gość menopauzur

Miałam sytuację, kiedy zupełnie obca osoba w miejscu publicznym skrytykowała mnie za mój sposób podejścia do dziecka w konkretnej sytuacji - naskoczyła na mnie, skrytykowała i powiedziała, że mnie należy się nagana , nie dziecku. Od razu zaznaczę, że dziecku nie działa się żadna krzywda, żadne szarpanie, czy bicie i reakcja na to,absolutnie nic z tych rzeczy,po prostu była konkretna sytuacja, kiedy dziecko było dość marudne, krzykliwe,miało gorszy dzień, zwracało na siebie uwagę swoim zachowaniem i postępowaliśmy z dzieckiem tak i tak, a ktoś obcy stwierdził, że robimy źle i to skomentował. Odpowiedziałam tej osobie,że nie powinna się wtrącać obcym w wychowanie dzieci i że ma się odczepić - słowem - zdenerwoawana tę osobę z lekka ją opierdzieliłam. Czy uważacie, że takie wścibstwo obcych ludzi jest na miejscu ? Ja poczułam się w momencie tej krytyki bardzo niekomformtowo, wkurzyło mnie, że ktoś mnie obserwował tak wnikliwie i śmie komentować, jak coś robię z własnym dzieckiem, poczułam, że dosłownie idąc gdzieś z dzieckiem nie mam żadnej swobody działania, że wszystko trzeba robić chyba w domu, bo zaraz Ciebie ktoś skomentuje. Rozumiem, jak by obca osoba zareagowała na niezgodną z przepisami krzywdę dziecka, np. bicie, molestowanie itp., ale to, jak np. ktoś dziecko karmi, czy na co pozwala czy jak reaguje na dane zachowanie dziecka, to chyba indywidualna sprawa rodzica, a nie obcych ludzi, żeby się wtrącali ? Nawet jeśli w mniemaniu tej obcej osoby rodzic robi źle, to uważa, że ta osoba powinna zachować to dla siebie, a nie wtrącać się chamskim komentarzem do obcych mu ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta martuunia
sram na to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bllalaallla
jechalas w pociagu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasokd
uważam, że to nie jest na miejscu. Tym bardziej, że taka osoba nie zna Twojego dziecka, nie jest z nim na codzien i nie wie jakie masz z nim problemy. Sama najlepiej oceniasz sytuację i wiesz jak na jakie zachowania dziecka reagować..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menopauzur
To nie ma znaczenia, czy w pociągu, czy w mieście, czy sklepie, chodzi mi ogólnie o tego typu sytuacje, czy Wam się zdarzały, a jeśli tak, to jak na takie coś reagować ? A może uważacie, że trzeba wtrącać się ludziom do sposobu postępowania dzieckiem, jeśli ktoś uzna, że rodzic robi źle z dzieckiem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menopauzur
Nawet, jeśli rodzic faktycznie źle robi z dzieckiem, zachowuje się nie tak, jak w czyimś mniemaniu powinno się zachowywać, to czy to nie jest zwykłe wścibstwo wciskać swoje komentarze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze jakbys1
jakbys opisala ta sytuacje to mozn abyloby wywnioskowac, czy uwaga postronnych ludzi sie nalezala, czy nie. opisz co zaszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasokd
moim zdaniem każdy rodzic ma swoje metody na własne dziecko - bo zna je najlepiej. Nie moją sprawą jest wywowywanie cudzych dzieci ... zwłaszcza, ze moge nie znac całego obrazu sytuacji... a tylko obserwować oderawną scenę. I jezeli dziecku nie dzieje się krzywda, nie reaguję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie się coś takiego nie zdarzylo tzn nie od obcych bo moje babcie non stop sa niezadowolone z tego jak postępuje z dziećmi np jak mają jakąś karę to wtedy ja dostaje ochrzan ze raczylam dzieciom dac kare. Ale to inna bajka... Natomiast OKROPNIE mnie irytuje jak stoimy w kolejce do kasy i dziecko chce lizaka, gumę, ciasto itd cokolwiek a ja mowie ze nie dostanie bo albo coś zmalowalo i jest zakaz slodyczy, albo jadlo już lody, albo w innym sklepie wybralo sobie jakiś inny smakolyk. W każdym razie mowie nie i dziecko rozumie a osoba ktora stoi przed nami w kolejce bierze tego lizaka kupuje i ostentacyjnie wręcza mojemu dziecku "bo takie grzeczne i jak mama powiedziala nie to posluchalo". Trafiaaaa mnie i nie wiem jak wtedy postąpić zeby nie wyjść na wrędną jedze i przed dzieckiem i przed calym swiatem. A to mi się już kilka razy zdarzyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzecko czesto jest bezbronne
widac golym okiem, ze matka postepuje fatalnie- bywaja drastyczne sytuacje i bez bicia. Przyznam,ze raz nie wytrzymalam. Jechala kobieta z dwojka w pociagu na przeciewko, dzieci jak to dzieci, nudzily sie,ona zamiast je czyms zajac, wysilic mozg ( bo meczyly siebie, ja i wspolpasazerow) na okraglo je strofowala, kazala rozno siedzic i milczec - bez sensu. Wspolczulam tym dzieciom - straszne maja zycie przy matce, a przy tym golym okiem widac, ze jak sie tylko zerwa z tej smyczy, to beda rozrabiac, jak dzikie, bo kobieta kompletnie nie wychowuje, nic im z siebie nie daje, tylko zrzedzi. Ze 2 razy z kolei pochwalilam matki( tez w pociagu) , bo bylam pelna uznania, jak madrze zapelniaja dzicku czas, pokazuja, co za oknem, tlumacza, odpowiadaja na dziesiatki pu=ytan, nie splawiają, dziecko sie uczy, rozwija , a przy tym nie jest meczace dla otoczenia. matkom bylo bardzo milo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menopauzur
J uważam, że nikt w takiej sytuacji jak ta opisana wyżej w pociągu nie powinien się wtrącać, bo to nie moja sprawa, czy matka znajduje dzieciom zajęcie, czy je strofuje. Dzieci też się strofuje i czasem na nie krzyknie i obcy nie powinni się zaraz wtrącać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mialam tydzien temu nieprzyjemną sytuacje.Bylam na plazy z dziecmi i córce powiedzialam że jak jeszcze raz wyjdzie za bojki wtedy migiem wychodzi z wody,koniec zabawy i bedzie za kare siedziec na kocu sporo czasu,i to nie symboliczne kilka minut,lecz znacznie dluzej,bo woda to nie piaskownica,i nie ma z ty żartów.Pokiwala głową,dobrze rozumiem odpowiedziała,ale za 20 min znów przyuważylam jak mała wyszla za boje.No cóż w tym wypadku robic?ostrzegałam,wziełam ją za reke,przypomnialam moje ostrzezenie i na koc zaprowadziłam.Dziecko było rozgniewane,no wiadomo,wszyscy w wodzie sie chlapią a ona nie,do smiechu jej nie było.Jakas babcia widząca malej nie tęga mine ubolewająca ze do wody narazie nie moze isc,bo odbywa kare,powiedziala do mnie że niech dam już spokój i ona osobiscie bedzie malej pilnowac aby za boje nie wychodziła, to tylko dziecko.Zdenerwowała mnie ta kobieta,odpowiedziałam ze mała wejdzie do wody kiedy ja zdecyduje a nie ktos inny,dziekuje za zainteresowanie lecz w tym wypadku zbędne.Dziecku krzywda sie nie dzieje,samo nie jest ,bo jestem koło niej i wejdzie do wody kiedy przestanie marudzić,dobrze wie że ma kare za łamanie zakazu wychodzenia za boje. Noi oczywiscie dziecko widzi ze inni stajaą po jej stronie,mimo ze zawinila, mama ukarala czyli ten zły policjant,i napawanie dziecka w bezkarnosci.Mała po jakims czasie weszla do wody,i juz grzecznie sie zachowywala,bo nie chciala drugi raz tyle siedziec na kocu :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duyyyo
nie da się odpowedzieć na to pytanie nie znając sytuacji. Jeśli skarciłaś dziecko to nie mają prawa komentować, ale jeśli nakrzyczałaś, złapałaś mocno za ramiona to sama bym zwróciła ci uwagę. Bo to, że jest to twoje dziecko nie znaczy, że możesz z nim robić co chcesz. Pisałaś, że krzywda się nie działa, hmm może w ocenie osoby postronnej jednak się działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo irytują mnie zbedne wtracanie sie osob do sytuacji rodzica-dziecko.Trzeba reagowac kiedy dziecko jest źle traktowane(bicie,wyzywane, szarpanie,wtedy jestem za inteweniowaniem w tych sytuacjach)ale wiekszosci niepotrzebnie ludzie wsadzają swoje dzioby nie tam gdzie trzeba.Ludzie do wielu dzieci potrafią byc najmądrzesci i wszystkowiedzący, tylko szkoda ze do swoich pociech tacy bystrzy już nie są jak przyjdzie co do czego Choć szczerze powiem ze popieram jakąs osobe gdy obce paroletnie dziecko wydziera im sie nad uchem,czy tez kopie doroslego w markecie w kolejce a rodzic nie reaguje na skandaliczne zachowanie dziecka, wtedy jestem jak najbardzie za zwróceniem uwagi dzieciakowi czy tez poproszenie jego rodzica aby zareagował Nie mialabym nic przeciwko jesli moje dziecko by sie karygodnie zachowało w miejscu publicznym a ktos inny by je zreprymendował, było mi wstyd za wlasne dziecko i za siebie jako rodzic, przeprosilabym za zaistniałą sytuacje i za dziecka absorbujące zachowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"duyyyo " Ja w ogole nie krzycze na dzieci, ostatecznie podniose ton glosu, ale to baardzo rzadko sie zdarza,lecz o krzyku nie ma mowy w moim wydaniu.Nieznosze kiedy dzieci krzyczą,piszczą i ja tego nie robie. W tamtej sytuacji nawet glosu nie podnioslam na małą, tylko spokojnie podeszlam,złapalam za ręke, konkretnie za dlon,wychodząc przypomnialam łagodnie spokojnym ściszonym glosem moje upomnienie,(im ciszej spokojniej mowie tym dziecko bardziej wtedy sie wsłuchuje w słowa) mala BEZ oporu razem z moim krokiem wyszla z wody,NIE ociągając sie,wiec nawet sily nie musiałam uzyc, bo dobrowlonie bez strajku wyszla za reke,i dopiero na kocu gdy usiadla mina jej zrzędła.O żadnym szarpaniu czy krzyklu nie było mowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele razy jest tak, że gdy widzimy jakąś sytuację na ulicy to wydaje nam się że matka źle robi, źle wychowuje itd. Zapewne gdybyśmy znały sytuację całą od początku do końca zmieniłby się nam pogląd widzenia na ten temat. Gdy ludzie dzieci nie mają to nie wiedzą jak to wszystko wygląda i taka sytuacja w sklepie gdy dziecko chce lizaka i robi piękną aktorską minę zabiedzonego dziecka wywołuje w ludziach żal i litość, plus do tego nagonka na matkę "jak ona tak może - dziecka jej nie żal". Nie raz też się łapę na tym, że chciałabym zwrócić uwagę, ale gryzę się w język bo przecież nie znam sytuacji od A do Z i wiem że nie powinnam się wtrącać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorzej jak sami mają wlasne dzieci u swoich nic zlego nie widzą ze sypie pachem w oczy innym dzieciom,że zlosliwie szczypie dookola wszystkich,nawet obcych,kiedy kopa jakiemus psu zasunie(wtedy ostro zareagowalam na zachowanie danego 4 latka)a innych rodzicow pouczają i umoralniają,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menopauzur
U nas sytuacja dotyczyła właśnie naszego strofowania dziecka. Dziecko zachowywało się dość uciążliwie, wydzierało się okropnie i nie chciało nas kompletnie słuchać - no ale cóż, takie czasem bywają dwulatki, przechodzimy teraz okres buntu dwulatka i mamy z dzieckiem dość ciężkie przeprawy, wiadomo, że takie sytuacje są nerwowe,dziecko się wtedy raz upomina i strofuje, innym razem spokojnie tłumaczy,dziecko płacze i chce robić swoje i to wszystko dzieje się na oczach ludzi,gdybyśmy chcieli całkowicie uniknąć takich sytuacji, musielibyśmy zamknąć się z dzieckiem w domu i nigdzie nie wychodzić, bo zawsze poza domem zdarzy się nam jakaś histeria.Mamy czasem poza domem sytuacje rodem z programu "Super niania" No i ktoś nam się wtrącił, że robimy źle, że nie powinniśmy robić tego i owego, że zmuszamy, nie dajemy dziecku prawa decyzji. Ale co to kogoś obchodzi, to już są aspekty czyichś metod wychowania, do których postronne osoby wtrącać się moim zdaniem nie powinny ? Póki moje dziecko nie ingeruje wyraźnie w czyjś teren i komuś fizycznie nie dokucza, ani ja nie krzywdzę np. cieleśnie dziecka, to jakim prawem ktoś się odzywa ?Skoro nie zna dokładnie ani sytuacji, ani temperamentu dziecka i widzi tylko jedną wyrwaną scenę ? No i ja teraz bardzo się speszyłam po tej uwadze tej osoby. Nie wiem, czy jeszcze gdziekolwiek swobodnie wyjdę, zapewne jak cokolwiek będę robiła przy dziecku, zaraz będę patrzeć wkoło, czy oby ktoś nie zechce czegoś skomentować, przyznam, że ograniczyła ta uwaga w znacznym stopniu moją chęć do wybierania się gdzieś z dzieckiem i robienia czegoś poza domem, bo mam wrażenie, że ludzie tylko obserwują i chcą komentować.I wystarczy, że tylko coś nie będzie po czyjejś myśli, albo w czyimś mniemaniu czynię dziecko nieszczęśliwym, to mnie zaraz zbesztają albo oskarżą bezpodstawnie o złe traktowanie dziecka, a nawet jeśli robię coś źle, to mam prawo do błędu, żadna matka idealna nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
//Póki moje dziecko nie ingeruje wyraźnie w czyjś teren i komuś fizycznie nie dokucza, ani ja nie krzywdzę np. cieleśnie dziecka, to jakim prawem ktoś się odzywa ?/// W tym wypadku sie absolutnie zgadzam, tylko niestety bywa tak ze dziecko wrecz baardzo intensywnie potrafi fizycznie doluczyc,i tu mowie o kilkulatku, a nie niemowlaku,(ciąga za wlosy w kolejce przy kasie) uderzac koszykiem ,szczypac cie w noge, lub podbiegac i zabierac torebke gdy jestem w kawiarni lub w parku na ławce.Wtedy moim zdaniem to już wymaga interwencji "poszkodowanego"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menopauzur
No oczywiście toksyczna,jeśli np. moje dziecko by kogoś szczypało, biło, niszczyłoby coś np. w sklepie, nie pozwoliłabym na to, żeby ktoś się odezwał i mnie upomniał, bo sama bym zareagowała na takie zachowanie mojego dziecka, ale tu sytuacja dotyczyła praktycznie tylko nas - rodziców i naszego dziecka. Owszem, krzyk dziecka i jego fochy na pewno dawały się we znaki osobom postronnym, ale z takim żwawym i butnym dwulatkiem niestety tego nie uniknę.I w całej nerwowości takich zdarzeń owszem, mogę i coś źle zrobić,źle zareagować,może i komuś moje metody się nie spodobają, ale czy to oznacza, że zaraz musi to ktoś komentować ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przy scenach histerii w publicznych miejsach zarówno współczuje rodzicom dziecka, ktorzy usilnie starają sie je uciszyć z marnym skutkiem zazwyczaj, (bo dziecko jeszce bardziej sie nakręca)jak i równiez współczuje pozostalym ktorzy są świadkami tych dzikich wrzasków i spazmów,i rozumiem irytacje nerwowowsc dwóch stron Sama bylam świakdiem takich sytuacji gdy jechalam pociagiem lub o zgrozo samolotem dobrych bitych kilka godz.(o przesiadce wtedy nie bylo mowy,w pociągu mozesz przynajmniej wagon zmienic,w samolocie najwyżej rząd,ale nie zawsze )I widzialam sfrostrowanych rodzicow wyjącegow nieboglosy ich 2-3-4 latka i jeszce bardzie sfrustrowanych pasażerów bedacych świadkiem i sluchaczem przerazającego sie darcia kilkugodzinnego. Mnie jako matke równiez do nerwów doprowadza krzyk,pisk, WŁASNYCH dzieci, nieznosze tego,wtedy odrazu humor mam zepsuty,a co dopiero mówiąc tolerowac obcych dzieci takie wrzaski, i tez wtedy bywalam wciekla kiedy kilka godz w podrózy jakies dziecko za mna histerycznie wylo z byle powodu. Serdecznie wspolczulam tym rodzicom małego hiseryka co sami nerwowo nie wytrzymywali ,i juz nie mialam serca ich dobijac upominajac sie aby "wreszcie jakos uspokoili malego)"bo widzialam że do śmiechu imnie bylo,wiec z komentarzami sie wstrzymywalam, ale równiez nie dziwilam sie pozostalym innym pasażerom co bardzo nerwowo reagowali na zachowanie obcego histeryzującego dziecka i mieli pretensje do jego rodziców Dwie strony rozumiem i wspołczuje Lecz gdy jakies dziecko nie pilnowane sciąga mi torebke i wpycha łapy w nią lub zabiera moje rzeczy z ławki, stolu,wtedy sie wkurzam autentycznie,nie na dziecko ale na jego opiekuna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menopauzur
No właśnie, ja sama już miałam dość, wstyd mi było, że moje dziecko się tak drze i sfrustrowana tym byłam, a jeszcze na dobitkę ktoś mi dogadał, to zupełnie opadł mi nastrój i w pierwszej reakcji opieprzyłam przyznam dość niegrzecznie osobę, która mi uwagę zwróciła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość menopauzur
Tylko właśnie problem w tym, że takie sytuacje komentują zazwyczaj ludzie, którzy z takim problemem sami się nie zetknęli i oceniają sytuację tylko ze swojej perspektywy, a matka butnego dwulatka sama najlepiej wie, jak to "prosto"jest z takim dzieckiem gdzieś wyjść bez krzyków i histerii.Przy takich scenach człowiek nie raz coś źle zrobi, bo sam nie wie, co ma robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam prawo do upomnienia
Autorko nie mam zamiaru znosic histerie twojego dziecka, i mam prawo upomniec ciebie jako matke abys uspokoila wlasne dziecko bo nie mam ochoty wysluchiwac jego wrzasku rozumiesz menopauzur ?Bedąc w sklpie czy w kinie nie rozczula mnie histeria taka ze az glowa peka i czego oczekujesz od pozostalych? moze ty zastanow sie jak innych to drazni i wcale przyjemne nie jest sprzebywac w jednym pomieszceniu z rozdartym 2 latkiem,dlatego nie widze nic w tym zlego jak inni ludzie zwracają tobie uwage na temat zachowania syna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuśkaZuzanki
ja ochrzaniłam jedną matkę ostatnio, chociaż ta wcale się tym nie przejęła, nawet żałowałam, że policji nie wezwałam,bo wg mnie matka kompletnie lekkomyślna była. opisze wam krótko sytuacje: spacerowałam z moją córką po osiedlu, widziałam kobiety z dziećmi rozmawiające ze sobą po drugiej stronie ulicy, weszłyśmy z córką głębiej w osiedle i widzę dziewczynkę ok 3 lat, chodzi sama na boso i biega od placu do placu zabaw, 2 razy sama przez ruchliwą ulicę, w końcu przyszła do nas na plac zabaw, więc zaczęłam ją podpytywać gdzie mieszka, czy jej mama pozwala jej samej wychodzić z domu itp...mówiła, że mieszka blisko i mama ją zawsze samą puszcza na plac zabaw!(dziecko 3 l. konfabuluje więc nie zawsze można mu wierzyć, więc pytam dalej, jak ma na imię i czy nie uciekła przypadkiem mamie powiedziała, że uciekła, więc zaczęłam wypytywać jak jej mama wygląda, gdzie zostawiła mamę itp...jej odpowiedzi podpasowały mi do kobiet mijanych 20 minut wcześniej 2 ulice stąd, wiec kazałam jej zostać w tej piaskownicy i pobiegłam wręcz do tych kobiet i pytam czy nie ma córki Dominiki, a ona na to, że ma, więc pytam gdzie jej dziecko, a ona patrzy i dopiero się zorientowała, że dziecka nie ma!!!nagadałam jej trochę ale to chyba jej się często zdarzało, bo mocno przejęta nie była...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym wypadku rozumiem "Mam prawo do upomnienia " strona jako obserator calego zajscia,nie ukrywajmy, mało komfortowego,jak rozumiem menopauzur co dla niej zapewne sprawia to wiele dykomfortu, i takz enie ejst przyjene uzeranie sie z dzieckiem i to przy widowni Do dwoch stron trzeba miec wyrozumialość, że ponoszą ich nerwy do siebie nawzajem.Mnie jako matke szlag trafia jak słysze u wlasnych dzieci wrzask,,dlatego ja nie krzycze na nie,i nie ma sie co dziwic gdy trzecie osoby wten czas równeiz cierpliwosc tracą.Jak rodzic nie ma tolerancji na histeryczne awanturne zachowanie wlasnego dziecka to co czego oczekiwac od obych osób?Jednym i drugim "kondolencje" sie należą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokladnie tak jest
mam prawo do upomnienia zgadzam sie z tobą, z toksyczną tez tylko zabardzo staje w obronie mamusiek dzieciakow rozdartych robiąc z nie ofiary ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi tez to przeszkadza
nie dziw sie autorko, mi tez by przeszakdzalo zachowanie twojego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuśkaZuzanki
mi nie przeszkadza jak dziecko się wydziera w sklepie,( jestem przyzwyczajona do wrzasków bo pracuję w przedszkolu), i w takich syt. nigdy nie upominam rodziców. sama stosuję dziwną aczkolwiek działającą zasadę, jak zaczyna krzyczeć to mówię, żeby robiła to głośniej bo za mało osób ją słyszy, to krzyknie raz głośno, popatrzy, że nikt i tak nie zwraca na to uwagi i z powrotem jest cicha i grzeczna...ludzie nieraz patrzą na mnie jak na idiotkę, jak mówię krzycz głośniej,ale po chwili się tylko śmieją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iuztresghjhbvx
Starsze osoby które wychowały swoje dzieci czują się bardzo często "mamusią - babcią " wszystkich dzieci a dorosłe ale jakże niedoświadczone w ich mniemaniu matki tych dzieci trzeba uczyć czytaj. pouczać dla dobra tych dzieciaczków a potem są zdziwione że dostają opierdziel . Zarówno sluszna jak i niesłuszna ingerencja obcej osoby w prywatną sytuację między dzieckiem a rodzicem jest błędem i powinna zostać zignorowana a jak trzeba to odpowiednio skomentowana. Nie wolno zadawać kar cielesnych , krzyczeć (a agresją - nie mylić z jednorazowym krzyknięciem w kryzysowej sytuacji). W jednym zdaniu. Jak się obca kobieta miesza to należy pokazać jej że to nie jej dziecko, wnuk i sprawa i niech pilnuje portwela bo złodziej nie śpi w takich sytuacjach ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×