Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wesela z [rawdziwego zdarzenia

nie liczę na kasę i zarobki z wesela - jestem dziwna? są tu takie jak ja?

Polecane posty

Gość wesela z [rawdziwego zdarzenia

Niesamowicie mnie dziwią tematy, gdzie się porównuje ilość kasy w kopercie do ceny za talerzyk. Dopóki nie poznałam Kafeterii, nigdy czegoś takiego nie widziałąm... Dla mnie liczy się obecność osób które zapraszam, nie muszą dać nic a nic. Zapraszam je po to, bo chce je widzieć w tym dniu. Zaprosiłabym nawet jeszcze więcej ludzi, gdyby nie ten charakter zisiejszych wesel, że każdy ma odliczone miejsce przy stole itp., a nie jak kiedyś, że sie wchodziło, siadało gdzie miejsce i szło tanczyć. Wy tak na serio z tym zwracaniem za talerzyk?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesela z [rawdziwego zdarzenia
mówię z perspektywy PM. Czego oczekujesz od gości. Bo co i rusz widze wypowiedzi typu "dali 200zł za 2 osoby" albo siostra z rodziną dała 300zł, a ja za talerzyki dla nich - 920zl. ma-sa-kra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka jest prawda, że większość liczy. nikt Ci się tutaj teraz nie przyzna, ale tak jest. Gdybym nie trafiła na kafeterię, to bym żyła w błogim przekonaniu, że na 200 osób nie przyjdzie maksymalnie 10-20. Ale widzę, że 1/3 zaproszonych gości, którzy nie przychodzą to już standard. Dzięki właśnie takim wypowiedziom jak te na kafeterii. Nie rozumiem pojęcia LICZYĆ NA COŚ. Tak samo ja jako przyszła PM nie liczę na wielkie prezenty i ja jako gość zapraszany na różne UROCZYSTOŚCI też nie liczę na super jedzenie, alkohol. Jako PM liczę tylko na obecność i zadowolenie moich gości, jako gość liczę na fajną zabawę i możliwość spotkania i spędzenia fajnie czasu z rodziną i znajomymi. Tyle Reszcie radzę przewartościować życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko ślub brałam
4 lata temu i miałam podobne podejście do sprawy, dopiero jak zaczęłam podczytywać kafe, to dowiedziałam się wielu "ciekawych" rzeczy, dla mnie najważniejsze na weselu było to żeby wszystko się udało i żeby goście byli zadowoleni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko niestety to jest kwestia: "zastaw się, a postaw się" - ludzie robią weseliska, na które ich nie stać, ale najważniejsze, żeby się pokazać. a potem zostają z długami, kredytami. Mam znajomą, która z mężem gnieździ się u rodziców, a na huczne weselisko lekką ręką wydali ok. 60 tys., zostały kredyty, oszczędności wydane. Dziwisz się, że liczą? Mentalności nie zmienisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na kafe było opisanych wiele przypadków, kiedy to PM brali kredyt, po roku się rozwodzili, a kredyt na wesele nadal zostawał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesela z [rawdziwego zdarzenia
ok, ja lubie huczne wesela i nawet gdybym musiala brac na takie kredyst (chociaz 60 tys wydaje mi sie nieprawdopodobna suma), to nie zadalabym aby za mój gest placili goscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale czasem warto zachować jakąś kolejność- pomyśleć o mieszkaniu, pracy, aucie i co tam komu do szczęścia potrzebne- coś odłożyć na wesele. A pakowanie się w 60 tys. kredytu dla hucznej zabawy i spłacanie go mieszkając kontem u rodziców- różne są priorytety, tego akurat nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesela z [rawdziwego zdarzenia
Pally ja też tego nie rozumiem, ale jeśli już by mi coś strzeliło do głowy, to nie cozekiwałabym od gości, że będą spłacać raty za mój pomysł. Na kafe widziałąm kiedys topik, gdzie dziewczyna sie chwaliła, że do wesela sie prawie wcale nie dołożyli (wszystko płacili rodzice), a zgarneli w kopertach ze 20 tysiecy, że czysty zysk itp itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaONA89
My na wesele ( bez ubrań oczywiście) wydamy około 30 tysięcy a zaprosiliśmy trochę ponad 50 gościu. Tak się wydaje ale : alkohol, sala, orkiestra, fotograf, kamerzysta itp itd, tutaj 200 złotych, tam 100 złotych i nagle się uzbierało 30 tysięcy. Mimo to nie oczekuję od gości nie wiadomo jakich prezentów, każdy da tyle ile może. Moja ciocia w tym roku miała same uroczystości w rodzinie i nie będę oczekiwać że da mi w kopercie super extra sumkę a mimo to mam nadzieję że przyjdzie bo bardzo ją lubię. Wolę nie dostać NIC , ale żeby goście przyszli bo są ważni dla mnie/ mojego/ moich rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaONA89
Zresztą nie wydaje mi się żeby ktokolwiek zarobił na weselu, co więcej żeby mu się zwróciło wesele ! :) jak ktoś dostanie 1/2 tego co wydał to może skakać z radości ;p poza tym macie rację że bezsensu jest myślenie : zastaw się a postaw się a potem szybkie liczenie ukradkiem pieniędzy czy przepadkiem 'Wujek Czesiek" nie dał za mało, a jak dał to najlepiej przed 20 wyprosić go z sali :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megitkaa
Dlatego ja nie robie weselicha z orkiestra i wiesniackimi oczepinama ale przyjecie w wleganckiej redtauracji z gustem na kilkadziesiat osob. Zeby nie bylo muzyka bedzie ale nie jakas tam orkiestra. Jest tam drogo, chyba nawet bardziej niz na sali weselnej ale odrzuca mnie klimat weselny i dzieki Bogu nie musze tego robic. I dodam ze wcale nie licze a wrecz wiem ze mi sie nie zwroci bo jak mowilam to dosyc droga restauracja ale moja wymarzona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaONA89
Ja też nie lubię takich klimatów, na szczęście nasza orkiestra ( 5 facetów) ma na swojej stronie internetowej zastrzeżone że nie organizują żadnych zabaw, bo to nie ich klimat :) To był kolejny plus dla którego ich wybraliśmy, mimo że to tanich nie należą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Renkaaa
O matko! Dziękuję Ci za ten temat, bo zaczynałam tracić wiarę w ludzi ;D ja też o zwracaniu za talerzyk dowiedziałam się dopiero jak trafiłam tutaj. Zawsze myślałam, że prezent to prezent, że się daje tyle ile się może i chce, dopiero tutaj dowiedziałam się, że na wesele nie daje się prezentów tylko kupuje bilet wstępu w postaci opłaty za talerzyk. Na całe szczęście wśród mojej rodziny i znajomych czegoś takiego się nie praktykuje, bo nie wyobrażam sobie, żeby mi 1/3 gości nie przyszła, bo ich nie stać "na talerzyk".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renkaaa - dokładnie. Wiele jest tutaj typowych materialistek, dla których liczy się cała otoczka oraz to co "wypada". Zawsze idąc na wesele dajemy tyle, ile możemy. A zapraszając na nasze do głowy nam nie przyszło myślenie o prezentach - chcieliśmy dzielić się naszym szczęściem, a nie zbierać kasę czy prezenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokodylica
Autorko ja też własnie z kafeterii dowiedziałam się o czymś takim jak zwrócenie się za talerzyk, a do bogatych nie należę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grrty
Ja pierdziu 60 tys, a znam takich co chyba jeszcze więcej... W każdym razie dla mnie to dziwne szczególnie jeśli nie ma się duzych zarobków, nie ma sie mieszkania. Dziś można (trójmiasto) kupić mieszkanie za 200tys. Fakt, faktem w starym bloku i do odświeżenia ale zawsze swój koncik. Jak pomyślę, że miałabym dać 60 tys na wesele, oddać 100 albo i 120tys. z odsetkami to jaki w tym sens. Lepiej zrobić coś skromnego, kupić mieszkanie i tyle. A jeśli chodzi o liczenie kopert to śmiech na sali. Zaprasza się innych aby z zapraszającym świętowali. Nie stać Ciebie na szpan w postaci wystawnego wesela - nie oczekuj, ze goście zapłacą za wymysły młodych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grrty
* swój kąt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wfw
Nieprawda nie tylko na kafeterii panuje taka zasada. Nikt ode mnie z rodziny nie wchodzi na kafeterię, a jednak zawsze dają tyle by za talerzyk oddać. I zawsze mówią nie mamy, ale chociaż za ten talerzyk damy. Moja mama to już na pewno na kafeterii nie siedzi nawet kompa nie umie włączyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wfw- wiadomo musiała się trafić i taka osoba, co zaraz usilnie będzie nas przekonywać do swoich racji. Prośba do tych co zamierzają nam zaraz wmówić, że jesteśmy dziadami i pewnie dajmy 100zł w kopercie albo i nic- NIE UDZIELAJCIE SIĘ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem z wami, od samego początku nie patrzyłam na pieniadze od moich gości, najwazniejsza była ich obecnosć, ale prawdą jest że goście nie chcą przychodzić bo nie mają pieniedzy, jest to bardzo przykre, że jest to przeliczane na kwoty, no ale trudno, myśmy na pieniadze nie patzryli wogóle, ile sie zebrało tyle sie zebrało, szkoda ze dostaliśmy tylko 2prezenty, wolała bym więcej prezentów zeby mieć wiecej pamiatek niż te koperty, i nie rozumiem próśb że sie nie chce prezentów tylko pieniadze, jestem szczęśliwa z tego co mam, podczas wesela zobaczyłam jak jesteśmy ważni dla gosci, i goście dla nas, choc było gosci nie dużo, ale szczerzy i prawdziwi, wszystkim zyczę takiego podejscia jakie mielismy my, i takiego wesela jakie mieliśmy my,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lidkaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Brałam slub 10 lat temu,więc teraz odpowiadam jedynie z punktu widzenia gościa. Nie wyobrazam sobie dac w kopercie 100 zł,daje conajmniej za talerzyk tak sie u mnie w regionie utarło,jak nie mam pieniedzy to nie ide

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaONA89
Ja osobiście wolałabym dostać pieniądze ( chociażby 100 złotych) bo tak na prawdę wszystko mamy co potrzebne, jednak jeżeli ktoś nie ma kasy i miałby się źle czuć to jakby dał prezent w postaci najmniejszej pierdółki to też bym się cieszyła, najważniejsza jest obecność tych gości, bo pieniędzy to się sama dorobię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wtw
Kochaj siebie. Nie apleuj, bo każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. I zreszta ja tutaj nie napisałam po to by powiedzieć, że należy dawać tyle by za talerzyk oddac. Chcialam zaznaczyc tylko, ze nie tylko wśród ludzi na kafeterii panuje taka zasada. A Wy od razu zakładacie, ze gdyby nie kafeteria to byście nie wiedzieli i ludzie by się nie zrażali to wesel za postawę młodych. A ja mówię, że taka świadomośc, że nalezy dac okreslona kwote ma kazdy raczej nie tylko czytajac topic. Bo moja mama nie zna sie na komputerach i sama w glowie ma to poczucie ile dac komu. O to chodzi. A co do zarabiania na weselu to i ja jestem przeciwna i nie czulabym sie dobrze gdyby mlodzi chcieli moim kosztem odbic sobie wydatki inaczej nie bede mile widziana. To oczywiste jest, ze nie po to robi się wesela. Ale ja ani nie jestem osoba "talerzykowa" ani panna mloda, ani pazernym gosciem. Tak tylko mi sie nasunelo gdy napisaliscie, ze to przez kafeterie ludzie zmianiaja nastawienie, a nigdzie tak to tak nie ma. A to nieprawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oceniam "stopień zażyłości". Inaczej dam dalekiej kuzynce, niż bliskiej przyjaciółce albo siostrze. Domyślałam się już wcześniej, że panuje zasada talerzyka, bo sami organizujący często dają nam to do zrozumienia, kiedy niewiadomo skąd dowiadujemy się, że płacą za nas 250zł. Ale na kafeterii jest plaga tego tematu. Jeżeli widzisz tytuł tematu tzn. że bez sensu się w nim wypowiadać. Nie udzielam się w tematach pt."głodówka -10kg w tydzień", kiedy sama jestem zwolenniczką zdrowego trybu odżywiania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Renkaaa
A ja się nie domyślałam. U mnie w najbliższej rodzinie czegoś takiego nie ma, nie mówiąc już o moich przyjaciółkach. Zawsze się dawało tyle ile się chciało i mogło. Ja tego "zwyczaju" kompletnie nie znałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wtw
Nie zawsze każdy trzyma się kurczowo głównego tematu. Zawsze powstają wątki poboczne, i dlatego ja napisałam co napisałam odnoścnie tego, że to plaga kafeterii. A co do tytułu zgadzam się jak najbardziej. I moje zdanie jest tego czy to para mloda, czy solenizant nigdy nikt nie powinien nastawiac sie, liczyc na prezenty i spodziewac nie wiadomo jakich korzysci z tego, ze zaprosil gosci na swoja impreze. Postawa roszczeniowa jest zawsze przeze mnie krytykowana. I tez wiem, ze osoby skormne zostaja docenieni czego sie komplenie nie spodziewaja. I wtedy gdy od 100 osob dostana 10 tysiecy (czyli 100 zl od osoby) beda bardzo uradowane. A taka zachlanna menda powie tylko tyle. I skwasi mine. Ja mialam 18nastke dostalam w sumie 250 zl i sie strasznie cieszylam z tego powodu. A jak gadalam z kolezanka, ktora miala niedawno to narzekala, ze chrzestna jej dala tylko 100 zl, a babcia 200, ciocia przyszla z 4 osobowa rodzina i tez dala 100 i wielce ja krytykowala. A ja mialam 7 osob i 250 i bylam zadowolona strasznie. I wiem, ze tak samo bedzie na slubie. ja bardzo popieram postawe autoki i Wasza. A odnioslam sie jedynie do jednej kwestii jaka wpadla mi w oko wcale nie zamierzalam nikogo przekonywac do opcji talerzykowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×