Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ziomlasko

Mama a chłopak

Polecane posty

Gość ziomlasko

Może zacznę od tego, że nigdy nie sprawiałam swoim rodzicom problemów wychowawczych, Do tej pory nie piję (chyba, ze jest to spotkanie rodzinne-kieliszek wina, nic więcej), nie palę, nie chodzę na dyskoteki(bo nie mogę) pilnie się uczę, co roku świadectwo z paskiem. Mam ukończone 18 lat. W grudniu poznałam chłopaka, na początek nic wielkiego, pisanie sms-ów, rozmowy na gg. Potem poczułam, że przeradza się to w coś więcej niż zwykłe koleżenstwo. W tym momencie narodził się problem "jak powiedzieć o tym mamie" Moja mama od zawsze była przekonania, że jeśli bd miała chłopaka przed tym zanim pójde na studia, to na pewno nie zdam matury, na pewno obniże się w nauce.(pomimo tego, ze mam chłopaka nic takiego się nie wydarzyło, w tym roku również świadectwo z paskiem) Ale zaryzykowałam, po 2 miesiacach powiedziałam mamie, że mam chłopaka, że z kimś się spotykam. Oczywiście był grymas na twarzy, wykład o związkach i o tym, że moge zajść w ciąże. Postanowiłam przyprowadzić chłopaka do domu, zeby mama go poznała na początku niby wszystko pięknie ładnie, ale po pewnym czasie, jakoś czar prysł, mogłam się z nim spotykać tylko raz w tygodniu i tylko po godzinie, mimo że z innymi znajomymi mogłam spędzac o wiele czasu więcej. Moja mama uważa, że mój chłopak, to nie jest dobry materiał,(nie chodzi do kościoła, chodzi do technikum) uważa, że znajdzie mi lepszego chłopaka i jeżeli tylko pójdę na studia to znajdę sobie chłopaka-lekarza (chce studiować medycynę). Dodam, że mama nakazała w obecnej sytuacji zerwac z moim chłopakiem, dodała, że jeżeli jej słowa nie poskutkują, to zrobi to siłą. Więc doszło do tego, że zaczęłam ją oszukiwać. Ale wiem, że kłamstwem daleko nie zajadę. Dlatego proszę was o pomoc co mam zrobić, jak udowodnić mamie, że zależy mi na tym chłopaku? Dodam, że rozmowy już raczej nie wchodzą w grę. Mimo, że rozmawiam na spokojnie to zawsze kończy się rozmowa słowami mamy "nie i koniec, nie chcę na ten temat rozmawiać" Mama jak mama, nie polubiła mojego chłopaka, mój tata do niego nic nie ma. Twierdzi, że skoro mam ukończone 18 lat to mogę decydować o własnym życiu, ale żebym miała zdrowy rozum, by się w tym wszystkim nie pogubić. Pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tu pomoże tylko czas
U mnie też tak było. Tzn. podobnie. W wieku 17 lat miałam chłopaka, to był mój pierwszy dłuższy związek, ale chłopak mnie zostawił, bardzo mnie zranił, strasznie przez to przeszłam. Oczywiście pozbierałam się po tym, poszłam na studia, wyjechałam do innego miasta i na pierwszym roku poznałam cudownego chłopaka. Dawkowałam rodzicom informacje, ale zawsze byłam szczera. Oni bardzo się obawiali, mając w pamięci to, co się ze mną działo po tamtym przeżyciu, a poza tym go nie znali. Miałam łatwiej niż Ty, bo mieszkałam w innym mieście, na dodatek sama, rodzice nie mieli nade mną żadnej kontroli, mogłam robić co chciałam. Na weekendy wracałam do domu i to się nie zmieniło nawet wtedy, gdy już z nim byłam. To był początek związku i sama nie chciałam jeszcze aż tak bardzo się w to angażować, potrzebowałam czasu dla siebie i nie chciałam też podporządkowywać mojemu chłopakowi całego mojego życia i czasu. Moje wyniki również się nie pogorszyły - a nawet wręcz przeciwnie, na studiach szło mi lepiej, a studiuję na AM. Wszystko było ok., a ja byłam szczęśliwa, bardzo, bardzo szczęśliwa. Ale rok akademicki się skończył, ja musiałam wrócić do domu, a mój ukochany został w mieście, w którym studiowałam. I zaczął się problem z wyjazdami do niego. Bo wolałam jeździć do niego niż żeby on przyjeżdżał do mnie, bo mogliśmy być sami, nie było kontroli itd. Jeździłam do niego co ok. 2 tyg. Za każdym razem były kłótnie, wyzwiska pod moim adresem, teksty, że się nie szanuję itp., szantaż emocjonalny i inne szopki. Dużo nerwów mnie to kosztowało, nie wiedziałam, co robić, czy może nie powinnam odpuścić. Ale nie dałam się. Jakoś to wszystko znosiłam, stwierdziłam, że nie mogę teraz odpuścić, że nie robię nic złego i że to moje życie. Dziś nadal jestem z tym samym chłopakiem, teraz już narzeczonym :). Od października będziemy razem mieszkać. A rodzice? Z biegiem czasu przekonali się, że przez tyle lat nie zawaliłam studiów, nie zaszłam w ciążę, nie zniszczyłam sobie życia itd. Ale właśnie - musieli się o tym PRZEKONAĆ. Przez ten cały czas wiadomo, martwili się, obawiali, ale im więcej czasu upływało, a u mnie nadal wszystko było w porządku, tym bardziej odpuszczali, aż w końcu odpuścili zupełnie. Dziś robię, co chcę, rodziców o tym informuję, oni są zadowoleni lub nie, ale nie "interweniują". Ale do tego potrzeba było czasu. Oni sami muszą się przekonać, że wszystko jest i będzie ok. A Ty rób swoje. Wiem, że to nie jest łatwe. Ale uwierz, to się kiedyś skończy. I szybciej, niż Ci się wydaje :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×