stres przedslubny....

w sobotę biorę ślub i mam strasznego stresa!!!nie mogę spać, jeść, ciągle siedzę i ryczę.mój narzeczony nie może już ze mną wytrzymać:) kazałam mu się wyprowadzić do domu bo działa mi na nerwy.w ogóle nie wiem czy dobrze robię....strasznie intensywnie widzę wady moje faceta...nie wiem czy chce z nim spędzić życie....czy to ten, czy się potem nie zmieni i w ogóle....czy to normalne?

błonkę to on rozerwał na pierwszej randce

walnij sobie coś na uspokojenie wyobrażasz sobie życie bez tego faceta??? Jesli nie to spokojnie idź do ślubu, jesli tak to chyba obawy są słuszne:)

no właśnie nie wiem czy wyobrazam sobie całe życie z nim.

nie całe życie tylko życie bez niego

wyobrażam sobie, ale z drugiej strony przy tym o nic sie nie muszę martwić, jeśsli wiecie co mam na myśli;)

chyba nie, on wyjechał wczoraj a ja juz strasznie tęsknię

pójdziemy spać, w końcu wesele to męczarnia i idzie sie spac rano więc jebacki nie ma ;)

myslałam że tu uzyskam jakieś wsparcie, ale widzę że chyba same dzieci podszywające się pod nick siedzą na tym forum

rozwody sa teraz zupełnie na porządku dziennym wiec jak ci cos nie bedzie odpowiadało zawsze możesz się rozwiesc

chamstwo i jeszcze mnie gimbusiarnia zaczerniła! lody robie tylko wanliowe