Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

koraalik

głupie zakochanie. chyba ;/

Polecane posty

Cześć wszystkim. Mam problem. Robiłam prawo jazdy, wiadomo, mnóstwo czasu z jednym człowiekiem. No właśnie... Chyba zakochałam się w tym moim instruktorze. Lubimy się, fajnie nam się ze sobą spędza czas, wiem też, że mu się podobam, widać to po nim - obcy ludzie znajdujący się z nami w eLce zwracali mi na to uwagę. Traktował mnie też zupełnie inaczej niż inne kursantki, a znam ich sporo. Chłopak niby wolny... Niby, bo zaczął się spotykać z jakąś dziewczyną. Na razie nic poważnego z tego nie ma. On nawet zbyt przystojny nie jest, ale jakoś mnie jednak urzekł. Skończyłam kurs, poszłam na egzamin, oblałam. Miałam dodatkowe jazdy przed następnym, nagadaliśmy się chyba jak nigdy, nawet się pokłóciliśmy w żartach o 'zdrady' .:D następny egzamin też oblałam. I po tych kilku godzinach dodatkowych dotarło do mnie, że zależy mi na nim bardziej. Tęsknię, kombinuję jak to będzie jak się spotkamy znowu... No właśnie. Jak to będzie. Nie mam pojęcia jak się pozbyć tego, co się narobiło w moim sercu -,- Ale się rozpisałam o.O no nic, może znajdzie się ktoś komu zechce się to przeczytać i coś poradzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś tak głupia że aż szok
on tak pewnie z każdą jak z tobą :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze wiem że to głupie. Ale wiem też, że jestem traktowana inaczej. Nie potrzebuje dostać opier*olu, bez tego wiem że najgorsze co można zrobić to zakochać się w instruktorze-,- ale co poradzę. Czasu nie cofnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też głupio zakochałam się, i to tak mocno, że trzyma mnie już piąty rok. W prawdzie uczucie trochę uspokoiło się, nie szarpie mną tak intensywnie jak na początku, gdy poznałam mój ukochany obiekt marzeń, ale jednak ciągle o nim myślę i tęsknię. Gorzej, bo on o niczym nie wie, bo nie może wiedzieć - jest żonaty, a ja zdaję sobie sprawę z tego, że mądry mężczyzna poważnego związku, rodziny nie zaryzykuje dla namiętności (choć moje marzenia były ogromne - naiwna), więc gdy moje serce płakało i kochało on spał spokojnie i o niczym nie wiedział, chyba że czytał w moich łakomych oczach, ciągnacych za nim długie spojrzenia. Pikanterii pewnie doda fakt, że sama jestem mężatką, więc wszystko jest arcy skomplikowane, a ja wciąż go kocham. Wiem, że teraz posypią się święte gromy moralności na moją szatańską głowę, nie dziwię się, bo jeszcze kilka lat temu sama oburzyłabym się śmiertelnie czytając o takiej checy, ale dziś kiedy padło na mnie - cierpię sama i pierwszy raz o tym opowiadam, mam nadzieję że wystarczająco dyskretnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×