Zapytanie do dyrektora o panią pedagog szkolna

moje dziecko jest w szkole sredniej gdzie jest pani pedagog szkolna, ktora jest bardzoaktywna jesli chodzi o doradzanie nam, rodzicom w sprawie wychowania dziec, problemow z nauką itd- to cenne, ale sprawa jest bulwersująca wielu rodzicow, bo Ta pani nie rozmawia ze swoim synem juz od ponad 8 lat i na dodatek nie widziala swojego wnuka. Chce nadmienic, ze Pani pedagog uczy naszych dzieci wychowania do zycia w rodzinie a w programie nauczania sa tematy m.in. o relacjach rodzicow z dziecmi, o konfliktach w rodzinie itp. Czy ktos w Ws jest w stanie mi poradzic co w takiej sytuacji zrobic? Czy zglosic do dyrektora? (wlasnie funkcje objęla nowa dyrektorka). Sprawa jest znana w naszej miescinie, bo to mala gmina, ale z tego co wiemy to syn Pani pedagog jest zdruzgotany zachowaniem swojej matki. Mowil tez ostatnio ze chyba jej cos dolega , bo lata do egzorcysty- podobno ktos rzucil na nią urok i z wlasną matka tez nie rozmawia. Prosze o porade.

tak leć do dyrektora i powiedz że pani nie rozmawia ze swoim synem. a co cie to gowno obchodzi przepraszam bardzo? nie wpieprzaj sie w czyjes zycie. pewnie ma do tego powody.

gdybym miala poleciec do dyrektora to zrobilabym to juz dawno, ale są inni rodzice ktorzy chcą to zrobic , ale czy warto? czy tak byc powinno po obu stronach?

a ja bym poszla i zapytala dyrektorki, bo jest tyle dobrych absolwentow pedagogiki oczekujących na prace swoich marzen, ze w tym przypadku tak jak i w wielu, ze jest walka szczurow, kto lepszy ten zostaje, a ty powierzasz tam dziecko i oczekujesz idealu nauczyciela, jak sami o sobie mowia

Marne provo 0/10 nie postaralas sie :O

czy ktos mi cos podpowie? prosze o swoje opinie

i zastanawiam się, co Ci odpowiedzieć... z jednej strony ona jest nauczycielem, powinna świecić przykładem, być wzorem dla dzieci... z drugiej jednak strony ona przekazuje dzieciom i Wam wiedzę, nie wtajemnicza i nie roztrząsa swoich prywatnych spraw. To jest jej sprawa z kim prywatnie rozmawia, z kim nie... może byłoby idealnie, gdyby jej rodzina była wzorowa, ale to chyba nie Wam i nie uczniom oceniać i wnikać w te sprawy... Ja uważam, że mądry dyrektor nie bawi się w plotki, jeżeli nauczycielka pracuje bez zarzutu to na pewno nie zwolni jej z powodu tego, że nie widziała wnuka... ani nie zmusi jej do rozmowy z synem... wygląda na to, że gmina żyje prywatnym życiem pani pedagog, plotkuje, próbuje "pomóc" ... może pani pedagog ma problemy, może jej prywatne życie nawet jakoś rzutuje na szkolne /może przestrzega przed swoimi błędami.../, ale sama napisałaś, że jest pomocna. Czego oczekujecie jako rodzice? Że dyrektor ją zwolni? A może naprawi jej relacje z rodziną, lub nakaże jej to zrobić? Czy chcecie tylko powiedzieć dyrektorce, żeby jej dokuczyć? Nie rozumiem, co miałoby na celu takie "doniesienie"... podejrzewam, że dyrektorka zna sprawę, to po pierwsze, bo takich lubiących powiedzieć, szczególnie na cudzy temat nie brakuje... ale nawet jeżeli jeszcze życzliwi do niej nie dotarli, to musicie najpierw przemyśleć, co chcecie osiągnąć... staram się rozumieć rodziców, ale dziwię się takim pomysłom... musicie zastanowić się, jak jej zachowanie, kontakt z dziećmi na nie wpływa... jeżeli tu jest jakiś problem to na pewno potrzebna jest reakcja, ale nie wiem, czy nie u pani, bo od razu do dyrektora się nie idzie...

to bardzo mądre i rozsadne co napisalas, dziekuje, ale ja wlasnie jestem przeciwna donoszeniu, wiec pytam, radze sie kogo tylko mogę, bo tam chodzi moje dziecko. Rodzice zwykle są chętni "uprzejmie donieść", ale wynikla dyskusja miedzy rodzicami i nauczycielami i wlasnie prosze o pomoc jak to rozwiązac.

swoj swojego zawsze obroni, widze ze pedagog broni pedagoga, ja tez obronie swoją kolezanke pielegniarke, ale co ma zrobic rodzic z dzieckiem kontra pedagogl. To ciekawe zdarzenie i nadaje sie do tvn, oni to rozwiklaliby, ale są jeszcze mniej drastyczne metody, jak wyjasnic , dogadac sie itd. Czy nie mozecieWy rodzice zwrocic sie do samej pani pedagog i wyjasnic to, ze Wam sie taka sytuacja nie widzi?

ja nie bronię tej pani, bo jej nie znam... zastanawia mnie, w czym właściwie tkwi problem...czy ona zrobiła coś nie tak wobec dzieci? czy zrobiła jakąś krzywdę dzieciom? rodzicom? co tak na prawdę dzieje się w szkole, na lekcjach? jeżeli problemem jest tylko to, że ktoś dokopał się do prywatnego życia tej pani i wie, że nie rozmawia z synem, to dla mnie to nie jest żaden powód żeby działać przeciwko niej. A jeżeli pani od przygotowania do życia w rodzinie jest rozwódką? to też nie może prowadzić zajęć? Ja zdaję sobie sprawę, że rodziców może to zastanawiać, ale nie wiem, czy powinni wtrącać się w prywatne życie nauczycieli, jeżeli te nie wpływa na ich dzieci. Pedagog to misja, ale czasem szewc bez butów chodzi... nie wiadomo jak jest u niej w rodzinie, co się tak na prawdę dzieje. Nie uważam, że rodzice czy uczniowie są kompetentni do wnikania w takie sprawy. Jak rozwiązać problem? Trudno powiedzieć. Jeżeli problem rzeczywiście jest, jeżeli bardzo Was to niepokoi to może spotkać się z tą panią i wyjaśnić... na pewno doniesienie dyrektorowi, że jego pracownik ma złe kontakty z synem nie rozwiąże problemu.