Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Troskliwa mamusia

Adaptacja w przedszkolu - ryk, płacz, zgrzytanie zębami, czyli dramat

Polecane posty

Gość Troskliwa mamusia

Moje dziecko było dziś na pierwszym dniu adaptacyjnym w przedszkolu. Nic w tym nadzwyczajnego, ale zdziwiła mnie postawa i pomysł na adaptację pań przedszkolanek. Ledwo dzieci weszły do szatni, rozebrały się, panie wręcz zaganiały jak owce dzieci do sali i zabierały rodzicom z rąk, a rodziców z sali wypychały, po czym zamknęły drzwi NA KLUCZ!!! I ZASŁONIŁY ROLETY W OKNACH, żeby dzieci nie rozpraszać i skupić na czymś innym. Dla mnie widząc moje przerażone dziecko pośród ok. 6 płaczących dzieci i panie wyganiające rodziców przypomniał się widok niemieckich żołnierzy SS odbierających dzieci matkom. PRZEPRASZAM ZA KOLORYZACJĘ PORÓWNANIA, ale mniej więcej tak to przebiegało. Spotkanie z dziećmi miało trwać tylko pół godziny. Moje dziecko na początku zaskoczone sytuacją próbowało się bawić, ale po ok. 15 min. pani przyniosła mi je spłakane na rękach. Córka nie mogła się uspokoić. Powiedziała, że płacze, bo panie nie chciały jej wypuścić z sali. NO i czy to jest humanitarne pytam????????? Czy to jest "głęboki szacunek do dziecka" o którym przedszkole dumnie rozpisuje się na swojej stronie www??? Przecież to adaptacja, pierwsze spotkanie bez rodzica. Rodzic i dziecko powinni mieć szansę wejść na spokojnie do sali, rozejrzeć się, etc. A nie na zasadzie ładunku na salę rozbeczanych i przerażonych dzieci, któe nie mają pojęcia co się dzieje i wypędzanie rodziców podniesionym głosem..... to nieprofesjonalne i nieludzkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
gwoli wyjaśnienia - rolety zasłoniły kiedy od czasu do czasu jakiś zaniepokojony rodzic zaglądał do sali i poszukiwał wzrokiem swojego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jestem w szoku
:-O wspolczuje autorko :-O mnie by zimna krew zalala :-O mieszkam w Niemczech i tutaj takiego czegos nie ma...Boze nie do pomyslenia :-O w 1 dzien rodzice z dzieckiem na sali sa i adaptacje moze trwac nawet pare tygodni. dziecko pzrychodzi z rodzicem, rodzic wychodzi po jakims czasie na pare minut, potem na godzine zawsze jest w poblizu przedszkola i jak tylko dziecko zacznie wolac i plakac to dodzic jest wolany az tak dlugo az dziecko pare godzin moze zostac. Nie wiem co to za metody w PL, szok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __oo__
Jak ci nie pasuje to przenieś dziecko do innego przedszkola. Jak ja odprowadzałem dziecko do przedszkola to nie sterczałem pod oknem, żeby zaglądać co tam się dzieje. Ludzie to są jednak nienormalni, sterczą pod oknem i patrzą co się dzieje z ich dzieckiem. Generalnie w tym przedszkolu gdzie była moja córka, też nikt rodziców na sale nie wpuszczał. Jak nie chcesz rozstać się z dzieckiem to poco je wleczesz do przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __oo__
@no jestem w szoku no niezła szopka "rodzic wychodzi po jakims czasie na pare minut, potem na godzine zawsze jest w poblizu przedszkola" Ci rodzice mają jakieś pole namiotowe wokół tego przedszkola czy jak.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
do Gabrysi 27 - weź idź się lecz kobieto bo takie rzeczy tu wypieujesz że to się nadaje jako studium przypadku dla psychiatry. Jeśli masz problem ze sobą i swoim stosunkiem do dzieci to nie czytaj tego forum i nie udzielaj się. Do no jestem w szoku - zmieniła się pani i przyszły jakieś 2 nowe niedoświadczone. I są efekty. Myślę, że rozmowa z paniami i panią dr są nieuniknione. Nie chcę spokojnemu, wrażliwemu dziecku fundować traumy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przesada. W znanych mi przedszkolach najpierw rodzic wchodzi z dzieckiem, zostaja razem i razem wychodza. A jak jest ten pierwszy dzien to jest czas na pozegnanie sie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
Mam w rodzinie nauczycieli, w tym pracujących w przedszkolu i wiem, że nie tak to powinno wyglądać. Rozumiem, że nie ma możliwości fizycznych i czasowych żeby z dzieckiem być w przedszkolu i jednym z "korzyści" przedszkolaków jest usamodzielnianie się. Ale nie tą bezduszną, niehumanitarną metodą. Nosz kurwa mamy 21 w!!!!!!!!! a nie początek 20-tego z musztrą w przedszkolu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepokojący ten opis...
ja wiem, że Ty jako matka może koloryzujesz nieco, ale sam fakt, że drzwi zamknięto na klucz, dzieci zaganiano, rolety spuszczone... to chyba sprzeczne z ideą adaptacji... chyba nie byłabym spokojna zostawiając tam dziecko... moja córka na zajęcia adaptacyjne chodziła od połowy maja, były co tydzień do czerwca włącznie i w sierpniu 4 spotkania. Panie tak to zorganizowały, że 2 pierwsze spotkania były z rodzicami, nawet była część teoretyczna dla rodziców z psychologiem, pedagogiem ... w sali dzieci bawiły się i z rodzicami, rodzice osobno się integrowali, dzieci osobno w tej samej sali z paniami itp. później były spotkania otwarte, panie zachęcały nas do wyjścia na korytarz, ale drzwi były otwarte - dzieci widziały rodziców, wyglądały, niektóre przychodziły do mam, niektóre ciągnęły matki do sali... te ostatnie sierpniowe spotkania były bez rodziców, ale dzieciaki zaprowadzaliśmy do sali, machaliśmy, tj normalnie później się to odbywa i pani organizowała zabawę w kręgu... później coś malowali, lepili itp. i zrobili wystawkę. My przyszliśmy po godzinie i podziwialiśmy dzieło. a później wspólne zabawy na placu zabaw. Ja wspominam super te zajęcia, mała była zachwycona, chociaż ja i tak matka bojąca jestem, nadopiekuńcza, więc siedziałam tydzień pod przedszkolem w obawie, że mała będzie płakać, przeżywać, że będę potrzebna... nie byłam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabrysia27
Do psychiatry to ty sie nadajesz, czuła mamusia się znalazła, tygrysica gotowa na zadrapanie i żdżarcie każdego, kto próbuje tknąć jej bachora! Powtarzam, twój bękart nikogo tu nie interesuje, poza tobą. Idź się mężulka poradź, a nie na forum swoje żale wylewasz! Powiedziałam WON MI!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Garysia27
faktycznie coś z garem masz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jestem w szoku
przepraszam bardzo ale to jest normalna praktyka w Niemczech i ja mowie o czasie adapcyjnym ktory zaczyna sie juz pare tygodni wczesniej niz rom przedszkolny. wiec jak dziecko ma isc do przedszkola n.p od poczatku wrzesnia to matka przychodzi z dzieckiem w ustalone dni i w 1 dzien na 100 % jest jakies 2 godziny z dzieckiem na sali. Jesli dziecko juz w 1 dzien bawi sie z innymi i nie placze to wysyla sie matke na korytarz aby zobaczyc jak sie zachowa dziecko. jesli dziecko zacznie plakac to wolaja rodzica z powrotem. niektore dzieci przyjda pare razy i powiedzmy za 5 razem dziecko nie placze i chce sie bawic, wiec odsyla sie rodzica. rodzic moze byc w poblizu przedszkola lub ma byc pod telefonem jakby co. jak zacznie sie rok przedszkolny to wtedy dziecko regulranie do przedszkola przychodzi a wtedy przedszkolanki probuja ulatwic rozstanie. oczywiscie wtedy rodzice musza isc nawet jak dziecko wyje w nieboglosy i rodzice sa na tyle madrzy ze ida. powtarzam ja mowie o czasie adapcyjnym i jak on wyglada w Niemeczech a nie o 1 dniu gdzie ma byc dziecko zupelnie samo bez rodzica w przedszkolu. sama jestem przedszkolanka w DE, wiec wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
Dzięki dziewczyny za wpisy. A co do Gabrysi27 - prawda boli, co? :D Żałosna jesteś. To mój topic więc won z niego!!!! I tak, owszem jestem jak tygrysica i zagryzłabym każdego kto chciałby skrzywdzić mój skarb największy na świecie! A niech Cię pognie z zazdrości i słodkości mojego wpisu wredna, półinteligentna żabo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie dni adaptacyjne były w obecności Pań i rodziców, dzieci wszystkich rodziców same zostaną po raz pierwszy 3 września ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jestem w szoku
ach, no i oczywiscie jesli czas adapcyjny odbyl sie pomyslnie to chyba jasne, ze takie dziecko nie bedzie robic wielkich problemow w ten dzien kiedy musi zostac na caly dzien bez matki w przedszkolu. zdarzaja sie dzieci ktore nawet po dlugim czasie adapcyjnym placza i krzycza dlugo ale to rzadko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja córka miała adaptacje
na koniec lipca. A to co Ty napisałas to mnie po prostu przeraziło! Żeby adaptacja sie powiodła to naprawde trzeba robic ja z głową! Masakra dla dzieci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedszkolanka z Polski
Napisz gdzie takie przedszkole jest, bo nie chce mi się wierzyć. Nie wierzę, bo sama pracuję w przedszkolu i to jest dla mnie prowokacja. Takie sytuacje nie mają miejsca w żadnym przedszkolu w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
Przedszkole nr 59 w Szczecinie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
Nie mogę sie dziś skupić na pracy, tylko myślę jak bezmyślne, nieprofesjonalne panie z przedszkola moją kilkutygodniową pracę z dzieckiem przygotowującą ją do przedszkola zmarnowały w kilka minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepokojący ten opis...
prowokacja? ja słyszę co się dzieje w przedszkolach/szkołach... też pracuję w oświacie, niestety są ludzie i ludziska... jak w każdym zawodzie. Trzeba reagować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __oo__
@no jestem w szoku No rzeczywiście było coś takiego przed rozpoczęciem normalnego pobytu w przedszkolu, dwa dni żona była z córką. Mogła wejść na sale... Ale moje dziecko nie robiło żadnej paniki..... W pierwszym dniu tej "Adaptacji" żona wróciła po godzinie do domu, bo córka bawiła się z resztą grupy, przedszkolanki wzięły tylko od niej nr telefonu, "na wszelki wypadek". Potem jak zaczął się czas normalnego przedszkola nie było włażenia na salę......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdyby podobna sytuacja miała miejsce w przedszkolu, do którego uczęszcza moja córka, już w ten sam dzień zostałaby wypisana z grupy, a sprawą zainteresowałbym kuratorium, pod które podlega placówka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozumiem zachowanie przedszkolanek, poniewaz dzieci o wiele bardziej dramaturgie odstwiają gdy rodzic co chwile wraca sie do niego,sciska, caluje, placze, z sali odciaga i wylewa łzy,dziecko widząc reakcje rodzica samo nie moze sie uspokoic,zaczyna powage sytuacji odbierac jakby na dobre kilka miesiecy sie z nim żegnano,a tak to jak dzieci do sali szysbko zostaly zagarniete bez spazmow mamusiek to dziecko w ten czasie nie ma po co tak przezywac,widząc gdy rodzic sie normalnie zachowuje bez lamentow Sama mam przedszkolaka i niejednokrotnie widzialam jak to rodzic nakrecal swoja pocieche do histeri ze jedno od drugiego nie chce sie oderwac Najlepiej za raczke zaprowadzic do sali, dac buziaka, po czuprynie potarmosic, powiedziec wesolo aby był grzeczny i malucha panią przekazac , co najwazniejsze z usmiechem odchodząc a nie aby dziecko widzialo nas zaplakanych,bo sie w ten czas nakreca Wasze dzieci nigdy u kogos na kilka godz nie zostaly? tez wtedy siedzieliscie pod drzwiami i nasluchiwaliscie? tak to jest jak przez kilka lat dziecko przebywa tylko przy mamie ,pod jej spodnicą,i nigdy sie nie rozstawało chocby na kilka godz lub dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przedszkolanka z Polski
Nie jestem ze Szczecina, ale jeśli to prawda co napisałaś autorko to niestety, ale musisz powiadomić dyrektora przedszkola o tej sytuacji. To niedopuszczalne. Nie wiem jakie nauczycielki tam pracują, ale teraz to ja jestem w szoku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
Żałuję bardzo, że pani dr będzie w przedszkolu dopiero za 2 dni, bo już dziś zapytałabym o politykę przedszkola w zakresie adaptacji. Nie chcę być upierdliwa, ale z mojego odważnego i ciekawego dziecka uczyniono zapłakane, zalęknione i odarte z możliwości decydowania o sobie. Jak można zamykać drzwi na klucz w sali??????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Powiedziałam mojej córeczce, że mama jest za drzwiami i czeka na nią. Dziecko było przestraszone i pewnie chciało zobaczyć czy rzeczywiście tam jestem, a tu mur w postaci pań, które nie wypuściły dziecka aż ono wpadło w histerię i nie dało się uspokoić. Ona nigdy tak nie reaguje. Dla mnie jej stan jest miarą tego co przeżyła przez ten durny pomysł na hartowanie w przedszkolu, bo to z adaptacją nie ma nic wspólnego! Ot co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zamyka sie na klucz drzwi sali dlatego bo mając 25 dzieci w grupie ile razy sie slyszalo ze jakis maluch po kryjomu wyszledł za teren przedszola!! To tak samo sie mozesz zapytac, jak mozna zamykac okna ,a co mają byc otwarte? lepiej aby ci wylecialo z okna? Ty u siebie w mieszkaniu masz swoje dziecko wiec mozesz sobie otwierac okna czy drzwi otwarte zostawiac by ci wyszlo np na klatke schodową, ale przedszkolanki nie mogą sobie pozwolic na takie ryzyko bo dzieci bywają baaardzo niebezpieczne dla siebie i nie ma im co ufac w kwesti bezpieczenstwa Wiec tak, jestem za tym aby w przedszkolu były zamykane drzwi na klucz niz by jakies dziecko pod nieuwage przedszkolanki wyszlo i ze schodow spadlo .Środki ostroznosci "prewencyjne" muszą byc zachowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
Toksyczna, ale mówimy o adaptacji. Maluszki powinny wiedzieć, że mama na nie czeka i że mogą się przytulić i wrócić na salę. Nie mówię o sytuacji na co dzień kiedy nikt na nie nie czeka pod drzwiami. One miały prawo przeżywać adaptację godnie, z szacunkiem dla ich emocji. To nie obóz koncentracyjny czy schronisko dla trudnej młodzieży, ale pierwsze dni w przedszkolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jestem w szoku
Toksyczna ale ty wiesz ze tu jest mowa o czasie ADAPCYJNYM???? czas adapcyjny nie jest po to aby wepchnac dziecko do sali, poglaskac po wloskach i isc !!! zanim bedziesz sie wymawiac na temat to przeczytaj o co tu w ogole chodzi. a tak po za tym zamykanie drzwi sali na klucz jest niedopuszczalne !!! jesli w Polsce to jest legalne to sie ciesze ze w Polsce i nie mieszkam i nie pracuje !! drzwi na klucz nie powinno sie zamykac bo jak bedzie potrzebna ewakuacja to co wtedy? nie wierze w to, ze to jest normalne i dozwolone w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhdfhdy
Jak widać największy problem jest nie z dziećmi a z rodzicami bo to oni najwięcej panikują i to ich trzeba adaptować z przedszkolem a nie dzieci. Rodzice płaczą, cudują a dzieci to widzą i odczuwają i im także udziela się ten nastrój. Dzieci z natury są ciekawskie i nie znają strachu i jak rodzic pokazuję dziecku że coś wzbudza strach, niepokój, smutek to to i dzieciom sie udziela. Gdy moje dziecko szło do przedszkola to największy cyrk odstawiały nie dzieci właśnie a rodzice, matki szlochały jakby te dzieci ostatni raz w życiu oglądały, ojcowie niespokojnie kręcili się od ściany do ściany. A potem czatowali pod drzwiami i co 5 minut zaglądali czy aby ich dziecko nie potrzebuję pomocy bo je tam na bank mordują. Więc jak takie dziecko ma nie płakać skoro rodzice dają mu sygnały, że dzieje się coś bardzo, bardzo, baaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo złego? A potem oczywiście żal do przedszkolanek że źle się dziećmi zajmują. W każdym przedszkolu rodzice po oddaniu dzieci powinni zostać wyproszeni na te kilka/kilkanaście minut zapoznawczego czy też próbnego czasu. I przede wszystkim to rodzice muszą zmienić swoje nastawienie co do przedszkola bo jeśli ktoś uważa, że to największe zło to trzeba siedzieć z dzieckiem w domu a nie po przedszkolach spektakle odstawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Troskliwa mamusia
fhdy - wypraszam sobie. Nie generalizuj. Jak już wspomniałam, moja rodzina to po części nauczyciele, w tym w przedszkolu. Wiele porad i artykułów na temat rodziców i nastrojów udzielajacych się dzieciom na etapie posyłania do przedszkola przeczytałam i moje dziecko widziało uśmiechniętą i zadowoloną mamę, która jednak została wypchnięta za drzwi bez możliwości wyjaśnienia dziecku co się dzieje. Dziecko zaś zostało wepchnięte do nowej sali pełnej obcych krzyczących pań i beczących dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×