Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TO MOJA SPOWIEDŹ

Kocham dzieci mocno, choć regularnie wkurzają mnie jak nie wiem

Polecane posty

Gość TO MOJA SPOWIEDŹ

Tak sobie siedzę i myślę, że jestem nienormalna:) Tak, jakem Matka, Żona o Kochanka. Nie jestem idealna. Lubię porządek, ale bywają dni kiedy nie mam ani sił, ani ochoty i zwyczajnie po wierzchu ogarniam, jedynie piorę regularnie:p a że potem sterta prania leży do wyprasowania ... szczegół ... Dzieci kocham , ojjjj kocham te łobuzy i szarlatany, ale jak mnie z równowagi wyprowadzą swoim zachowaniem, to mam ochotę na skróty wyskoczyć i zwiać do oazy spokoju ... a jak śpią te łobuzy, to patrzę i patrz,ę na nie i mi złość przechodzi, bo słodkie jak nie wiem w tym śnie są i takie do zacałowania. Na co dzień mam mało czasu dla siebie, ciągle coś do zrobienia, a jeszcze póki pogoda dopisuje ZMUSZAM - taaaak, dobrze czytacie - ZMUSZAM się do ruszenia tyłka z domu, żeby poszalały na dworze. Szczerze? Nie cierpię tego, one uwielbiają, ruch to zdrowie, mają swoich kolegów i koleżanki na podwórku, dzieci sąsiadów i wiem, że to buduje relacje na przyszłość. Nie lubię bawić się w dziecięce zabawy, ale też się ZMUSZAM, dla nich, żeby czuły, że mam dla nich czas. A że radocha czasem średnia z tego, cóż ... decydując się na dzieci, świadomie decydowałam się na pewne utrudnienia:-D Bajki ... ło matko, no jak już córa wybierze, to najdłuższe, efekt taki, że czytam ziewając:p, a ona oczy szeroko otwarte i z zapartym tchem czeka na ciąg dalszy. Uwielbiam chwile, gdy młodszy śpi już wieczorem, młoda starsza, kumata, więc jak z nami siedzi nawet to i tak zaśnie na poduszce obok, a my se możemy pogadać spokojnie, pooglądać coś. Bywa, że jedno i drugie za cholerę spać nie chce, a mnie się oczy kleją, wtedy sposobem - jedno i tak zasypia w salonie (młodszy lubi też szum i gwar do zasypiania), a ja idę do córy i się kładę przy niej. Tak, kładę się i co ? zasypiam, potem w nocy wędrówki ludów do własnego wyra i do męża:) Mało mamy okazji na .... staramy się więc z nich korzystać ... ale nie powiem, by to było całkiem luźne i takie jakby nic się w życiu nie zmieniło po urodzeniu dzieci. To mit. Trzeba być przygotowanym, że któreś się obudzi i wparuje. Bywa, ze w najlepszym momencie młody się zaczyna budzić, no i co ... jedno idzie, ja najczęściej, by go utulić na nowo i żeby zasnął . Nie da się tak całkiem na luźno jak to kiedyś było. Co nie znaczy, że jest nudno... I wiecie po co ja to se tak piszę? A po to, żeby powiedzieć, że jestem przekonana, że 90 % rodzin właśnie tak żyje, nie idealnie, nie pod linijkę, nie jak w TV z idealnych domów, gdzie dzieci ułożone na komendę jedzą, piją, bawią się i zasypiają i absolutnie nie absorbują swoich rodziców. Kto jeszcze żyje NORMALNIE?:) Bo mimo wszystko uważam, że jesteśmy normalni, z normalnymi problemami, z normalnymi dzieciakami - żywczykami, które trzeba temperować na każdym kroku ... PS> I czekam na posty tej reszty 10% żyjących jak w bajce ... obrzydliwie idealnych:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO MOJA SPOWIEDŹ
A i żeby nie było - zestawienie słów "jestem nienormalna = żyję normalnie" jest jak najbardziej przemyślane, choć bez sensu:-D to dla forumowych analityków:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rajtuza z oczkiem
Spodobała mi się Twoja wypowiedź, taka szczera, z humorem, ja podzielam Twoje zdanie, że tak wygląda życie z dziećmi, że to zetknięcie dwóch skrajności - z jednej strony kochasz i zrobisz dla nich wszystko, a z drugiej wielu rzeczy Ci brakuje, wielu rzeczy masz dość.Ja też tak mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rajtuza z oczkiem
Nie wiem, czy są faktycznie rodziny idealne, że kobietom niczego nie brakuje i nic ich nie wkurza mimo posiadania małych dzieci i ograniczeń z tym związanych, ja tego nie znam, życie jest trochę zwariowane, jak by ktoś bezdzietny spojrzał na nas z boku, to by pewnie zdziwił się na wiele rzeczy, bo właśnie te wieczory czy wyjścia na dwór odbieram po części podobnie, czasem wolałabym wyjść z mężem samotnie na długi spacer czy posiedzieć przy piwie, niż po raz setny iść na plac zabaw, choć ja lubię wyjścia na dwór z dzieckiem, nie zmuszam się do tego, ale faktycznie większość wyjść jest dla dziecka, z myślą o dziecku, nie o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO MOJA SPOWIEDŹ
Ano bo tak jest! Tak to czuję! Z jednej strony kocham dzieciaki tak, że nie umiem tego opisać, z drugiej średnio raz na dobę tak mnie zjeżą, że chętnie bym gdzieś wybyła:p Ale jak zdarzy się, ze gdzieś sami wybywamy z mężem, to tęsknię za nimi, chociaż wiem, że opiekę maja dobrą (ot ostatnio my na wesele szliśmy, a oni mieli być u ciotki i wujka, od rana już tam chcieli iść i jak na drugi dzień zgłosiłam się po nich, to myślisz, że szał był na widok mamy?:p taaaaa, tylko mama taka durna, że tęskniła:p). Ale i nie lubię ich zostawiać:p no takie skrajności, raz chcę odsapnąć i gdzieś iść samemu, a z drugiej mam gdzieś z tyłu głowy wyrzuty sumienia, ze nie po to decydowałam się na dzieci, by teraz traktować je jak balast i przeszkody w prowadzeniu rozrywkowego życia. Nie twierdzę, że mamy zamknąć się w 4 ścianach i 200% poświęcić dzieciom, ale jak się na nie świadomie zdecydowaliśmy, to bierzemy życie takim, jakie jest po ich pojawieniu się. Łatwiej nie oszaleć, że na coś czasu nie mam, albo kasy. Choć z kasą źle nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO MOJA SPOWIEDŹ
No szczerze i z ręką na sercu to ja wolę wysłać męża z bąkami na dwór, a samej oddać się ulubionym zajęciom - sprzątanie, gotowanie, i tak dalej:-D hehehe no lubię to wszystko jak nikogo w domu nie ma i podłoga po wytarciu na mokro ma szansę wyschnąć bez śladów rysich pazurów (czytaj małych stóp):p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO MOJA SPOWIEDŹ
Jak już jadę po całości, to i powiem, ze jak jestem sama z nimi w domu, w okresie jesienno-zimowym, kiedy najczęściej jest tak, że nie ma jak wyjść na dwór, bo pada, ciemno, czy inny armagedon, to z pełną świadomością krzywdy wyrządzanej ich rozwojowi, pozwalam im oglądać bajki w tv, necie, czy pograć w gry (oczywiście odpowiednie do wieku). Ja wtedy mam czas na obowiązki, a nawet na to, żeby posadzić tyłek i odpocząć. TAK! Czasem tak jest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO MOJA SPOWIEDŹ
Czasem pozwalam im zjeść coś zakazanego, bo skoro ja se na grzechy pozwalam, to dlaczego oni nie mają spróbować ? Wolę tak, niż potem mają żebrać od innych dzieci na dworze, czy w przedszkolu, żeby dały im spróbować. Oczywiście tłumaczę, że niezdrowe i że będą grubasami jak będą jeść to częściej niż "rzadko" i że robaki im w zębach dziury wywiercą :p u nas to działa:-D poza tym jedzą zdrowo, owoce, warzywa - oczywiście w takiej postaci, w jakiej są w stanie to przyjąć, a każde ma inne preferencje:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rajtuza z oczkiem
Ja mam to samo, chcę gdzieś się wyrwać bez dziecka, ale jak już co do czego dojdzie, to wolę zostać z dzieckiem, bo tęsknię.Kocham nad życie, ale też denerwuje mnie mały jak nie wiem co czasem i najlepiej wtedy bym gdzieś uciekła i stwierdzam, po co mi dzieci były.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO MOJA SPOWIEDŹ
hehe, no :) tak jest:) No ale ja to tak tłumaczę, że po prostu one są już częścią naszego życia, jak gdzieś jesteśmy bez nich, to mamy prawo odczuć, że czegoś brakuje, nawet jak miejsce i sytuacja dla nich nieodpowiednia. Grunt, to chyba umieć nazwać sprawy po imieniu i nie udawać, że to sam cud, miód i orzeszki:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rajtuza z oczkiem
Ja też nie jestem jakimś ideałem w kwestii gotowania dziecku czy idealnego prowadzenia domu. Czasem nie umyję tej podłogi, nie wyprasuję i coś czeka pół miesiąca na wyprasowanie, idealnie moje dziecko też nie je, jeśli patrząc na ówczesne kafeteryjne standardy niejedzenia danonków, słodyczy i słoików. Pewnie i też nie całkiem idealnie wychowuję, ale ogólnie uważam,że daję z siebie, co umiem dać i się staram wedle własnych sił i zgodnie z preferencjami mojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rajtuza z oczkiem
Moje dziecko tak samo nie jest jakimś ideałem w takim sensie, że np. na roczek chodził, od 7 miesiąca pije samodzielnie z niekapka, na 1,5 roczku samodzielnie je obiad całkowicie w kawałkach, bez papek, nie, moje dziecko ma swoje jakieś etapy rozwoju, które może nie są idealne do jego wieku, pije z butelki zamiast z kubka, robi w pieluchę zamiast w nocnik, jest karmione, zamiast jeść sam, ale czy to powód do wstydu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO MOJA SPOWIEDŹ
Ja swoim czasem blenduję zupy, nie wszystkie, no i nie dlatego, by łatwiej im się gryzło, ale nie wszystkie lubią, a chcąc przemycić pewne warzywa, których normalnie palcem nie tkną, wolę zblendować, jest zupa - krem , do tego wrzucam im grzanki, czy groszek ptysiowy i ooooo - jaka pyszna zupka:p:p:p owoce podobnie, uwielbiają wieloowocowe musy, więc im tak robię i tym sposobem zamiast 1 jabłka.1 banana, czy 1 nektarynki zjadają te 3 owoce na raz i jeszcze wołają, ja sama takie musy lubię:p:p:p a cale owoce im wchodzą najczęściej jak są na dworze, czy wieczorem jak bajkę oglądają, to chcą by im dać, czy to banana, czy jabłko i tak mielą:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO MOJA SPOWIEDŹ
Moje też nie ideały, a różne jak piorun:) Córa się odpieluchowała szybko, na noc i na dzień. Syn ma skończone 3 lata i do dzisiaj potrafi czasem zmoczyć się w nocy, mimo, że nie chce pieluch, nie daje zakładać na noc, z reguły wstaje na siku sam, woła któreś z nas i idziemy w nocy do łazienki, ale bywa, że nie obudzi się i popuści ... mam co prawda pozabezpieczane wsio, więc spoko, ale nie cisnę i nie stresuję ani siebie, ani jego - późno wyszedł z pieluch, mimo, że z nocnikiem był zapoznany koło 9 miesiąca życia, jak siedział stabilnie. Idealnie jadł mleko, kaszki i takie tam. Młoda za czorta nie chciała, miała odruch wymiotny, jako 9 miesięczniak odrzuciła i cyca i modyfikowane, nie było wyjścia - lekarka sama powiedziała, żeby zacząć podawać danonki, bo skądś wapń i białko musi dostawać (zwykłego mleka też nie chciała). I żyje, żadnych alergii, nic. Nie jest gruba, zęby zdrowe. I do dzisiaj wcale niekoniecznie woli danio, jej zdecydowanie lepiej smakuje śledź z cebulą:-D syn za to słodka dziurka i trzeba go ograniczać, bo inaczej wsio co dostanie w łapki pochłonie:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TO MOJA SPOWIEDŹ
Dobra, może ktoś jeszcze napisze:) ja zawijam żagle i lecę do moich zbójników:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rajtuza z oczkiem
To mój syn wlaśnie taki smak ma jak Twa córka - mleka, kaszek, zup mlecznych nie znosi, mając jakieś 14 miesięcy odrzucił picie mleka, ale jadł kaszki, ale teraz mając ponad 2 latka, już nawet tej kaszki ani zupy mlecznej nie chce.Ewentualnie jakiś serek zje, a tak na co dzień jadłby jajka w każdej postaci, najlepiej sadzone czy jajecznicę, pierogi, jakieś konkretne obiady, twaróg ze śmietaną na słono, kanapki, parówki, lubi konkretne, chłopskie żarcie,nie jakieś kaszki z konfiturą !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×