Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Możekotiatia

Pytanie do dziewczyn długo starających się od Dzidzie.

Polecane posty

Gość Możekotiatia

Kobietki. Mam do Was pytanie. Mam w pracy dość bliską koleżankę, która wraz z mężem bezskutecznie od kilku lat stara się o dziecko. Leczą się. I chciałabym się Was zapytać, w jaki sposób mogę Koleżankę wspierać.Nie chcę jej robić przykrości, ani być zbyt nachalna. Czy lepiej jest nic nie mówić na ten temat, chyba, że sama będzie zaczynać rozmowę, czy interesować się wynikami leczenia, czy mówić, że już niedługo na pewno się uda. Jakiego wsparcia Wy same oczekujecie? Koleżanka czasem sama zaczyna rozmowę na ten temat, czasem mówi o postępach w leczeniu. Jestem w 5 miesiącu ciąży i nie wiem, czy mogę jej czasem coś opowiedzieć o swojej ciąży, pokazać zdjęcie z USG, czy to byłoby nietaktowne. Nie atakujcie mnie proszę, chciałabym tylko się dowiedzieć, co jest Wam potrzebne w takiej sytuacji, co sprawia niepotrzebną przykrość, a co podtrzymuje na duchu. Dziękuję za wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inga 24
Ja bym nie ukrywała swojej radości z ciązy, jednak bez zbednego narzucania tego tematu- zdjęc z USG bym nie pokazywała, ale ja nie wiem co czuje kobieta która długo stara sie o ciąże, nie miałam z tym problemu, wydaje mi się że jeżeli sama zaczyna rozmowe etc- to czemu nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzzz
Możekotiatia mysle ze moze sie jej zrobic przykro ale po tylu latach co sie stara napewno nie zorbi az takiego wrazenia to na niej wiem sama po sobie moje dwie siostry sa obecnie w ciazy ja staram sie sama killa lat juz i ta ciaze siostry juz przyjelam bardziej mniej emocjonalnie coz tak to jest ze kazdu bedzie zachodzic z naszego o toczenia i nic tego nie zmieni a przupuszczam ze kolezanka po takim czasie juz ma inne uczucia co do tego bo by nie dala rady sam wiem po sobie poprostu powiedz i juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzzz
Możekotiatia powiedz poprostu ze jestes w ciazyi nic nie pokazuj bedzie chciala to sama cie zapyta o wiecej i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzzz
Możekotiatia powiedz poprostu ze jestes w ciazy i nic nie pokazuj bedzie chciala to sama cie zapyta o wiecej i tyle wiadomo ze ponikad taka informacja boli i tak jest sama tego doswiadczam i nie mała łatwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bańka wstańka----
ja mialam podobna sytuacje do Twojej. tylko ze moja kolezanka poronila... ja w ogole przy niej nie zaczynalam tematu. jak sama sie pytala o to jak sie czuje to gadalam. ciezko ukryc radosc, ale przy niej sie hamowałam. usg bym nie pokazywala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzzz
czy mówić, że już niedługo na pewno się uda. wiesz autorko takie slowa nie sa slowami pocieszajacymi bo zrozumiec osobe ktora sie stara kilka lat moze zrozumiec osoba ktora przez to przeszla i chodz nie znam twojej znajomej rozumiem jak jak nikt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kannngurzycaaa
Nie ma nic gorszego od slow "napewno sie uda", "jestescie mlodzi", "przyjdzie czas to bedzie" itd. Ale wszystko zalezy od charakteru danej osoby. Ja jestem raczej osoba zamknieta i nie lubie opowiadac o naszym problemie z plodnoscia. Byc moze kolezanka woli sie wygadac, skoro jak mowisz czasami sama zaczyna temat. Zdjec z usg napewno nie pokazuj. Jedna z moich bystrych kolezanek, wpadla kiedys do nas i sama wlaczyla nam plyte z usg. Zrobilo nam sie mega przykro, ale robilismy mine do zlej gry. No i co tam oprocz tego..... Nie lubie jak ktos mi opowiada, ze np uslyszal bicie serduszka, dziecko im pomachalo itp. Oczywiscie slucham i ciesze sie z ich szczescia, ale gdzies tam w sercu czuje lekkie uklucie, ze my tego nie mozemy doswiadczac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczerze mówiąc ja w ogóle
dziwię się tym dziewczynom, które pokazują zdjęcia usg. Ostatnio sama tego doświadczyłam w pracy i byłam dość... zażenowana. Nie wiem, może ja jestem jakiś wstecznik, pomimo, ze nie przekroczyłam jeszcze 30-stki. Mam dwoje dzieci, fajną pracę i miłych ludzi, ale do głowy nie przychodziło mi pokazywanie zdjęć usg, czy mówienie o machaniu rączką. Jak się ktoś bardzo interesował to powiedziałam na kiedy termin, czy np. płeć. Jak się nie interesował, nie narzucałam się wcale z opowieściami. Trudniej "ukryć", w sensie nic nie mówić o dziecku już narodzonym. O dzieciach więcej opowiadam, ale też jeśli już zaczynam temat to z tymi osobami, które mają dzieci. Jeśli ktoś nie ma dzieci to nie zaczynam tematu o dzieciach. Mam jedną koleżankę, która pragnie maleństwa, ale z tego co wiem, to jej problemem nie jest niepłodność, a brak stałego partnera. Staram się nie narzucać jej dyskusji o dzieciach, to ona tę dyskusję zazwyczaj rozpoczyna. Ostatnio zapytała, czy mogłabym jej przesłać zdjęcia dzieciaków, bo chciałaby zobaczyć jak urośli. Pracujemy razem 7 lat, zna dzieci, więc wysłałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Możekotiatia
Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lubie desery owocowe
Szczerze mówiąc ja wogóle ale przypadek twojej znajomej to jednak nie to samo gdyby sie starala latami chciec anie miec partnera a miec i sie starac to jest inna kwestia juz i nie to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczerze mówiąc ja w ogóle
Wiesz co, wiem, że to co innego mieć partnera i starać się latami, a nie mieć partnera, ale jest jedno ale... Moja koleżanka ma 34 lata i w sumie jest w martwym punkcie. Była z facetem, którego bardzo kochała, on ją również... On uległ poważnemu wypadkowi, był kilka miesięcy w śpiączce, nie wyszedł z tego, nadal jest ciężko chory. Ona przez kilka lat zaprzyjaźniła się z jego rodziną, traktują ją jak członka rodziny, a ona, no cóż... Trudno jej jest podjąć jakąkolwiek decyzję co do poznania jakiegoś faceta, bo z tamtym niby nie jest, są przyjaciółmi, ona go odwiedza i jest jak w zaklętej matni. Wie, że z tym mężczyzną nie może stworzyć rodziny, bo on raz ją poznaje, a raz nie...., ale jakiś rodzaj wyrzutów sumienia, więzi, nie pozwala jej zawalczyć o swoje szczęście i spełnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×