Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość głowa_mała

Matki pracujące - JAK wy to wszystko ogarniacie????

Polecane posty

Gość głowa_mała

No pytanie jak w temacie - jak Wy to robicie, że pracujecie zawodowo (zakładam pełen etat), wychowujecie dzieci, dbacie o dom, dbacie o siebie i ... jeszcze żyjecie? :-O Ja właśnie wysłałam swoje dzieci od września do przedszkola. Oczywiscie jak to poczatki - jest trudno. Dzieci były w przedszkolu 2 dni. Po drugim dniu noc straszna. Oboje (a sa to bliźniaki) co chwilę się darły. Dodam, ze spia w roznych pokojach, daleko, nie budziły się nawzajem. Wiec ja dzisiaj już jestem zrąbana na maksa. Poza tym od rana katar i kichanie, a zatem siedzimy w domu. Zamierzałam rozpoczac szukanie pracy, ale nagle dotarlo do mnie, ze to jakis kosmos jest. Jak to wszystko pogodzic? Dzieciaki do przedszkola chodza niechetnie poki co, odbieram je po obiedzie na razie. Rano jest lekki cyrk w domu, potem w szatni. A wiec megastres dla mnie :-O Żal mi maluchów, ze ida tam, gdzie nie chca i chyba sa nieszczesliwe :-( Ja w takie sytuacji isc do pracy na etat, jak wy to robicie. Przeciez 8 godzin w pracy plus dojazdy, to przeciez w domu bylabym gdzies o 17.30-18.00... I tak codziennie. Jak zyc? Jak wychowywac dzieci? Godzine dziennie? Kiedy czas dla siebie - aby odpoczac, zrelaksowac sie w wannie, przeczytac ksiazke, przygotowac ubranie - do pracy dla siebie, dzieciom do przedszkola??? Kiedy zakupy, o gotowaniu nie wspomne... Chcialam isc do pracy, aby bylo wiecej kasy, aby rozwijac sie zawodowo (skonczylam studia, lubie to co robie), aby byc wsrod ludzi... Ale kiedy ogarniac dom?? W weekendy? do tej pory ten czas poswiecalismy rodzinie, czyli sobie nawzajem. Jezdzilismy do rodziny, na wycieczki, kino, teatr, muzeum, działka...... Ludzie, jak wy w ogole żyjecie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LaMania
no i tu jest właśnie problem, na nic czasu nie ma.... też muszę to jakoś lepiej zorganizować..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) kobiety potrafią :D samotna mama - córka 6 lat - przedszkole - praca pełen etat. mieszkanie czyste - obiad ugotowany - każdy zadowolony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LaMania
tyśka911 jak Ty to robisz? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasne bo musimy
to ogarnąc,a nie cackac się z sobą. Niestety na nic nie ma czasu, chociaż ostatnio machnełam chyba ze 3 książki pod rząd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LaMania
mi się udaje ale właśnie kosztem własnego wolnego czasu. niestety. albo kosztem spania hehe bo czytam czasem do północy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
należę do tych które są ambitne. nie było łatwo nie jest łatwo, ale nie załamuje się. w lipcu obroniłam magistra (mam 29lat - po długiej przerwie skończyłammgr uzupełn.). dziecko jeśli miałam zjazdy jechało do dziadków (mam to szczęście że dziadki są na emeryturze). zakupy robię z córką. nie mam czasu dla siebie, mój czas wypełnia dziecko. ja chyba nawet nudzic sie nie umiem :) nie wiem co to znaczy. ale nie jest mi z tego powodu źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LaMania
tyśka911 gratuluję obronienia tytułu :)) może z przedszkolakiem jest łatwiej bo się bardziej sobą sam zajmie czasem? ja mam młodsze dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
normalnie :) Zaczynam o siódmej, w domu jestem o 16.15- zwalniam opiekunkę i idę z córką na spacer/rower/plac zabaw. Po powrocie ona bawi sie sama, ja w tym czasie ogarniam chatę (od niedawna coś tam mi pomaga) i zaczynam obiad na drugi dzień. Potem wraca mąż- kąpiemy mała, około 20-ej mała jest w łóżku. Ja kończę obiad, maż kończy ogarnianie chaty. Od 21 mamy czas dla siebie. Nie widzę w tym nic niezwykłęgo, ani heroicznego, naprawdę:) Kwestia organizacji i checi. Odkad mam dziecko troche zmieniłąm priorytety- wolę się z nią pobawić, isć na spacer niż sprzątać chatę. Czasem jak się nie wyrobie albo mi się nie chce gotować to proszę opiekunkę, zeby dla córy coś zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LaMania
a w jakim wieku są wasze dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja ma trzy lata. Ale pracuję odkąd skończyła pół roku- na cały etat. Naprawdę jakoś nigdy nie wydawało mi się pogodzenie tego jakimś specjalnym heroizmem... LaMAnia- a Twoje ile ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka na wychowawczym
Teraz jestem na wychowawczym ale strasze juz poszlo do przedszkola , mlodsze niedlugo do zlobka a ja szukam opracy. Gdy starsza corka mial 6 miesiecy wrocilam do rpacy. wychodzilam z domu o 8 wracalam czesto kolo 19. POwiem Ci ze sposob jest jeden: zelazna organizacja. Organizujesz, planujesz i przewisujesz to co mozesz . Niczego nie zostawiasz na jutro, na potem. Bo dziecko zapewni ci wystarczajaca ilosc nieprzewidzianych sytuacji z koptrym musisz sobie radzic. NO i maz i jego obowaizkowasc jest tez wazna. Ja mialam szczescie bo mal trafila do super nianbki a teraz bardzo podba jej sie w przedszkolu. Mam nadzieje,z e synek ladnie sie odnajdize w zlobku. Jesli nie myslisz w pracy, ze dzieciom dizeje sie krzywda albo ze sa nieszczesliwe to juz polowa sukcesu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LaMania
moje ma 2. rano wstajemy, ja się szykuję, wychodzę przed 8 po 8 M z Młodym do żłobka. wracam po 16 zabierając go, potem sprzątanie, gotowanie its w międzyczasie zabawy z małym. padam na twarz o 21 a tu jeszcze tyle do roboty a M tylko pretensje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LaMania
a mój wraca do domu po 22...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki lajf
No niestety, tak sie żyje... Zwłaszcza, jak sie pracuje do 17-18, zanim dziecko odebrałam (ze żłobka prywatnego oczywiście, bo przy takich godzinach pracy to jakie państwowe...) i dojechałam do domu to 19 sie robiła, za godzinkę dziecko spać, ja opanowywałam tylko największy sajgon i tez spać - i tak funkcjonowałam przez półtora roku po powrocie do pracy. Mąż pracował wtedy jeszcze dłużej, bo później wychodził, i to on małą odwoził do żłobka, no ale w domu był po 20... O ciągłych zwolnieniach, bo córka chorowała, to już nie wspomnę, a i tak drugie tyle co ja siedziała z córka moja rodzina w takich sytuacjach - inaczej chyba by mnie wywalili z pracy :o Ciężko było. Teraz jestem w domu, bo lada chwila rodzę drugie dziecko, córka chodzi do przedszkola państwowego (do 16) ale na szczęście moi rodzice ja odbierają, dla mnie jednak za daleko juz żeby chodzić. Ale powrotu ponownego do pracy sobie nie wyobrażam i ogarnięcia tym razem sytuacji z dwójką... a nie wiem, czy i te półtora roku będę mogła zostać w domu, jak z pierwszą, z powodów finansowych oczywiście. A z przedszkola póki co nie rezygnuj, to normalne, że dzieci płaczą, zwłaszcza że wcześniej tyle siedziały w domu. Dziecko potrzebuje około miesiąca, żeby przystosować się do nowej sytuacji :) A uwierz mi, znam gorsze przypadki niż nocne płacze, z wnoszeniem awanturującego sie dziecka na salę siłą włącznie, a po jakimś czasie ciężko było takiego malucha odbierać bo do domu wracać nie chciał ;) No ale z drugie strony szykuj sie tez na choroby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pracuje od 8 do 16.Wracam-spędzam czas z małą na duperelach,bawimy się,szalejemy,słuchamy Eska Tv i tańczymy albo jak jest ładnie na dworze to wychodzimy.Czasem nie mam sił to mąż to robi.Sobota jest na sprzątanie domu na prefekt,niedziela jest na "byczenie się"i nic nie robienie prócz relaksu,wyjazdu gdzieś,takie tam.Obiady gotujemy na zmianę z mężem,częściej on bo jest wcześniej z racji zawodu.Nie jest lekko bo trzeba przyznać,ze jestem padnięta po pracy ale co poradzić.Muszę zarabiać by moje dziecko miało dobre życie,robię to dla niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kraciołka
Mireczka - mogę zapytać ? Piszesz, że przychodzisz z pracy, zwalniasz opiekunkę i idziesz z córką na spacer, a gdzie obiad ? Nie przygotowujesz ani nie jesz obiadu po przyjściu z pracy zanim pójdziesz na ten spacer ? Tak z ciekawości pytam. Ja też pracuję na pełen etat odkąd skończyłam macierzyński i zawsze po przyjściu z pracy przygotowuję najpierw obiad.Przecież nawet jak masz coś zrobione z poprzedniego dnia to i tak musisz to odgrzać, czy ugotować do tego ziemniaki, pomyć, no i zjeść to najpierw. Tak że u mnie po pracy są szybkie zakupy, obiad - jemy my i dziecko je swój podwieczorek i potem spacer z dzieckiem.POtem wieczorem jakieś ogarnianie sprawunków domowych czy trochę relaksu przed tv czy zabawa z dzieckiem, no i potem szykowanie się wszystkich do spania. Nie ukrywam, że to jest czasem ciężkie. Człowiek przychodząc z pracy nie raz chciałby właśnie tylko iść na ten spacer lub glebnąć na kanapę i nic nie robić, a tu zakupy jeszcze, robienie obiadu...Może to nie heroizm, ale jednak na pewno łatwiej to ogarniać będąc w domu i nie pracując.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pracuje od 8 do 16.Wracam-spędzam czas z małą na duperelach,bawimy się,szalejemy,słuchamy Eska Tv i tańczymy albo jak jest ładnie na dworze to wychodzimy.Czasem nie mam sił to mąż to robi.Sobota jest na sprzątanie domu na prefekt,niedziela jest na "byczenie się"i nic nie robienie prócz relaksu,wyjazdu gdzieś,takie tam.Obiady gotujemy na zmianę z mężem,częściej on bo jest wcześniej z racji zawodu.Nie jest lekko bo trzeba przyznać,ze jestem padnięta po pracy ale co poradzić.Muszę zarabiać by moje dziecko miało dobre życie,robię to dla niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdddsadsaaSF
jak juz kobieta idzie do pracy to dzieci s aopuszczone...nauka itd,,... no chyba ze chlop zacznie w domu i przy dzieciach pomagac, to mozna isc do pracy ,albo babcia kochana jak jest to masz cazs dla siebie inaczej to matka polka, zabiegana zmeczona zajechana na maxa, wybieraj czy kariera czy dom, czy wszystko razem pogodzisz,ale wiedz bedzie ciezko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak mus to mus
Wstaje o 7, biore prysznic, wybieram corke do zlobka na 8.30. W pracy jestem przed 9, do domu wracam ok 18.30. Maz odbiera mala ze zlobka przed 6. Do 8.30-9 mamy czas na ogarniecie domu, ugotowanie czegos na szybko, zabawe i kapiel malej. jak zasnie to od 9 do 10.30 mamy czas dla siebie. Porzadki i pranie robimy w piatek wieczorem i sobote rano, potem mamy czas dla siebie. Jezdzimy na wycieczki rowerowe, na basen albo nad jezioro. Owszem, czasu ma sie malo ale da sie przezyc, wiecznie tak nie bedzie. Jesli corka w srodku nocy zacznie plakac to wstajemy na zmiane a rano oboje jestesmy wykonczeni, ale coz, taki lajf, maz odsypia na przerwie w pracy, ja pije wiecej kawy. Ulatwiamy sobie tez zycie jak mozemy, np nigdy nie robie bardzo pracochlonnych dan, nie pieke ciasta nawet na imprezy, wole kupic gotowce, odpuscilam prasowanie wszystkiego co tylko mozna itp itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kraciołka- nie, nie jem obiadu po powrocie z pracy. Jem, jak wrócimy ze spaceru- ja obiad, cora owoca. Kurde, serio nie widzę w tym nic cieżkiego.... Mój facet teraz wraca koło 18-18.30 ale był też czas, ze dopiero o 22 był w domu. Generalnie wieczory zawsze mamy dla siebie. A odkąd córka sama zasypia to juz w ogóle jest BOSKO :) W soboty na zmianę sprzątamy do południa- jedno bierze córkę na spacer, drugie leci z odkurzaczem :) Po południu razem coś robimy. A niedziela to juz w ogóle lajcik :) Ja akurat nie uważam, ze albo kariera albo dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam dzieci juz nastoletnie jak i najmłodszą w wieku przedskzolnym i druga w podstawowce, i głownie najmlodszej dwójce najwiecej czasu trzeba poswiecic bo natolatki juz wiadomo,nie lubią jak ktos im niankuje Spkojnie da sie ogarnąc wszystko bez szalenstwa ani popadania w jakis skrajnosci.Tak aby nie bylo zadnego syfu czy tez zadnej pedantycznosci sterylnej,bez szalenstw.Kazde z dzieci po szkole czy przedszkolu ma swoje mniejsze lub wieksze obowiązki, łączie z przedszkolakiem,wiec kazda para rąk jest bardzo pomocna. Ja po pracy zajmuje sie domem,pozniej obiad odgrzeje jak mąz wczesniej tego nie zrobil,rozworze dzieci na zajecia dodatkowe,ktore sobie wybrały,po zajeciach starszaki to wiadomo zawsze gdzies sobie pojadą czy pojdą do znajomyh, mlodsze sie bawią,na podworku , pozniej czas na lekcje .Jak mam od poludnia do pracy to rano szykuje obiad, ogarniam dom, i gdy dzieciaki juz przychodza mnie nie ma ,ale mąż sie w tym czasie nimi zajmuje . Staramy sie z mezem miec na rozne zmiany a nie te same,że jak jak mam na rano to on wtedy idzie do pracy po poludniu i odwrotnie,bo dzieciaki trzeba dopilnowac a obce czy trzecie osoby nie chce prosic.Od starszego rodzenstwa nie wymagamy opieki nad mlodszym,jak w wieksosci domach z tym sie stykam i nie zgadzam,chyba ze chcą z wlasnej woli to bardzo wdzieczni jestesmy za to,lecz przymusu nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też matka nie heros
Wiesz, ja myślę, że dużo zależy od kilku spraw (zakładając pracę na etat): 1) Czy jest to małe miasto, czyli blisko wszędzie, czy duże (daleko, co oznacza dojazdy i tym samym dłuższy czas niewidzenia się) 2) Czy masz do pomocy babcię, nianię, czy przyjazną i chętną koleżankę/przyjaciółkę/sąsiadkę, itp. 3) Jakie masz godziny pracy? Ja mieszkam w małej mieścinie, normalnie gdyby nie prawa miejskie, to uznano by to za większą wiochę :-D choć uroczą i zabytkową w każdym calu:p ale nie o tym:) Jak się nam córa urodziła, to po pół roku z hakiem wracałam do pracy - musiałam, zaczynało się dziać na rynku nieciekawie i trzeba było stołka pilnować. Pomoc zaoferowali dziadkowie - emeryci, mieszkający klatkę obok. Pomijając inne aspekty okazywania wdzięczności (nieco przymusowej, ale też nie o tym), to wygoda duża i spokój, bo dziecko z babcią, która krzywdy nie zrobi, ma fioła na punkcie dokarmienia dziecka do stanu , gdy widzi, że już naprawdę nie da rady więcej:p oraz spania i spacerów. Więc tu dużo. Ja wychodziłam do roku o godzinę szybciej z racji karmienia piersią. Z pracy do domu miałam (i po przeprowadzce mam nadal) 10 minut z buta (nawet na obcasie:p). Więc naprawdę luz. Mąż dłuższy czas pracował tam gdzie ja, nie było problemów z wyjściami do lekarza, czy jakimś dniem wolnego, a nawet 2 tygodniami poza sezonem, bo babcia do sanatorium wyjeżdżałam, wtedy ja tydzień, mąż tydzień, moja mama tydzień i jakoś szło. No ale wróćmy do ogarnięcia tego. Sama widzisz po wstępie, jak się mieszka blisko pracy, gdzie generalnie wszędzie jest blisko, praca od 7 do 15, więc popołudnie nawet fajne czasowo. Teraz mamy dwójkę, starsza w przedszkolu, wychodzę z nią o 6.30 - max. 6.40 i nie spóźniam się, choć do przedszkola muszę odbić nieco od trasy do pracy. W domu jestem 15.30 - synem opiekuje się moja mama teraz, przy okazji młodą koło 14 odbiera w ramach spaceru. Obiad zwykle mam (gotuję popołudniu, gdy mąż jest już w domu i zajmie się dziećmi - weźmie na spacer, a nawet jak w domu, to potrafią same się bawić i mogę spokojnie sprzątnąć, czy ugotować). Gdy mała choruje, to poza nielicznymi opiekami od lekarza (no znaczy się zwolnienie), brałam albo urlop, albo moja mama siedziała z dwójką w domu, przy czym druga babcia zachodziła po małego , żeby na spacer go zabrać, bo dlaczego ma siedzieć jak siorka chora. Inaczej jak dwoje zasmarczeni i z goraczką. No ale tu mamcia pomaga. Ja staram się oczywiście nie obciążać jej i zwykle biorę chorobowe, czy urlop , jak nie ja to mąż. Ale bywa, że zanim poukładam se w pracy itd. to muszę ten dzień dopracować jeszcze i wtedy mama siedzi z nimi. Podsumowując - jeśli mieszkasz w dużym mieście, mąż pracuje do późnych godzin, nawet popołudniowych, a wsio jest na twojej głowie, to ciężko będzie panować nad tym - zawozić dzieci do przedszkola, odebrać po pracy, do domu, jest późno, gdzie tu zabawa i czas z nimi, a obowiązki pewne musisz wykonać, pranie, ogarnięcie domu, swój własny odpoczynek niestety odkładasz na noc. Jak nie masz nikogo do pomocy, kto chociażby zabierze te dzieci z przedszkola, do domu przyprowadzi i zajmie się nimi do twojego powrotu, to jest ciężko. A jeszcze pierwszy rok to zwykle infekcja za infekcją - niby norma, ale nie każdy szef to rozumie:-o niestety. Więc ja bym się powstrzymała od szukania pracy na cały etat, zanim młode się nie zaadaptują, nie przechorują, nie przyzwyczają. Możesz poszukać coś dorywczego, na dzieło, czy zlecenie, żeby grosz wpadł, albo pół etatu na początek, ale jak mówię, pierwszy rok zwykle jest ciężki. Owszem, są ludziska co se radzą, przywykli i nie widzą wielkiego halooo w tym, że widują się godzinę dziennie z dziećmi , takie życie. Ktoś, kto spędza z nimi dużo czasu zanim do przedszkola pójdą, dziwnie czuje się z samym faktem rozłożenia w rozsądnych godzinach wszystkich codziennych zajęć, z trudem mu przychodzi panowanie nad bałaganem, no ale takie mamy czasy:-o niestety:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie widze powodów aby nie ogarniac .Jestesmy doroslymi osobami sprawnymi fizycznie jak i psychicznie zakladam, wiec dojrzała osoba nie powinna miec problemu z utrzymaniem porządku w domu, z zrobieniem obiadu z przypilnowaniem dziecka, i czas na wlasne rozrywki.Nie tylko jestesmy matkami,ale kobietami co mają swoje pasje, i przyjemnosci,do ktorych mamy prawo je realizowac.To nie jest nic ponad nasze umiejetnosci.Jak faceci sobie z tym swobodnie dają rade (dom dzieci, swoje prywatne rozrywki)i to nie tylko mój, ale u mnie w pracy widze i słysze ze męzczyzni rowniez angazują sie w domowe czynnosci rodzinne,nietylko biernie, to czemu kobieta by miala robic z siebie taką nieudolną i nie zaradną? Jakiś czas temu obejrzałam wyrywkowo odcinek Perfekcyjna Pani domu i mnie to przeraziło jaki obraz kobiety sobie wystawiają.Żal i szok.Kwestia chyba wychowania i wygodnictwa :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też uważam, ze do pracy lepiej pójsć jak bedzie pewnosc, ze dziecko oswojone z przedszkolem. Myślę, że tylko wtedy można spokojnie pracować jak się nie mysli co tam z Twoim dzieckiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kraciołka
A ja uważam jednak, że to wszystko ogarnąć wzorowo - obiady, zakupy, dziecko, spacery, czas wolny i do tego praca zawodowa - to można mieć dość. Ja nie raz jestem zmęczona i ten zwykły obiad to dla mnie nie lada wyzwanie. Chciałabym po przyjściu z pracy usiąść i odpocząć i nic nie robić, a tu trzeba dalej drugi etat ciągnąć. Nie mam czasu na dokładne ogarnianie domu, na wymyślne obiady czy na rozrywki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kraciołka
A mireczkowata do przedszkola nie posłałaś córki, bo piszesz o opiekunce ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To i sie dołacze ;) Jak ja to ogarniam? Rano najpierw szykuje córke do wyjścia i z Męzem jedzie do przedszkola. Potem ja sie szykuje. oczywiscie do pracy zawsze jestem spozniona ok 30 minut, bo po drodze jeszcze albo robie jakies zakupy albo tankuje auto itp. Wracam z pracy przed 17, odgrzewam cos co jest juz w lodówce lub robie cos na szybko i po 17tej jemy wszyscy obiad. Sprzatanie po obiedzie, jakies pranie, albo prasowanie miedzy czasie. Zbliza sie 21 wiec kapiemy córke , usypiamy i sami ladujemy w łóżku o 22 i padamy na pysk :) Oczywiscie zdarzaja sie inne dni które wyglądaja inaczej - dzis np wracam do pustego domu bo Mąż jedzie z córka do Dziadka i wrócą wieczorkiem - wiec mam do ogarniecia 2 łazienki i ewentualnie cos jeszcze. Obiad to nigdy nie kłopot. W weekend staram sie robic takie obiad ze na poniedziałek jeszcze jest. Wczoraj po pracy to nawet placek upiekłam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie ogarniam
pracuje na 3 zmiany nocki to kosmos ;/ dziecko je u babci, bo babcia w tym czasie jak my z mezem w pracy zajmuje sie dzieckiem. eM ma obiady w robocie, ja na suchym. pranie, sprzatanie na weekend. relaks?? odpoczynek?? nie wiem co to. i zadna organizajca mi nie pomaga przy tak malym dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kraciołka- ale co to znaczy wzorowo? Obiad dwudaniowy i własnoreczny wypiek?? :) No proszę Cię :) Ja też czasem wolałabym wrócic z pracy i walnąć sie z drinkiem przed TV :) Tak robiłam jak dziecka nie miałam, wtedy dłuzej pracowałam, więcej spałam. Decydując się na dziecko trzeba troche zmienic priorytety po prostu. Ważniejsze jest wybiegać dziecko niz stać przy garach, warto posiąśc tajemna wiedze szybkich potraw, szybkiego przebierania kiecki i szpilek na adidasy i spodenki :) Podstawa to się nie "zajechać". Nie wszystko musi być idealnie, wzorcowo. Moje sposoby to: -prasować tylko to, co muszę, nauczyć faceta prasować swoje koszule :) -gotować zupę na dwa,trzy dni -mieć w lodówce zawsze jakiś mały kawałek mięsa, zeby w razie braku czasu mojego opiekunka mogła zrobić - nauczyć córkę ścierać kurze "na sucho" -nauczyć męża poprawnie wieszać pranie I tysiace innych. A przede wszystkim odpuszczenie sobie błysku w chacie :) Osobiscie wolę poczytać zaległa biografie JAnis Joplin niż latać ze ścierą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×