Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość brak porozumienia mnie dobija

Pieniadze w zwiazku patchworkowym

Polecane posty

Gość Kasa to najlepszy test
Ludzie, to nie jest prowokacja. Popatrzcie na długość pierwszego postu, na nieudawaną emocjonalność reszty. To akurat nie jest prowo (sama zmieniałam nieraz dane o sobie, nieistotne dla sprawy, żeby mnie nie rozpoznano).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość djjfjjfj
Autorko, ty chyba sama nie rozumiesz tego co opisujesz. Próbujesz partnera tłumaczyć, problem umniejszać. Tymczasem wy nie macie problemu tylko z kasą, wy macie poważny problem w związku. Zachowanie Twojego partnera niestety świadczy o tym, że cię lekceważy, nie zależy mu na tobie, traktuje cię instrumentalnie, mało tego, nie zależy mu na waszej rodzinie, zależy mu w oczywisty sposób bardziej na poprzedniej rodzinie. Może załuję, że nie jest z nimi? Może żałuje, że się związał z Tobą? A ty masz to, na co się godzisz. Niestety, ale tolerujesz jego zachowania, które są nie fair, nie w porządku, jego lekceważącą, pogardliwą postawę. Nie zależy mu na tobie, kobito otwórz oczy, skoro nie tylko nie potrafi dać ci na krem, ale wylicza ci pieniądze wg widzimisię jaśnie pana. Jestem bardzo daleka od modelu w którym to facet ma utrzymywać kobietę, ale w opisywanej przez ciebie sytuacji to ty jesteś wykorzystywana. Przejrzyj na oczy i zabezpiecz chociaż byt swojemu dziecku (waszemu). Moim zdaniem powinnaś z nim odbyć twardą rozmowę - jak nic nie trafi: wypad. Sorry, ale tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
W dyskusje, czy to prowo czy nie prowo akurat nie bede sie mieszkac (chociaz, milo mi, ze "pracuje dla Kafeterii, moze sie zglosze i dorobie"). Zmienilam "dane" w koncu nie pisze o problemach z Dziecmi, wiek i plec nie sa wazne. Oczywiscie, ja tez nie jestem zwolenniczka, ze "chlop utrzymuje" ale u nas, poniekad do tego doszlo. W czasie decyzji, ze tak trzeba bedzie zrobic, nie bylo mowy, ze taki jak teraz bedzie tego final. On chyba taki jest, bo - z jednej strony twierdzi, ze "chlop jest od tego, zeby zarabiac", ale z drugiej strony, nie zarabia jednak na nasz zwiazek. Mnie by bylo wstyd, ze nic w dom nie inwestuje. Ja naprawde nie mam sil ogarnac tego wszystkiego sama. Dzis mam dzien analiz. Sprzatalam u Corki dzisiaj, przypomnialo mi sie, ze rok temu mowilam, ze trzeba odswiezyc pokoj, wiadomo, dzieciak niszczy jednak troche sciany. Nawet chyba farby sa, chodzilo mi bardziej, zeby sie poczul odpowiedzialny za miejsce, gdzie mieszkamy. Zero odzewu. Ale jak tylko Jego dzieci chcialy malowac, to placil za farby, pedzle, lecial od razu zalatwiac. On ma zasade, ze kazdemu z trojki swoich dzieci od razu po rowno musi zrobic, szkoda tylko, ze nie pamieta, ze ma czworke...i ze ja tez mam dziecko. Pewnie, nalatwiej byloby odbyc "twarda" gadke. Ale...masz racje, On chyba tylko czeka na jakies ultimatum, zeby miec mozliwosc ucieczki. Wybral kase, bo wie, ze w takiej sytuacji mi i ciezko i jest to upokarzajace. W momencie jak wyskocze z twardymi "albo-albo" bez wyrzutow sumienia wystawi walizki i siebie. Juz tak bylo - teraz sie osmiesze, ta jego byla ma okresy, gdzie wydzwania ze stekaniami - zdrowotno-psychicznymi. Jak zaczarowany slucha i nie przerwie. Oczywiscie, przy mnie nie rozmawia, tylko wychodzi na dwor, na pietro - zebym nie slyszala. Jak mnie raz to przeroslo, i kazalam wybierac, to juz sie pakowal ... nie do niej nawet, ale - nie bedzie wbieral. oczywiscie, hahaha - jaka jestem zalosna generalnie - wtedy ja prosilam, zeby zostal. Jak tylko staram sie zmienic jakies zasady, uswiadomic, ze mnie takie zycie dreczy, meczy, obraza, upokarza, to slysze, ze jak sie nie podoba...to moze sie wyniesc. Gdyby tylko to bylo takie proste. Gdybym Go nie kochala. Gdyby nie byl calym moim swiatem. Tylko - co to za swiat, ktory niszczy... Bez sensu to wszystko. Nie kasa. Zasady. Brak szacunku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdjddjjd
Dokładnie. Nie chodzi o kasę. Chodzi o brak szacunku, lekceważenie, obojętność. Mnie się wydaje, że sytuacja, w jakiej się znalazł, zaczęła go przerastać. Ma teraz dwie rodziny, w które powinien się angażować. Nie ma na to siły ani ochoty. Angażuje się w tamtą rodzinę bo ma poczucie winy, bo oni go nie mają na co dzień, bo jedyne, co może im dać, to kasa. Z wami jest (a może wcale nie chce) więc niejako sądzi, że wystarczy. Jest całym twoim światem... Tylko czym/kim ty jesteś dla niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdjddjjd
Na wasze dziecko nie chce wydawać - bo nie chce nawet myśleć i uświadamiać sobie, że rośnie kolejny członek rodziny, który będzie wymagał nakładów finansowych. Ucieka od problemu, tematu - wmawiając sobie i tobie, że co takie dziecko potrzebuje. Ciebie angażuje finansowo, chce żebyś ty utrzymywała waszą rodzinę za swoje pieniądze - bo nie chce sobie zdawać sprawy, że musi teraz utrzymywać dwie rodziny. Woli udawać, że ty jakoś sobie radzisz bez niego. Kłócicie się o kasę i on ci zarzuca, że myślisz tylko o pieniądzach - boi się powtórzenia schematu z eks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjuiytreyu
Baby czy wy juz całkiem zgupialyscie ? Facet całym światem ? To jaki ten świat dla Was jest ? Brak szacunku ,upodlenie ,wykorzystywanie ? to jest Wasz świat ? w taki swiat maja wejsc Wasze dzieci ? Dla byle jakich portek zrobicie wszystko ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja nie łapię czegoś innego
Ludzie, jak wy w ogóle chcecie utrzymywać takie "patchworkowe" rodziny?! Przecież to są całe STADA dzieciaków! Facet rozumiem ma trójkę (plus czwarte dziecko -niepracująca żona), autorka ma jedno, na które też alimenty oraz jedno jest wspólnie. To jest razem 6 gąb do wyżywienia i wprowadzenia w życie, przecież na to nikt nie zarobi, kto sie decyduje na kolejne dzieci w takiej sytuacji? :O Nic dziwnego, że dziecioroba to przerosło tylko - matko - kto się wiąże z człowiekiem z takimi obciążęniami, z takim ogonem za sobą i jeszcze robi sobie kolejne dziecko z nim? Przecież to musiało pierdolnąć wcześniej czy później, życie po prostu :O Szok jak ludzie sobie komplikują życie. A dzieciorób nie kocha swojego najnowszego przychówku, bo już nie kocha jego matki. Najchętniej by się wymiksował. Brutalne, ale widoczne jak na dłoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaRa156
Głupie wypowiedzi tu padały, że poleciałaś na kasę. A mnie coś się wydaje, że to on na kasę poleciał. Mieszkanko ma, kasę miałaś, alimenty masz, a on? Same obciążenia. Też mam wrażenie, że lekceważy Ciebie. Facet, który w przypadku problemu szybko chce zniknąć, wynieść się - ciężko tu mówić o miłości z jego strony. Podobno zawsze jedna strona w związku kocha bardziej. Ewidentnie w tym przypadku to Ty. Cięzko będzie porozmawiać gdy zaraz usłyszysz - jak coś nie tak to się wyprowadzę. A jak Ty postawisz ultimatum to on na to chętnie- zabierze zabawki. Tylko nie rozumiem jednego - mam chyba podobne dochody do Twoich, 2 dzieci i jakoś w szmateksach ich nie muszę ubierać. Może to jednak kwestia organizacji kosztów/wydatków. A może usiądź na spokojnie, wypisz co ile kosztuje, jaki macie budżet i mu to przedstaw. Trochę dziwnie napisałaś, że na dziecko z pierwszego związku masz 1tys alimentów, a wydajesz na nie 300zł. Wybacz, ale jeśli Ty zarabiasz 2000+1000alimenty+np. z 3000od partnera = 6000 i nie możecie się w 4 utrzymać to naprawdę już kwestia zarządzania budżetem. Ty wkładasz 3tys, to on przynajmniej tyle też powinien. Kawkę z ekspresu zamień na sypaną - może taniej wyjdzie :D Wszelkie mniej lub więcej potrzebne sprzęty domowe zamień na ubranka dla dzieci. Z takiej kwoty nawet 1tys miesięcznie (a co miesiąc wcale takiej potrzeby nie ma) mogłabyś wydać na odzież. Trochę mi się wydaje, że największy problem to właśnie to zarządzanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCipoWiem
Facet niegłupi. Już nie jeden dopuścił babe do SWOJEJ kasy. A potem świecił gołą d... A ty wstydu nie masz!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Jezeli chodzi o "zarzadzanie" - zgadzam sie, jest problem, bo potrzeby w domu rosna, Partner udaje, ze tego nie dostrzega, wszystko zalatwia krzykiem i szantazami, ze "sobie pojdzie". Co do aliementow, te 300 to stale rzeczy,wiadomo, jedzenie, szkola, cos do ubrania, ksiazka. etc. Dla ostatniej wypowiedzi, ja nie chce "dopuszczenia do Jego kasy" - nic takiego tutaj nie padlo, ja chcialabym uczciwego traktowania. On woli udawac, ze "ja sie czepiam", ze nie ma problemu, wrecz zaraz dojdzie do tego, ze kazdy tak ma w zyciu. Nie, ja po prostu nie rozumiem, dlaczego - dopoki mialam kase i bylam samowystarczalna, nie bylam "be", a moje dbanie o siebie chociazby tez bylo postrzegane jako normalne, a teraz kazdy wydatek jest niepotrzebnym ekscesem. Nie zgadzam sie tez ze stwierdzeniem, ze nie kocha swojego najmlodszego dziecka, jako matke boli mnie jednak bagatelizowanie potrzeb, bo "maly i nie rozumie". Do niedawna traktowalam "nas" jako zwiazek, ze nie czuje sie, ze "nie mam wstydu" - chcac sprawiedliwego traktowania i uznawania potrzeb "nowej rodziny". Ile moge, to zalatwiam, dokladam sie, pracuje, kombinuje, tym niemniej, przykre, ze nie jest to doceniane. Przykro jest byc na co dzien wycenianym jak krowa na targu. Przykro jest zrezygnowac dla kogos niemal ze wszystkiego i zostac tak potraktowanym, bol jakich malo. Nie jest On jednak "bylejakimi portkami" - poza kasa, gdybym tylko zarabiala, pewnie dalej bylabym fajna...sama nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
Facet płaci na dom 4200. Swoich masz 3000. I jeszcze mało! Chcesz mieć równo? Wyrównaj se pod sufitem - bo tam masz nierówno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Widze, ze osoba powyzej, to chyba moj Partner, ktoremu link wyslalam. Ciekawe, kiedy ostatnio dostalam "na dom"? Przelewem na dodatek, zeby mnie upokorzyc? Bo nie pamietam.... Placisz rachunki. Co sie dzieje z "moja pensja" sam wiesz, to Tobie sie wydaje, ze mnie stac na Twoje kawy, kremy, szampony...owszem, kosztem tego, ze na siebie nie mam... Nie obrazam Ciebie tutaj, wiec "wyrownywanie" pod sufitem nie jest na miejscu. Jak sam widzisz, pytam sie babek jak sobie radza z takim traktowaniem, bo moze ktoras juz tak miala...ze facet robi "przelewy" i ma gdzies miejsce, gdzie mieszka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
A ow "facet" ktory placi na dom - brzmi dumnie, w praktyce guzik to znaczy, ostatnio tak zrobil zakupy, ze nie mam co dac dzieciom jesc. Wyjechal i zadowolony, ze nie musi patrzec na to, jak pozyczam na jedzenie dla Jego dziecka. Nie chce sie klocic, chce bardziej partnerskich zasad. Po prostu, wszelkie potrzeby "meskie" sa zalatwiane od razu, bez mrugniecia okiem, potrzeby "nowej" rodzinopodobnej (doskonale okreslenie) komorki, sa pomijane calkowicie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takkkka jednka
"Jak mnie raz to przeroslo, i kazalam wybierac, to juz sie pakowal ... nie do niej nawet, ale - nie bedzie wbieral. oczywiscie, hahaha - jaka jestem zalosna generalnie - wtedy ja prosilam, zeby zostal." straznie mi Cię szkoda Autorko. naprawdę! :( trzymaj się i walcz mądrze o siebie dzieci!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
Nie jestem twoim partnerem :classic_cool: I za ZADNE pieniądze nie chciałbym być. Wysłałaś linka? Gościu - wiesz co ja bym zrobił z taką pazerną cfaniarą? Zimny prysznic finansowy przez pół roku czyni cuda :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Na razie probuje walczyc o rodzine i o zwiazek. Ja nie bede szczesliwa bez Niego (teraz, w tym ukladzie tez nie jestem), wiec Dzieci nie beda szczeslwe z nieszczesliwa matka. Do "kasaczy" - nie napisalam, ze "mam malo", napisalam, ze Jego kompletnie nie interesuja potrzeby rodziny, ktora sam stworzyl. Napisalam, ze czuje sie upokorzona metoda "przelewow", a od niedawna tym, ze "bedzie robil zakupy" - fajnie, tylko, jak Go nie ma...to co, hibernacja potrzeb? Chodzi o zasady, rownosc traktowania (o swoje potrzeby materialno-zdrowotne bardzo dba), forme komunikacji ze mna i wiele innych kwestii. A nie o "kwoty" - bo niektorych to najbardziej rajcuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Zimny prysznic finansowy przez pół roku czyni cuda - uspij dzieci, zwierzaki, niech sie chalupa sypie, niech baba sie wykonczy calkiem zdrowotnie (mam spore potrzeby)....brawo... Nie jestem pazerna, nie jestem cwaniara, jestem osoba, ktora wszystko poswiecila dla osoby, ktora kochala, a teraz jest traktowana w bardzo nieelegancki sposob...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
Gościu - nie ma rady. Nie wydolisz z tych 20000 na miesiąc. Zakładaj drugą firmę :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .....poprawiacz
Cwaniarą jak już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Panie od "jaj" - jasno przeciez pisze, nie chodzi o kwoty, chodzi o sposob traktowania. Co w tym sformulowaniu jest niezrozumiales? Mam wielkie potrzeby zdrowotne ostatnio - nie moge brac zwolnien zeby isc panstwowo - bo mnie zwolnia, nie stac mnie na leczenie prywatne, wiec coraz gorzej sie czuje. Bledne kolo...i tak jest z wieloma rzeczami w domu np. Sprzet sie zuzywa, chalupa niszczjeje... Nie KWOTY. Sposob podejscia do drugiej osoby, z ktora sie mieszka, sypia, itp. itd. Dla mnie to jest niewyobrazalne, a nie "ilosciowo"/kwotowo. I, boli mnie niesprawiedliwe traktowanie dzieci, nawet bardziej niz traktowanie w taki sposob mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
A ćfokiem czy ćwokiem? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
Jak nie chodzi o kwoty, jak chodzi o kwoty? Przecież jasno widać że twoje problemy załatwi 7000 położone pierwszego na lodówce z pocałunkiem. Widzisz INNE rozwiązanie twoich problemów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....poprawiacz
Piszemy ćwok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
O.K. :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
CZy to bedzie 7, 70, 700, 7000 czy 70000 - zalezy kto czym dysponuje, chodzi mi o potrzeby NASZEJ rodziny (ja to jednak tak traktuje, mimo braku kwitu z usc) i sposob traktowania mnie w tym wszystkim. Kiedy sie ze mna wiazal, nie mowil, ze bede podnozkiem. Kiedy mialam rezygnowac z pracy dosc dobrze platnej, nie mowil mi, ze moje potrzeby przestana sie liczyc. Fakt, moja ciaza niewiele Go obchodzila, bo mial "swoje problemy", ale nie mowil, ze nasz Syn bedzie inaczej traktowany. Kiedy wrocilam do zycia zawodowego, slabo platny etat (ciaglosc zatrudnienia, ubezpieczenie, staz zawodowy) nie mowil mi, ze umyje rece od naszych spraw, bo "ja pracuje". O to mi chodzi...a nie o 7 czy 70000000 zl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
Widzisz INNE rozwiązanie twoich problemów? Pytanie nadal aktualne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Widze: - dogadac sie, a nie traktowac mnie jak kogos gorszej kategorii - wspolnie planowac wydatki perspektywiczne - zeby zdal sobie sprawe, ze KAZDE dziecko patchworkowe jest tak samo wazne w naszym przypadku a nie - sa rowne i rowniejsze - zeby jednak zaczal interesowac sie naszym domem (kiedys powiedzial, ze on juz "u siebie" duzo robil i teraz Mu sie nie chce) - zeby potrzeby Obojga doroslych byly traktowane rownorzednie. Jak On cos chce, zachce, to sobie "idzie i kupuje", krem dla mnie, albo tabletki - sa "niepotrzebnym" kosztem (doskonale wie, jak zylam, kiedy zarabialam lepiej, a decyzje byly podejmowane wspolnie) - sadze, ze kazda kobieta bylaby upokorzona sposobem "przelewow" - moga byc trzy rozne konta - moje, Twoje, nasze, ale - zeby nasze potrzeby byly jw. - rowno traktowane - zebym nie sluchala, jak 10 x dziennie, ze jestem "zbedna inwestycja" (mialam juz mysli samobojcze z tego powodu) I On i ja, fakt, chcielismy skorzystac z pomocy psychologa, bo to nie jedyny problem, ktory mamy. Ale - ja tez wiem, ze - u mnie w psychice pogrzebia, rozwala mnie na amen,a jak Jemu zwroca uwage, ze robi zle, to sie obrazi, przestanie chodzic, i w rezultacie bedzie jeszce gorzej. To czlowiek, ktorego trzeba slepo wielbic, zgadzac sie ze wszystkim, inaczej jest podpadka. Ja zaczelam krytykowac, teraz dostaje "kary" Jak ja mowie, ze moglibysmy COS zrobic, zeby tyle nie pil, zeby cokolwiek, to slysze, ze ja "rzadze". On jest chory na tym punkcie, bo zawodowo przyzwyczajony jest tez do wydawania "dyspozycji" i slepego posluszenstwa. Wiec, nie robimy nic, komp + piwo. Cokolwiek mi obieca, szuka tylko powodu, zeby sie wymigac. Jestem slaba psychicznie, ostatnio robie awantury, Jemu to pasuje. Wyzywa mnie od debili, betonow, nie zdajac sobie sprawy, ze to tylko pogarsza moj stan. A dlaczego? Poswiecilam dla tego faceta wszystko, a On tylko mnie krzydzi....trudno sie z tym pogodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
Moja droga, jesteś koncertowym przykładem tego, że kobieta NIGDY nie powinna rezygnować z czegoś dla faceta, a przynajmniej nie więcej, niż on dla niej poświęca. Szansy na kompromis ja tu nie widzę, bo do tego trzeba dwojga, a do tej pory wasze "kompromisy" polegały na tym, że Ty rezygnowałaś z siebie. On przecież żadnej chęci porozumienia nie wykazuje, prawda? Czy możesz wrócić do poprzedniej pracy? Jeśli tak, to chyba resztę problemów będziesz mogła łatwo rozwiązać. Opieka nad dziećmi z takiej kwoty będzie możliwa do zorganizowania, plus alimenty - bez trudu utrzymasz dom sama. Gdybym była na Twoim miejscu, stanęłabym na głowie, żeby odzyskać tę dobrze płatną pracę, a pana wystawiła za drzwi. Nie jest powiedziane, że ludzie w związku koniecznie muszą mieszkać razem. Czasem łatwiej jest poukładać sprawy, gdy rozmowa toczy się jak równy z równym, każdy ze swojej "twierdzy" ;) i na równych prawach. A jeśli nie - to nie. Żaden facet nie jest wart tego, żeby dać się szmacić. To, że go kochasz, nie jest żadnym argumentem. Ważne, czy on kocha Ciebie, a mnie się wydaje, że nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkkffk
Autorko, ty w dalszym ciągu nic nie rodzumiesz. Tracisz energię na zbijanie argumentów osób zarzucających ci materializm i zachłanność. Twój problem jest zupełnie gdzie indziej. Mądrzy ludzie napisali ci wyżej: facet cię lekceważy, ma cię dość, jest obojętny na potrzeby waszej rodziny, szantażuje cię odejściem, a ty jesteś zapatrzona w niego jak w słońce. W tej sytuacji facet pozwala sobie na więcej i więcej. Nie szanuje ani siebie ani waszego wspólnego dziecka, które traktowane jest jako dodatek na samym końcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
Właśnie przeczytałam Twój ostatni post - HALO, kobieto!!! Jak możesz być z kimś, kto Cię wyzywa od debili???!!! Co byś doradziła przyjaciółce, gdyby przyszła i powiedziała, że "partner" tak się do niej odnosi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×