Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość brak porozumienia mnie dobija

Pieniadze w zwiazku patchworkowym

Polecane posty

Gość emgom
Wpakowałaś się w bardzo nieciekawą sytuację chyba trochę zaślepiona miłością. Liczyłaś na to, że facet będzie cię wspomagał, że się będzie do czegoś poczuwał, skoro ty zrezygnowałaś z dobrze płatnej pracy, żeby mieć dziecko. Tymczasem myślę, że ktoś mu ma rację: facet wiązać się z tobą liczył, że wiążę się z kobietą zabezpieczoną finansowo, daleką od przykładu jego eks. Miałaś mieszkanie i dobrą pracę. Tymczasem (co oczywiste skoro z niej zrezygnowałaś i urodziłaś jego dziecko) musisz liczyć na jego pomoc. Pan wziął na siebie finansowo bardzo dużo. Z tego, co piszesz, wynika, że ładuje w poprzednią rodzinę jak może - ma oczywiste poczucie winy albo czegoś żałuje. Was lekceważy i nie chce skonfrontować się z faktem, że jesteście jego kolejnym zobowiązaniem finansowym. Aty pozwalasz sobie na za dużo, tzn jemu pozwalasz. On czuje twoją bezgraniczną miłość i czuje, że nie ma żadnych granic, bo ty i tak nigdy go nie zostawisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko kobieto
Matko kobieto, przecież w tym związku nie chodzi o pieniądze tylko o całkokształt! Odsłaniasz coraz nowe szokujące szczegóły. To jest całkowicie chory układ, facet jest obrzydliwy, jeszcze ma problem alkoholowy??? Poniża cię, traktuje przedmiotowo, wyzywa, a ty się skupiasz na jednym, czyli pieniądzach, tak jakby wszystko poza tym było cacy. Przejrzyj na oczy!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggoggk
Tyłuł tego wątku powinien brzmieć nie "pieniądze w związku..." ale "jak uwolnić się z chorego związku"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
Chcesz pieniędzy i władzy. Próbujesz rządzić człowiekiem który rządzić sobą nie pozwoli. I tak gościu trzymaj! I jeszcze mała, zapluta, skarlała podłość z ciebie wyłazi: - gdyby "tamtym" dzieciom dał po 500, a tobie przelał te 2000, to byłabyś cała happy. A tak - wątroba boli. I te twoje "poswięcenia"... fuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
Jeszcze jedno - przypomnij sobie siebie z czasu, zanim go poznałaś. Pewną siebie, zaradną, wesołą kobietę. Czy gdyby wtedy ktoś Ci zaproponował: wejdź ze mną w związek, każę Ci zrezygnować z pracy, będę stosował przemoc ekonomiczną, będę Cię wyzywał, będziesz chodzić w jednej, starej parze spodni i Twoje dziecko też - chyba byś się w głowę popukała, prawda? To czemu teraz się na to godzisz? Tylko dlatego, że zrobił Ci to stopniowo i zanim się obejrzałaś, byłaś ugotowana. Przypomnij sobie właściwy, niezakłócony niczyim wpływem sposób myślenia, jaki miałaś, zanim poznałaś tego człowieka. Teraz niestety jesteś ofiarą manipulacji. Jeśli nie wierzysz mnie czy innym forumowiczom, spytaj ludzi, którzy Cię kochają, matki, przyjaciół - powiedzą Ci to samo. A to ludzie, którzy Cię znają i troszczą się o Ciebie, zależy im na tym, byś była szczęśliwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madelen
Jesteś naprawdę zaślepiona. Oby przebudzenie nie było szokiem. Tobie chyba dopiero potrzeba zdrady, żebyś oprzytomniała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madelen
Jesteś naprawdę zaślepiona. Oby przebudzenie nie było szokiem. Tobie chyba dopiero potrzeba zdrady, żebyś oprzytomniała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jackdeR
Nie pojmuję, jak kobiety potrafią być takie głupie i tak się dawać traktować. I jeszcze usprawiedliwiać partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddkdkdkd
Niestety, musisz zdać sobie sprawę z tego że twój kolejny związek się posypał. Zacznij przygotowywać plan B. A facet też nie ma za lekko - będzie teraz łożył alimenty na czwarte dziecko. Ale jak znam autorkę, do z dobroci serca i resztek miłości pewnie zgodzi się na jakieś 200 zł miesięcznie... Ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Zaczne od poczatku: JaJaCiPowiem - chyba czytales, sama biegalam za prezentami dla Jego dzieci i wymyslalam rozrywki. Absolutnie nie chodzi o to, ze "daje za duzo" swoim Dzieciom. Chodzi o to, ze nasza rodzina jest pomijana, a Dzieci sa traktowane nierowno. Oczywiscie, te cale markowe ubrania i inne cuda sa - odkad z Nimi nie mieszka, kiedys otwarcie Mu o tym powiedzialam, ze buty za 400 zl milosci nie kupia... Nie o to chodzi, chce - niech daje. Tylko niech pomysli, ze jest nasz Syn i ja. Nie skupiam sie wlasnie na pieniadzach - skupiam sie na calokszatalcie, a podejscie ze tak powiem "finansowe" do mnie jasno pokazuje jaka jest cala reszta. kpofdvdfvf - idealnie to ujelas. To sie dzialo stopniowo. W ciazy musialam zrezygnowac ze studiow, kolejnych ktore robilam. Do szkoly dojezdzalam 200 km. Oczywiscie, wersja w ciazy brzmiala - 'bede z wozkiem wokolo szkoly chodzil, zebys ja skonczyla" - pytanie, za co, skoro rezygnuje z pracy wtedy chyba nawet nie padlo, dla mnie jednak bylo naturalnym - raz Ty masz kase, raz ja - jak to w kazdym zwiazku ktory znam jest. Po porodzie bylam w szkole RAZ - okazalo sie, ze paliwo jest za drogie, wiec On za to placic nie bedzie. Przed zajsciem w ciaze, byla wrecz obietnica, ze szkole skoncze. Co Mu nie przeszkadza teraz we wrzaskach na mnie - ze "szkoly nie skonczylam"! Gdy sie poznalismy i mieszkalismy jeszcze osobno, remontowalam powoli mieszkanie. Utknelam na 2/3 - bo ciaza, skonczyl sie doplyw kasy. Jemu to bez roznicy, jak mieszkamy, On juz sie naremontowal. Nie jest to moze problem alkoholowy, ale - raczej dzien bez piwa dniem straconym, bo czyms innym "napic sie nie umie". Ja tez popijam coraz czesciej, latwiej jest to wszystko zniesc. Ja tez nie jestem juz swieta, tez krzycze. Tyle, ze ja Mu zarzucam rzeczy, ktore faktycznie zrobil, a krzydy sa to nieziemskie, a dla Niego debilem i betonem jestem juz odruchowo. Na odzyskanie tamtej pracy, niestety nie mam juz szans. To byl wybor - milosc czy praca. Wybralam milosc, wierzylam, ze mnie nie skrzywdzi...wiedzial, ile te decyzje zmienia w moim zyciu. Wybaczylabym wszystko. Gdyby dal mi odczuc, ze jestem dla Niego kims waznym, a nie takim niczym jak teraz. Czuje sie jak upokorzona, stara, wykorzystana szmata... :-( Faktycznie, dzialo sie to stopniowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
Wnioski, kochana, wyciągnij wnioski. Wiesz, czemu trafnie to ujmuję? Bo też się kiedyś podobnie władowałam, na szczęście bez dzieci. I wyciągnęłam wnioski, i jestem już odporna na takich typów. Można z tego dołka wyjść i gwarantuję Ci, że już pierwszy krok, jaki w tym kierunku zrobisz, spraw, że poczujesz się lepiej. Jeśli masz rodzinę i przyjaciół, pomogą Ci, wystarczy poprosić, a to nie żadne upokorzenie. Założę się, że będą się cieszyć, że w końcu przejrzałaś na oczy. A praca? Skoro poprzedni pracodawca cenił Twoje umiejętności wysoko, spytaj, czy nie miałby dla Ciebie innego etatu, to nic nie kosztuje. Nawet jak dostaniesz 3000 zamiast 7000, to i tak staniesz na nogi. A zresztą - gdybyś nawet miała przebiedować pół roku z perspektywą, że po tym czasie finanse się poprawią, to i tak bułka z masłem - przecież biedujesz już od dwóch lat, czy nie tak? Dasz radę. Decyzja, plan działań i do przodu. Ja mogłam, to i Ty możesz. Masz dzieci, chyba nie chcesz, żeby dorastały w takiej "rodzinie", krytykowane i traktowane jak "zbędna inwestycja"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
Wnioski, kochana, wyciągnij wnioski. Wiesz, czemu trafnie to ujmuję? Bo też się kiedyś podobnie władowałam, na szczęście bez dzieci. I wyciągnęłam wnioski, i jestem już odporna na takich typów. Można z tego dołka wyjść i gwarantuję Ci, że już pierwszy krok, jaki w tym kierunku zrobisz, spraw, że poczujesz się lepiej. Jeśli masz rodzinę i przyjaciół, pomogą Ci, wystarczy poprosić, a to nie żadne upokorzenie. Założę się, że będą się cieszyć, że w końcu przejrzałaś na oczy. A praca? Skoro poprzedni pracodawca cenił Twoje umiejętności wysoko, spytaj, czy nie miałby dla Ciebie innego etatu, to nic nie kosztuje. Nawet jak dostaniesz 3000 zamiast 7000, to i tak staniesz na nogi. A zresztą - gdybyś nawet miała przebiedować pół roku z perspektywą, że po tym czasie finanse się poprawią, to i tak bułka z masłem - przecież biedujesz już od dwóch lat, czy nie tak? Dasz radę. Decyzja, plan działań i do przodu. Ja mogłam, to i Ty możesz. Masz dzieci, chyba nie chcesz, żeby dorastały w takiej "rodzinie", krytykowane i traktowane jak "zbędna inwestycja"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
Wnioski, kochana, wyciągnij wnioski. Wiesz, czemu trafnie to ujmuję? Bo też się kiedyś podobnie władowałam, na szczęście bez dzieci. I wyciągnęłam wnioski, i jestem już odporna na takich typów. Można z tego dołka wyjść i gwarantuję Ci, że już pierwszy krok, jaki w tym kierunku zrobisz, spraw, że poczujesz się lepiej. Jeśli masz rodzinę i przyjaciół, pomogą Ci, wystarczy poprosić, a to nie żadne upokorzenie. Założę się, że będą się cieszyć, że w końcu przejrzałaś na oczy. A praca? Skoro poprzedni pracodawca cenił Twoje umiejętności wysoko, spytaj, czy nie miałby dla Ciebie innego etatu, to nic nie kosztuje. Nawet jak dostaniesz 3000 zamiast 7000, to i tak staniesz na nogi. A zresztą - gdybyś nawet miała przebiedować pół roku z perspektywą, że po tym czasie finanse się poprawią, to i tak bułka z masłem - przecież biedujesz już od dwóch lat, czy nie tak? Dasz radę. Decyzja, plan działań i do przodu. Ja mogłam, to i Ty możesz. Masz dzieci, chyba nie chcesz, żeby dorastały w takiej "rodzinie", krytykowane i traktowane jak "zbędna inwestycja"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
Wnioski, kochana, wyciągnij wnioski. Wiesz, czemu trafnie to ujmuję? Bo też się kiedyś podobnie władowałam, na szczęście bez dzieci. I wyciągnęłam wnioski, i jestem już odporna na takich typów. Można z tego dołka wyjść i gwarantuję Ci, że już pierwszy krok, jaki w tym kierunku zrobisz, spraw, że poczujesz się lepiej. Jeśli masz rodzinę i przyjaciół, pomogą Ci, wystarczy poprosić, a to nie żadne upokorzenie. Założę się, że będą się cieszyć, że w końcu przejrzałaś na oczy. A praca? Skoro poprzedni pracodawca cenił Twoje umiejętności wysoko, spytaj, czy nie miałby dla Ciebie innego etatu, to nic nie kosztuje. Nawet jak dostaniesz 3000 zamiast 7000, to i tak staniesz na nogi. A zresztą - gdybyś nawet miała przebiedować pół roku z perspektywą, że po tym czasie finanse się poprawią, to i tak bułka z masłem - przecież biedujesz już od dwóch lat, czy nie tak? Dasz radę. Decyzja, plan działań i do przodu. Ja mogłam, to i Ty możesz. Masz dzieci, chyba nie chcesz, żeby dorastały w takiej "rodzinie", krytykowane i traktowane jak "zbędna inwestycja"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jacy są faceci,którzy maja neico więcej kasy (władzy) widzisz czytając wpisy jajecznego. Kompleksy wynikajace z braków na innych polach próbując "refundować" sobie poniżaniem innych. Zobacz, zarabiałaś tyle co on, byłaś niezależna -> nie miał jak cię dolować. Zmusił do sytuacji , w której jesteś od niego zależna i masz kłopot. Mam nadzieję, że chociaż jedna kobieta czytająca ten temat pomyśli dwa razy zanim dla wygody faceta pozbędzie się niezależności. Rozumiem, że go kochasz, ale pomyśl jak małym musi być człowiekiem, by coś takiego zrobić. Aha, co do lasek niemogących przyswoić, że kobiety nie chcą się wiązać formalnie: kobiety niereligijne, niegłupie niespecjalnie chcą wychodzić za mąż. Nie ma co im wynagradzać ryzyka ślubu (ani religia, ani durne wychowanie). Zwłaszcza jeśli już raz żoną była. Śluby są dla tych, którzy biorą je po raz pierwszy. Mądra Polka po szkodzie. Radzę ci byś pozwolila mu odejść jeśli tak bardzo chce. Zasądzisz alimenty na dziecko i zobaczysz, ze będzie lepiej. Wydatki na dom rosną wraz z pojawieniem się w nim facetów, więc jak się wyprowadzi wydatki spadną ci znacznie. Jedzenie, prąd, pranie, to też kosztuje. Z dochodem jaki masz poradzisz sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
Wnioski, kochana, wyciągnij wnioski. Wiesz, czemu trafnie to ujmuję? Bo też się kiedyś podobnie władowałam, na szczęście bez dzieci. I wyciągnęłam wnioski, i jestem już odporna na takich typów. Można z tego dołka wyjść i gwarantuję Ci, że już pierwszy krok, jaki w tym kierunku zrobisz, spraw, że poczujesz się lepiej. Jeśli masz rodzinę i przyjaciół, pomogą Ci, wystarczy poprosić, a to nie żadne upokorzenie. Założę się, że będą się cieszyć, że w końcu przejrzałaś na oczy. A praca? Skoro poprzedni pracodawca cenił Twoje umiejętności wysoko, spytaj, czy nie miałby dla Ciebie innego etatu, to nic nie kosztuje. Nawet jak dostaniesz 3000 zamiast 7000, to i tak staniesz na nogi. A zresztą - gdybyś nawet miała przebiedować pół roku z perspektywą, że po tym czasie finanse się poprawią, to i tak bułka z masłem - przecież biedujesz już od dwóch lat, czy nie tak? Dasz radę. Decyzja, plan działań i do przodu. Ja mogłam, to i Ty możesz. Masz dzieci, chyba nie chcesz, żeby dorastały w takiej "rodzinie", krytykowane i traktowane jak "zbędna inwestycja"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
Przepraszam za flooda, kafe się zacina. Muszę teraz wyjść. Jeśli chcesz porozmawiać, napisz do mnie maila na latwamatma@o2.pl. Przechodziłam to samo i widzę w Tobie siebie sprzed lat, więc może warto pogadać. Źle się stało, że dałaś link do tego tematu Twojemu partnerowi, dlatego nie chcę tu pisać więcej. Bo wszystko, co napiszemy, może zostać użyte przeciwko Tobie. Tak przy okazji, kiedyś popełniłam niemal identyczny błąd, więc doskonale wiem, dlaczego to zrobiłaś. I zmień hasło do maila, zanim do mnie napiszesz. Tak dla formalności. Ja za swojego dałabym sobie rękę uciąć, że nie czyta moich maili i patrz - teraz bym ręki nie miała... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz doczytałam ostatni post. Tak, ten czlowiek jest alkoholikiem, skoro nie umie przezyć dnia bez piwa. Nie umie się napić wodą czy kolą? Oczywiście, że nie, bo nie mają alkoholu. Doszliśmy do sedna. Facet jest alkoholikiem i pozowli zaczyna tracić kontakt z rzeczywistościa. To normalne stadium alkoholizmu. W końcu dojdzie do etapu gdzie będzie musi wybrać : zapić się albo przestać. Malo kto wybiera drugą opcję. Dla Twojego dobra, zostaw go, bo zginiesz razem z nim. Przykro mi to mowić, ale teraz myślisz, że on fajny, że nie umiesz bez niego żyć, ale po pół roku życia bez niego będziesz się wstydzić, że pozwoliłaś sobie na takie życie. On się nie zmieni póki pije. Ludzie nadużywający alkoholu i innych używek psychoaktywnych (narkotyki, marijuana) mają problem z oceną rzeczywistości z powodu zaburzenia równowagi chemicznej mózgu. Często szukają ofiary, kogoś "winnego" ich porażek. A porażek na pewno na wiele. Tylko nie chce sam się do nich przyznać. Poczucie winy robi z niego potwora. Nie pytaj skąd wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedcehdb
brak porozumienia mnie dobija napisze z duzych liter specjanie TY MASZ DZECKO DWOHJE DZECI W WIEKU NASTOLETNIM I OK 4 LAT.MASZ KONKUBENTA,MASZ PRACE,MASZ DOM,OBOWIAZKI I NA PEWNO ZNAJOMYCHJ ETC.I TY SIEDZISZ NA KAFE GODZINAMI I TAKIE ELABORATY WYPISUJESZ. RZADKO MOŻNA SPOTKAC TWOJE KRÓTKIE WYPOWIEDZI. JEZELI PRAWDA JEST TO CO PISZESZ,TO NIE DZIWIE SIE TEN KONKUBENT ZACHOWUJE SIE JAK ZACHWUJE,BO MIEC TAKA PARTNERKE JAK TY TO ZGROZA,ANI MATKA,ANI ZONA Z CIEBIE,BO W NECIE SIEDZISZ I SMECISZ.BO NA PEWNO NIE SIEDZISZ TYLKO NA TYM TEMACIE. ale \ogólnie stawaim,ze temat zmyslony pod publiczkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nawet jeśli ten topik jest
prowokacją, to pomyśl ile jest w dzisiejszych czasach, takich idiotek jak autorka?- Jest ich miliony, na całym świecie! Pieprzą bzdety, że facet jest ich całym życiem! Upodlają się, poniżają! W konsekwencji, część z nich nawet własne dziecko potrafi uśmiercić, bo partnerowi przeszkadzało:o...Autorka nie napisała, że dzieci są jej całym światem, a właśnie konkubent:o. Żałosna jest jak cholera! Zresztą, gdyby to dzieci były najważniejsze, to już dawno kopnęłaby fagasa w dupę. Skąd się biorą takie debilki?:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
Już jednego kopnęła. Dostała 1000. Teraz kopnie drugiego - dostanie drugi 1000. Do 7 troche braknie ;) p.s. Twoje mieszkanie ma remontować? Musiałby sie z małym na głowy pozamieniać! A to, jak widać, nie ma miejsca. I tak głupi że ci jakieś kredyty spłaca i utrzymuje to "bardzo kosztowne" gniazdko. W zamian dostając rozdartą japę, awantury i pretensje. Gościu! Ogarnij sie :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Mnie nie chodzi o ilosc kwoty "z Nim czy bez Niego" - zauwazcie, ja sie pytalam, czy istnieja szanse dogadania sie - z szacunkiem dla obu stron - teraz wyraznie uswiadamiacie mnie, ze On mnie po prostu ma za nic, mialam "wartosc" dopoki sama zarabialam, teraz jestem zerem, bezsensowna inwestycja i kula u nogi. Napisze, jak zbiore sie w qpe. Haslo na maila mam zmienione ;-). On sobie zmienil, nie wiem, kto i po co do Niego wypisuje, poza oczywiscie tym co wiem ;-), tym niemniej, ja tego widziec nie moge, wiec swoje tez zmienilam. no sucho ma ta palma, no - masz racje, On ma ostatnio wiele porazek na polu uczuciowym, tylko - czemu ja musze za to placic emocjonalnie? Sam nie umie dojsc do ladu ze swoim zyciem, msci sie na mnie, bo ja jestem najblizej... Do: jedcehdb - z reguly Caps Lock utrudnia zrozumienie txt pisanego,w tym wypadku to niewielka strata, ale..na przyszlosc. Do Twojej informacji, jestem dobrze "wyszkolona" - napisanie elaboratu po kursach blyskawicznego pisania bezwzrokowego (szybkie czytanie mam tez za soba) zajmuje mi mniej czasu niz Tobie sprawdzenie programu tv. Polecam, tez bedziesz pisal elaboraty, a czasu nie stracisz. Nawet jeśli ten topik jest...mamy XXI wiek, znamy matki/zony/kochanki. Majac dwoje dzieci - na oboje swiadomie sie zdecydowalam, jest to na tyle - jak dla mnie - bezdyskusyjne, ze dzieci sa dla mnie WIECEJ NIZ CALYM SWIATEM - ze nawet nie uznalam za sluszne tego podkreslac. Milosc do dzieci jest tak naturalna i bezwarunkowa, ze nie ma sie nad tym co rozwodzic. Wiem, ze bez Partnera bede jeszcze bardziej nieszczesliwa niz teraz - co beda widziec tez dzieci. Ze wzgledu na dzieci, na ICh szczescie, chcialabym sie dogadac. Nie uznalam, ze bede o tym pisac, bylo to bezdyskusyjne... Moze naleze do tego ulamka kobiet, ktore do pelni szczescia potrzebuja "portek". Zyje jeszcze tym, co bylo kiedys, kiedy mialam wlasne pieniadze, On byl zupelnie inny, nie wycenial mnie (bo placilam za siebie i za nas), wtedy bylam "cudem" i "druga polowka". Problemy zaczely sie, kiedy przestalam pracowac. Wierze, ze sie opamieta, ze przestanie sobie rekompensowac stresy wyzywaniem sie na mnie, wierze, ze zrozumie, ze piwo to nie lekarstwo na wszystko,ze zrozumie, ze zycie jest za krotkie, ze warto sie nim cieszyc. RAZEM. O piwie mowilam Mu dokladnie to samo, ze zmienia swiadomosc. On sam nie zdaje sobie z tego sprawy, ze juz po jednym nie jest soba,a po kilku idiocieje brzydko mowiac. A mnie to rani... Tyle, ze nie wiem, jak to osiagnac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
NASZE mieszkanie, w ktorym razem spedzamy czas, w ktorym rosnie nasz syn, to chyba nic nienormalnego? Rozdarta jape to Ty raczej masz, nic nie wiesz, a wydajesz osady (spodobalo mi sie, btw. okreslenie, ze do 7-ki mi troche brakuje, jak rozumiem, znasz sie na tym temacie?), pewnie Cie jakas panna w bambuko zrobila swojego czasu, od tej pory dowartosciowujac sie, wyzywajac inne kobiety na forach? Ja sie pytam KOBIET jak sobie poradzic, a glownie aktywny jest frustrata bez jaj.... Awantury - sa konsekwencja Jego postepowania od kilku lat, Jego wyzwisk w moja strone, braku odpowiedzialnosci za "nowa rodzine" (kiedys mi powiedzial, ze moje Dzieci dziadka maja, wiec nie zgina - czyz to nie umycie rak?). Awantury, sa konsekwencja tego, ze nie przejawia najmniejszej ochoty na rozmowy. Awantury - sa konsekwencja braku konsekwencji co do slow, obietnic mi skladanych, etx. Awantury - sa konsekwencja tego, ze sam ze soba sie dogadac nie moze, a obrywam za to ja. Kiedys nie bylo "awantur" i On o tym wie... Jak wrocilam dzien wczesniej z Malym ze szpitala, a w domu byl bajzel i flaszka pod stolem a nieumyte kieliszki w zlewie, a On mial kaca, bo znajomi byli, to mi powiedzial, ze trzeba bylo siedziec w szpitalu, a nie wylazic wczesniej. Kwiatow po porodzie tez nie dostalam...wtedy sie juz calkiem wszystko posypalo...bo to byla "symbolika' nowego zycia.A On nawet o tym nie pamieta...smutne to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JaJaCiPowiem
I zaczyna sie wyciąganie śmieci i śmieciuszków. I brudnym na wierzch. A tak z ciekawości - a on dostał kwiaty jak cie zapłodnił? Chcesz równości i po równo - a pewnie też zapomniałaś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
A tak z ciekawosci, dostal o wiele cenniejszy prezent niz kwiaty, bardziej przemyslany, etc. Nie oczekuje az tyle, zeby myslal, czym moze mi sprawic przyjemnosc, ale kwiaty...bez przesady. Ode mnie dostal wiele rzeczy, naprawde wiele, za kazdym razem gleboko przemyslanych, pod okazje, pod mozliwosci, niepowtarzalnych. Nawet "gwiazdke z nieba' kiedys dostal - ale olal i nie docenil... Nie chodzi o "dawanie" - chodzi o to, ze podkrelal nieraz, jakie to wazne sa wymiary "symboliczne" - ale - tylko "ja-Jemu". W druga strone "On-mnie" nigdy nie bylo nic symbolicznego, na dzien kobiet np. wzial mnie do kwiaciarni, kazal wybrac kwiatka, nawet go nie wzial do reki, zaplacil i...wyszedl...a ja stalam przy kasie jak wmurowana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, póki nie rozwiążesz kwestii jego alkoholizmu nie masz co się spuszczać nad innymi kwestiami. To tak jakbyś chciała by dom pachnial trzymając psie ścierwo przy misce. Sorry za porównanie, ale dokładnie tak to jest. Może on wygląda jak twój facet, ale dawno nim nie jest. Alkohol zrobil z niego cuchnące ścierwo. Ścierwem jest ten koleś o ksywie JajaZbuki. Podejrzewam, ze to zniecierpliwiony wybrał inny nick, bo poprzedniego nikt już nie traktuje poważnie. Olej trolla, bo to koleś pełen kompleksów, biedny finasowo, emocjonalnie i umysłowo. Równie dobrze mogłabyś prowadzić z nim polemikę o wplywie crossing over na ewolucję. Ten bidulek tylko pieniędzmi przelicza ludzi i siebie. Z materialistami się nie dyskutuje, bo szkoda czasu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Problemu alkoholizmu tudziez popijania nie rozwiazemy w zaden sposob :-(. Nieraz prosilam, zeby nie pil - dla mnie - dwa trzy tygodnie. Zawsze "a to grill" "a to wesele" "a to Go wqrzylam" "a to nie bede Mu mowic, co On ma robic" "a przeciez ja tez pije piwo"...owszem, tez czasem pije piwo, nie codziennie. I - nigdy mnie nie zbieral z podlogi, nigdy nie narobilam sobie wiochy w towarzystwie, nigdy nie zarzygalam salonu, nigdy nie mialam problemu ze nie pojade autem - a to wszystko On ma na koncie. Ale i tak twierdzi, ze problemu nie ma," nie bede Mu mowila co On ma robic". Tyle, ze praktycznie nigdy nie ma "jednego" piwa, zawsze wiecej. Odkad Go znam, wypilam tez sama wiecej niz przez cale zycie przed Nim. To wciaga. Z fajkami tak samo...kiedys imprezowo, potem paczka na tydzien, a teraz paczka na dzien. Chcialabym rzucic, bardzo, mam slaba wole, potrzebowalabym wsparcia moralnego, mentalnego, na to tez nie moge liczyc. On nie jest w stanie zrozumiec, czego ja bym chciala: spokojnego fajnego zycia, bez alko i fajek. Spedzania razem czasu, czynnie. Wspolnych decyzji. Rozmow na kazdy temat. Wsparcia psychicznego. Poczucia wyjatkowosci. Swojego czasu, doskonale pokazywalam, co to znaczy kogos kochac, mial czas sie nauczyc. Nie zrobil NIC. Swiety by nie wytrzymal ciaglego lekcewazenia i braku zainteresowania. Zylam tylko Jego zyciem - Jego sprawy, Jego problemy, Jego swiat- szkoda, ze nie zwrocil uwagi, ze zniszczyl i podeptal moj, a na NASZ nie bylo szans tym sposobem. Wtedy sie zmienilam i zaczely sie afery. Zamiast skupic sie na tym, co je spowodowalo, On postanowil wymierzac kary-psychiczne, finansowe, emocjonalne. Po takim czasie, ja jestem jedna noga na oddziale psychiatrycznym, On jest zmeczony histeryczka, ale...nie potrafi zrobic NIC zeby zaczac budowac zwiazek, ktorego - jak teraz analizuje - nigdy nie bylo, bo zawsze byly tylko JEGO sprawy, ja na doczepke. Nie zwracal uwagi na mnie praktycznie nigdy - zawsze tylko ON i JEGO zycie. Nie NASZE, o moim juz nie wspomne. Nie umiem do Niego dotrzec, zeby zrozumial, ze tutaj popelnil najwiekszy blad, bo nie mozna lekcewazyc drugiej strony w zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpofdvdfvf
On nie popełnia żadnego błędu - przecież on sobie żyje wygodnie Twoim kosztem. Osobą, która popełnia błąd, tkwiąc w tym, jesteś Ty. Nie dotrzesz do niego, ponieważ jego cele są odmienne niż Twoje. On chce, żeby było tak, jak jest - bo to dla niego korzystne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak porozumienia mnie dobija
Spedzanie czasu z histeryczka, ktora naprawde jest na wykonczeniu nerwowym (szukac porady na forum, bo nie sposob sie dogadac - to zenada, zgadzam sie, ale...nic innego mi nie zostalo, a noz ktos mial to samo...), to chyba nie do konca taka wygoda. Moze i chcialby poprawy, ale - poki co, to ja mam byc "malpa na sznurku" - czyli zgadzac sie na wszystko, On mowi, ze wtedy bedzie OK. Na razie - dzieki wymianom zdan - udalo mi sie otworzyc oczy, ze: - nigdy nie bylo NAS. Zawsze On i Jego sprawy, ja do pomocy i zalatwiania. Nigdy nie zrobil NIC zeby mozna powiedziec MY. Wspolny adres i jedna koldra to nie MY. - swoje niepowodzenia na roznych frontach rekompensuje sobie "jezdzac" po mnie, karzac i upokarzajac - bo to jedyna szansa na "poprawienie" sobie samopoczucia. Jestem obecnie jedyna osoba, na ktorej mozna sobie cwiczyc... - fajnie mi Ktoras z Was powiedziala. To sie dzialo STOPNIOWO. Najpierw czule slowka i zapewnienia, ze bedzie dobrze - ok, dopoki czcze slowa, mozna gadac. Zaczelo sie zycie - nie tylko branie ale i dawanie, okazalo sie, ze jestem BE i zbedna inwestycja. Chcialabym, zeby zrozumial, ze robi zle. Ze odkad nie mam pracy, ze odkad jestem na Jego lasce-nielasce - przestalam byc "kochana" stalam sie "przeszkoda". Do czego, nie wiem? A nasz Synek? On zasluguje na pelna, kochajaca sie rodzine (niewazne, z kwitem usc czy bez), moja Corka tak samo, JA tez. On tez, tyle ze nie osiagnie tego tresura. Mnie sie w glowie nie miesci, ze On tylko wydaje komendy, a jak ja mowie, ze "moznaby tak czy siak" - to slysze, ze On nie bedzie robil tego co ja KAZE! Chore to jakies, mnie sie wydawalo, ze w zwiazku DWIE osoby maja prawa/mozliwosci/szanse decyzji co i ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, w końcu dotarłas do sedna Alkoholizm to choroba, na własne życzenie ale choroba. Nie wyleczysz go, twoje prośby, groźby, mialkie szantaże nie zmienią go. Jedyne co możesz zrobić to odejść. Jeśli będziecie mieli szczęście on dotrze na dno upodlenia i rozpocznie leczenie. Jeśli nie to za jakiś czas usłyszysz, że zyje w nędzy, lub, że umarł. Ale tak czy siak to go czeka. Tyle, że jak nie odejdziesz to w nędzy pozostawisz siebie i dzieci. Nie angażuj się w jego picie. Jesteś dla niego teraz tylko noclegownią, kucharką, sprzątaczką. Dobrze by bylo jakbyś odwiedziła ośrodek odwykowy i pogadała z terapeutą. Są fajne grupy, gdzie uczą jak żyć z alkoholikiem tak by nie pogłębiać swojej depresji i jego alkoholizmu. Bo założę się, ze go kryjesz, pomagasz mu i generalnie świetnie pomagasz mu w piciu ;) To nie zarzut. Każda partnerka czy partner alkoholika przez to przechodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×