Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smuttnakobieta

Smutna mama-mysle, ze to koniec mojego malzenstwa, kariera tez miala byc inna

Polecane posty

Gość smuttnakobieta

Mialo byc tak pieknie...Bylam zakochana, bylismy oboje. Minelo ponad 6 lat malzenstwa, mamy 2 dzieci i ... nie ma nic. Jest jak z obcym czlowiekiem. Czasem wolalabym, zeby zdradzil, nie wiem, zeby bylo cos czego bysmy zalowali,ale chcieli naprawic. Boje sie,ze ta pustka przeradza sie w nienawiesc. Mam 30 lat i na dzien dzisiejszy czuje, ze jedyne co mi wyszlo w zyciu to 2 dzieci. Nie chce ich skrzywidzic, ale nie wiem czy jest sens tkwic w zwiazku, w ktorym czuje sie ...po prostu zle. Do tego praca- niby jakas jest. Ale tylko na czesc etatu. Nie ma perspektyw na caly.Ba, nie mam perspektyw na przedluzenie umowy. Nie tak sobie wyobrazalam zycie. Jeszcze niedawno -na studiach- myslam, ze swiat lezy u moich stop. Ze cos osiagne. A mam wrazenie, ze osiagnelam...DNO. Starcilam wszelkie poczucie wlasnej wartosci. Wstaje rane i nienawidze patrzec w lustro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuttnakobieta
rozmawiam. On mowi swoje, ja swoje. Nie ma juz sil dyskutowac. Wczoraj przelala sie czara goryczy .W sumie glupota-powiedzial, ze kupilam brzydki sweter i zle w nim wygladam.( Pewnie powiedzial prawde, we wszytskim wygladam zle, bo zostal mi bebech po ciazy).Ale nie chce juz sluchac takich rzeczy: ze ma brzydki stanik, bo za grube ramiaczka i wyglada jak u starej baby, ze cos tam, ze cos tam... Najgorsze,ze nawet juz nie mam nadzieji, ze kiedys spotka mnie cos milego. Mam wrazenie, ze od kilku lta spadam po rowni pochylej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuttnakobieta
czy od dawna tak mam: od kilku lat, ale z przerwami-bywalo dobrze, od roku jest tak non stop

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że mąż Ci nie pomaga wyjść z kryzysu tylko dobija bredząc na temat ramiączek od stanika :O Piszesz, że bywało dobrze - co składało się na poprawę Twojego samopoczucia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuttnakobieta
Hmmm...wydaje mi sie, ze mam, a raczej mialam silny charakter i jakas tam w miare dobrze ugruntowana osobowosc. Przynajmniej na tyle, zeby nie przejmowac sie jego gadaniami, ze mam np. zly kroj spodni. Mi sie podobal i to bylo najwazniejsze. (mowie o ciuchach, o sposobie ubierania sie-bo mam wrazenie, ze mojemu mezowi to najbardziej we mnie przeszkadza). Do tej pory bylam przekonana, ze naprawde on przesadza. Ze ubieram sie normalnie, a ze np. mam lekko rozkloszownae spodnie na dole (nie dzowny-lekkoposzerzone,albo nawet po prostu proste), a nie rurki. To trudno. W rurkach sie zle czuje i bede chodzic w tym czym jest mi dobrze. Co mi poparwialo nastroj:mam zdrowe dzieci, wiem, ze jestem lubiana przez znajomych, mam rodzine na ktora moge liczyc. Nie pwoinnam narzekac...ale cos we mnie peklo...nie wiem czuje sie inna niz przed tygodniem...NIE POTRAFIE SIE CIESZYC. NICZYM. BO mam wrazenie,ze nie ma czym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze kiedys cie znajde
smutnakobiety to ciesz sie, ze cos masz...znajomych, rodzine na ktora mozesz liczyc... Ja mam podobna sytuacje do twojej tylko nie mam nic, oprocz malutkiego dziecka i mysli, ze szkoda mi tego dziecka bo ma taka matke:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuttnakobieta
czy kocham swojego meza? NIE WIEM (wlasnie to sobie uswiadomilam) Wiem, ze czuje sie lepiej jak jest np. w pracy. Jak gdzies wychodze czuje sie swobodniej jak go ze mna nie ma. Jak stoje na glupim placu zabaw z dziecmi, to wole byc tam sama niz z mezem. Mam wrazenie, ze zajdziemy do domu, a ja za jakis czas uslysze, ze bluzka brzydka, ze cos tam.... Jak mu pwoiem, ze ciagle mnie krytykuje to on mi mowi, ze przeciez to nieprawda. Ze prawi mi tez komplementy. I faktycznie czasami mi powie, ze mam ladny kolor lakieru do paznokci. Nie wiem czy to ze mna jest cos nie tak i nie potrafie przyjac krtyki. Czy po prostu on zbyt czesto mnie krytykuje, a ja reaguje na to juz alergicznie. Jeszcze miesiac temu powiedzialabym, ze on ciagle mnie krytykuje, bezpodstawnie a ja mam to gdzies. Oczywiscie przemysle sprawe, ale uwazam, ze on nie ma racji. Ale etraz mysle, ze to chyba ze mna cos nie tak. On mi mowi co mu sie nie podoba, chce zebym to zmienila-wtedy moze byloby lepiej w zwiazku-ale do mnie to nie docieralo (bo np. uwazalam, ze czy moje ramiaczko od stanika ma 1 cm czy 2 to jest moja sprawa- )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuttnakobieta
Nie wyobrazam sobie zycia za 5-10 lat. Wiem, ze wsyztskie moje plany maja sie nijak do rzeczywistosci, ze boje sie planowac, marzyc. Boje sie, ze bedzie gorzej niz jest. (sama nie wierze, ze to pisze-bylam zawsze wielka optymistka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak Ciebie czytam to wydaję mi się, że jedynym problemem jest krytykowanie Twojego wyglądu. Są jeszcze jakieś problemy między Wami czy tylko to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuttnakobieta
No nic- uciekam do pracy. Pewnie pozniej zajrze, moze ktos...no wlasnie spojrzy obiektywnie na moja subiektywna ocene sytuacji .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuttnakobieta
adsadsa: ja mysle, ze glownie chodzi o krytykowanie mojego wygladu. Cala reszta bierze sie z tej krytyki (np. nie chce sie z nim kochac-to nastepnym problem-zero seksu-ale wlasnie chyba jest zwiazany z jego krytyka). Do tej pory naprawde uwazalam, ze nie wygladam zle. A on sie czepia. Na pewno wygladam ianczej niz 10 lat temu (czyli 10 kg mniej, obwisle piersi- rok karmilam pierwsze dziecko, teraz karmie drugie). Ale teraz zastanawiam sie czy on nie ma racji. Wygladam po prostu zle, on by chcial miec laske w domu a ma brzydala (wrzucialabym Wam zdjecie,ale nie zrobie tego, nie chcialbym,zeby ktos mnie rozpoznal). I w tym jest glowny problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smuttnakobieta
Dodam tylko, ze wg mnie dbam o siebie. Maluje sie, co miesiac odwiedzam frzyjera, kupie sobie jakies nowe ciuchy (wg. mojego meza brzydkie, bo kiedys chodzilam w innych-no wlasnie 10 lat temu, 10 kg mniej temu) Musze isc do pracy,ale wroce. Dzieki za rozmowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, ja też mam
równe 30 lat i dwoje dzieci, męża też mam. Wiadomo, że jak obie strony dużo pracują, a dzieci są jeszcze małe, to czas na jakieś romantyczne kolacje itp. to jest rzadkość. Sex też rzadko, no ale podziwiam tych, którzy przy naszym trybie życia daliby radę często;) I też się tak czasem zastanawiam, czy nie gubię czegoś po drodze. Niemniej u nas nie ma takiej sytuacji jak u Ciebie. Mam wrażenie, że Twój mąż ma jakąś obsesję na punkcie odzieży i na dodatek to jakiś strasznie gruboskórny typ, który nie zauważa, że Cię rani. Czy Twój mąż daje coś z siebie dzieciom??jest dobrym ojcem? Wydaje mi się, że pierwsze do czego powinnaś dążyć teraz to do zdobycia solidnej pracy, wówczas i poprawi Ci się samoocena i będziesz bardziej niezależna, a co za tym idzie będziesz mogła śmielej decydować. Pozdrawiam Cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdytgujtyu
Twój facet jest wzrokowcem i nic na to nie poradzisz. Taka jest jego natura, taką ma potrzebę. Popatrz od drugiej strony - kobieta potrzebuje adoracji, gry wstępnej itd., więc powstają całe poradniki i kursy dla facetów, gdzie im się wbija do głowy, jak postępować z kobietą, jak uwodzić, jak rozbudzać, jakie są reakcje kobiet itd. Twój mąż jasno sygnalizuje ci, czego mu potrzeba. Zanim poddasz się i zrezygnujesz z tego związku, mogłabyś spróbować wyjść na przeciw jego oczekiwaniom. Schudnij, zabierz się za siebie - ćwicz, wymodeluj ciało. To wpłynie ci doskonale na samopoczucie, samoocenę i wygląd. Skoro mu się nie podobają twoje ciuchy, wybierz się z nim na zakupy, pozwól, by wybrał ci bieliznę, w której chce cię oglądać, by znalazł ci bluzkę, która jest wg. niego ładna. Co ci szkodzi iść trochę na kompromis pod tym względem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napewno autorko przesadzasz
i nie jesteś brzydka tylko przez to użalanie sie nad sobą troche się zaniedbałaś i może mąż zauważył, że już Ci nie zależy na tym by dobrze wyglądać, bo urodziłaś 2 dzieci, masz męża to po co dbać o siebie? :o Zamiast się załamywać to zrób coś ze sobą, zacznij ćwiczyć, dbać o siebie, kup ładne ubrania a nie szerokie swetry, które tylko pogrubiają. Idź do fryzjera, do kosmetyczki i zrob coś z sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam 27 lat, też sporo przytyłam ale mimo tego mój mąż jeśli założę coś w czym nie wyglądam dobrze na ogół mówi, że powinnam wziąć większy rozmiar. Stanika nigdy się nie czepiał :P A jeśli chodzi o Twojego męża to z pewnością bardzo przesadza. No kurde, 10 kg przez 10 lat to wcale nie dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdytgujtyu
no i wyobraź sobie rozprawę rozwodową. Powód rozpadu małżeństwa? "Bo jemu nie podobają się moje ubrania, wysoki sądzie, a ja już nie wytrzymuję tej krytyki moich ciuchów". Chybaby sąd spadł z krzesła razem z całą ławą przysięgłych :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 6latki :))
Życie w małżeństwie nie jest bajką dziewczyny... Wiecie co ZAWSZE na ślubach w naszej parafii mówi nasz proboszcz ( jeden z najmądrzejszych ludzi jakich spotkałam w życiu) : Kiedyś do mnie do spowiedzi przedślubnej przyszedł Pan Młody. Wyspowiadałem go, dałem rozgrzeszenie, ucałował stułę, ale... się cofną i mówi mi: Ksiądz mi pokuty nie zadał. A ja na to: Synu małżeństwo to jest taka pokuta, że jeszcze w poduszkę będziesz wył. Bo małżeństwo to nie tylko radości, nie tylko namiętności, nie tylko sielanka... to także problemy, niezgodności, przykrości i nie raz poczucie samotnosci. Jednak jeśli wytrwasz i będziesz dbał o waszą miłość czeka Cię nagroda. A tą nagrodą będzie małżeństwo, bo o ile w nim jest trudno o tyle samemu jest 100 razy trudniej. Kochana autorko... póki jeszcze nie zobojętniałaś na tą sytuację namawiam do wybrania się na terapię małżeńską. Żyjemy w czasach gdzie zepsutej rzeczy się nie reperuje tylko wyrzuca do śmieci- nie rób tego ze swoim małżeństwem...Sami prawdopodobnie sobie nie poradzicie, bo ciężko jest odbudować małżeństwo samemu skutecznie. Znajdź dobrą poradnie rodzinną, lub dobrego terapeutę. Wg mnie na dzień dzisiejszy to dla was jedyna słuszna droga. Życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, ja też mam
Wiecie co, podziwiam Was. Ja nie zniosłabym kogoś, kto szykanowałby mnie. Zycie kobiety jest znacznie trudniejsze niż mężczyzny i za samo to, że kpbieta jest, stara się, urodziła i wychowuje dwoje dzieci i pracuje należy się sacunek i dobre słowo a nie obelgi. Mąz autorki to nie wzrokowiec, ale pospolity cham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sratatatastratatata
Rob tak dalej-nienawidzisz meza, wolisz jak go w domu nie ma, a jak odejdzie albo cie zdradzi, to bedzie bek w poduszke i nagle uczucia do meza wroca. I zdziwienie i zal-jak on mogl mi to zrobioc. Nic nie dzieje sie bez przyczyny, na pewno zaniedbalas sie nieco (brzuch po ciazy da sie skorygowac ciuchami) i masz wiecznie niezadowolona mine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jdytgujtyu
może i cham, ale takiego sobie wybrała na towarzysza życia. Był subtelnym dżentelmenem i nagle tak schamiał? Małżeństwo to sprawa dwojga, oboje muszą się starać uwzględnić potrzeby drugiej strony. Szacunek należy się każdemu, ale urodzenie dzieci to żaden bohaterski wyczyn, który automatycznie umieszcza kobietę na piedestale i czyni nietykalną, jeśli chodzi o jakąkolwiek krytykę. Konstruktywna krytyka jest dobra. Skoro mąż tak jasno formułuje, co mu się nie podoba, co mu przeszkadza, to wystarczy tylko porozmawiać i opracować jakąś strategię wyjścia z kryzysu a nie obrażać się, że 10 kilo nadwagi, obwisły brzuch i workowate spodnie "to moja sprawa", tylko dlatego, że nie chce jej się ruszyć i poćwiczyć. Jestem kobietą, ale wcale się temu facetowi nie dziwię. Na razie jeszcze mówi do niej o tym, co mu się nie podoba, ale widzi, że to rzucanie grochem o ścianę. Mówienie wywołuje odwrotny efekt, ona obraża się, szlaban na seks itd. Wiesz co będzie dalej? Facet przestanie mówić tylko znajdzie sobie ładną laskę na boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ketchup_malinowy
wiesz co.. marudzisz TO JEST SAMO ŻYCIE! chciałabyś aby zawsze było pięknie i kolorowo też się staraj a nie narzekaj, absolutnie nie bronie twojego męża ale mysle że on chciałby miec starkcyjną żone jak kiedyś i nie wie jak ci to powiedzieć wiec gada o spodnaich, ramiączkach itd weź się w garść, schudnij, zacznij ćwiczyć, kup ładne ciuchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ketchup_malinowy
brawo jdytgujtyu!!! dokłądnie o to mi chodziło, świetnei to ujełaś!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelinka ewelinaa
najłatwiej narzekać na mężą zamiast wziąć sie siebie. piszesz ze nie lubisz rurek, nie lubisz bo masz pewnie grube nogi wiec źle w nich wyglądasz. ja po ciązy też się roztyłam 20 kg!!!! ubierałam sie w "worki" żeby ukryć fałdy. Ale powiedziałm dość, zapisąłm się na aerobic, do tego codziennie rower, dieta, efekty przychodziły stopniowo ale dziś jestem z siebie dumna. Osiągnełam wagę sprzed ciąży, na brzuchu znów mam mięśnie a nie worek, jestem zadowolona, cera mi się poprawiła, mam wiecej siły i energii. Było ciężko ale było warto!!!! Pzrestań sie and sobą użalać , tak najłatwiej zrzucić winę na mężą, ciąże. Tysiace kobiet rodzi dzieci a tylko nielicznym pozosataje nadwaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za szybko weszłaś w pieluchy
ale to pod wpływem pewnie pprywającej kiedyś, jak ci wydawało miłości. Teraz piszesz, że twoje zycie to dno, no sorry, ale masz dzieci, zyj dla nich, jak je zrobiliście. Trzeba było myslec wcześniej, czego oczekujesz, co zamierzasz zdziałać w zycie, a nie rozkraczać się przed pierwszym lepszym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamamaaa
Dzieki za odpowiedzi Najpierw kilka sprostowan: ja dbam o siebie (pytanie tylko czy wystarczajaco?)- fryzjer -raz na miesiac (farba, ewentualnie sciecie wlosow), maluje paznokcie, golenie nogi, uzywam perfum, maseczek, codziennie sie maluje, 3 miesiace po porodzie zaczelam chodzic na aerobik (przed porodem tez chodzilam) Nie chodze w rozciagnietych, starych swetrach, czy workowatych spodniach- mam nowe ciuchy ---tyle tylko,ze mi sie podobaja,a mezowi nie (inny przyklad niz spodnie : buty. Kiedys chodzilam na szpilach, ale odkad sa dzieci i przed praca mam zniesc wozek z niemowlakiem z 4 pietra, zapakowac 2 dzieci do samochodu, jednego odwiezc do babci, drugiego do przedszkola to wole wlozyc buty na niewysokim obcasie a moj maz wolalby mnie na szpilach) I nie rozkaraczam sie ani nie rozkaraczalam sie gdzie popadnie-ale z tego sie tlumaczyc nie musze, bo nie o tym temat. Z seksem tez nie jest tak, ze ja sie obrazam i stawiam szlaban. Mnie po prostu po takich komentarzach sie nie chce. Bo nie widze w tym zadnej przyjwemnosci, tylko strach. Ile razy kochalam sie z mezem od porodu tyle razy mialam cos na brzuchu-bluzke, sukienke, przescieradlo- bo ja wiem, ze jemu moj brzuch sie bardzooooo nie podoba (kiedys byl plaski jak decha, umiesniony, opalonu, twardy- po 2 cesarkach -tak niestety juz nie wyglada) Jeszcze jedna sprawa- jakas bardzoooo gruba to ja nie jestem. Przy 170 cm waze 67 kg. Jesli rzeczywiscie bede chciala ratowac malzenstow to poprosze meza zeby poszedl ze mna na zakupy i niech wybiera dla mnie ciuchy. To jest chyba bardzo dobry pomysl. Chociaz on nienawidzi chodzic na zakupy. Szczegolnie ciuchowe. Inna sprawa ze ja naprawde nie wiem czy chce ratowac to malzenstwo. Rozmyslam tak sobie o tym wszytskim i dochodze do wniosku, ze zakochany czlowiek jest jednak slepy. A proza zycia troche ten wzrok przywraca. My np. nie mamy z mezem wspolnych zainteresowan. Nie mamy tez wspolnych znajomych (szczerze mowic on ma tylko kolegow zpracy, ja kolezanki z ktorymi znam sie od przedszkola, z pracy, ze studow z placu zabaw itp.-kiedys bylam dusza towarzystwa.dzis wieczory spedzam w domu) A pytalyscie jakim jest ojcem.. Bardzo dobrym. Kocha dzieci, pomaga sie nimi opiekowac-przewija, karmi itp. Ale kiedy np chce gdzies wyjsc posiedzi z nimi, z tymze , jak wracam to mam wrazenie, ze mam mu poklon buc za poswiecenie (bo przeciez nie kazdy jego kolega zostaje z dziecmi)-chociaz on mowi, ze tak nie jest, a ja wymyslam Nie wiem moze ja jestem chora i mam bujna wyobraznie, rozchwiana osobowsc i zaburzenia emocjonalne(pisze serio-bo moj maz mi to sugeruje-ja nigdy wto nie wierzylam, ale chyba powoli zaczynam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×