kto ma kredyt i mi powie jak to z nim jest .

dzis z tesciem deko sie posprzeczaliśmy na temat kredytu. jak to jest. biore kredyt na mieszkanie 200 tysia, mam do oddania mniejwiecej 380 tysia. splacam 3 lata przez ktore mieszkanie traci kolosalnie na wartosci a ja trace robote i nie mam z czego splacic. bank zajmuje mieszkanie ale sprzedaje je za 150 tysia. moje pytanie. ... czy ja z bankiem jestem kwita bo zabrał mi mieszkanie i sprzedał a ze na tym stracił to jego problem czy ja mam splacic dla banku kwote ktora stracił ???? ani ja ani tesc nie mamy nic w kredycie czy pożyczce, nie masz kasy nie kupujesz.

resztę musisz oddać ;)

w hipotece jest napisana kwota do spłacenia przez kredytobiorce czyli 380 tys i nie wiem co dalej

bank ci nie podaruje ani grosza

nie rozumiem po co ludzie biorą kredyty? czy nie wiedza jakie są odsetki

no niech kurwa zajde jutro bo ze szwagrem mnie zakrecili i wmowili mi ze to banku problem ze wyszedl w plecy ... tylko nie przyłśzo mi do głowy ze przeciez umowa podpisana ze trzeba splacic z odsetkami i bank ma to gdzies. .

dla mnie to debilizm, wolalabym cale zycie mieszkac z rodzicami niz brac kredyt 200 tys a splacac 2 razy tyle, gdzie tu sens, gdzie logika?

minewra nikt nie brał kredytu i nie ma zamiaru go brac, porostu taki temat sie nawina.

bo własnie tak sie zaczeła rozmowa , ze tesc mowi ze ja to zebym byłmłodszy to bym wzia kredyt na 30 lat i splacal a nie mieszkal w komunalnym jak teraz, ja mowie ze to petla na cale zycie a jak noga sie powinie to na bruk i długi a oni ze nie ze zlicytuja mieszkanie i kwita.

banku problem :D hehehehehe jakby to było możliwe to banki bylyby stratne a sa do przodu ,kase zdzierają i zedrą z człowieka ostatnia zabidzona koszule pelno chetnych na kredyty i błagaja o kredyt, nie każdy ma szczęście dostać niektórym nie chca dać pomimo że dobrze zarabiaja bo np w biku są i dla tych ludzi to tragednia mój znajomy jest dyrektorem domu kredytowego i ma pelne ręce roboty

tomaszek w sąsiedztwie jest kilka wilii do sprzedania , stan surowy ludzie zakopali się w kredyty i nie ma na wykończenie, spłatę, nikt nie chce kupić wiadomo,że na kredyt jest 2x drożej

bo moja rodzina od strony zonki to banda manekinow, cale zycie na kredycie tzn na pozyczkach, jedna splaca biora druga. teraz wzieli 10 tysia na remont/odswierzenie mieszkania ... wiadomo za tak ast tylko duzy pokoj wymiana mebli malowanie i kuchnia do malowania... . ja miale m to szczescie ze dostale mieszkanie po rodzicach i w kredyty sie nie wpierniczam no i rodzice nauczyli mnie ze jak sie nie ma kasy to sie zbednych rzeczy nie kupuje... kredyt na auto czy pozyczka na remont, zarabiam 14k miesieznie , zyje skromnie odkladam z zona kase i za gotowe wszystko robimy majac zawsze zakieszone na czarna godzine 30k. innej opcji nie ma , nie masz kasy nie kupujesz.

30k - 30 koron? :P

kopiejek

zakieszone A co to?

w skarpecie na czarna godzine :) 30k ,,, taki skrut myslowy, mialem na mysli 30 tys.

taaa, jak ja mnie denerwują te teksty "gdybym był młody to wziąłbym kredyt"...