Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Les Amours imaginaires_

Młodzieńcze i studenckie znajomości. Co z nich zostaje?

Polecane posty

Gość Les Amours imaginaires_

Śmiem twierdzić, że niewiele. Jeszcze do niedawna miałam wielu znajomych, bo i zarówno osoby z liceum, jak i ze studiów. Nie stanowili oni jednej grupy; każdy z nich był wyjątkowy w inny sposób i dlatego bardzo ich ceniłam. Nie ukrywam, że przywiązałam się do nich mocno i wierzyłam, że to znajomości na długie lata. Dbałam o to, żeby utrzymywać kontakty z nimi, wspierałam duchowo, pomagałam. Niestety o ile ja traktowałam te znajomości bardzo poważnie, to oni chyba nie do końca. Dla nich byłam dobrą kumpelą, jedną z wielu. Zauważyłam to przez ostatni rok. Przeżywałam wtedy załamanie nerwowe, co też sprawiało, że gorzej znosiłam wiele rzeczy i może byłam trochę irytująca z tym moim użalaniem, ale jako tako nikogo nie zawiodłam/ nie skrzywdziłam. Dlatego też przykro mi jest, że tyle osób przestało ze mną utrzymywać kontakt. Okey, tak chyba już jest, że z końcem studiów nagle ludzie wybierają swoje drogi, zakładają rodziny itp., ale i tak ciężko mi się z tym pogodzić. Obecnie jestem bardzo samotna. Co prawda mam rodzinę i trzy bliskie kumpele, ale one przebywają teraz daleko i wygląda to tak jakby wszyscy mnie opuścili. Niby należę do osób, które dobrze się czują w ciszy i potrafią zorganizować sobie czas tak, aby się nie nudzić, ale teraz trudno mi udawać samowystarczalność. Tak wiele bym dała, żeby znowu poznać ludzi, z którymi mogłabym spędzać wspólnie czas, zaprzyjaźnić się, pojechać w góry. W góry. Ostatnio zakochałam się w Beskidzie Śląskim, ale co z tego, skoro zawsze muszę jeździć sama na szlaki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Les Amours imaginaires_
Powiedzcie, moi drodzy, czy u was też wraz z końcem studiów skończyły się zapoczątkowane tam znajomości? Czy nagle osoby, które były wam bliskie, przestają was poznawać na ulicy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na studiach nie mialam szczegolnie bliskich osob, przyjaznie z podstawowki i liceum przetrwaly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vittia
ja bylam odludkiem w szkole i a studiach -zero kontaktu z kimkolwiek-oni gowno mnie obchodzą niemamnie na zadnym portalu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naiusa
Z paczką z LO trzymamy się już prawie 30 lat.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Les Amours imaginaires_
Ja z kolei w podstawówce i gimnazjum nie miałam w ogóle żadnych przyjaciół. Dlatego, gdy poszłam do liceum, a potem na studia i znaleźli się ludzie, których zaczęłam darzyć sympatią, bardzo się do nich przywiązałam i za wszelką cenę chciałam te wszystkie znajomości utrzymać. Nie chodziło mi tylko o osoby, z którymi się przyjaźniłam, ale i o zwykłych kolegów, koleżanki. Wynikało to po prostu z tego, że poczucie bycia ważną, lubianą motywowało mnie do wielu działań. Teraz, gdy znowu jestem sama i pozornie pogodziłam się z tym stanem rzeczy, w głębi duszy ciągle cierpię, bo nie wiem, co zrobiłam źle, że tak się stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Les Amours imaginaires_
Też bym tak chciała. :) Niestety chyba jestem idealistką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arnold....
Chyba za bardzo uzależniasz swoje samopoczucie od akceptacji innych. Powinnaś czerpać radość z czynników które sa wewnątrz Ciebie, a nie na zewnątrz. Nie wiem czy to rozsądne gdy paczka znajomych jest głównm czynnikiem który motywuje Cię do działania. Zresztą mnie się łatwo mówi, bo jestem urodzonym samotnikiem i tak naprawdę ludzie mnie (poza kilkoma wyjątkami) zupełnie nie interesują...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Les Amours imaginaires_
I znowu, choć chciałabym już o tym nie myśleć, zadaję sobie pytanie: "Gdzie mam Ciebie spotkać, przyjacielu?' Gdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnbvca
Mnie przyjaciel sam znalazł.. w necie. Nieprawdopodobne, a jednak..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vittia
ludzie i przyjazn to gowno -ja zyje cale zycie bez tego-przyjazni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masakra jakas...........
ja tam nie mam zadnych i w ogole nie są mi potrzebni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Les Amours imaginaires_
Arnold - nie zrozum mnie źle. Też jestem samotnikiem i czerpię wiele radości z tego, co noszę w sobie, więc nie jest też tak, że bez ludzi sobie nie radzę. Ciągle działam, jestem bardzo energiczna, kreatywna, realizuję swoje pragnienia. Niemniej jednak nachodzą mnie chwile, że chciałabym to z kimś dzielić. Mogę iść sama do kina i będzie fajnie, ale jeszcze milej byłoby obejrzeć film z kimś, żeby wymienić się spostrzeżeniami. To samo wypad w góry. Najlepiej jest jechać w grupie, prawda? Często specjalnie uciekam w samotność, bo lubię rysować, robić zdjęcia, gdyż są to czynności wymagające skupienia, co nie zmienia faktu, że kiedy już jestem z ludźmi cieszy mnie ich obecność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Les Amours imaginaires_
O ile ktoś się seksi z przyjacielem, to tak. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Les Amours imaginaires_
W ogóle to jestem jakaś dziwna. Ludzie szukają najczęściej chłopaka/dziewczyny, a ja z kolei wolę przyjaciół. Właściwie wszystkie relacje z facetami przenoszę na grunt koleżeński, przyjacielski. I to nawet wtedy, gdy ktoś się mi podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Les Amours imaginaires_
Oj, coś mi się zdaje, że w temacie uczuciowym ciężko o tematy o przyjaźni :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×