Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marta5525

Kocham go chociaż go nie znam... możliwe?

Polecane posty

Gość marta5525

Witam Was wszystkie! Na wstępie proszę nie zniechęcać się długością wątku... Jeśli już zdecydowałyście sie tu zaglądnąć i poświęcić "parę minut" swojego czasu to bardzo proszę o pomoc. Wiem, że moja historia może wydać się innym dziecinna i zwariowana. Bo jak można zakochać się w mężczyźnie którego praktycznie nie znamy?... A jednak można... Mam 20 lat. Przeżyłam jeden ponad 2 letni związek.Pod koniec był już bardzo trudny i przykry. Niestety ale musiał skończyć się na policji z powodu grożenia,prześladowania itd.. 30 lipiec 2011rok Tego dnia skończył się mój koszmar z byłym facetem. Pamiętam jak dziś. Godzina 18.30 dostałam telefon z komisariatu..." Proszę się już nie martwić. Pani 'były' przyznał się do wszystkiego. Może Pani być spokojna. To KONIEC..." Na te słowa czekałam ponad 3 miesiące... Poczułam w środku taką ulgę. Pierwszy raz od bardzo dawna mogłam odetchnąć ze spokojem i zacząć OD NOWA ŻYĆ! Był to też dzień wieczoru panieńskiego mojej mamy siostry, a zarazem mojej najlepszej przyjaciółki. Oczywiście szybko jej to wszystko powiedziałam, Iza- panna młoda odpowiedziała mi tylko:" Jesteś wolna! Możesz żyć spokojnie. Dziś kończy się coś, a może coś nowego się zacznie kto wie;)" Z przyszłą Panną Młodą i dziewczynami pojechałyśmy nad zalew. Było ognisko, śpiewy, tańce... I ok 23 podjechał do nas jakiś samochód cały zapakowany facetami;) Grzecznie zapytali czy mogą dołączyć sie tylko do ogniska i zaraz uciekają dalej. Bez problemu się zgodziłyśmy. Było ich 5:) Normalni faceci. Usiedli porozmawiali, zjedli kiełbaskę, złożyli Pannie Młodej życzenia i zaprosili nas do tańca. Na początku nie zauważyłam tam JEGO... Dopiero po chwili usiadł koło mnie wysoki, dobrze zbudowany facet. Z lekką niepewnością spojrzał w moją stronę i delikatnie się uśmiechnął... a mnie po prostu coś jakby przygniotło i wcisnęło do ławki. Nawet nie pamiętam czy mu się przedstawiłam. Zaraz zaprosił mnie do tańca i tak spędziliśmy całą noc balując;) Nie mogłam oderwać od niego oczu. Od razu zastanawiałam się jaki jest, co robi na co dzień skąd pochodzi... I wtedy przypomniałam sobie słowa Izy:"A może dziś zacznie się coś nowego". Może to był jakiś znak. Może właśnie mieliśmy się spotkać tam, w takich okolicznościach i w takim czasie... może to coś znaczy... Następnego dnia czekałam z niecierpliwością na jakaś wiadomość od niego. Aż w końcu wieczorem się odezwał. Oczywiście byłam wniebowzięta! Umówiliśmy sie na spacer;) Jedno spotkanie... Później drugie i trzecie... Widać było,ze jest nieśmiały i podchodzi do tego z dystansem. Pisaliśmy sms ze sobą cały czas praktycznie. Mogliśmy rozmawiać ze sobą pół nocy. On sam się dziwił i zawsze mi mówił:"co Ty ze mna zrobiłaś dziewczyno!:)". Później pierwszy pocałunek.... w tym parku, na tej ławce... chciałam,zeby czas sie zatrzymal i stanął w miejscu... chociaż na chwilę. Nie mogłąm uwierzyć w to co sie dzieje. Znam kolesia od 2 tygodni,a nie umiem opanować moich uczuć. Tzw. motyle w brzuchu nie dawały mi spokoju. Stało się! Zakochałam się! Zakochałam się w facecie którego nie znam. O którym nie wiem praktycznie nic... Nie mogłam doczekać się następnego spotkania. Nie narzucałam się broń boże. Ale widziałam,ze cos jest nie tak.... Spotkaliśmy sie i pierwsze co to rzuciliśmy sie na siebie. Ale po chwili, on stwierdził ze musimy porozmawiać. Powiedział mi,że między nami nic nie będzie. Myślałam,że mi serce pęknie... a w tle leciała Nasza ulubiona piosenka: "Sen o przyszłości" Sylwii Grzeszczak. Czułam jak łza leci mi po policzku. Ale powstrzymałam płacz i musiałąm to uszanować, choć nie mialam pojecia dlaczego wczesniej zachowywal się zupelnie inaczej... Po chwili zaczął tlumaczyć,ze kiedyś miał dziewczyne i bardzo ją skrzywdził, i nie chce teraz krzywdzić mnie. Nie rozumiałam o czym mówi... Skąd może wiedzieć jak bedzie ze mna... z Nami. Przytulilam się jeszcze tak po koleżeńsku a on zaczął mnie całować! Wziął na kolana przytulał całował, bawił się moimi włosami, patrzył na mnie i nic nie mówił... A ja byłam w siódmym niebie. Nie rozumiałam już nic. Ale nawet nie pytałam o co chodzi. Byłam najszczęśliwsza na świecie! Nastepnego dnia dzwoni do mnie i mowi,ze dostal telefon i jutro jedzie do Niemiec na 3tyg max. Stwierdzilam ze to wcale nie tak dlugo i damy rade:) I pojechał.... Jeszcze przez jakis tydzien sie odzywal a pozniej telefon milczał a ja czekałam... Minęły 3 miesiace i nic. Ani jednego sms. Kompletnie nic zero. W koncu nie wytrzymalam. Napisalam mu na naszej-klasie wiadomosc. Pozegnalam się, podziękowalam za wszystko. Powiedzialam,ze jest mi przykro ze sie nie odzywal,ale widocznie nie chcial. Jeszcze tego samego dnia napisal :"przepraszam...". Okazalo się,ze byl w Niemczech nie cale 4 tyg i wrocil do domu.! A ja czekalam ponad 3 miesiace! Zaczęły sie znowu sms... Ale tylko sms. Nie spotykaliśmy sie. Był 24luty 2012 rok. Od ostatniego spotkania minęło juz ponad pół roku... nie mogłam tak dłużej... Wymusilam na nim spotkanie.Pojechalam do niego i rozmawialismy dlugo. Powiedzial,ze teraz na pewno nie bedziemy razem. A co bedzie dalej to nie wie. Musialam się z tym pogodzić... Chociaz bardzo bolalo. Pożegnałam się z Nim i szlam do auta az nagle poczulam,ze cos w srodku każe mi zawrocic. Odwrocilam się,podeszlam do niego i pocalowalam. Był to pocałunek odwzajemniony. Czułam jak trzyma mnie mocno za rece i nie chce puścić... Ale dalej nie rozumialam dlaczego!? Wyrwalam się i odjechalam... Dzwonił kilka razy do mnie. Ale póżniej kontakt się uciął. Czas szybko leciał. Probowalam zapomniec, ulozyć sobie zycie z kimś innym... ale nie dało rady. Nie umiem po prostu nie umiem o nim zapomniec. Nie umiem przestan go kochać! Pojechalam na wakacje nad morze do pracy na 2 miesiace. Mialam nadzieje,ze tam pozegnam się z nim,że zapomne o nim. Ale nie potrafiłam. Wrociłam pod koniec sierpnia do domu. Nawet udalo mi sie o nim nie mysleć i nagle spotykam go na ulicy. Idzie na przeciwko mnie... I nagle wszystko wrociło! każdy jego gest, każde słowo.... Chcialam uciec stamtąd! Szedł w moją strone z uśmiechem na twarzy. Powiedział "Czesc" i poszedl... koleżanka ktora szla ze mna powiedziala,ze się obracał i patrzyłna mnie... ale co z tego. Pisaliśmy ze sobą wieczorem troche. Później za pare dni znowu. I wczoraj zadzwonil... I znowu poczulam to co rok temu! Motyle w brzuchu...zachwyt. MIŁOŚĆ... Kocham go... i nie umiem sobie z tym poradzić. Co mam zrobić? Jak postąpić zeby odzyskać to co kocham najbardziej... Do szaleństwa... czekałam rok i bede czekać jeszcze drugi i trzeci jak będzie trzeba. Bo ja wierze,że wtedy tamtego wieczora gdy sie poznalismy to był znak...Że coś zaczyna się, coś co jest dla mnie najważniejsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta5525
dobranoc! wogóle prawdy nie ma w tym. trochę póżno by prowokację zakładać. zapraszam na jutro robaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Feliciterandea
Za dlugie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdybym była Franca to bym
ładna historia, wyślij to trudnych spraw ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość F....o mamy sobote a wlasciwie
już niedzielę klamczuszko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeli to prawda że kochasz kogoś kogo nie znasz to jest to tylko kolejny dowód że kobiety nie są powaznymi racjonalnymi istotami tylko czymś czym uczucia miotają jak chcą. rozwolninie mózgu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle, ze sie bardzo mocno zauroczylas, jednak nagabywanie faceta bylo naprawde zbedne. czy mozna kochac kogos kogo sie w ogóle nie zna? tak mozna, ale wyobrazenie o tym facecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×